Niesamowity Spider-Man 2
Spider-Man staje do walki z Electro. Do miasta powraca także Harry Osborn, dzięki któremu Peter odkrywa, że wszystkich złoczyńców łączy ze sobą OsCorp.
gatunek: Akcja, Sci-Fi
produkcja: USA
reżyser: Marc Webb
scenariusz: Alex Kurtzman, Roberto Orci, Jeff Pinkner
czas: 2 godz. 22 min
muzyka: Hans Zimmer, Pharrell Williams, Johnny Marr
zdjęcia: Daniel Mindel
rok produkcji: 2014
budże: 200-255 milionów $
ocena: 6,7/10
Niesamowitym
być
"Niesamowity Spider-Man 2" to kontynuacja hitu z 2012 roku w reżyserii Marca Webba. Peter Parker będący jednocześnie Spider-Manem zawalczy w tej części o wiele rzeczy. O przyjaźń, o swoją miłość, a także o bezpieczeństwo miasta. Nasuwa się nam pytanie czy temu podoła? Skoro jest niesamowity...
W kontynuacji kultowej serii mamy wszystko razy dwa. Sony postarało się aby tak było, a poza tym sequele zawsze mają więcej. Skoro to druga część to dwójka w tytule zobowiązuje. Od samego początku dostajemy pokaz sprawnych animacji komputerowych które (nie da się ukryć) są bardzo dobre. Człowiek pająk wygina się w coraz to bardziej wymyślniejsze pozy, które szybko stają się przesytem i nas nudzą. To całe 3D jest tylko po to aby ładnie wyglądać. Niczego do filmu nie wnosi, a oprócz tego jest balastem bo trzeba siedzieć z goglami na oczach. W moim przypadku są to podwójne okulary, więc nie dość, że wyglądam idiotycznie to jeszcze nie czerpie z tego żadnej korzyści. Na pochwałę zasługują ciekawe zdjęcia Daniela Mindela dzięki którym możemy skakać jak spide'k. Muzyka Zimmera, Williamsa i Marra jest bardzo oryginalna i idealnie pasuje do obrazu. Taka elektryczna i żywa.
Scenariusz nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym, aczkolwiek ma wiele ciekawych zwrotów akcji które wzbogacają obraz na płaszczyźnie samego konceptu. W filmie pojawia się Jamie Foxx jako czarny charakter, jednak specjalnie mnie nie zachwycił. Jego rolę określiłbym mianem dziwnej gdyż nijak mi pasował do całości. Harry Osborn, a później Zielony Goblin wypadł o wiele lepiej na tej płaszczyźnie. Pokazał "właściwego" złoczyńcę, którego powstanie było lepiej przedstawione. Harry jest postacią o wiele ciekawszą w filmie niż Max Dillon i ma o wiele większy potencjał. Dochodzę do wniosku iż Electro był właściwie niepotrzebny.
Relacje Petera i Gwen przechodzą w owej części burzliwe dzieje. Nieszczęśliwy bohater, to i widz nieszczęśliwy. Tak to już jest. Natomiast najciekawszym wątkiem w filmie okazała się historia rodziców Petera. Najciekawsze są przecież tajemnice jeszcze nie odkryte. Ta cała mistyka wokół nich jest czymś co nas strasznie przyciąga.
Gra aktorska wypadła na bardzo dobrym poziomie. Foxx grający lekko stukniętego, DeHann przedstawiający cierpiącego bogacza zasługują na pochwałę gdyż przekonali mnie całkowicie do swoich ról. Miłym zaskoczeniem w filmie jest Colm Feore (Rodzina Borgiów) który swoją postacią przedstawia knującego intrygi opiekuna Harrego. Wszystko jednak zostało przyćmione poprzez dubbing, który w filmie wybada bardzo słabo. Niekiedy kwestie wychodzą tak nienaturalne, że chce się płakać.
Film kipi od mnóstwa efektów specjalnych jak i efekciarstwa. Tego w pierwszej części nie było. I dobrze, ponieważ ponownie doznajemy przesytu lecz tym razem na płaszczyźnie - efekty specjalne. Trzeba wiedzieć jak je dawkować i w jakim stopniu aby nimi nie zanudzić.
Końcówka filmu mówi nam iż nie jest z tym kinem tak źle. Nie wszystko musi się kończyć całkiem dobrze, gdyż nie takie jest życie. Webb serwuje nam zakończenie którego się nie spodziewaliśmy. Ja nawet nie przypuszczałem, że sprawy się tak potoczą. Nie podejrzewałem tego aczkolwiek reżyser mnie pozytywnie zaskoczył. Nie mniej jednak, nie da się ukryć, iż Sony władowało w tę produkcję masę kasy aby wypadła lepiej niż poprzedniczka, co się udało. Jednak ja doznałem po tym filmie pewnego przesytu. Przerost formy nad treścią spowodował we mnie uczucie niechęci co do tej produkcji. Szczerze to liczyłem na coś lepszego.
W kontynuacji kultowej serii mamy wszystko razy dwa. Sony postarało się aby tak było, a poza tym sequele zawsze mają więcej. Skoro to druga część to dwójka w tytule zobowiązuje. Od samego początku dostajemy pokaz sprawnych animacji komputerowych które (nie da się ukryć) są bardzo dobre. Człowiek pająk wygina się w coraz to bardziej wymyślniejsze pozy, które szybko stają się przesytem i nas nudzą. To całe 3D jest tylko po to aby ładnie wyglądać. Niczego do filmu nie wnosi, a oprócz tego jest balastem bo trzeba siedzieć z goglami na oczach. W moim przypadku są to podwójne okulary, więc nie dość, że wyglądam idiotycznie to jeszcze nie czerpie z tego żadnej korzyści. Na pochwałę zasługują ciekawe zdjęcia Daniela Mindela dzięki którym możemy skakać jak spide'k. Muzyka Zimmera, Williamsa i Marra jest bardzo oryginalna i idealnie pasuje do obrazu. Taka elektryczna i żywa.
Scenariusz nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym, aczkolwiek ma wiele ciekawych zwrotów akcji które wzbogacają obraz na płaszczyźnie samego konceptu. W filmie pojawia się Jamie Foxx jako czarny charakter, jednak specjalnie mnie nie zachwycił. Jego rolę określiłbym mianem dziwnej gdyż nijak mi pasował do całości. Harry Osborn, a później Zielony Goblin wypadł o wiele lepiej na tej płaszczyźnie. Pokazał "właściwego" złoczyńcę, którego powstanie było lepiej przedstawione. Harry jest postacią o wiele ciekawszą w filmie niż Max Dillon i ma o wiele większy potencjał. Dochodzę do wniosku iż Electro był właściwie niepotrzebny.
Relacje Petera i Gwen przechodzą w owej części burzliwe dzieje. Nieszczęśliwy bohater, to i widz nieszczęśliwy. Tak to już jest. Natomiast najciekawszym wątkiem w filmie okazała się historia rodziców Petera. Najciekawsze są przecież tajemnice jeszcze nie odkryte. Ta cała mistyka wokół nich jest czymś co nas strasznie przyciąga.
Gra aktorska wypadła na bardzo dobrym poziomie. Foxx grający lekko stukniętego, DeHann przedstawiający cierpiącego bogacza zasługują na pochwałę gdyż przekonali mnie całkowicie do swoich ról. Miłym zaskoczeniem w filmie jest Colm Feore (Rodzina Borgiów) który swoją postacią przedstawia knującego intrygi opiekuna Harrego. Wszystko jednak zostało przyćmione poprzez dubbing, który w filmie wybada bardzo słabo. Niekiedy kwestie wychodzą tak nienaturalne, że chce się płakać.
Film kipi od mnóstwa efektów specjalnych jak i efekciarstwa. Tego w pierwszej części nie było. I dobrze, ponieważ ponownie doznajemy przesytu lecz tym razem na płaszczyźnie - efekty specjalne. Trzeba wiedzieć jak je dawkować i w jakim stopniu aby nimi nie zanudzić.
Końcówka filmu mówi nam iż nie jest z tym kinem tak źle. Nie wszystko musi się kończyć całkiem dobrze, gdyż nie takie jest życie. Webb serwuje nam zakończenie którego się nie spodziewaliśmy. Ja nawet nie przypuszczałem, że sprawy się tak potoczą. Nie podejrzewałem tego aczkolwiek reżyser mnie pozytywnie zaskoczył. Nie mniej jednak, nie da się ukryć, iż Sony władowało w tę produkcję masę kasy aby wypadła lepiej niż poprzedniczka, co się udało. Jednak ja doznałem po tym filmie pewnego przesytu. Przerost formy nad treścią spowodował we mnie uczucie niechęci co do tej produkcji. Szczerze to liczyłem na coś lepszego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz