Snippet

System

Stalinowska Rosja. Lew Stiepanowicz Demidow to młody funkcjonariusz Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego sprawnie pnący się po szczeblach kariery. Jest posłusznym sługą systemu, jednak pewnego dnia jego wiara w ideały Partii zostaje zachwiana. Przełożeni każą mu zatuszować sprawę okrutnego morderstwa czteroletniego chłopca. Gdy zaczynają ginąć kolejne dzieci, narażając się na gniew zwierzchników, Demidow rozpoczyna śledztwo na własną rękę. 

gatunek: Dramat, Thriller
produkcja: USA, Wielka Brytania, Czechy, Rumunia
reżyser: Daniel Espinosa
scenariusz: Richard Price
czas: 2 godz. 17 min.
muzyka: Jon Ekstrand
zdjęcia: Oliver Wood
rok produkcji: 2015
budżet: 50 milionów $
ocena: 5,9/10










Szprechać po Rusku


Ridley Scoot ma coś ostatnio złą passę ponieważ każdy jego film, albo każda produkcja jaką współfinansuje okazuje się, albo box officeową klapą, albo tą artystyczną porażką. Choć z drugiej strony jak hajs się zgadza to krytyka nie musi. Niestety w przypadku nowego filmu Daniela Espinosy ani jedno ani drugie się nie zgadza, a szkoda ponieważ "System" miał zadatki na dobry kryminał ze świetnym klimatem. Co poszło nie tak?

Najlepiej chyba zacząć od samej fabuły, która choć z początku bardzo szybko się rozkręca, intryguje i potrafi skupić naszą uwagę na przedstawianych wydarzeniach to później okropnie się wlecze. Jest nudna i strasznie się dłuży. Jest bardzo chaotyczna i nijaka. Zamiast zagłębiać się w tajemnicze morderstwa jesteśmy zadręczani trudnymi relacjami bohaterów, które choć są dobrze skonstruowane to jednak nie trzymają się kupy bez głównego wątku. Sama intryga kryminalna polegająca na poszukiwaniu mordercy dzieci jest tak źle przedstawiona, że aż na płacz się zbiera. Wieje nudą z ekranu, a wręcz głupotą. Cały proces szukania poszlak, lokacji itp. jest strasznie zagmatwany i niespójny. Twórcy przedstawiają nam bohaterów, którzy teoretycznie rozpracowują zagadkę, ale tak naprawdę nic nie robią. Później nagle na końcu (nawet nie wiadomo jakim cudem) wpadają na genialną wskazówkę, która doprowadza ich prawie do samego mordercy. Nawet nie zauważymy kiedy zagadka sama się rozwiązała. Równie absurdalne są motywy głównego bohatera, który nie wiadomo po co grzebie się w tych morderstwach. Odpowiedź – bo tak trzeba, jest na poziomie przedszkolaka i w tego typu produkcjach jest nie do przyjęcia.

Na ogromną pochwałę zasługują aktorzy, którzy fenomenalne poradzili sobie ze sportretowaniem postaci. Na pierwszym planie nieustannie figurują Tom Hardy oraz Naomi Rampce. Drugoplanowa rola Garyego Oldman'a już sama w sobie podwyższa średnią filmu. Oprócz znanego aktora mamy świetnego Joela Kinnaman'a, niezłego Vincenta Cassel'a oraz Fares Fares'a i polski akcent czyli Agnieszkę Grochowską w niedużej roli. W filmie pojawia się również Paddy Considine jako zabójca dzieci, którego postać została całkiem zaniedbana przez twórców.

Pierwsze co uderza nas w filmie to akcent jakim posługują się aktorzy. Kaleczony angielski stylizowany na mowę rosyjską, aby stworzyć odpowiedni klimat.  Do tego niebywale śmiałego jak i zbędnego zabiegu można by się jeszcze przyzwyczaić gdyby wszyscy się do niego zastosowali. Byłoby to przynajmniej spójne i w miarę strawne. Na pochwałę z pewnością zasługuje Oliver Wood za ciekawe zdjęcia oraz Jon Ekstrand za klimatyczną muzykę. Książki nie czytałem (mam taki zamiar), ale z tego co słyszałem produkcja znacznie różni się od papierowego pierwowzoru. Co więcej jest napisana na faktach o mordercy z przydomkiem - "wampir z Rostowa".

Czego by nie powiedzieć o "Systemie" to i tak jest to produkcja, która mocno wszystkich rozczarowała. Miało być mocne kino gatunkowe dodatkowo osadzone w stalinowskiej Rosji, a wyszło takie nie wiadomo co. Choć film ma dobry start jak zarówno koniec oraz parę innych godnych uwagi elementów nie jest w stanie obronić się przed nudną i niewciągającą fabułą.


Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz