Transcendencja
Pracujący nad stworzeniem sztucznej inteligencji naukowiec zostaje postrzelony przez przeciwników. Zdesperowana żona podejmuje próbę przeniesienia jego umysłu z umierającego ciała do komputera.
gatunek: Dramat, Sci-Fi
produkcja: Chiny, USA, Wielka Brytania
reżyser: Wally Pfister
scenariusz: Jack Paglen
czas: 2 godz.
muzyka: Mychael Danna
zdjęcia: Jess Hallrok produkcji: 2014
budżet: 100 milionów $
ocena: 7,5/10
Wczoraj
już było
Przeglądając oferty kin na pewno zwrócimy uwagę na plakat Transcendencji. Widniejące na nim dwie połówki twarzy Johnnego Deppa i napis "Wczoraj, dr Will Caster był tylko człowiekiem" ostrożnie nas zaintrygują. Prędko sięgnijmy do internetu w celu dowiedzenia się czegoś więcej. Zwiastun WOW, obsada WOW. Do tego debiut Wallyego Pfistera znanego ze zdjęć do Incepcji. Czego chcieć więcej? Jednak opuszczając kino stwierdzamy, iż nie tego się spodziewaliśmy. Dlaczego?
Tematyka dość powszechna, ale i intrygująca. Daje duże pole do popisu. Reżyser dosadnie pokazuje nam, że w filmie chodzi o dramat postaci, który towarzyszy nam od postrzału doktora. Nie globalizuje problemu lecz zamyka go w niewielkim otoczeniu miasteczka na "krańcu świata". Wszystko zderza się z decyzją wyboru Evelyn Caster, która może i była nieprzemyślana, ale była to też desperacka próba ocalenia swojego męża. Pfister jednak pod koniec daje nam wyjaśnienie, które jest zaskakujące i daje do myślenia jak bardzo można kogoś kochać.
Fabuła jest jak najbardziej spójna i nie można jej niczego zarzucić. Akcja jest umiarkowana i nie jesteśmy wstanie się znudzić. Postacie są sowicie przedstawione i wiarygodnie oddają emocje. Naprawdę miło jest zobaczyć Johnnego w nowej, "innej" roli niż Jack Sparrow i trzeba przyznać iż podołał temu zadaniu. Mimo iż swojego za bardzo kojarzącego się z piratem głosu się nie pozbył, to jednak udało mu się pokazać naukowca i męża. Rebecci Hall w filmie było najwięcej i zasługuje na uznanie za przedstawienie postaci żony Evelyn. Paul Bettany, Morgan Freeman, Cillian Murphy i Kate Mara też spełniają swoje zadanie bez zarzutów.
Wielu z nas się zapyta: "Gdzie jest to 100 milionów $?" gdyż ich wcale nie widać. Racja, nie widać ich gdyż zostały bardzo sprytnie ukryte przez reżysera. Dopiero po filmie dostrzegłem iż było mnóstwo efektów specjalnych, które nie były jednak tak wyeksponowane jak np. w "Niesamowitym Spider-Man'ie". Dochodzimy do wniosku, iż chciano, aby tak było gdyż efekty są tak sprytnie wplecione w film, iż właściwie ich nie dostrzegamy. Uważam to za fenomen.
Wniosek jest jeden. W zwiastunie okazano nam przepych, którego w filmie nie ma i osoby idące na ten film tylko z powodu "FAJNEGO" zwiastunu i z przekonaniem, iż jest to jakiś film katastroficzny, w którym będzie przedstawiona zagłada ludzkości i masowe niszczenie wielu miejsc na ziemi, to się bardzo rozczarują. W dziele Wallyego chodzi o coś innego, lecz sedno sprawy jest podobne i skutki tragiczne. Jednak nie są tak wyeksponowane jak w wielu innych dziełach o podobnej tematyce. Jest wiele rozważań filozoficzno-etycznych które nie pozostają nam obojętne. Podczas seansu sami sobie zadajemy pytanie "Jak my byśmy postąpili?". Można by rzec iż spodziewałem się czegoś w tym stylu. Prawie straciłem nadzieje co do obrazu po przeczytaniu opinii. Nie zawiodłem się jednak i mogę z dumą polecić ten film, ponieważ nie jest to typowy rodzinny film rekreacyjny na niedzielę.
Tematyka dość powszechna, ale i intrygująca. Daje duże pole do popisu. Reżyser dosadnie pokazuje nam, że w filmie chodzi o dramat postaci, który towarzyszy nam od postrzału doktora. Nie globalizuje problemu lecz zamyka go w niewielkim otoczeniu miasteczka na "krańcu świata". Wszystko zderza się z decyzją wyboru Evelyn Caster, która może i była nieprzemyślana, ale była to też desperacka próba ocalenia swojego męża. Pfister jednak pod koniec daje nam wyjaśnienie, które jest zaskakujące i daje do myślenia jak bardzo można kogoś kochać.
Fabuła jest jak najbardziej spójna i nie można jej niczego zarzucić. Akcja jest umiarkowana i nie jesteśmy wstanie się znudzić. Postacie są sowicie przedstawione i wiarygodnie oddają emocje. Naprawdę miło jest zobaczyć Johnnego w nowej, "innej" roli niż Jack Sparrow i trzeba przyznać iż podołał temu zadaniu. Mimo iż swojego za bardzo kojarzącego się z piratem głosu się nie pozbył, to jednak udało mu się pokazać naukowca i męża. Rebecci Hall w filmie było najwięcej i zasługuje na uznanie za przedstawienie postaci żony Evelyn. Paul Bettany, Morgan Freeman, Cillian Murphy i Kate Mara też spełniają swoje zadanie bez zarzutów.
Wielu z nas się zapyta: "Gdzie jest to 100 milionów $?" gdyż ich wcale nie widać. Racja, nie widać ich gdyż zostały bardzo sprytnie ukryte przez reżysera. Dopiero po filmie dostrzegłem iż było mnóstwo efektów specjalnych, które nie były jednak tak wyeksponowane jak np. w "Niesamowitym Spider-Man'ie". Dochodzimy do wniosku, iż chciano, aby tak było gdyż efekty są tak sprytnie wplecione w film, iż właściwie ich nie dostrzegamy. Uważam to za fenomen.
Wniosek jest jeden. W zwiastunie okazano nam przepych, którego w filmie nie ma i osoby idące na ten film tylko z powodu "FAJNEGO" zwiastunu i z przekonaniem, iż jest to jakiś film katastroficzny, w którym będzie przedstawiona zagłada ludzkości i masowe niszczenie wielu miejsc na ziemi, to się bardzo rozczarują. W dziele Wallyego chodzi o coś innego, lecz sedno sprawy jest podobne i skutki tragiczne. Jednak nie są tak wyeksponowane jak w wielu innych dziełach o podobnej tematyce. Jest wiele rozważań filozoficzno-etycznych które nie pozostają nam obojętne. Podczas seansu sami sobie zadajemy pytanie "Jak my byśmy postąpili?". Można by rzec iż spodziewałem się czegoś w tym stylu. Prawie straciłem nadzieje co do obrazu po przeczytaniu opinii. Nie zawiodłem się jednak i mogę z dumą polecić ten film, ponieważ nie jest to typowy rodzinny film rekreacyjny na niedzielę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz