Kryptonim U.N.C.L.E.
Akcja filmu Kryptonim U.N.C.L.E. rozgrywa się w latach 60. XX wieku, w
kulminacyjnym okresie zimnej wojny. Skupia się na postaciach agenta CIA
Napoleona Solo oraz agenta KGB Illyi Kuryakina. Agenci, zmuszeni odłożyć
na bok wzajemne animozje, łączą siły, aby powstrzymać tajemniczą
międzynarodową organizację przestępczą, której celem jest zburzenie
równowagi sił poprzez rozprzestrzenianie broni i technologii nuklearnej.
Jedyny trop, do jakiego udało im się dotrzeć, to córka zaginionego
niemieckiego profesora, który jako jedyny jest w stanie przeniknąć do
organizacji przestępczej. Agenci muszą ścigać się z czasem, aby go
odnaleźć i zapobiec ogólnoświatowej katastrofie.
gatunek: Akcja, Komedia
produkcja: USA
reżyser: Guy Ritchie
scenariusz: Guy RitchieLionel Wigram
czas: 2 godz.
muzyka: Daniel Pemberton
zdjęcia: John Mathiesonrok produkcji: 2015
budżet: 75 milionów $
ocena: 7,4/10
Z
wdziękiem na ratunek światu
Kiedy do kin weszła druga część przygód "Sherlocka Holmesa" w reżyserii Guy Rittchie'go ciekaw byłem jaki będzie jego kolejny projekt. Skrycie liczyłem, że będzie to trzecia część przygód wybitnego londyńskiego detektywa, którego wprost uwielbiam, ale reżyser na razie postanowił zając się czymś innym. Wziął pod swoje skrzydła wielokrotnie odrzucany projekt stworzenia filmowej wersji kultowego serialu z 1964 roku o tytule "Kryptonim U.N.C.L.E.". Dziewiętnastowieczny Londyn zamienił na powojenną aurę Zimnej wojny, a charyzmatycznego Holmesa i stonowanego Watsona na całkiem do nich podobnych Solo i Kuryakina. Czy i tym razem reżyser odniósł sukces?
Ogólnie rzecz biorąc tak, ale zawsze jest jakieś "ale". Fabuła produkcji skupia się na potyczkach dwóch agentów agencji wywiadowczych: CIA i KGB – Napoleona Solo i Illya Kuryakin'a, którzy nie mają wyjścia i muszą pracować razem, na rzecz wspólnego dobra. Ich zadaniem jest wyśledzić tajną organizację będącą w posiadaniu bomby atomowej. Jak widać główna oś fabuły nie jest zbytnio skomplikowana. Przedstawia oklepaną już historię dotyczącą ratowania świata itd. Jednakże u Ritchie'go to nie opowieść jest najważniejsza, ale jej sposób opowiedzenia. No bo ile już razy mieliśmy styczność z filmami przedstawiającymi tajnych szpiegów ratujących świat? Pierwszą myślą jest oczywiście Bond i jego wieloletnia kariera. Super szpiegów mamy także w "Kingsman: Tajne służby" tyle, że Matthew Vaugn w swoim najnowszym filmie pokazał nam coś znacznie więcej niż opowieść o ratowaniu świata. Jak na razie wiedzie prym, ale Ritchie wcale nie jest gorszy. Choć ukazuje znaną nam już historię, to jednak potrafi sprawić, żeby była ciekawa, wartka i wciągająca. Oprócz tego jest niezwykle lekka i bardzo przyjemna w odbiorze. Nie musimy podczas jej oglądania wytężać umysłu ponieważ opowieść jest nastawiona na rozrywkę. Oczywiście nie oznacza to, że wyzbyto się ciekawych zabiegów fabularnych czy też zaskakujących zwrotów akcji. Całość została wykonana z wielkim rozmachem i gracją typową dla stylu reżysera. Jednakże w "Kryptonim U.N.C.L.E." wyzbyto się wielkich i widowiskowych scen z użyciem masy efektów specjalnych. Jedną z zalet produkcji jest właśnie jej odpowiednie stonowanie przez co nie mamy wrażenia, że oglądamy kolejny blockbuster nastawiony na rozpierduchę. W filmie mamy wiele ciekawych scen, które zawdzięczają swój urok dobremu pomysłowi, świetnemu montażowi oraz oryginalnemu wykończeniu jak np.: pościg trabantów, włamanie się do placówki badawczej Vinciguerr'ów, czy pościg na wyspie gdzie przetrzymywano bombę. Na uwagę zasługuje także zakończenie, które zdaje się przeczyć nowomodnemu zwyczajowi, że im większy wybuch na koniec tym lepiej. Końcówkę można prawie porównać do tej z najnowszej "Mission: Impossible".
Jedną z większych zalet produkcji są jej oryginalni oraz charyzmatyczni bohaterowie, którzy od początku zdobywają naszą sympatię. Są to postacie ciekawie napisane, dobrze zagrane oraz posiadające bogatą przeszłość. Na pierwszym planie mamy oczywiście niezwykle spontaniczny duet Cavill-Hammer, którzy swoją postawą na ekranie prezentują zespół całkiem niedobrany. Ma to oczywiście swój urok. Obaj są stworzeni na bazie przeciwieństw: Solo to przystojny agent w stylu starych Bondów – szarmancki, dowcipny i przede wszystkim kobieciarz, natomiast Kuryakin to stonowany, szorstki i peny siebie szpieg . Oprócz tych dwóch panów w obsadzie pojawili się także Alicia Vikander, Elizabeth Debicki, Hugh Grant, Luca Calvani i Jared Harris, którzy równie świetnie sobie poradzili.
Z racji, że za film odpowiada nie kto inny jak Guy Ritchie możemy liczyć na świetne wykończenie jego produkcji. Mamy rewelacyjną, trzymającą w napięciu, oryginalną i niezwykle klimatyczną muzykę Daniela Pamberton'a oraz dynamiczne i żywe zdjęcia Johna Mathieson'a. Oprócz tego na uwagę zasługuje nieziemski klimat produkcji, który momentalnie przenosi nas w czasy Zimnej wojny oraz niezastąpiony humor.
Choć "Kryptonim U.N.C.L.E." ma wiele pozytywnych cech w postaci charyzmatycznych bohaterów, dobrze stworzonych scen akcji, świetnego montażu oraz humoru, to jednak nie da się ukryć, że mogło być lepiej. Spodziewałem się czegoś więcej po tym filmie. Zawiedziony nie jestem ponieważ jest to zgrabnie opowiedziana historia, ale czuję, że można było znacznie więcej z niej wycisnąć. Szczególnie mam na myśli scenariusz, który mógłby być jeszcze bardziej dopracowany, aby sprawiał wrażenie, że opowiada większą i lepiej skonstruowaną intrygę niż ta tu. Niemniej jednak produkcja idealnie wpisuje się w wakacyjną aurę dzieł rozrywkowych, które wyróżniają się solidnym wykonaniem oraz lekkością, a oglądanie ich to czysta przyjemność.
Ogólnie rzecz biorąc tak, ale zawsze jest jakieś "ale". Fabuła produkcji skupia się na potyczkach dwóch agentów agencji wywiadowczych: CIA i KGB – Napoleona Solo i Illya Kuryakin'a, którzy nie mają wyjścia i muszą pracować razem, na rzecz wspólnego dobra. Ich zadaniem jest wyśledzić tajną organizację będącą w posiadaniu bomby atomowej. Jak widać główna oś fabuły nie jest zbytnio skomplikowana. Przedstawia oklepaną już historię dotyczącą ratowania świata itd. Jednakże u Ritchie'go to nie opowieść jest najważniejsza, ale jej sposób opowiedzenia. No bo ile już razy mieliśmy styczność z filmami przedstawiającymi tajnych szpiegów ratujących świat? Pierwszą myślą jest oczywiście Bond i jego wieloletnia kariera. Super szpiegów mamy także w "Kingsman: Tajne służby" tyle, że Matthew Vaugn w swoim najnowszym filmie pokazał nam coś znacznie więcej niż opowieść o ratowaniu świata. Jak na razie wiedzie prym, ale Ritchie wcale nie jest gorszy. Choć ukazuje znaną nam już historię, to jednak potrafi sprawić, żeby była ciekawa, wartka i wciągająca. Oprócz tego jest niezwykle lekka i bardzo przyjemna w odbiorze. Nie musimy podczas jej oglądania wytężać umysłu ponieważ opowieść jest nastawiona na rozrywkę. Oczywiście nie oznacza to, że wyzbyto się ciekawych zabiegów fabularnych czy też zaskakujących zwrotów akcji. Całość została wykonana z wielkim rozmachem i gracją typową dla stylu reżysera. Jednakże w "Kryptonim U.N.C.L.E." wyzbyto się wielkich i widowiskowych scen z użyciem masy efektów specjalnych. Jedną z zalet produkcji jest właśnie jej odpowiednie stonowanie przez co nie mamy wrażenia, że oglądamy kolejny blockbuster nastawiony na rozpierduchę. W filmie mamy wiele ciekawych scen, które zawdzięczają swój urok dobremu pomysłowi, świetnemu montażowi oraz oryginalnemu wykończeniu jak np.: pościg trabantów, włamanie się do placówki badawczej Vinciguerr'ów, czy pościg na wyspie gdzie przetrzymywano bombę. Na uwagę zasługuje także zakończenie, które zdaje się przeczyć nowomodnemu zwyczajowi, że im większy wybuch na koniec tym lepiej. Końcówkę można prawie porównać do tej z najnowszej "Mission: Impossible".
Jedną z większych zalet produkcji są jej oryginalni oraz charyzmatyczni bohaterowie, którzy od początku zdobywają naszą sympatię. Są to postacie ciekawie napisane, dobrze zagrane oraz posiadające bogatą przeszłość. Na pierwszym planie mamy oczywiście niezwykle spontaniczny duet Cavill-Hammer, którzy swoją postawą na ekranie prezentują zespół całkiem niedobrany. Ma to oczywiście swój urok. Obaj są stworzeni na bazie przeciwieństw: Solo to przystojny agent w stylu starych Bondów – szarmancki, dowcipny i przede wszystkim kobieciarz, natomiast Kuryakin to stonowany, szorstki i peny siebie szpieg . Oprócz tych dwóch panów w obsadzie pojawili się także Alicia Vikander, Elizabeth Debicki, Hugh Grant, Luca Calvani i Jared Harris, którzy równie świetnie sobie poradzili.
Z racji, że za film odpowiada nie kto inny jak Guy Ritchie możemy liczyć na świetne wykończenie jego produkcji. Mamy rewelacyjną, trzymającą w napięciu, oryginalną i niezwykle klimatyczną muzykę Daniela Pamberton'a oraz dynamiczne i żywe zdjęcia Johna Mathieson'a. Oprócz tego na uwagę zasługuje nieziemski klimat produkcji, który momentalnie przenosi nas w czasy Zimnej wojny oraz niezastąpiony humor.
Choć "Kryptonim U.N.C.L.E." ma wiele pozytywnych cech w postaci charyzmatycznych bohaterów, dobrze stworzonych scen akcji, świetnego montażu oraz humoru, to jednak nie da się ukryć, że mogło być lepiej. Spodziewałem się czegoś więcej po tym filmie. Zawiedziony nie jestem ponieważ jest to zgrabnie opowiedziana historia, ale czuję, że można było znacznie więcej z niej wycisnąć. Szczególnie mam na myśli scenariusz, który mógłby być jeszcze bardziej dopracowany, aby sprawiał wrażenie, że opowiada większą i lepiej skonstruowaną intrygę niż ta tu. Niemniej jednak produkcja idealnie wpisuje się w wakacyjną aurę dzieł rozrywkowych, które wyróżniają się solidnym wykonaniem oraz lekkością, a oglądanie ich to czysta przyjemność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz