Snippet

Birdman

Tragikomiczne perypetie aktora, który niegdyś zyskał sławę jako bohater serii hollywoodzkich filmów o komiksowym superbohaterze, a teraz próbuje wystawić na Broadwayu sztukę we własnej adaptacji i reżyserii, z sobą samym w roli głównej. Jeśli chce doprowadzić do premiery, musi stawić czoło licznym przeciwnościom losu i własnemu ego, odzyskać zaufanie bliskich, odbudować zrujnowaną karierę i odnaleźć siebie.

gatunek: Dramat, Komedia
produkcja: USA
reżyser: Alejandro González Iñárritu
scenariusz: Alejandro González Iñárritu, Nicolás Giacobone, Alexander Dinelaris, Armando Bo
czas: 1 godz. 59 min.
muzyka: Antonio Sanchez
zdjęcia: Emmanuel Lubezki
rok produkcji: 2014
budżet: 18 milionów $
ocena: 8,9/10









 
Efekty uboczne sławy


Najnowszy film Alejandro Gonzáleza Iñárritu z początku nie był dla mnie propozycją godną uwagi. Tak jak większość oceniłem film po tytule, który brzmi niczym kolejny blockbuster o superbohaterze ratującym świat, co oczywiście spowodowało, że odstawiłem go w niepamięć. Wszystko jednak uległo zmianie, kiedy przez przypadek natrafiłem na opis produkcji. Wtedy zrozumiałem jak bardzo się pomyliłem.

Fabuła filmu jest wartka, zajmująca, bardzo płynna i zaskakująca. Oprócz tego zawiera wiele ciekawych zabiegów artystycznych wykreowanych przez reżysera, które warunkują zarówno klimat jak i wydźwięk obrazu. Iñárritu przedstawia wiele ciekawych aspektów bycia aktorem oraz tęsknoty za sławą, która przeminęła. Opowiada niezwykle realną historię człowieka, pragnącego zrobić coś znaczącego co pozwoli mu z powrotem wrócić na szczyt. Niestety jak wiadomo nic nie przychodzi łatwo. Od początku bohater zmaga się z rozmaitymi przeciwnościami losu jednocześnie łamiąc przez siebie ustalone bariery. Chce zrobić dobrze, jednak cały świat jest przeciwko niemu i utrudnia mu prace w rozmaity sposób: wybredny aktor w jego spektaklu, córka narkomanka (teoretycznie po odwyku), brak środków do życia, recenzentka spektakli z ogromną niechęcią do głównej postaci itp. Wszystko to idealnie przedstawia mechanikę wielkiego świata oraz pojedynczą jednostkę starającą się przetrwać w tej dżungli.

Aktorzy to kolejny fenomen produkcji Gonzáleza, ponieważ każdy z nich dostarcza nam niezapomnianych kreacji przez co oglądanie ich to czysta przyjemność. Mamy rewelacyjnego Michaela Keaton'a, świetnego Edwarda Norton'a oraz bardzo dobrą Naomi Watts. Równie wyśmienicie prezentuje się Emma Stone oraz Zach Galifianakis w całkiem nowej, nie komediowej roli.

"Birdman" posiada fenomenalne zdjęcia w wykonaniu Emmanuela Lubezki'ego, które sprawiają wrażenie jakby każda ze scen była nakręcona w jednym ujęciu. Kamera nie skacze chaotycznie z miejsca na miejsce tylko spokojnie płynie bez przerwy podążając za  bohaterami. Majstersztyk!  Oczywiście sukces ten mógł być zagwarantowany jedynie dzięki rewelacyjnemu montażowi. Niezwykle oryginalna, nieustannie budująca napięcie i dramaturgię muzyka Antonio Sanchez'a, która głównie bazuje na dźwiękach bębnów i perkusji wybrzmiewa zaskakująco dobrze choć jej rola w filmie jest minimalistyczna.

Reżyser wziął na warsztat bardzo trudny, aczkolwiek autentyczny temat, który z pewnością dotknął już wiele gwiazd. Chodzi mianowicie z zapominanie. Jak to się w życiu często dzieje o pewnych rzeczach po prostu zapominamy. W taki sam sposób można zapomnieć o aktorze/aktorce, który swoje istnienie w sferze kinowej zawdzięcza tylko jednej roli. Później przepada jak kamfora i prawdopodobnie nigdy już się nie pojawi. W filmie pojawia się bardzo trafne porównanie do Roberta Downey'a Jr., które jest w pewien sposób adekwatne do naszej postaci. Kiedyś sławny, później już mniej aż w końcu poszedł w odstawkę i nikt nie chciał już o nim pamiętać. Jednak samozaparcie i walka z własnymi demonami skutkuje sukcesem przez co znowu się jest na topie i zarabia krocie. Riggan Thomson zdaje się pragnąć czegoś podobnego ponieważ brak mu poprzedniego życia w blasku fleszy i wielkich filmów. Najwidoczniej broadwayowskie przedstawienie nie jest tym co mogłoby zadowolić bohatera.

Koniec końców "Birdman" okazał się jednym z najlepszych filmów ostatniego czasu i uważam, że jest naprawdę wart uwagi jak i poświęconego czasu, który na pewno nie okaże się zmarnowanym. Jedyne czego mi osobiście brakło to zwyczajnej sympatii do bohaterów, której tutaj nie byłem w stanie z postaciami nawiązać. Jest to jednak czysto personalna uwaga.

Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz