Kung Fury
Policjant Kung Fury wybiera się w przeszłość do nazistowskich Niemiec, aby powstrzymać raz na zawszę Adolfa Hitlera.
gatunek: Komedia, Akcja, Krótkometrażowy
produkcja: Szwecja
reżyser: Dawid Sandberg
scenariusz: Dawid Sandberg
czas: 30 min.
muzyka: Mitch Murder
zdjęcia: Linus Andersson, Mattias Andersson, Jonas Ernhill, Martin Gärdemalm, Henning Sandströmrok produkcji: 2015
budżet: 630 tysięcy $
ocena: 7,4/10
Fhrer
też Kung Fuje
"Kung Fury" w reżyserii Davida Sandberg'a był projektem długo przez wszystkich oczekiwanym. Ponoć każdy o nim słyszał i z niecierpliwością wyczekiwał dnia, w którym twórca uchyli rąbka tajemnicy i pokaże zwiastun, a następnie trzydziesto minutową produkcję. Prawie wszyscy czekali na ten projekt z wyjątkiem mnie. Nie wiem jak to się stało, ale o filmie usłyszałem dopiero w momencie jego pojawienia się w sieci. Czym prędzej zatem postanowiłem przekonać się czym jest "Kung Fury", albo raczej kim?
Otóż "Kung Fury" opowiada historię Kung Fury'ego – byłego policjanta, który obdarzony niezwykłymi umiejętnościami kung-fu postanawia cofnąć się w czasie i zabić Hitlera – najgroźniejszego przestępcę w historii. Co tu dużo mówić o fabule. Nic specjalnego, jednakże tutaj nie liczy się zarys historii, ale to jak ją opowiemy. Na tym polu Sandberg przechodzi samego siebie. Zafascynowany dawnymi dziejami kreuje świat lat '80 i świetnie ukazuje jego rozmach, przepych oraz komiczność. Poprzez efekty specjalne tworzy unikatowy klimat tamtych lat co sprawia wrażenie jakbyśmy rzeczywiście oglądali produkcję stworzoną w tamtym okresie. Nie straszne mu są prawa fizyki, ograniczenia ludzkiego ciała czy irracjonalne zdarzenia. Tutaj wszystko jest nastawione na maksymalna rozrywkę w komediowym stylu. Akcja jest bardzo płynna wartka oraz nie da się ukryć intrygująca. Bardzo optymalny czas filmu nie pozwala nam się nudzić, ani przez chwilę ponieważ reżyser nieustannie prezentuje nam mnóstwo zaskakujących wydarzeń. Innymi słowy dzieje się.
W składzie aktorskim znalazł się sam twórca czyli David Sandberg w roli tytułowej czyli legendarnego mistrza Kung Fury'iego. Oprócz niego zobaczymy na ekranie Joannę Häggblom jako dziewczynę wiking, Leopolda Nilsson'a jako hakera, Andreasa Cahling'a grającego boga Thora i Jorma Taccone'a w roli Adolfa Hitlera. Oczywiście w filmie zostało jeszcze miejsce dla Erika Hörnqvist'a jako Triceratopsa, gadającego dinozaura, smoka, a nawet samego Davida Hasselhoff'a.
Główną zaletą produkcji jest kicz, irracjonalność oraz masa nawiązań do znanych filmów akcji lat '80. Wszystko to świetnie zostało ze sobą poskładane dzięki czemu nie pojawiają się zgrzyty. Oczywiście efekty specjalne nie są jakieś porażające, ale takie właśnie miały być. Całe to zafascynowanie reżysera starym kinem doprowadziło nawet do stworzenia kilku scen imitujących zużytą już w niektórych miejscach kasetę VHS. O aktorstwie lepiej nie pisać, ale za to można napomknąć o drętwych tekstach głównej postaci. Na pochwałę natomiast zasługuje zespół zdjęciowy za świetnie odwaloną robotę oraz Mitch Murder za niezwykle klimatyczną muzykę.
Całość może wygląda kiczowato i tandetnie, ale przynajmniej ton opowieści jest cały czas taki sam co tylko świadczy o tym, że twórcom nie zależało na arcydziele. Jeżeli lubicie absurd i jesteście w stanie podejść do produkcji z dystansem to nie widzę przeszkód czemu nie mielibyście po nią sięgnąć. Jest to z pewnością jeden z najoryginalniejszych odmóżdżaczy jakie dotąd widziałem.
Otóż "Kung Fury" opowiada historię Kung Fury'ego – byłego policjanta, który obdarzony niezwykłymi umiejętnościami kung-fu postanawia cofnąć się w czasie i zabić Hitlera – najgroźniejszego przestępcę w historii. Co tu dużo mówić o fabule. Nic specjalnego, jednakże tutaj nie liczy się zarys historii, ale to jak ją opowiemy. Na tym polu Sandberg przechodzi samego siebie. Zafascynowany dawnymi dziejami kreuje świat lat '80 i świetnie ukazuje jego rozmach, przepych oraz komiczność. Poprzez efekty specjalne tworzy unikatowy klimat tamtych lat co sprawia wrażenie jakbyśmy rzeczywiście oglądali produkcję stworzoną w tamtym okresie. Nie straszne mu są prawa fizyki, ograniczenia ludzkiego ciała czy irracjonalne zdarzenia. Tutaj wszystko jest nastawione na maksymalna rozrywkę w komediowym stylu. Akcja jest bardzo płynna wartka oraz nie da się ukryć intrygująca. Bardzo optymalny czas filmu nie pozwala nam się nudzić, ani przez chwilę ponieważ reżyser nieustannie prezentuje nam mnóstwo zaskakujących wydarzeń. Innymi słowy dzieje się.
W składzie aktorskim znalazł się sam twórca czyli David Sandberg w roli tytułowej czyli legendarnego mistrza Kung Fury'iego. Oprócz niego zobaczymy na ekranie Joannę Häggblom jako dziewczynę wiking, Leopolda Nilsson'a jako hakera, Andreasa Cahling'a grającego boga Thora i Jorma Taccone'a w roli Adolfa Hitlera. Oczywiście w filmie zostało jeszcze miejsce dla Erika Hörnqvist'a jako Triceratopsa, gadającego dinozaura, smoka, a nawet samego Davida Hasselhoff'a.
Główną zaletą produkcji jest kicz, irracjonalność oraz masa nawiązań do znanych filmów akcji lat '80. Wszystko to świetnie zostało ze sobą poskładane dzięki czemu nie pojawiają się zgrzyty. Oczywiście efekty specjalne nie są jakieś porażające, ale takie właśnie miały być. Całe to zafascynowanie reżysera starym kinem doprowadziło nawet do stworzenia kilku scen imitujących zużytą już w niektórych miejscach kasetę VHS. O aktorstwie lepiej nie pisać, ale za to można napomknąć o drętwych tekstach głównej postaci. Na pochwałę natomiast zasługuje zespół zdjęciowy za świetnie odwaloną robotę oraz Mitch Murder za niezwykle klimatyczną muzykę.
Całość może wygląda kiczowato i tandetnie, ale przynajmniej ton opowieści jest cały czas taki sam co tylko świadczy o tym, że twórcom nie zależało na arcydziele. Jeżeli lubicie absurd i jesteście w stanie podejść do produkcji z dystansem to nie widzę przeszkód czemu nie mielibyście po nią sięgnąć. Jest to z pewnością jeden z najoryginalniejszych odmóżdżaczy jakie dotąd widziałem.
A wy widzieliście już "Kung Fury"? Nie? Jeśli zatem jesteście ciekawi produkcji możecie ją zobaczyć tutaj na YT za darmo. W końcu to ponoć hit internetu. ;)
Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.
"Fuck you police!" i strzelanie przez telefon to moja ulubiona scena :D Uśmiałam się!
OdpowiedzUsuńNo to było dobre :D Zresztą w tym filmie jest jeszcze wiele takich zwariowanych scen. Mi jeszcze podobała się ta scena z kręgosłupem w nazistowskich Niemczech i ta rysunkowa sekwencja w "niebie". ;)
Usuń