Whiplash
Młody i ambitny perkusista za wszelką cenę pragnie dołączyć do czołówki najwybitniejszych artystów muzyki jazzowej.
gatunek: Dramat, Muzyczny
produkcja: USA
reżyser: Damien Chazelle
scenariusz: Damien Chazelle
czas: 1 godz. 45 min.
muzyka: Justin Hurwitz
zdjęcia: Sharone Meir
rok produkcji: 2014budżet: 3,3 miliona $
ocena: 10/10
Dążenie
do perfekcji
Kiedy pierwszy raz natrafiłem na tytuł filmu i jego plakat zastanawiałem się jak można cały afisz reklamujący produkcję zaśmiecić napisami, które wynoszą go pod niebiosa. Z jednej strony mnie to dziwiło, a z drugiej intrygowało. Właśnie wtedy postanowiłem, że obejrzę obraz nieznanego mi dotąd reżysera i przekonam się czy te wszystkie superlatywy na plakacie to chociaż część prawdy. Teraz wiem, że napisy miały rację.
Fabuła filmu jest niezwykle wciągająca, niesamowicie urzekająca oraz niewyobrażalnie szokująca. Oprócz tego historia jest bogata w treść i pełna niespodzianek. Nigdy nie mamy pewności co będzie dalej dlatego też oglądamy obraz ze zdwojonym zainteresowaniem. Akcja produkcji do złudzenia przypomina startujący samolot, który z minuty na minutę coraz to bardziej przyspiesza aż w końcu nabiera zawrotnego tempa powodującego przyspieszone bicie serca. Często możemy się spotykać ze scenami wywołującymi chęć odwrócenia wzroku od ekranu co wcale nie jest dziwne zważywszy na sytuacje w jakich mamy ochotę tego dokonać. Wszystko to za sprawą reżysera, który świetnie potrafi manipulować emocjami widzów przez co gorączkowo śledzimy życie głównego bohatera i razem z nim przeżywamy jego sukcesy jak i porażki. Obserwujemy jak prosty człowiek z wielkimi ambicjami próbuje osiągnąć perfekcję pod czujnym wzrokiem nauczyciela, który nieustannie terroryzuje swoich uczniów. Całość jest niezwykle zajmująca, przeto podczas oglądania produkcji kompletnie tracimy poczucie czasu.
Bohaterowie w "Whiplash" są rewelacyjnie nakreśleni przez co od razu jesteśmy w stanie się z nimi zżyć. Aktorzy wybrani do sportretowania postaci sprawują się fenomenalnie i prezentują nam wiarygodne sylwetki. Na pierwszym planie bezprecedensowo bryluje duet Teller-Simons, z którego każdy z nich daje z siebie maksimum, aczkolwiek Simmons niezaprzeczalnie góruje nad wszystkimi, ukazując postać bez skrupułów, która kieruje się chorą ambicją na koszt innych. Oprócz nich jest jeszcze Paul Reiser, Melissa Benoist i Austin Stowell.
Muzyka Justina Hurwitz'a jest olśniewająca i bez przerwy utrzymuje niezwykle oryginalny klimat. Oprócz tego świetnie brzmi oraz nieustannie buduje napięcie. Jazzowym brzmieniom Hurwitz'a akompaniują całkiem niezłe zdjęcia Sharone Meir oraz wyborny montaż Toma Cross'a. Rewelacja!
Dzieło Damiena Chazelle'na jest jedną z niewielu produkcji w których muzyka jest na pierwszym planie, a my mamy z nią nieprzerwany kontakt. Ktoś mógłby z tego powodu stwierdzić, że film nie jest dla niego. Bzdura! Cały urok obrazu zawdzięczamy właśnie kompozycjom Hurwitz'a! Bez nich film nie byłby już taki sam. Całe piękno tego zabiegu polega na fenomenie muzyki jazzowej, której nawet nie do końca lubiąc, jesteśmy w stanie się nią zachwycić. Tak właśnie jest w "Whiplash".
Koniec końców, reżyser niespodziewanie zaserwował mi ucztę dla zmysłów, której smak jeszcze długo będę czuć. Nie mówiąc już o epilogu, który podwyższa ciśnienie do dwieście dwadzieścia jednocześnie pozostawiając pustkę w naszym sercu. Jednakże pomimo, że zakończenie jest bardzo wymowne to jednak sami musimy sobie odpowiedzieć na pytania ile jesteśmy w stanie poświęcić dla sukcesu? Ile jesteśmy w stanie wycierpieć, aby dotrzeć na metę zwycięsko. Ile granic jesteśmy w stanie przekroczyć by osiągnąć doskonałość? Nigdy nie wiadomo co może nam pomóc w dążeniu do perfekcji. Ambicja, wsparcie bliskich, czyjaś motywacja, a może chęć pokazania, że to co się robi wykonuje się dobrze? Jedno jest pewne, że droga na szczyt nie jest usłana różami, a żeby się na niej znaleźć trzeba coś z siebie dać, aby na to zasłużyć. No chyba, że ma się talent...
Fabuła filmu jest niezwykle wciągająca, niesamowicie urzekająca oraz niewyobrażalnie szokująca. Oprócz tego historia jest bogata w treść i pełna niespodzianek. Nigdy nie mamy pewności co będzie dalej dlatego też oglądamy obraz ze zdwojonym zainteresowaniem. Akcja produkcji do złudzenia przypomina startujący samolot, który z minuty na minutę coraz to bardziej przyspiesza aż w końcu nabiera zawrotnego tempa powodującego przyspieszone bicie serca. Często możemy się spotykać ze scenami wywołującymi chęć odwrócenia wzroku od ekranu co wcale nie jest dziwne zważywszy na sytuacje w jakich mamy ochotę tego dokonać. Wszystko to za sprawą reżysera, który świetnie potrafi manipulować emocjami widzów przez co gorączkowo śledzimy życie głównego bohatera i razem z nim przeżywamy jego sukcesy jak i porażki. Obserwujemy jak prosty człowiek z wielkimi ambicjami próbuje osiągnąć perfekcję pod czujnym wzrokiem nauczyciela, który nieustannie terroryzuje swoich uczniów. Całość jest niezwykle zajmująca, przeto podczas oglądania produkcji kompletnie tracimy poczucie czasu.
Bohaterowie w "Whiplash" są rewelacyjnie nakreśleni przez co od razu jesteśmy w stanie się z nimi zżyć. Aktorzy wybrani do sportretowania postaci sprawują się fenomenalnie i prezentują nam wiarygodne sylwetki. Na pierwszym planie bezprecedensowo bryluje duet Teller-Simons, z którego każdy z nich daje z siebie maksimum, aczkolwiek Simmons niezaprzeczalnie góruje nad wszystkimi, ukazując postać bez skrupułów, która kieruje się chorą ambicją na koszt innych. Oprócz nich jest jeszcze Paul Reiser, Melissa Benoist i Austin Stowell.
Muzyka Justina Hurwitz'a jest olśniewająca i bez przerwy utrzymuje niezwykle oryginalny klimat. Oprócz tego świetnie brzmi oraz nieustannie buduje napięcie. Jazzowym brzmieniom Hurwitz'a akompaniują całkiem niezłe zdjęcia Sharone Meir oraz wyborny montaż Toma Cross'a. Rewelacja!
Dzieło Damiena Chazelle'na jest jedną z niewielu produkcji w których muzyka jest na pierwszym planie, a my mamy z nią nieprzerwany kontakt. Ktoś mógłby z tego powodu stwierdzić, że film nie jest dla niego. Bzdura! Cały urok obrazu zawdzięczamy właśnie kompozycjom Hurwitz'a! Bez nich film nie byłby już taki sam. Całe piękno tego zabiegu polega na fenomenie muzyki jazzowej, której nawet nie do końca lubiąc, jesteśmy w stanie się nią zachwycić. Tak właśnie jest w "Whiplash".
Koniec końców, reżyser niespodziewanie zaserwował mi ucztę dla zmysłów, której smak jeszcze długo będę czuć. Nie mówiąc już o epilogu, który podwyższa ciśnienie do dwieście dwadzieścia jednocześnie pozostawiając pustkę w naszym sercu. Jednakże pomimo, że zakończenie jest bardzo wymowne to jednak sami musimy sobie odpowiedzieć na pytania ile jesteśmy w stanie poświęcić dla sukcesu? Ile jesteśmy w stanie wycierpieć, aby dotrzeć na metę zwycięsko. Ile granic jesteśmy w stanie przekroczyć by osiągnąć doskonałość? Nigdy nie wiadomo co może nam pomóc w dążeniu do perfekcji. Ambicja, wsparcie bliskich, czyjaś motywacja, a może chęć pokazania, że to co się robi wykonuje się dobrze? Jedno jest pewne, że droga na szczyt nie jest usłana różami, a żeby się na niej znaleźć trzeba coś z siebie dać, aby na to zasłużyć. No chyba, że ma się talent...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz