Patti Cake$
Patricia Dombrowski, a.k.a. Patti Cake$, a.k.a. Killa P., siłuje się z życiem w pozbawionym perspektyw New Jersey. W wieku 23 lat jest wreszcie gotowa wyjść na scenę i zawalczyć o ten sam rodzaj muzycznej nieśmiertelności, jaki stał się udziałem jej idola, rapera O-Z. Prostolinijna i korpulentna Patti posiada ewidentny talent do składania rymów, ale nie jest jej łatwo wyrwać się z domu, który dzieli z babcią na wózku inwalidzkim oraz zgorzkniałą, wiecznie podpitą matką.Wszystko się zmienia, kiedy w bitwie freestylowej na parkingu dziewczyna bez większego trudu demoluje konkurencję. Dreszczyk zwycięstwa sprawia, że Patti decyduje się porzucić dotychczasowe życie i ruszyć w pogoń za marzeniami. Tworzy zespół składający się ze starych i nowych przyjaciół (oraz z babci posiadającej bardzo oryginalny głos).
gatunek: Dramatprodukcja: USA
reżyseria: Geremy Jasper
scenariusz: Geremy Jasper
czas: 1 godz. 48 min.
muzyka: Jason Binnick, Geremy Jasper
rok produkcji: 2017
budżet: 1 milion $
ocena: 8,7/10
Z
Rapem jej do twarzy
Sława, pieniądze i wielka kariera marzą się każdemu. Najlepiej jakbyśmy wszystkie te rzeczy dostali za darmo albo bez większego wysiłku. Niestety takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. Na sukces trzeba sobie zapracować. Nic nie dzieje się samo z siebie a pomoc nie spada nam z nieba. Nie jest to jednak powód, aby rezygnować z naszych marzeń. - Tym nieco oklepanym już stwierdzeniem żyje film "Patti Cake$", który mimo tego jest w dechę.
Patti ma 23 i mieszka z mamą w New Jersey. Pracuje, aby utrzymać dom i leczenie babci. Ciągle jednak marzy jej się rapowanie. Niecodzienne marzenie, co nie? W wolnych chwilach pisze więc teksty i snuje wielkie plany o zostaniu raperką ze swoimi znajomymi. Jak myślicie uda jej się? Film w reżyserii Geremy'ego Jaspera to fenomenalny debiut, który udowadnia nam, że z historii powtarzanych tysiąc razy da się jeszcze wycisnąć coś nowego, co dosłownie zwali nas z nóg. "Patti Cake$" choć nie sprawia wrażenia takiego filmu, jest nim w 100%. Opowiada historię niemalże starą jak świat. Pokazuje nam bohaterów, których już gdzieś widzieliśmy. Sama fabuła, gdy ją rozłożymy ma czynniki pierwsze, też będzie nam przypominała wiele innych filmów. Ale wiecie co, jest w tym wszystkim najlepsze? Podczas oglądania produkcji w ogóle nie zwracamy na to uwagi, albowiem zostajemy tak wciągnięci w świat głównej bohaterki, że wręcz nie sposób nam się z niego wyrwać. Jest niesamowicie elektryzujący, pełen energii oraz dobrej zabawy, jaka wynika ze śledzenia losów naszych postaci. Reżyser dokonał rzeczy niesamowitej, albowiem udało mu się w niesamowicie przejmujący, intrygujący i ujmujący sposób opowiedzieć nam historię, która poniekąd już się wydarzyła. Twórca bardzo zgrabnie bazuje na sprawdzonych schematach, kliszach i odwołaniach do produkcji o podobnej stylistyce. Fascynuje się nimi, ale nie pozwala, aby wzięły nad jego obrazem górę. Dzięki świetnemu scenariuszowi udaje mu się wszystkie inspiracje połączyć w jedną, niesamowicie spójną opowieść, która posiada niezłego kopa. A wszystko to dzięki rewelacyjnej ręce reżysera, który potrafił nadać tej opowieści własny rytm i styl, przez co wyróżnia się na tle całej reszty. Z niebywałą łatwością operuje licznymi nawiązaniami i pokazuje nam, tak jak to miało miejsce przy "Baby Driver", że da się je przedstawić w całkiem nowej i świeżej wersji, dzięki czemu pozostaną, tak samo intrygujące, jakbyśmy widzieli je po raz pierwszy. To wręcz zaskakujące, że od debiutującego twórcy dostajemy taką petardę w postaci świetnie opowiedzianej historii, która oprócz tego może się pochwalić niebywale gęstym klimatem. To nie jest film w Hollywoodzkim stylu. Owszem bazuje na Hollywoodzkich zagraniach, ale do samego końca pokazuje nam, że tak naprawdę prawdziwą inspiracją dla reżysera było kino niezależne. Widać to niemalże na każdym kroku. Przede wszystkim w kadrach, ale również w sposobie prowadzenia opowieści. Wszystko podawane nam jest z pewną dozą dystansu czy też niepewności, która bardzo mocno wpływa na całościowy wydźwięk obrazu. Film jest bardzo minimalistyczny i zachowawczy w swojej narracji. Niekiedy zdarza mu się odrobinę "zaszaleć" co nie zmienia faktu, że natura obrazu nadal pozostaje niezmieniona. Akcja jest wartka i bardzo płynna dzięki czemu seans mija nam bardzo szybko. Zresztą cały film jest po prostu czystą frajd, a to za sprawą świetnie nakreślonych bohaterów, którzy onieśmielają nas swoją charyzmą, odwagą oraz tupetem. To właśnie dzięki nim produkcja ta zyskuje na werwie i naturalności. Przez bohaterów, których udaje nam się polubić już od pierwszych kadrów i z niesamowitą przyjemnością towarzyszyć im przy wzlotach i upadkach. Seans ten potrafi również zarazić nas całą masą pozytywnej energii, dzięki której od razu zrobi nam się lepiej na duszy. Wyjdziemy z kina pełni nadziei, radości oraz z takimi pokładami energii, że aż zechcemy dosłownie coś rozwalić. Oczywiście z tego nadmiaru pozytywnej energii. ;)
Postacie w "Patti Cake$" to prawdziwe perełki. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście Patti, która pomimo trudów codzienności dalej wierzy w lepsze jutro. Jednakże dla niej bitwa jest podwójnie ciężka, albowiem nie tylko chce się wyrwać z miasta, ale zerwać również z wizerunkiem, które narzuciło na nią niewdzięczne miasteczko. Chce od życia więcej i robi wszystko, aby osiągnąć sukces. Niejeden raz się potknie i zwątpi, ale w końcu komu się to nie zdarza? W tej roli mamy rewelacyjną Danielle Macdonald, która perfekcyjnie portretuje zmęczoną małomiasteczkowym życiem dziewczynę marzącą o lepszym jutrze. Dodatkowa pochwała należy się za to, że w tak wiarygodny sposób udało jej się rapować oraz przekazać przy tym tak wiele emocji. Równie fenomenalnie prezentuje się Bridget Everett, która portretuje matkę Patti. Jest to postać pełna smutku i żalu, która do tej pory się nie otrząsnęła się z wydarzeń z przeszłości. Mamy ból i zmarnowany potencjał, który zawsze gdzieś objawia się z tyłu głowy. W obsadzie znaleźli się również: Siddharth Dhananjay, Mamoudou Athie i Cathy Moriarty.
Od strony wizualnej produkcja również zachwyca. Przede wszystkim ze względu na rewelacyjne zdjęcia, a także niesamowitą muzykę (i teksty napisane z jajem), która wynosi film w całkiem inną rzeczywistość. Dodaje mu zadziorności i odrobiny szaleństwa, przez co jest taki elektryzujący i wciągający. Bardzo ważny jest również klimat serwujący nam oryginalną i niezwykle ciekawą mieszankę kina niezależnego z nieszablonowym stylem muzyki, jakim jest rap. Ponadto film dostarcza nam dużo śmiechu i pozytywnej energii, które wręcz podnoszą nas na duchu.
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że produkcja nadaje się do obejrzenia dla każdego. Nie trzeba specjalnie przepadać za rapem, aby wybrać się na seans. Film dzięki swojej niesamowitej naturze spodoba się dosłownie każdemu, albowiem rap nie jest tutaj żadnego rodzaju barierą bądź wyznacznikiem. Wręcz przeciwnie bardzo zgrabnie łączy wszystko w całość i zabiera nas w niesamowicie zwariowaną i pełną frajdy muzyczną przygodę, po której sami zachcemy rapować. Powaga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz