Kingsman: Tajne służby
Doświadczony agent tajnych służb specjalnych Harry Hart bierze pod swoje skrzydła młodego chłopaka, aby wyszkolić go do zostania jednym z agentów. Kiedy Eggsy odbywa szkolenie Harry próbuje rozpracować misterny plan niejakiego Valentie'a, który dąży do zagłady ludzkości.
gatunek: Akcja, Komedia kryminalna
produkcja: USA
reżyser: Matthew Vaughn
scenariusz: Matthew Vaughn, Jane Goldman
czas: 2 godz. 9 min.
muzyka: Henry Jackman, Matthew Margeson
zdjęcia: George Richmondrok produkcji: 2015
budżet: 81 milionów $
ocena: 8,9/10
Garnitur
szyty na miarę
Filmy szpiegowskie zawsze cieszyły się dużym powodzeniem czego swoistym potwierdzeniem jest chyba najsławniejsza seria przygód agenta 007 o imieniu James Bond. Ewolucja całego cyklu doprowadziła do stworzenia bardzo realistycznych obrazów, które starają się w jak największym stopniu wykluczać niedorzeczność wcześniejszych części. Do tej grupy należą gadżety, brawurowo niepoprawne akcje oraz wydumani i na wskroś przerysowani złoczyńcy. Ponoć tego zażyczyli sobie fani Bonda. Jak na złość ja zaliczałem się do grupy, która wprost uwielbiała stare produkcje z 007, a w szczególności z Pierce Brosnan'em. Jeśli wy wszyscy czuliście się zdegustowani z tego powodu nie obawiajcie się już więcej, albowiem na ratunek przyszedł Matthew Vaghun, który nie boi się absurdalności, karykatury czy też odrobiny szaleństwa. Z wielkim impetem powraca do dawnych lat, szarmanckiego, odważnego i obładowanego bajerami agenta, ratującego świat przed geniuszem zła. Zapnijcie pasy bo może być gorąco.
Fabuła w bardzo szybki sposób wprowadza nas w świat szpiegów-gentlemanów, którzy działają w niezależnej agencji wywiadowczej o nazwie Kingsman. Jest onwartka, intrygująca i niezwykle zajmująca. Nie ma w niej luk czy też niedomówień, dlatego historia prezentuje się niezwykle płynnie i przejrzyście. Reżyser nie stara się tworzyć produkcji "na serio" tylko eksperymentuje z licznymi pomysłami, mieszając przy tym liczne konwenanse co w efekcie daje zaskakująco dobry efekt. Sam też autoironizuje ten zabieg podczas rozmowy agenta ze złoczyńcą gdzie obaj z nich chwalą "stare" Bondy za ich absurdalność, brak realizmu czy chociażby za zawsze eleganckich agentów-dżentelmenów bez trudu ratujących świat. Dzisiejsze Bondy są przecież robione na zbyt serio, czyż nie?
W najnowszej produkcji twórcy "X-Men: Pierwsza klasa" nie mogło zabraknąć dobrych i wyrazistych bohaterów. Najlepiej nakreślona jest postać Eggsy'ego, u którego nic nie jest idealne, wręcz beznadziejne, a zostanie jednym z Kingsman to dla niego szansa, która może się już nigdy nie powtórzyć. Taron Egerton świetnie poradził sobie z tą rolą będąc prawie nowicjuszem w sferze kinowej. Zaraz po nim mamy nonszalanckiego i niepoprawnego Colina Firth'a jako podobiznę starych wizerunków 007. Ciekawie prezentuje się też Michael Caine, Mark Strong oraz Sofia Boutella. Oczywiście nie należy zapomnieć o Samuelu L. Jackson'ie, którego sylwetka jest na wskroś przerysowana, aby wpasować się w klimat dawnych czarnych charakterów rodem z Bonda.
Żywiołowa muzyka Henryego Jackman'a i Matthewa Margeson'a świetnie kreuje atmosferę typową dla filmów szpiegowskich jednocześnie wyśmienicie komponując się z szalonymi wydarzeniami ukazywanymi na ekranie. Do tego dochodzą jeszcze dynamiczne zdjęcia Georgea Richmond'a podkreślające wartki przebieg akcji. Oczywiście mamy też styczność z bardzo dobrymi efektami specjalnymi gwarantującymi rozrywkę na najwyższym poziomie.
Matthew Vaughn musiał mieć sporo zabawy oraz przyjemności podczas pracy nad owym filmem. Jego zamiłowanie do produkcji szpiegowskich widać już od pierwszych scen filmu, a im dalej tym to stwierdzenie coraz bardziej się potwierdza. Bajeranckie gadżety, super tajna baza z najnowocześniejszym sprzętem itp. Z drugiej strony główny złoczyńca obrazu nie jest przesiąknięty żądza krwi od stóp do głów, gdyż tak naprawdę nie znosi widoku krwi. Co ciekawie jego plan zagłady ludzkości, który ma ponoć rozwiązać sprawę przeludnienia globu nie wyszedł z inicjatywy osobistej. Jego intencją jest pomoc dla świata. Całość jest okraszona wybuchami, świetnymi scenami walk oraz nietuzinkowym humorem. Niestety reżyser czasem przesadza z mordobiciem w wyniku czego otrzymujemy bardzo krwawą i nie do końca smaczną scenę w kościele. Mimo tego trzeba przyznać, że ogląda się ją z "rozdziawioną paszczą" ;).
Jedno jest pewne. Trzeba być fanem "starych" Bondów, aby film "Kingsman: Tajne służby" w ogóle przypadł nam do gustu. Ma w sobie wiele irracjonalności, absurdu oraz ironii. Wystarczy spojrzeć na Sofię Boutell'ę i jej komputerowo dorobione nogi-ostrza. Nie każdemu takie kino odpowiada i jestem w stanie w pełni to zrozumieć. Mnie produkcja przypadła do gustu i jestem nastawiony do niej w bardzo entuzjastyczny sposób, licząc oczywiście na kontynuację. W każdym razie zapraszam was do sięgnięcia po dzieło pana Vaghun'a ponieważ jest to wystrzałowa mieszanka akcji i humoru gwarantująca świetną zabawę.
Fabuła w bardzo szybki sposób wprowadza nas w świat szpiegów-gentlemanów, którzy działają w niezależnej agencji wywiadowczej o nazwie Kingsman. Jest onwartka, intrygująca i niezwykle zajmująca. Nie ma w niej luk czy też niedomówień, dlatego historia prezentuje się niezwykle płynnie i przejrzyście. Reżyser nie stara się tworzyć produkcji "na serio" tylko eksperymentuje z licznymi pomysłami, mieszając przy tym liczne konwenanse co w efekcie daje zaskakująco dobry efekt. Sam też autoironizuje ten zabieg podczas rozmowy agenta ze złoczyńcą gdzie obaj z nich chwalą "stare" Bondy za ich absurdalność, brak realizmu czy chociażby za zawsze eleganckich agentów-dżentelmenów bez trudu ratujących świat. Dzisiejsze Bondy są przecież robione na zbyt serio, czyż nie?
W najnowszej produkcji twórcy "X-Men: Pierwsza klasa" nie mogło zabraknąć dobrych i wyrazistych bohaterów. Najlepiej nakreślona jest postać Eggsy'ego, u którego nic nie jest idealne, wręcz beznadziejne, a zostanie jednym z Kingsman to dla niego szansa, która może się już nigdy nie powtórzyć. Taron Egerton świetnie poradził sobie z tą rolą będąc prawie nowicjuszem w sferze kinowej. Zaraz po nim mamy nonszalanckiego i niepoprawnego Colina Firth'a jako podobiznę starych wizerunków 007. Ciekawie prezentuje się też Michael Caine, Mark Strong oraz Sofia Boutella. Oczywiście nie należy zapomnieć o Samuelu L. Jackson'ie, którego sylwetka jest na wskroś przerysowana, aby wpasować się w klimat dawnych czarnych charakterów rodem z Bonda.
Żywiołowa muzyka Henryego Jackman'a i Matthewa Margeson'a świetnie kreuje atmosferę typową dla filmów szpiegowskich jednocześnie wyśmienicie komponując się z szalonymi wydarzeniami ukazywanymi na ekranie. Do tego dochodzą jeszcze dynamiczne zdjęcia Georgea Richmond'a podkreślające wartki przebieg akcji. Oczywiście mamy też styczność z bardzo dobrymi efektami specjalnymi gwarantującymi rozrywkę na najwyższym poziomie.
Matthew Vaughn musiał mieć sporo zabawy oraz przyjemności podczas pracy nad owym filmem. Jego zamiłowanie do produkcji szpiegowskich widać już od pierwszych scen filmu, a im dalej tym to stwierdzenie coraz bardziej się potwierdza. Bajeranckie gadżety, super tajna baza z najnowocześniejszym sprzętem itp. Z drugiej strony główny złoczyńca obrazu nie jest przesiąknięty żądza krwi od stóp do głów, gdyż tak naprawdę nie znosi widoku krwi. Co ciekawie jego plan zagłady ludzkości, który ma ponoć rozwiązać sprawę przeludnienia globu nie wyszedł z inicjatywy osobistej. Jego intencją jest pomoc dla świata. Całość jest okraszona wybuchami, świetnymi scenami walk oraz nietuzinkowym humorem. Niestety reżyser czasem przesadza z mordobiciem w wyniku czego otrzymujemy bardzo krwawą i nie do końca smaczną scenę w kościele. Mimo tego trzeba przyznać, że ogląda się ją z "rozdziawioną paszczą" ;).
Jedno jest pewne. Trzeba być fanem "starych" Bondów, aby film "Kingsman: Tajne służby" w ogóle przypadł nam do gustu. Ma w sobie wiele irracjonalności, absurdu oraz ironii. Wystarczy spojrzeć na Sofię Boutell'ę i jej komputerowo dorobione nogi-ostrza. Nie każdemu takie kino odpowiada i jestem w stanie w pełni to zrozumieć. Mnie produkcja przypadła do gustu i jestem nastawiony do niej w bardzo entuzjastyczny sposób, licząc oczywiście na kontynuację. W każdym razie zapraszam was do sięgnięcia po dzieło pana Vaghun'a ponieważ jest to wystrzałowa mieszanka akcji i humoru gwarantująca świetną zabawę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz