Defiance
twórca:
Kevin
Murphy, Michael Taylor, Rockne S. O'Bannon
gatunek: Dramat, Akcja, Sci-Fi
gatunek: Dramat, Akcja, Sci-Fi
kraje: USA
czas trwania odcinka: 43 min.
odcinków: 26
sezonów: 2
sezonów: 2
muzyka: Bear McCreary
zdjęcia:
Thomas Burstyn, Attila Szalay
produkcja: Universal Cable Productions
średnia ocena: 6,2/10 (system oceny seriali wyjaśniam tutaj)
wiek: dozwolone od 12 lat (wg. KRRiT)
produkcja: Universal Cable Productions
średnia ocena: 6,2/10 (system oceny seriali wyjaśniam tutaj)
wiek: dozwolone od 12 lat (wg. KRRiT)
Sezon
1
Nowa Ziemia. Nowe zasady
Nowa Ziemia. Nowe zasady
Ocena sezonu: 5,9
W rytm za nowym trendem, którym okazał się pomysł przedstawiania ziemi w przyszłości Universal Cable Productions postanowiło pokazać nam jak wyglądałaby ziemia po "najeździe" lub też przybyciu kosmitów. Pomysł niezbyt nowatorski no, może z wykonaniem jest lepiej?
Sama nazwa studia produkującego ten serial powinna nam dać już coś do myślenia. Nie jest to główny człon Universal Television, tylko Cable Productions. Jest to pewien odłam produkujący niszowe seriale lub po prostu z niższym budżetem. Taka kablówka. Nic dziwnego ponieważ oglądając tę 12 odcinkową produkcję da nam się we znaki pochodzenie stacji.
Pierwsze i najważniejsze co na pewno każdy z nas wyłapie i go pewnie lekko odrzuci to efekty specjalne w "Defiance". Oglądając je mamy pełną świadomość, że budżet produkcji nie był wysoki. Nie widać tego jeszcze przy plenerach czy budynkach jednak kiedy coś nie daj boże wybuchnie to po prostu kaplica. W pilocie na domiar złego mamy jeszcze bitwę! Jednakże jest pewnego rodzaju pocieszenie. Jeśli przetrwacie pierwszy odcinek to później będzie już tylko lepiej. Co ciekawe charakteryzacja kosmitów jest bardzo dobra i nie sposób dopatrzyć się w niej niedociągnięć.
Na tle zrujnowanego wojną miasta żyją wspólnie wszystkie rasy ziemi. Iratjanie (z lekko spłaszczonym czołem), Indogeni (faktura ich skóry składa się połyskujących pięciokątów), Kastitjanie (ci to w ogóle cali są biali jak albinosi, albo nawet gorzej), Liberaci (małe stworki podobne do goblinów, Sensotowie ( wielkoludy na dwóch nogach z twarzą małpy), Gulanowie (największa tajemnica rasy wotańskiej), Wolganie (przerażający wojownicy) i oczywiście ludzie. Mimo wielu sprzeczek między rasami panuje ogólny porządek i ład.
Akcja serialu jest strasznie wolna i niekiedy nudnawa. Pilot, który okazał się wielkim zaskoczeniem i pewną nadzieją, że pomimo słabych efektów serial pochwali się ciekawą fabułą już po drugim odcinku coraz bardziej maleje. Główna intryga przycicha i zostaje zastąpiona codziennymi wydarzeniami z Defiance. Nie są one specjalnie fascynujące, jednak serial ogląda się przyjemnie. Natomiast akcja wrze po stronie politycznej serialu gdzie dwie osoby walczą o władzę nad miasteczkiem. Ten wątek dość długo nie schodzi z pierwszego planu. Natomiast wątek główny rozpoczęty w odcinku pierwszym powraca dopiero w 11 i wtedy na reszcie zaczyna robić się interesująco. Niestety pomiędzy epizodem 2 a 11 jest sporo czasu. Ten czas będą wypełniać nam mniej lub bardziej zajmujące wydarzenia. Na wyróżnienie z pewnością zasługuje odcinek 7: "I just wasn't made for these times".
Aktorzy w serialu sprawdzają się świetnie pomimo faktu, że paru z nich gra kosmitów z potężną charakteryzacją na twarzy. Mamy moją ulubioną Julie Benz (Dexter), Granta Bowler'a ( Elita Zabójców), Stephanie Leonidas, Tonyego Curran'a (Doctor Who), Jamie Murray (Dexter), Trenna Keating i Mię Krishner. Każdy z nich wkłada w swoją postać ile się da dzięki czemu ratują produkcję.
Serial do najlepszych nie należy i to już pomijając te nieszczęsne efekty. Produkcja leży jeśli chodzi o fabułę. Od drugiego odcinka nie ciekawi i ma lepsze lub gorsze momenty. Jednak przedostatni odcinek serwuje zastrzyk akcji, który natychmiast napędza serial. Koniec końców wychodzi na to, że potencjał jest, tylko dopiero na koniec go nam ukazano. To znowu sprowadza się do tego, że chcemy oglądnąć więcej. Ja sam jestem zaciekawiony dalszym rozwojem wydarzeń i z chęcią sięgnę po kolejny sezon. Mam nadzieję, że będzie lepszy. Ten kompletnie nie zachwyca jednak jeśli nie mamy kompletnie nic do roboty, a wysiłek umysłowy nie wchodzi w grę to tę propozycję polecam jak najbardziej.
W rytm za nowym trendem, którym okazał się pomysł przedstawiania ziemi w przyszłości Universal Cable Productions postanowiło pokazać nam jak wyglądałaby ziemia po "najeździe" lub też przybyciu kosmitów. Pomysł niezbyt nowatorski no, może z wykonaniem jest lepiej?
Sama nazwa studia produkującego ten serial powinna nam dać już coś do myślenia. Nie jest to główny człon Universal Television, tylko Cable Productions. Jest to pewien odłam produkujący niszowe seriale lub po prostu z niższym budżetem. Taka kablówka. Nic dziwnego ponieważ oglądając tę 12 odcinkową produkcję da nam się we znaki pochodzenie stacji.
Pierwsze i najważniejsze co na pewno każdy z nas wyłapie i go pewnie lekko odrzuci to efekty specjalne w "Defiance". Oglądając je mamy pełną świadomość, że budżet produkcji nie był wysoki. Nie widać tego jeszcze przy plenerach czy budynkach jednak kiedy coś nie daj boże wybuchnie to po prostu kaplica. W pilocie na domiar złego mamy jeszcze bitwę! Jednakże jest pewnego rodzaju pocieszenie. Jeśli przetrwacie pierwszy odcinek to później będzie już tylko lepiej. Co ciekawe charakteryzacja kosmitów jest bardzo dobra i nie sposób dopatrzyć się w niej niedociągnięć.
Na tle zrujnowanego wojną miasta żyją wspólnie wszystkie rasy ziemi. Iratjanie (z lekko spłaszczonym czołem), Indogeni (faktura ich skóry składa się połyskujących pięciokątów), Kastitjanie (ci to w ogóle cali są biali jak albinosi, albo nawet gorzej), Liberaci (małe stworki podobne do goblinów, Sensotowie ( wielkoludy na dwóch nogach z twarzą małpy), Gulanowie (największa tajemnica rasy wotańskiej), Wolganie (przerażający wojownicy) i oczywiście ludzie. Mimo wielu sprzeczek między rasami panuje ogólny porządek i ład.
Akcja serialu jest strasznie wolna i niekiedy nudnawa. Pilot, który okazał się wielkim zaskoczeniem i pewną nadzieją, że pomimo słabych efektów serial pochwali się ciekawą fabułą już po drugim odcinku coraz bardziej maleje. Główna intryga przycicha i zostaje zastąpiona codziennymi wydarzeniami z Defiance. Nie są one specjalnie fascynujące, jednak serial ogląda się przyjemnie. Natomiast akcja wrze po stronie politycznej serialu gdzie dwie osoby walczą o władzę nad miasteczkiem. Ten wątek dość długo nie schodzi z pierwszego planu. Natomiast wątek główny rozpoczęty w odcinku pierwszym powraca dopiero w 11 i wtedy na reszcie zaczyna robić się interesująco. Niestety pomiędzy epizodem 2 a 11 jest sporo czasu. Ten czas będą wypełniać nam mniej lub bardziej zajmujące wydarzenia. Na wyróżnienie z pewnością zasługuje odcinek 7: "I just wasn't made for these times".
Aktorzy w serialu sprawdzają się świetnie pomimo faktu, że paru z nich gra kosmitów z potężną charakteryzacją na twarzy. Mamy moją ulubioną Julie Benz (Dexter), Granta Bowler'a ( Elita Zabójców), Stephanie Leonidas, Tonyego Curran'a (Doctor Who), Jamie Murray (Dexter), Trenna Keating i Mię Krishner. Każdy z nich wkłada w swoją postać ile się da dzięki czemu ratują produkcję.
Serial do najlepszych nie należy i to już pomijając te nieszczęsne efekty. Produkcja leży jeśli chodzi o fabułę. Od drugiego odcinka nie ciekawi i ma lepsze lub gorsze momenty. Jednak przedostatni odcinek serwuje zastrzyk akcji, który natychmiast napędza serial. Koniec końców wychodzi na to, że potencjał jest, tylko dopiero na koniec go nam ukazano. To znowu sprowadza się do tego, że chcemy oglądnąć więcej. Ja sam jestem zaciekawiony dalszym rozwojem wydarzeń i z chęcią sięgnę po kolejny sezon. Mam nadzieję, że będzie lepszy. Ten kompletnie nie zachwyca jednak jeśli nie mamy kompletnie nic do roboty, a wysiłek umysłowy nie wchodzi w grę to tę propozycję polecam jak najbardziej.
Sezon
2
Każdy doświadcza przełomu
Każdy doświadcza przełomu
Z ogromnym zainteresowaniem sięgnąłem po sezon drugi serialu sci-fiction pt: "Defiance" co oczywiście wynikło z powodu intrygującej końcówki poprzedniej serii. Z przeczytanych opinii wywnioskowałem, że ta seria jest ciekawsza oraz ma lepsze efekty specjalne. Bardzo mnie to zmotywowało, aby jeszcze prędzej zanurzyć się ponownie w świecie przyszłości. Co jednak wyszło?
Fabuła serialu rzeczywiście okazała się bardziej wartka i intrygująca niż poprzednio. Wątek główny cały czas nam towarzyszy i nie opuszcza nas tak jak to było we wcześniejszym sezonie. Oczywiście nie ma się co spodziewać, że scenariusz jest wręcz genialny. Jest poprawa, ale bez fajerwerek. Wraz z pojawieniem się nowych postaci pojawiają się nowe wątki, które okazują się całkiem ciekawe. Potrafią zaskoczyć oraz wywołać dreszczyk emocji co oczywiście nasuwa pytanie czemu cała fabuła taka nie jest.
Aktorzy powracają w swoich kreacjach i ponownie podnoszą reputację serialu. Świetna Julie Benz, Grant Bowler, Tony Curran, Jamie Murray oraz Stephanie Leonidas. Większą rolę tym razem mają Nicole Muñoz, Dewshane Williams i Jesse Rath. Pojawiają się natomiast James Murray, Anna Hopkins i Kristina Pesic.
O ile fabuła zrobiła jakikolwiek postęp to efekty specjalne pozostały takie jak wcześniej czyli ogólnie złe. Nadal gdy coś wybucha itp. to jest rozpacz. Jeśli się obiera temat przyszłości to jednak powinno się pamiętać o tym, że efekty wizualne będą na pierwszym miejscu. Szczególnie gdy planuje się coś unicestwić.
Na sam koniec twórcy serwują nam kolejne ciekawe rozwiązanie, które dobrze wykorzystane mogłoby zaowocować sukcesem. Jednak czy tak się stanie dowiemy się już w 2015 roku gdyż Universal Cable Productions przedłużyła "Defiance" o trzeci sezon. Muszę przyznać, że jest to dość niespodziewana wiadomość ponieważ tak długo odkładano komentarz co do kontynuacji, że właściwie orzekłem jej śmierć. Chętnie jednak powrócę do świata przyszłości, aby przekonać się co jeszcze może tam się zdarzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz