Snippet
Tytułowa Czarownica była niegdyś piękną i dobrą dziewczyną. Jej radosną młodość przerwała wojna, podczas której bohaterka z oddaniem broniła swojej ojczyzny. Jednak zdrada, której doświadczyła, zmieniła jej czyste serce w kamień... Żądna zemsty rzuca klątwę na Aurorę – nowonarodzoną córkę następcy tronu wrogiego królestwa.

gatunek: Familijny, Fantsy
produkcja: USA
reżyser: Robert Stromberg
scenariusz: Linda Woolverton
czas: 1 godz. 37 min.
muzyka: James Newton Howard
zdjęcia: Dean Semler
rok produkcji: 2014
budżet: 180 milionów $
ocena: 8,5/10








Urok magii


Ostatnimi czasy panuje moda na przerabianie słynnych baśni, nadawanie im nowej historii, przesłania, bazując na baśniowych postaciach. Dostajemy bohaterów z dzieciństwa w nowej, zmienionej wersji, odbiegającej znacznie od oryginału, lecz bardziej przybliżonej do świata rzeczywistego. Mieliśmy już "Królewnę Śnieżkę i Łowcę", "Hansela i Gretel Łowców czarownic", więc dlaczego nie czas na "prawdziwą" historię Diaboliny?

Kraina, nazywana w filmie Knieją jest idealnym potwierdzeniem na to, iż mamy do czynienia z baśnią. Wyimaginowany, przepiękny świat zachwyca swoją niesamowitością. Od razu chcemy się w nim znaleźć. Akcja filmu nie dzieje się tylko w Kniei. Mamy też sceny z ogromnego zamczyska jak i leśnej chatki trzech wróżek. Całe dzieło zamyka się w tych trzech miejscach.

Główna postać czyli Diabolina to niewinna, naiwna, niczego nieświadoma osóbka, mieszkanka Kniei, której historia towarzyszy nam przez cały czas. Odczuwamy jej radości, oświadczamy  tragedii i przemiany. Dostrzegamy iż niewiele trzeba aby zapoczątkować serię nieszczęść, która towarzyszy bohaterce prawie od początku. Nic nie rodzi się z niczego, także zło musi mieć gdzieś swoje korzenie. W roli czarownicy oglądamy fenomenalną Angelinę Jolie, która świetnie zagrała swoją postać. Oprócz tego mamy Elle Fanning w roli Śpiącej Królewny, która też wypada świetnie. Trzy niezdarne wróżki oraz książę Filip są pobocznymi postaciami. Na uwagę zasługują jednak Sam Riley (Diabol) oraz Sharlto Coplay (Stefan).

Scenariusz nie jest bynajmniej zawiły, ani skomplikowany. Czysty i klarowny, pozwalający opowieści nieść się lekko. Wszystko ma swój porządek. Akcja jest zróżnicowania, lecz wyraźnie widać zaznaczony punkt kulminacyjny. Nie jesteśmy w stanie się znudzić gdyż reżyser bardzo ciekawie opowiada historię, a my oczekujemy kolejnych wydarzeń z wypiekami na twarzy. Do tego uśmiech nie znika nam prawie w ogóle z twarzy, gdyż ciągle dzieje się coś zabawnego. Dubbing sprawuje się bez zarzutów. Jedyne do czego można się przyczepić to 3D, które przyciemnia obraz i jest mało wartościowe. Można spokojnie oglądnąć bez efektu trójwymiarowego.

Efekty specjalne są czarujące (szczególnie w Kniei) oraz spektakularne. Jak na produkcję dla dzieci mamy tu wiele przemocy jak i scen bitewnych oraz kilka efektownych scen w zwolnionym tempie. Dodają one dynamiczności, ale zarazem pokazują, iż czas bajek stricte dla dzieci oraz z mottem "...i żyli długo i szczęśliwie." przeminął. Został wyparty przez bardziej wartościowe produkcje.

Wniosek jest jeden. Jest to druga najlepsza produkcja Disney'a zaraz po "Alicji w Krainie Czarów", która jest zrobiona w sposób odbiegający od schematów. Nie daje nam infantylnej opowieści o dobru i złu. Jest to pełnowartościowa opowieść o zdradzie, żądzy i zemście, które raczej w baśniach nie występują, ale też i wielkiej miłości. Cieszy mnie to, iż jako produkcja dla nie najmłodszych pokazuje jakie życie jest naprawdę. Nie ma nieuzasadnionego zła tak jak i wrodzonego dobra. Świat nie jest czarno-biały w którym można łatwo odróżnić dobro od zła. Karmiąc dzieci taką papką, którą bardzo łatwo przyswajają  wyrządzamy im krzywdę, ponieważ kiedyś same zmierzą się z prawdziwym światem i bardzo boleśnie odczują, iż życie jest brutalne i całkiem nie fair (oczywiście małe dzieci potrzebują bardzo ogólnikowej charakterystyki świata, mówię tu o troszkę starszych dzieciach). Dlatego jak najbardziej polecam tę propozycję wszystkim, którzy uwielbiają się zagłębiać w świat magii. Duzi czy mali, obydwie te grupy były zadowolone z seansu tak jak i ja. Naprawdę nie żałuję wyprawy do kina.

P.S. Jeśli są osoby które nie lubią baśni to od razu mówię iż lepiej aby nie traciły czasu na seans chyba, że chcą zobaczyć Angelinę Jolie w innym wydaniu.


Najsłynniejszy potwór w historii mierzy się z wrogimi stworami, które, wzmocnione przez arogancję i nieświadomość naukowców, zagrażają ludzkości.

gatunek: Thriller, Akcja, Sci-Fi
produkcja: USA, Japonia
reżyser: Gareth Edwards
scenariusz: Max Borenstein
czas: 2 godz. 3 min.
muzyka: Alexandre Desplat
zdjęcia: Seamus McGarvey
rok produkcji: 2014
budżet: 160 milionów $
ocena: 6,9/10











Samiec ALFA



Jeden z najpopularniejszych, jak nie najpopularniejszy stwór wszech czasów, owiany legendą powrócił! Mowa tu o królu potworów. Tak czy siak nieważne jak go nazwiemy, to i tak wiemy o kogo chodzi. O Godzillę. Studio Warner Bros razem z Gareth'em Edwards'em postanowili przywrócić monstrualnego jaszczura do życia. Czy takie wskrzeszenie po latach ma sens?

Zacznijmy od tego, iż jest to mój pierwszy film o Godzilli jaki widziałem. Nie miałem w ogóle styczności z japońskimi produkcjami o tym gadzie. Nawet nie ciągnęło mnie do zobaczenia ich. Jednakże ta "nowsza" wersja mnie zaciekawiła dlatego też wybrałem się na nią do kina. Warto?

Sam scenariusz buduje napięcie wraz z czasem trwania filmu. Dostajemy katastroficzne wydarzenie, które jest owiane tajemnicą i od początku nas intryguje. Zaciekawieni nią oglądamy film bez mrugnięcia okiem. Reżyser świetnie manipuluje wydarzeniami dzięki czemu dostajemy zastrzyki emocji, które tylko potęgują nasz odbiór produkcji. Jednak kiedy tajemnica zostaje rozwiązana (a dzieje się to dość szybko) dostajemy dużo słabszą historię. Scenariusz jest teraz zaplątany i dzieje się milion rzeczy naraz przez co możemy poczuć się zagubieni w fabule. Mimo iż obraz trwa tylko dwie godziny to jednak czas w kinie się nam trochę dłużny. Reżyser w drugiej części filmu ma kłopot z zainteresowaniem nas tym co dzieje się na ekranie. Mam takie wrażenie, iż brakowało wykończenia, aby wszystko się ze sobą połączyło.

Tytułowego stwora jest najmniej w projekcie, który powinien kipieć od scen z Godzillą. Tymczasem Edwards tworzy wokół potwora otoczkę, która sprawia iż prawie przez połowę filmu jest niewidoczny. Jedynie liczne migawki, przypominają nam o jego istnieniu. Jest to dobry zabieg gdyż nie jesteśmy w stanie znudzić się wielkim gadem. Czekamy na niego, niecierpliwimy się. Chcemy wreszcie wiedzieć jak wygląda. Reżyser wcale nam tego nie ułatwia, co więcej kiedy już pokazuje Godzillę w pełnej krasie, po paru sekundach znów ją chowa. Wszystkie bitwy potwora są spektakularne i toczą się w krajobrazie niszczonych podczas walki wieżowców. Nie da się ukryć, iż skala zniszczeń jest ogromna.

Nie trudno się zgodzić, iż główny bohater filmu Ford Brody grany przez Aaron'a Taylor'a Johnson'a jest jedną z najsłabszych rzeczy w tej produkcji. Sceny z nim w większości są sztuczne i nienaturalne. Kiedy wyraża jakieś emocje wychodzi mu to strasznie tandetnie. Reszta aktorów gra dobrze. Jednym z rozczarowań jest Juliette Binoche, której suma scen w filmie wynosi zaledwie pięć minut. Chciałoby się oglądać ją dłużej.

Jeśli za samą fabułę i wykonanie film dostałby może około 6,5 to ocenę podbijają rewelacyjne efekty specjalne. Ciężko sobie aż wyobrazić wkład pracy aby je stworzyć. Jestem pod wrażeniem, szczególnie, że potwory też powstały dzięki technice komputerowej. Na tym polu, według mnie produkcja zasługuje na nominację do Oskara za efekty specjalne.

Podsumowując, można powiedzieć, że produkcja daje radę mimo iż ma słabe punkty, ale reżyser wyciąga jeszcze ostatnią kartę i zaskakuje nas pod koniec. Jako mój pierwszy film o Godzilli można powiedzieć, iż jestem w miarę usatysfakcjonowany.



"Powstanie Warszawskie" to pierwszy na świecie dramat wojenny non-fiction - film fabularny zmontowany w całości z materiałów dokumentalnych, opowiadający o tytułowym wydarzeniu poprzez historię dwóch młodych reporterów, świadków powstańczych walk. Film wykorzystuje autentyczne kroniki filmowe z sierpnia 1944 roku. Posiłkując się nowoczesną technologią koloryzacji i rekonstrukcji materiałów audiowizualnych oraz zapraszając do współpracy grupę znamienitych twórców, jego autorzy zrealizowali projekt, który nie ma odpowiednika w skali światowej.

gatunek: Dramat, Wojenny, Dokumentalizowany, Non-fiction
produkcja: Polska
reżyser: -
scenariusz: Joanna Pawluśkiewicz, Jan Ołdakowski, Piotr Śliwowski
czas: 1 godz. 25 min.
muzyka: Bartosz Chajdecki
zdjęcia: -
rok produkcji: 2014
budżet: -
ocena: 9/10







Jak było naprawdę



Korzystając z różnorakich mediów nie sposób nie było nie zauważyć plakatów, zwiastunów czy chociażby artykułów na temat wielkiego wydarzenia jakim był film pt: "Powstanie Warszawskie". Ten ledwo półtora godzinny obraz, wyprodukowany przez Muzeum Powstania Warszawskiego i Polski Instytut Sztuki Filmowej zrobił wokół siebie mnóstwo zamieszania. Czy ta produkcja naprawdę jest warta takiego zachodu?

Mówiąc o powstaniu przywołujemy w myślach czarno-białe, niewyraźnie obrazy, do których oglądania nabieramy niechęci. Tutaj postawiono na kolor, który od pierwszych sekund zadziwia nas swoją żywą paletą barw. Odrestaurowane i pokolorowane taśmy filmowe z kamer używanych do kręcenia powstania, zaskakują świetnie zachowaną jakością. Operatorzy jak na owe czasy posiadali bardzo dobrej jakości kamery dzięki, którym dzisiaj mamy ten oto obraz. Wszystkie plenery Warszawy, jak i sceny kręcone wśród tłumu wyglądają o wiele lepiej w kolorze. Nie czujemy już do nich takiej niechęci jak przy czarno-białych widokach. Zabieg ten dostarcza nam nowych wrażeń, które są niesamowite (szczególnie pod koniec filmu), a oprócz tego świetnie komponujące się z fenomenalną muzyką Bartosza Chajdeckiego.

Bohaterami filmu są dwaj bracia: Karol i Witek którzy dostali misję nakręcenia "Kroniki Powstania". Tematem spornym jest czy oni są postaciami historycznymi, czy też wymyślonymi na potrzeby fabuły. Poszperawszy trochę mogę powiedzieć iż są to prawdziwi bohaterowie, którzy pojawiają się w filmie przez 3 sekundy, ale oprócz tego widzimy ich na plakacie (od lewej Karol – starszy, Witek – młodszy). Obrazom z filmu towarzyszy ciągły komentarz bohaterów. Na pewno w większości są to tylko wymyślone dialogi. Co do dialogów można mieć większe "ale", gdyż momentami wyrywają nas nagle od obrazu, mają czasem wydźwięk młodzieżowy i niekoniecznie się komponują z obrazem. Ich nachalność na samym początku filmu jest męcząca, na szczęście to się zmienia pod koniec i panuje ogólna równowaga. Są oczywiście sceny, w których komentarze autorów idealnie dopełniają widziany obraz. Oprócz tego mamy komentarze ludzi filmowanych, których wypowiedzi były czytane z ruchu warg.

Fabuła filmu jest spójna. Przedstawia nam pewną historię, która jest poniekąd intrygująca a zarazem ciekawa, jak pokazywane nam obrazy z powstania, które nie da się ukryć są szokujące. Same ujęcia kamery też nas zaskakują, gdyż widać iż operator kamery był zafascynowany tym co robił. Przykładał do tego wielką wagę i ubierał wszystko w taką artystyczną wizję, mimo tragicznego okresu powstania. Wiele razy powtarzane sceny, aby wyszły jak trzeba i prawie w ogóle nieporuszone obrazy, świadczą o ich profesjonalizmie. Właśnie też dzięki temu mamy tak świetnie nakręcony materiał z powstania.

Wybierając się na film spodziewałem się właśnie takiej czarno-białej papki, która nie będzie ani zrozumiała, ani nie będzie mieć żadnego sensu (nie miałem jakiś szczegółowych informacji o produkcji oprócz opisu fabuły). Natomiast ku mojemu zaskoczeniu dostałem poruszającą historię o Karolu i Witku oraz zdarzeniach z powstania, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Nie spodziewałem się w ogóle czegoś takiego. Ilość ludzi, wkład ich pracy, oraz masa czasu który spędzili na odrestaurowywaniu jak i koloryzowaniu materiałów budzi podziw. Na pewno nie było to łatwe. Film nie każdemu się spodoba i to jest pewne lecz ja uważam iż warto go zobaczyć. Na lekcjach historii w szkole w podręczniku jest tylko kilka linijek o Powstaniu Warszawskim. Klepie się na pamięć iż 85% Warszawy zostało zburzone w ogóle sobie nie wyobrażając skali tych zniszczeń. Dopiero po tym filmie i widokach zrujnowanej stolicy, w której już nikt nie pozostał, uświadomiłem sobie jak bardzo miasto ucierpiało. Uważam iż film jest dziedzictwem dla Polaków z powodu zawierających obrazów. Autorzy scen nie tyle chcieli pokazać "Kronikę...", co żywy obraz powstania. Chcieli aby następne pokolenia wiedziały jak było naprawdę.


Blu, Julia i trójka ich dzieci wiodą rodzinny tryb życia, ale Julia obawia się, że jej dzieci nigdy nie poznają, co to znaczy być wolnym ptakiem. Ku jej zdumieniu Blu postanawia zabrać całą rodzinę na wyprawę do dżungli. Wyruszają do Amazonii, gdzie na ich trop wpada dawny przeciwnik, Nigel.

gatunek: Animacja, Komedia, Przygodowy
produkcja: USA
reżyser: Carlos Saldanha
scenariusz: Carlos Saldanha, Jenny Bicks, Yoni Brenner, Carlos Kotkin
czas: 1 godz. 41 min
muzyka: John Powell
zdjęcia: Renato Falcão
rok produkcji: 2014
budżet: 103 miliony $
ocena: 7,5/10








Kolorowo, kolorowiej!



Po bardzo zabawnej, kolorowej i ciekawej animacji, którą było "Rio" przyszedł czas na "Rio 2"! Muszę przyznać iż czekałem z niecierpliwością na kontynuację hitu od 20th Century Fox i studia BlueSky gdyż poprzedniczka wyjątkowo mi się spodobała. Co takiego może nam się spodobać w "Rio 2"?

Hmmm, można by rzec, że praktycznie wszystko. Zaczynając od samej historii, która opiera się na podróżny do głębi Amazońskiej puszczy w celu odnalezienia swojego gatunku. Zakręcony pomysł, to i zakręcona fabuła. Wartka akcja, barwne postaci i kolejne złe charaktery, idealnie się komponują i pokazują bardzo sprawną animację która nadaje się zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych.

Do Blue i Jawel dołącza trójka brojących dzieci (małych Ar Modrych) których obecność na ekranie jest czystą zabawą. Nie brakuje oczywiście Nica i Pedra którzy wyruszyli w podróż w poszukiwaniu tancerek na karnawał, oraz Rafaela, który wyprawę traktuje jako odpoczynek od swojej żony.

W kontynuacji pojawia się stary wróg Blue, a mianowicie Nigel, który cytując zapierające dech w piersiach cytaty Sheakespear'owskich dzieł, knuje zemstę razem z "toksyczną" żabą Gabi. Pomysł bardzo oryginalny a zarazem zabawny. Nawiązując jeszcze do czarnego charakteru to muszę bardzo pochwalić twórców iż, tak sprytnie wpletli w film zdarzenia, oraz wspomniane wcześniej cytaty z  Szekspira tak, iż przedstawiły dramaty bohaterów, którzy się utożsamiali z postaciami słynnych dzieł Anglika. Bardzo mi się to spodobało.

Jako, iż mamy do czynienia z animacją mającą miejsce akcji w Rio de Janeiro nie może zabraknąć bardzo kolorowego karnawału. W tej części też widzimy podobające się oku kolorowe sceny. Szczególnie w dzikiej Amazonii, która jest przedstawiona w niesamowity sposób. Niestety wszystko jest okraszone kilkoma piosenkami w wykonaniu bohaterów, które szczerze powiedziawszy są całkowicie niepotrzebne. Animacja poradziła by sobie bez nich, jestem pewien.

Podsumowując "Rio 2" to świetna bajka na weekendowy odpoczynek. Miła dla oka, zawierająca zabawną treść i z pewnością nie schematyczna, także tym bardziej warta zobaczenia.


Pracujący nad stworzeniem sztucznej inteligencji naukowiec zostaje postrzelony przez przeciwników. Zdesperowana żona podejmuje próbę przeniesienia jego umysłu z umierającego ciała do komputera.

gatunek: Dramat, Sci-Fi
produkcja: Chiny, USA, Wielka Brytania
reżyser: Wally Pfister
scenariusz: Jack Paglen
czas: 2 godz.
muzyka: Mychael Danna
zdjęcia: Jess Hall
rok produkcji: 2014
budżet: 100 milionów $
ocena: 7,5/10













Wczoraj już było


Przeglądając oferty kin na pewno zwrócimy uwagę na plakat Transcendencji. Widniejące na nim dwie połówki twarzy Johnnego Deppa i napis "Wczoraj, dr Will Caster był tylko człowiekiem" ostrożnie nas zaintrygują. Prędko sięgnijmy do internetu w celu dowiedzenia się czegoś więcej. Zwiastun WOW, obsada WOW. Do tego debiut Wallyego Pfistera znanego ze zdjęć do Incepcji. Czego chcieć więcej? Jednak opuszczając kino stwierdzamy, iż nie tego się spodziewaliśmy. Dlaczego?

Tematyka dość powszechna, ale i intrygująca. Daje duże pole do popisu. Reżyser dosadnie pokazuje nam, że w filmie chodzi o dramat postaci, który towarzyszy nam od postrzału doktora. Nie globalizuje problemu lecz zamyka go w niewielkim otoczeniu miasteczka na "krańcu świata". Wszystko zderza się z decyzją wyboru Evelyn Caster, która może i była nieprzemyślana, ale była  to też desperacka próba ocalenia swojego męża. Pfister jednak pod koniec daje nam wyjaśnienie, które jest zaskakujące i daje do myślenia jak bardzo można kogoś kochać.

Fabuła jest jak najbardziej spójna i nie można jej niczego zarzucić. Akcja jest umiarkowana i nie jesteśmy wstanie się znudzić. Postacie są sowicie przedstawione i wiarygodnie oddają emocje. Naprawdę miło jest zobaczyć Johnnego w nowej, "innej" roli niż Jack Sparrow i trzeba przyznać iż podołał temu zadaniu. Mimo iż swojego za bardzo kojarzącego się z piratem głosu się nie pozbył, to jednak udało mu się pokazać naukowca i męża. Rebecci Hall w filmie było najwięcej i zasługuje na uznanie za przedstawienie postaci żony Evelyn. Paul Bettany, Morgan Freeman, Cillian Murphy i Kate Mara też spełniają swoje zadanie bez zarzutów.

Wielu z nas się zapyta: "Gdzie jest to 100 milionów $?" gdyż ich wcale nie widać. Racja, nie widać ich gdyż zostały bardzo sprytnie ukryte przez reżysera. Dopiero po filmie dostrzegłem iż było mnóstwo efektów specjalnych, które nie były jednak tak wyeksponowane jak np. w "Niesamowitym Spider-Man'ie". Dochodzimy do wniosku, iż chciano, aby tak było gdyż efekty są tak sprytnie wplecione w film, iż właściwie ich nie dostrzegamy. Uważam to za fenomen.

Wniosek jest jeden. W zwiastunie okazano nam przepych, którego w filmie nie ma i osoby idące na ten film tylko z powodu "FAJNEGO" zwiastunu i z przekonaniem, iż jest to jakiś film katastroficzny, w którym będzie przedstawiona zagłada ludzkości i masowe niszczenie wielu miejsc na ziemi, to się bardzo rozczarują. W dziele Wallyego chodzi o coś innego, lecz sedno sprawy jest podobne i skutki tragiczne. Jednak nie są tak wyeksponowane jak w wielu innych dziełach o podobnej tematyce. Jest wiele rozważań filozoficzno-etycznych które nie pozostają nam obojętne. Podczas seansu sami sobie zadajemy pytanie "Jak my byśmy postąpili?". Można by rzec iż spodziewałem się czegoś w tym stylu. Prawie straciłem nadzieje co do obrazu po przeczytaniu opinii. Nie zawiodłem się jednak i mogę z dumą polecić ten film, ponieważ nie jest to typowy rodzinny film rekreacyjny na niedzielę.




Spider-Man staje do walki z Electro. Do miasta powraca także Harry Osborn, dzięki któremu Peter odkrywa, że wszystkich złoczyńców łączy ze sobą OsCorp.

gatunek: Akcja, Sci-Fi
produkcja: USA
reżyser: Marc Webb
scenariusz: Alex Kurtzman, Roberto Orci, Jeff Pinkner
czas: 2 godz. 22 min
muzyka: Hans Zimmer, Pharrell Williams, Johnny Marr
zdjęcia: Daniel Mindel
rok produkcji: 2014
budże: 200-255 milionów $
ocena: 6,7/10










Niesamowitym być


"Niesamowity Spider-Man 2" to kontynuacja hitu z 2012 roku w reżyserii Marca Webba. Peter Parker będący jednocześnie Spider-Manem zawalczy w tej części o wiele rzeczy. O przyjaźń, o swoją miłość, a także o bezpieczeństwo miasta. Nasuwa się nam pytanie czy temu podoła? Skoro jest niesamowity...

W kontynuacji kultowej serii mamy wszystko razy dwa. Sony postarało się aby tak było, a poza tym sequele zawsze mają więcej. Skoro to druga część to dwójka w tytule zobowiązuje. Od samego początku dostajemy pokaz sprawnych animacji komputerowych które (nie da się ukryć) są bardzo dobre. Człowiek pająk wygina się w coraz to bardziej wymyślniejsze pozy, które szybko stają się przesytem i nas nudzą. To całe 3D jest tylko po to aby ładnie wyglądać. Niczego do filmu nie wnosi, a oprócz tego jest balastem bo trzeba siedzieć z goglami na oczach. W moim przypadku są to podwójne okulary, więc nie dość, że wyglądam idiotycznie to jeszcze nie czerpie z tego żadnej korzyści. Na pochwałę zasługują ciekawe zdjęcia Daniela Mindela dzięki którym możemy skakać jak spide'k. Muzyka Zimmera, Williamsa i Marra jest bardzo oryginalna i idealnie pasuje do obrazu. Taka elektryczna i żywa.

Scenariusz nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym, aczkolwiek ma wiele ciekawych zwrotów akcji które wzbogacają obraz na płaszczyźnie samego konceptu. W filmie pojawia się Jamie Foxx jako czarny charakter, jednak specjalnie mnie nie zachwycił. Jego rolę określiłbym mianem dziwnej gdyż nijak mi pasował do całości. Harry Osborn, a później Zielony Goblin wypadł o wiele lepiej na tej płaszczyźnie. Pokazał "właściwego" złoczyńcę, którego powstanie było lepiej przedstawione. Harry jest postacią o wiele ciekawszą w filmie niż Max Dillon i ma o wiele większy potencjał. Dochodzę do wniosku iż Electro był właściwie niepotrzebny.

Relacje Petera i Gwen przechodzą w owej części burzliwe dzieje. Nieszczęśliwy bohater, to i widz nieszczęśliwy. Tak to już jest. Natomiast najciekawszym wątkiem w filmie okazała się historia rodziców Petera.  Najciekawsze są przecież tajemnice jeszcze nie odkryte. Ta cała mistyka wokół nich jest czymś co nas strasznie przyciąga.

Gra aktorska wypadła na bardzo dobrym poziomie. Foxx grający lekko stukniętego, DeHann przedstawiający cierpiącego bogacza zasługują na pochwałę gdyż przekonali mnie całkowicie do swoich ról. Miłym zaskoczeniem w filmie jest Colm Feore (Rodzina Borgiów) który swoją postacią przedstawia knującego intrygi opiekuna Harrego. Wszystko jednak zostało przyćmione poprzez dubbing, który w filmie wybada bardzo słabo. Niekiedy kwestie wychodzą tak nienaturalne, że chce się płakać.

Film kipi od mnóstwa efektów specjalnych jak i efekciarstwa. Tego w pierwszej części nie było. I dobrze, ponieważ ponownie doznajemy przesytu lecz tym razem na płaszczyźnie - efekty specjalne. Trzeba wiedzieć jak je dawkować i w jakim stopniu aby nimi nie zanudzić.

Końcówka filmu mówi nam iż nie jest z tym kinem tak źle. Nie wszystko musi się kończyć całkiem dobrze, gdyż nie takie jest życie. Webb serwuje nam zakończenie którego się nie spodziewaliśmy. Ja nawet nie przypuszczałem, że sprawy się tak potoczą. Nie podejrzewałem tego aczkolwiek reżyser mnie pozytywnie zaskoczył. Nie mniej jednak, nie da się ukryć, iż Sony władowało w tę produkcję masę kasy aby wypadła lepiej niż poprzedniczka, co się udało. Jednak ja doznałem po tym filmie pewnego przesytu. Przerost formy nad treścią spowodował we mnie uczucie niechęci co do tej produkcji. Szczerze to liczyłem na coś lepszego.


Przyszłość, w której społeczność składa się z pięciu frakcji na podstawie cech charakteru. Nastoletnia Tris zostaje przydzielona do kilku partii i uznana za zagrożenie.

gatunek: Akcja, Sci-Fi
produkcja: USA
reżyser: Neil Burger
scenariusz: Evan Doughtery, Vanessa Taylor
czas: 2 godz. 23 min
muzyka: Junkie XL
zdjęcia: Alvin H. Kulchler
rok produkcji: 2014
budżet: 80 000 000 $
ocena: 6,1/10











 
Wystarczy kropla krwi


Film ten, jest ekranizacją bestsellerowej powieści (ciekaw jestem, która ekranizacja nie jest na podstawie bestsellera) Veronicki Roth o tym samym tytule. Zapewne wiecie iż ową książkę można znaleźć w dziale literatury młodzieżowej i jest kierowana głównie do nastolatek. Tak czy siak to bestseller, więc zróbmy ekranizację.

Studio Summit Entertainment poszło właściwym szlakiem kiedy to skończyło sagę Zmierzch. Bardzo dochodową mimo wszystko. Postawiło na kolejny bestseller, z którego zrobi cztery części. Jest na to popyt? Oczywiście. Głupi ten, kto twierdzi, że nie. Miliony funpageów, fanklóbów cz chociażby forów o tej tematyce ma ogromne obłożenie. Jednak filmy na podstawie takich bestsellerów nie zawsze są dobre.

Dostajemy historię którą skądś znamy. Gdzieś to już było – zastanawiamy się. Osoby obeznane wyłapią to w nie mniej niż pół godziny filmu, a inni dopiero po wyjściu z niego. Ta schematyczność jest żenująca. Świat po wojnie. Zaraz!? Czy w Igrzyskach Śmierci też tak nie było? Nie, to pewnie zbieżność - oglądamy dalej. Życie głównej bohaterki nagle w jednej chwili ulega zmianie. W IŚ było losowanie, tu jest test. Chwila, coś mi tu śmierdzi? - dobra , ignorujemy to. Ceremonia wyboru pięciu frakcji której zmiana po wyborze jest nieodwracalna - O! Prawie jak dystrykty! W filmie możemy doszukać się jeszcze wielu połączeń z IŚ jednak ja przedstawiłem takie najbardziej rażące.

Fabuła niczym specjalnym się nie wyróżnia. Do tego dochodzi jeszcze jeden kłopot. Ciężko się w obrazie doszukać punktu kulminacyjnego. Wydarzenia są porozrzucane niczym śmieci na wysypisku i nie są w stanie dać nam wciskającego w fotel zakończenia. Nie ma. Końcówka filmu jest tak emocjonująca jak my niewyspani po zarwanej nocy.

Samo aktorstwo wypada całkiem nieźle. Odtwórczyni głównej roli gra przekonująco i zdecydowanie, także nie musicie się obawiać kolejnej Belli ze zmierzchu z ciągle otwartymi ustami. Bardzo natomiast spodobała mi się postać grana przez Kate Winslet. Dodawała taki smaczek do całej opowieści bez której byłoby nijak.

Sama intryga, która właściwie jest, albo powinna być sednem filmu jest bardo prosta. Jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o politykę, a jeśli chodzi o politykę to znaczy, że rozchodzi się o władzę. Proste równanie więc nie ma nad czym się zastanawiać.

Szczerze powiedziawszy film nie zachwyca i na pewno nie zasługuje na wysoką ocenę. Zbyt dużo rzeczy psuje film. Do tego ta schematyczność, która jest irytująca. Jeśli tak jest w książce, to dziwię się, że komuś się to spodobało. Ktoś po prostu zerżnął sprawdzony schemat i na jego bazie zbudował swoją opowieść. Tragedia. Stwierdzam jednak iż zatwardziałe fanki książki i tak dadzą obrazowi ocenę 10/10 i do tego serduszko, także z czym do ludzi? Ja jednak nadal zastanawiam się dlaczego ten obraz ma takie branie? Ja  mogę dać mu tylko 6,1 i nic więcej.


Zainspirowany biblijną historią o sile ducha, poświęceniu i nadziei Darren Aronofsky przekłada na język filmu osobistą wizję opowieści o Noe. Russell Crowe wciela się w niej w postać człowieka, który został wybrany do podjęcia wielkiej misji uratowania rodzaju ludzkiego oraz zwierząt przed apokaliptycznym potopem, który ma zniszczyć zepsuty świat. Film podejmuje towarzyszące człowiekowi od zarania dziejów tematy dobra i zła, zniszczenia i miłosierdzia, nadziei oraz rodziny.

gatunek: Dramat, Fantasy
produkcja: USA
reżyser: Darren Aronofsky
scenariusz: Darren Aronofsky
czas: 2 godz. 18 min
muzyka: Clint Mansell
zdjęcia: Matthew Libatique
rok produkcji: 2014
budżet:130 000 000 $
ocena: 5,9/10






Czego chcesz od nas panie?


Po wielkim sukcesie Darren'a Aronofsky'iego, jakim był "Czarny łabędź", wiadome jest, że o kolejny jego projekt zawalczy wiele wytwórni filmowych, każda z lepszą propozycją, a jego dzieła będzie oczekiwać wielu fanów. Niektórzy z pewnością będą śledzić jego dalsze poczynania, aby jako pierwsi wiedzieć wszystko o nowym filmie. Czy taki sukces, jakim był "Czarny łabędź", dla reżysera jest dobry? Niestety nie i to widać po jego filmie: NOE - Wybrany przez boga.

Sama idea, nakręcenia filmu o Noe i o wielkiej powodzi jest już na swój sposób niepewna. Posługujemy się postaciami biblijnymi, jak i wydarzeniami opisanymi w Biblii, których nie da się ukryć gdyż są bardzo skąpe. Można by rzec, że w Biblii ledwo napomknięto o tym wydarzeniu. Zero szczegółowych opisów, dosadnych opisów postaci czy chociażby samej dokładności zdarzeń. Tego w Biblii nie ma, a skoro tego nie ma, to reżyser sam musi coś wymyślić, aby zapełnić tę pustkę w Biblijnych schematach. Na ile to będzie kreatywne, to już zależy tylko od niego.

Film ma w sobie pewnego rodzaju barierę. Miejsce, w którym wszystko się nagle zmienia. Film nie jest stosunkowo długi, ale nam może się taki wydawać. Ja podzieliłbym film na dwie części. Pierwsza to wszystkie wydarzenia do czasu powodzi, które były ciekawe i coś się działo, a drugą to od czasu powodzi do końca filmu, która ciągnęła mi się niemiłosiernie i naprawdę nie wiedziałem co wtedy ze sobą zrobić. Jak dla mnie jest to porażką. Stwierdzam, iż ten czas w filmie, który jest wypełniony scenami z arki powinien być skrócony co najmniej o połowę lub przedstawiony w bardziej interesujący sposób gdyż nuda goni nudę.

Wiele osób idąc na film może myśleć, że jest on o budowie Arki mimo, iż w tytule widnieje NOE. Nic mylnego. Dla reżysera budowa Arki jest tylko pewnym elementem filmu. To co on chce nam naprawdę pokazać w swoim obrazie to postać Noego i jego dramat jako postaci. Pokazuje nam jak został wybrany, retrospekcyjne przedstawia jego dzieciństwo, wybory jakich musiał podejmować i to, że z każdą nową decyzją, którą postanowił, coraz bardziej oddalał się od drogi jaką wytyczył mu Bóg. Dramat Noego polega na pragnieniu wypełnienia woli Boga zbyt dokładnie, przez co nie dopuszcza do siebie innych myśli i dlatego podejmuje złe decyzje. Oprócz tego dostajemy powtórzenie wiadomości o stworzeniu świata, które się przez film dość często przewija. Wszystko okraszone jest niepotrzebnymi, wręcz magicznymi zabiegami (np. skóra węża). W filmie pojawiają się też skamieniałe anioły, których obecność bardzo mnie zaskoczyła. Wydaje mi się, że z ich przedstawieniem trochę przedobrzono. Jeśli już chciano umieścić je w filmie to powinny być przedstawione zdecydowanie inaczej.

Co do aktorstwa nie będę się czepiać gdyż każda z postaci odegrała swoją rolę właściwie. Russel Crowe zasługuje jednak na pochwałę za kreacje Noego. Muzyka szczególnie mi nie zaimponowała. Akcja umiarkowana (nie licząc drugiej części filmu). Z czasem trwania obrazu robi się coraz nudniej.

Film jest na pewno jednym z tych, na które czekano i na pewno wywoła sporo kontrowersji co do postaci Noego, jak i samych wydarzeń biblijnych. Postać głównego bohatera została trochę wynaturzona i przedstawiona w dość drastyczny sposób. Reżyser najwyraźniej nie do końca wiedział jak go pokazać. Jakby troszkę zelżył, byłoby o wiele lepiej, jednak wyszło jak wyszło. Akurat tak się złożyło iż trafiłem na film z dubbingiem, który muszę pochwalić. Dubbing naprawdę był dobrze dopasowany do każdej postaci i nie było zgrzytów, co często się zdarza.

Filmu nie polecam osobom, które nie są gotowe na taki zastrzyk emocji ze strony samego Noego, gdyż jak mówię, to on jest tym powodem kontrowersji w filmie. Radzę lepiej zobaczyć Syna Bożego.



Kapitan Ameryka zostaje wplątany w sieć zagrażającej całemu światu intrygi. By ujawnić spisek superbohater łączy siły z Czarną Wdową. Kiedy już wreszcie kryzys wydaje się być zażegnany, niespodziewanie pojawia się nowy, potężny wróg – Zimowy żołnierz…

gatunek: Akcja, Sci-Fi
produkcja: USA
reżyser: Anthony Russo, Joe Russo
scenariusz: Christopher Marcus, Stephen McFeely
czas: 2 godz. 16 min
muzyka: Henry Jackman
zdjęcia: Trent Opaloch
rok produkcji: 2014
budżet: 170 milionów $
ocena: 8,3/10








 
Heli HYDRA


Kolejna odsłona pierwszego "mściciela" (z ang. avenger) nie tylko była zdarzeniem ciekawym jak i zaskakującym. Nie ukrywajmy, że kapitan Steve Rogers jest postacią II Wojny Światowej z universum Marvela. Po zobaczeniu, pierwszej części szczerze nie miałem pojęcia, co mogłoby się przytrafić kapitanowi jako, "reliktowi" z przeszłości. Kiedy zobaczyłem, że będzie druga część, szczerze nie miałem żadnej wizji co do jego postaci. Avengersi jednak przekonali mnie, iż K.A. ma jakiś potencjał, aczkolwiek jego zachowanie, stare poglądy i przekonania były czasami wkurzające. Dwójka, daje nam już troszkę "zmienionego" kapitana, który bardziej przypada do gustu.

Druga część K.A. zawiera w sobie masę informacji dotyczących kapitana jak i całej organizacji zwanej T.A.R.C.Z.A (z ang. S.H.I.E.L.D). W obrazie braci Russo jest dużo rozgrywek politycznych, które mają bezpośredni związek z całą organizacją S.H... jak i innymi bohaterami Marvela. Długo ukrywająca się tajna organizacja, która rosła w siłę przy T.A.R.C.Z.Y postanawia uderzyć z ukrycia. Amerykanie uwielbiają takie historie z tajnymi organizacjami, czy jakimiś sekretnymi wydziałami. Nas może to nie bardzo "pociąga" aczkolwiek przyjemnie się to ogląda. To wszystko jest wynikiem  II Wojny Światowej podczas której powstawała masa takich organizacji, a co po niektórych działanie nawet dzisiaj, nie jest nam znane. (MAŁY SPOILER) Być może dlatego bracia Russo postanowili przywrócić HYDRE do życia.

Obraz jest jak najbardziej poprawny. Reżyserom udało się sprytnie przemycić wiele śmiesznych gagów do filmu. Oczywiście jest w nim też sporo akcji. Nie obawiajcie się. Podobało mi się bardzo, że nie zrobiono z niego czegoś w stylu Avengers lub Iron Man'a 3, czyli totalnej rozwałki. Oczywiście scena końcowa musiała być spektakularna, ale nie zniszczono w niej prawie całego Nowego Jorku. Aktorzy sprawdzili się w swoich rolach. Szczególnie spodobała mi się postać Alexandra Pearca granego przez Roberta Redforda. Dobre efekty specjalne i niekiedy zaskakujące sceny są już pewnym standardem filmów Marvela. Trzeba jednak przyznać, że udaje im się jednak utrzymywać poziom.

Główny przeciwnik K.A. jest niczym obiekt z Archiwum X. Nikt go nie widział, nikt nie wie gdzie jest, ale wszyscy o nim słyszeli. "Zimowy Żołnierz". Nazwa adekwatna i nawiązująca do zimnej wojny. Szczerze powiedziawszy "zimowy" pojawia się w filmie tylko kilka razy. Jest pewnego rodzaju dodatkiem, a prawdziwym wrogiem jest ktoś inny. Ktoś kto ma większą władzę. Jednak żołnierz jest postacią dalekosiężną i na pewno zostanie wykorzystany w trzeciej części. Ciekaw jestem kto z was, który był w kinie na K.A. Z.Ż. dotrwał do wątku po pierwszych napisach końcowych? Jeśli nie, to żałujcie ponieważ to co pokazano nam po napisach będzie miało kluczową rolę w trójce.

Podsumowując, "Kapitan Ameryka Zimowy Żołnierz" jest kolejnym dobrym filmem z uniwersum Marvela, który się dobrze ogląda, jednakże zagrywki polityczne jak i sam koncept filmu w, który wplątany jest jeszcze dosyć spory wątek Czarnej wdowy wybija się ponad wiele dzieł Marvela. Po wcześniejszym niedocenieniu filmu muszę zrekompensować tę stratę i powiedzieć, że: Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz jest jednym z najlepszych dotychczasowych dzieł Marvela.



"Jack Strong" to film sensacyjny, opowiadający jedną z najbardziej fascynujących historii szpiegowskich świata. To prawdziwa historia pułkownika Ryszarda Kuklińskiego - człowieka, który, tkwiąc w środku systemu, podejmuje współpracę z CIA i staje się kluczowym (choć niewidocznym) aktorem czasu zimnej wojny.

gatunek: Thriller, Szpiegowski
produkcja: Polska
reżyser: Władysław Pasikowski
scenariusz: Władysław Pasikowski
czas: 2 godz. 7 min.
muzyka: Jan Duszyński
zdjęcia: Magdalena Górka
rok produkcji: 2014
budżet: 3 950 000 USD
ocena: 8/10











Recenzja chwilowo niedostępna.
PRZEPRASZAMY.