Snippet

Inhumans IMAX

Seria telewizyjna powstała na podstawie słynnego komiksu Stana Lee i Jacka Kirby’ego z 1965 roku. Epicka historia Blacka Bolta - enigmatycznego króla rodu Inhumans, który posiada tak potężny głos, że nawet jego szept może zniszczyć całe miasto. Gdy królewska rodzina Inhumans zostaje rozbita w wyniku wojskowego zamachu stanu, jej członkowie uciekają na Hawaje. Ich zaskakujące interakcje z naturą i ludzkością mogą ocalić nie tylko ich, ale i całą Ziemię…


oryginalny tytuł: Inhumans
twórca: Scott Buck
na podstawie: komiksów Marvela
gatunek: Akcja, Sci-Fi
kraj: USA
czas trwania odcinka: 45 min.
odcinków: 2
sezonów: 1 
muzyka: Sean Callery
zdjęcia: Jeff Jur
produkcja: abc
ocena: 8,5/10 (system oceny seriali wyjaśniam tutaj) 
wiek: dozwolone od 12 lat (wg. KRRiT)















Wielkie nico


Rynek telewizyjny to nie tylko drugie życie produkcji kinowych, ale także prężnie rozwijający się świat produkcji zwanych serialami, które w ciągu ostatnich lat zaczęły zyskiwać znacznie wyższą rangę niż niejeden film. Mówi się, że seriale to czasami dużo lepsza alternatywa niż film kinowy. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Kilka produkcji już zdołało nam to udowodnić jak na przykład "Korona" od Netflixa. Niestety tak jak i film może być "wtopą" tak samo serialowi też może się to przytrafić. Tym razem zdaje się, że przydarzyło się to Marvelowi.

Nie zrozumcie mnie źle. Nic do Marvela nie mam. Netflix pokazał, że da się zrobić dobre seriale o superbohaterach. Albowiem nie liczy się tylko pomysł, ale także dostępne środki. Pech chciał, że serialowi "Inhumans" nie posiadają obydwu z tych cech. Nie chcę nikogo urazić, jednakże do było do przewidzenia. Lampka kontrolna powinna zapalić się, gdy na jaw wyszła informacja, że serial wyprodukuje stacja abc. Później jeszcze pojawił się ten zwiastun, który wyglądał niemal jak parodia jakiegoś filmu o superbohaterach. Nie powstrzymało mnie to jednak przed wybraniem się do Imaxa na to "coś". Było warto? Nie. Postanowiłem, że nie będę owijał w bawełnę i wyłożę wszystkie karty na stół. Zaczyna się efektownie od sceny w slow motion podczas deszczu. Jest dużo slow motion i jest jeszcze slow motion. W sumie o to chyba chodziło. Pokazać, że slow motion jest super fajne i dzięki temu serial też taki będzie. Niestety to tak nie działa. Później przenosimy się na Księżyc, gdzie ukrywają się "super ludzie". To, co twórców interesuje najbardziej to przedstawienie nam wszystkich i wszystkiego naraz. Jest niespecjalnie ciekawie. Po prostu przeciętnie. Dopiero po pewnym czasie zawiązuje się jakaś akcja, która koniec końców doprowadza do głównego wątku produkcji. Niestety dzieje się to strasznie wolno, przez co serialowi brak napięcia i intrygi. Wszystko jest rozegrane na bardzo chłodnych nutach, przez co ogląda się to niemal jak sterylny produkt. Ciężko czasami jest się zaczepić fabuły, albowiem nie prezentuje nam nic godnego uwagi. Często próbuje się ratować retrospekcjami, których zadaniem jest wypełnić luki fabularne. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie przedstawiono nam tego w taki sztywny sposób. Wydarzenia ekranowe bardzo często wyglądają nienaturalnie czy wręcz karykaturalnie co może wywołać u nas nic innego jak śmiech, a to chyba ostatnia rzecz, jaka powinna nam przy tego typu produkcjach towarzyszyć. Tak właściwie to sam za bardzo nie wiem, o czym mógłbym jeszcze napisać. W zaprezentowanym fragmencie naprawdę mało się działo. Choć seans trwał około półtorej godziny, to niestety nie zafundował nam nic innego oprócz posmaku nijakości. Fabuła zdaje się strasznie przewidywalna i niezbyt porywająca, aczkolwiek mogę się mylić. Niestety po tej dwu odcinkowej zapowiedzi jestem raczej negatywnie nastawiony na dalszą przygodę z serialem. Śmierdzi mi tandetą i prostotą, która bije już od pierwszych kadrów. Była intencja opowiedzenia ciekawej historii w wielki sposób, ale wyszły mizerne wypociny. Najprawdopodobniej wyjdzie z tego niezła telenowela, która niestety zostanie zdjęta po pierwszym sezonie. Czemu tak uważam? Ponieważ bazując na specjalnym pokazie przedpremierowym, podejrzewam, że serial nie będzie w stanie zaoferować nam nic innego oprócz utartych do bólu schematów, tanich zagrań fabularnych oraz ogrania poważnych problemów w banalny i karygodny sposób. Oczywiście mogę się mylić i wtedy zwrócę twórcom honory przy recenzowaniu całego sezonu. Na razie jednak czarno to widzę.

Od strony aktorskiej serial również prezentuje się słabo. Tak naprawdę nikt tutaj nie wysuwa się na pierwszy plan ani nie stara się wypaść realistycznie. Zawodzi scenariusz, który bardzo powierzchownie nakreśla naszych bohaterów. Niestety wina leży także po stronie aktorów, którzy w ogóle nie przykładają się do grania. Tak po prostu są na planie. Można by wręcz uznać, że są tam przez przypadek. ich bohaterowie zaś są nam tak obojętni, że w sumie moglibyśmy odlądać serial bez nich. Wyszłoby na to samo. Takim oto sposobem w obsadzie znaleźli się: Anson Mount jako Black Bolt, Serinda Swan jako Medusa (która po charakteryzacji wygląda jak gwiazda filmu porno), Ivan Rehon jako Maximus, Isabelle Cornish jako Crystal, Ken Leung jako Karnak, Eme Ikwuakor jako Gorgon i Sonya Balmores jako Auran.

Strona techniczna produkcji również nie zachwyca. Prawdę mówiąc, to poniekąd przeraża. Efekty specjalne są po prostu złe i to widać szczególnie na dużym ekranie, jakim jest Imax. Tyczy się to zarówno postaci (okropne CGI włosów Meduzy i prawdziwy, sztuczny pies), a także reszty jak kadry miasta na Księżycu czy innych scenografii. Wszystko to wygląda po prostu sztucznie i to widać gołym okiem, przez co serial wręcz odstrasza. Nie wspominając już o tragicznej sekwencji otwierającej, a także o humorze który nie śmieszy. Jedynie muzyka Seana Calleryego nie zawodzi i bardzo dobrze się prezentuje na tle tak marnych obrazków.

Choć zaprezentowano nam dopiero dwa pierwsze odcinki, wyłącznie w kinach typu Imax to niestety ja już jestem na NIE. Pierwsze wrażenie jest niesamowicie ważne, albowiem wielu widzów tak przekonuje się do serialu. Poprzez ciekawy wstęp, który daje nadzieję na dobrą rozrywkę przez kilka tygodni. Niestety "Inhumans" jak na razie nie mają nam nic do zaoferowania. Jedyne co nam oferują to mało ciekawą i strasznie sztywną fabułę, nieciekawych bohaterów, na którym nam w ogóle nie zależy, złe aktorstwo oraz tragiczne wykończenie (oprócz muzyki). To chyba wszystkie możliwe elementy, aby zniechęcić kogoś do obejrzenia tego serialu. Być może dalej będzie nieco lepiej, ale szczerze w to wątpię.

Zapraszam do polubienia profilu facebook'okwego abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz