Pani z przedszkola
"Pani z przedszkola" to obraz rodziny, której życie z dnia na dzień staje na głowie, gdy wkracza w nie przedszkolanka syna, piękna i tajemnicza Karolina. To za jej sprawą rodzice chłopca – zapalony konstruktor latawców i jego melancholijna małżonka odkryją, czym jest prawdziwa miłość i zrozumieją, że przez wszystkie lata małżeństwa tak naprawdę niewiele o sobie wiedzieli.
gatunek: Komedia
produkcja: Polska
reżyser: Marcin Krzyształowicz
scenariusz: Marcin Krzyształowicz
czas: 1 godz. 30 min.
zdjęcia: Michał Englert
muzyka: Michał Woźniak
rok produkcji: 2014budżet: -
ocena: 4,0/10
Co
by było, gdyby...
Najnowszy film Marcina Krzyształowicza jest jednym z najbardziej tajemniczych dzieł 2014 roku. Z dwuminutowego zwiastuna nie jesteśmy w stanie wywnioskować o czym będzie film, a liczne opisy fabuły nie zaspakajają dostatecznie naszej ciekawości, co ostatecznie zmusza nas do pójścia na seans pt: "Pani z przedszkola".
Ja wiem, że pan Marcin chciał dobrze i ambitnie opowiedzieć swoją historię, ale wiadomo, wyszło jak zawsze czyli źle. Fabuła podzielona na wiele części z których każda poświęcona jest innej postaci wydaje się być ciekawym pomysłem jednak tylko na papierze. Wydarzenia pomimo swojej chronologii są bardzo zagmatwane i porozrzucane niczym śmieci po podwórku. Reżyser nie kończąc opowiadać jednej historii przechodzi do kolejnej i następnej, a później do każdej z nich wraca i dokańcza. Wszystko odbywa się bardzo chaotycznie przez co niektórzy z pewnością się zagubią. Pozornie łączące się ze sobą części fabuły nie zawsze gładko ze sobą współgrają. Akcja stara się być wartka i postępowa, jednak taka nie jest i w efekcie szybko nas zaczyna nudzić. Wydarzenia są mało interesujące i rzadko kiedy zdarza się aby zaciekawiły nas bardziej.
Aktorzy są chyba jedną z niewielu rzeczy, która ratuje film od totalnej katastrofy. Mamy Agatę Kuleszę, Adama Woronowicza, Karolinę Gruszkę, Krystynę Jandę, Łukasza Simlata, Mariana Dziędziela i Cezarego Morawskiego jako narratora. Każdy z nich przyczynił się w podratowaniu produkcji i za to wielkie brawa.
Muzyka wydaje się świetnie wpasowywać w kiczowatość filmu i przez to można stwierdzić, że jest całkiem dobra. W obrazie jest też wiele animowanych wstawek oraz pytajników, dymków itp. na wzór komiksu. Niespecjalnie to wygląda na ale trudno.
Skoro film jest określany mianem komedii to z reguły w takiej sytuacji nasz mózg podpowiada nam, że będziemy mogli się pośmiać i w wyniku tego prawdopodobnie się zrelaksujemy. W takim razie według mnie "Pani z przedszkola" nie jest komedią. Produkcję nazwałbym raczej dramatem o specyficznym charakterze. Nie ma komizmu postaci, sytuacji czy chociażby zwykłych zabawnych dialogów. Oprócz tego obraz zawiera zadziwiająco dużą ilość scen erotycznych więc pamiętajcie o tym, aby nie zabierać na film dzieci.
Po wnikliwym przekalkulowaniu i podsumowaniu wszystkich pozytywów i negatywów stwierdzam, że slogan promujący film ("Takiej komedii jeszcze nie było") idealnie opisuje produkcję Marcina Krzyształowicza, która tak naprawdę komedią nie jest. Poszczególne wydarzenia w większości się ze sobą nie kleją co przekłada się na niskie zainteresowanie nijaką akcją. Niestety, ale ten obraz okazał się niezbyt udanym dziełem.
Ja wiem, że pan Marcin chciał dobrze i ambitnie opowiedzieć swoją historię, ale wiadomo, wyszło jak zawsze czyli źle. Fabuła podzielona na wiele części z których każda poświęcona jest innej postaci wydaje się być ciekawym pomysłem jednak tylko na papierze. Wydarzenia pomimo swojej chronologii są bardzo zagmatwane i porozrzucane niczym śmieci po podwórku. Reżyser nie kończąc opowiadać jednej historii przechodzi do kolejnej i następnej, a później do każdej z nich wraca i dokańcza. Wszystko odbywa się bardzo chaotycznie przez co niektórzy z pewnością się zagubią. Pozornie łączące się ze sobą części fabuły nie zawsze gładko ze sobą współgrają. Akcja stara się być wartka i postępowa, jednak taka nie jest i w efekcie szybko nas zaczyna nudzić. Wydarzenia są mało interesujące i rzadko kiedy zdarza się aby zaciekawiły nas bardziej.
Aktorzy są chyba jedną z niewielu rzeczy, która ratuje film od totalnej katastrofy. Mamy Agatę Kuleszę, Adama Woronowicza, Karolinę Gruszkę, Krystynę Jandę, Łukasza Simlata, Mariana Dziędziela i Cezarego Morawskiego jako narratora. Każdy z nich przyczynił się w podratowaniu produkcji i za to wielkie brawa.
Muzyka wydaje się świetnie wpasowywać w kiczowatość filmu i przez to można stwierdzić, że jest całkiem dobra. W obrazie jest też wiele animowanych wstawek oraz pytajników, dymków itp. na wzór komiksu. Niespecjalnie to wygląda na ale trudno.
Skoro film jest określany mianem komedii to z reguły w takiej sytuacji nasz mózg podpowiada nam, że będziemy mogli się pośmiać i w wyniku tego prawdopodobnie się zrelaksujemy. W takim razie według mnie "Pani z przedszkola" nie jest komedią. Produkcję nazwałbym raczej dramatem o specyficznym charakterze. Nie ma komizmu postaci, sytuacji czy chociażby zwykłych zabawnych dialogów. Oprócz tego obraz zawiera zadziwiająco dużą ilość scen erotycznych więc pamiętajcie o tym, aby nie zabierać na film dzieci.
Po wnikliwym przekalkulowaniu i podsumowaniu wszystkich pozytywów i negatywów stwierdzam, że slogan promujący film ("Takiej komedii jeszcze nie było") idealnie opisuje produkcję Marcina Krzyształowicza, która tak naprawdę komedią nie jest. Poszczególne wydarzenia w większości się ze sobą nie kleją co przekłada się na niskie zainteresowanie nijaką akcją. Niestety, ale ten obraz okazał się niezbyt udanym dziełem.
Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz