Snippet

Azyl

To jedna z takich historii, o które kino musiało się upomnieć. Poruszająca filmowa opowieść, która wydarzyła się naprawdę. Antonina Żabińska, żona dyrektora warszawskiego zoo, wspólnie z mężem, Janem, ukrywali podczas II wojny światowej dziesiątki Żydów. Osobiście wydostawali ich z getta i pomagali przetrwać w opustoszałych murach ogrodu zoologicznego. Niektórzy ukrywani byli w miejscach przeznaczonych dla zwierząt, inni w willi Żabińskich. W 1965 roku Jan i Antonina Żabińscy zostali odznaczeni przez instytut Jad Waszem tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.

gatunek: Biograficzny, Dramat
produkcja: USA
reżyser: Niki Caro
scenariusz: Angela Workman
czas: 2 godz. 6 min.
muzyka: Harry Gregson-Williams
zdjęcia: Andrij Parekh
rok produkcji: 2017
budżet: 20 milionów $
ocena: 7,5/10











Ilu tylko się da


Każdego dnia na świecie rodzi się bohater. Czyniąc dobro dla większego ogółu (nie zawsze kosztem własnego) ewoluuje ze zwykłego człowieka na bohatera. Każdy z nich jest inni. Różnią się oni swoimi zasługami jak i zapałem do pomocy. Nie da się jednak żadnego z nich zdyskredytować. Każdy z nich przysłużywszy się drugiej osobie zasługuje na podziw i uznanie reszty świata. Kino bardzo chętnie sięga po opowieści tego typu albowiem opowiadają one uniwersalne historie zwykłych ludzi, którzy są w stanie zrobić coś dobrego z własnej woli i nie oczekują za to żadnego wynagrodzenia. Tak właśnie stało się z małżeństwem Żabińskich, którzy są bohaterami filmu pt: "Azyl".

Antonina i Jan Żabińscy prowadzą razem Warszawskie zoo. Jest rok 1939, a w Polsce nastały niespokojne czasy. Po niemieckich nalotach na Polskę zoo jest w ruinie, a kraj opanowują oprawcy. Mając dużo wolnej przestrzeni do wykorzystania małżeństwo decyduje się przechowywać w nim żydów wywożonych z Getta, których następnie planuje bezpiecznie wysyłać do rodzin. Rozpoczynają niebezpieczną grę, która może kosztować ich życie. Ryzykując tak wiele dla prześladowanych żydów zapisują się na kartach historii jako prawdziwi bohaterowie. Wydawać by się mogło, że taka historia, która pokazuje nam prawdziwą odwagę i dobroć prostych ludzi powinna być już kilkakrotnie zekranizowana bądź też odpowiednio zaakcentowana na lekcjach historii. Wtedy "Azyl" okazałby się kolejną próbą przedstawienia tej niesamowitej opowieści. Niestety prawda jest inna i bardzo bolesna. Sam fakt, że amerykanie sięgają już po historie spoza swojego kraju jest bardzo zastanawiający. Jednakże nic nie przebije faktu, że historia państwa Żabińskich jak ich egzystencja do tego czasu były dla nas jedną wielką niewiadomą. Większość z nas dopiero dzięki premierze filmu tak naprawdę po raz pierwszy usłyszała o Antoninie czy Janie oraz o tym, że podczas II Wojny Światowej przechowywali w swoim zoo prześladowanych żydów. To skandal, że nasza historia tak niewiele mówi o takich osobach. To jest wręcz upokarzające, że dowiadujemy się o czymś takim dopiero wraz z premierą filmu Niki Caro. Jest to straszne zaniedbanie jeśli chodzi o naukę historii w szkołach, albowiem nie szanujemy zarówno samych siebie (to wstyd nie wiedzieć o takich osobach), a także nie okazujemy należytego szacunku tym, którzy wykazali się takim bohaterstwem. "Azyl" pokazuje, że czas na zmiany i że historie takie jak ta zasługują na miejsce w szkolnym podręczniku. Jak wspomina dystrybutor "To jedna z takich historii, o które kino musiało się upomnieć" – i choć z większości takich opisów kpię to niestety tym razem trafia on w czuły punkt. Cały film jest na to dowodem. Fabuła produkcja opowiada nam przejmującą, niesamowicie intrygującą i chwytającą za serce opowieść, która urzeka nas prawdziwością zdarzeń. W niezwykle prosty i bezkompromisowy sposób ukazuje nam bohaterów narodowych, którzy już na zawsze pozostaną dla nas żywym przykładem męstwa i dobroci. Reżyserka bez ogródek uwypukla ich działania przez co nadaje im odpowiedniej wagi jak i znaczenia. Przy tym wszystkim nie wyolbrzymia ich dokonań ani nie stara się usilnie przekonać nas, że to co zrobili państwo Żabińscy to prawdziwe dobro. Dzięki świetnemu wyczuciu Niki Caro nie opowiada się po żadnej ze stron i nie generalizuje filmu do powszechnie kojarzonych banałów. Stara się opowiedzieć całą historię z bardzo obiektywnej perspektywy, aby dać nam samym możliwość ocenienia dokonań Żabińskich. Nie stara się niczego sugerować, ani na siłę nas przekonywać co jest dobre a co złe. Największym autem filmu jest właśnie ta możliwość wyrobienia swojej własnej opinii na temat przedstawionych zdarzeń. Do pewnych rzeczy czasem lepiej jest dojść samemu aniżeli z pomocą innych. Albowiem dopiero wtedy rozumiemy ich prawdziwą wartość. Tak właśnie jest w przypadku tej historii. Główny wątek produkcji pozwala nam poznać postacie Antoniny, Jana jak i ich syna Rysia, którzy oprócz trudów wojny mierzą się z dodatkowym stresem na co dzień. Produkcja posiada również liczne wątki poboczne, które dopełniają dzieło Niki Caro. Praktycznie każdy z nich jest dla obrazu kluczowy i sprawdza się w nim wyśmienicie. Niestety nie wszystko w filmie zagrało tak jak trzeba. Akcja produkcji potrafi być nierówna przez co w fabule zdarzają się pewne przestoje. Nie jest to rzecz, która psuje odbiór produkcji, ale nie jest to również rzecz którą można przeoczyć. Pewien dyskomfort pozostaje, albowiem płynność obrazu zostaje zaburzona. Ponadto historii brakuje lepszego efektu wow, który potrafiłby jeszcze bardziej nami wstrząsnąć. Czasami przez zbyt umiarowy klimat wydarzeniom ekranowym brak odpowiedniej mocy by wywrzeć na nas jeszcze większe wrażenie. Albowiem po odbytym seansie możemy odczuć pewien niedosyt. Gdzieniegdzie zabrakło również odpowiedniej dramaturgii czy też lepiej zbudowanego napięcia. Tragedii jednak nie ma. Jest dobrze, ale mogło być lepiej.

Strona aktorska produkcji prezentuje się od bardzo mocnej strony. Przede wszystkim mamy ciekawie zarysowanych bohaterów, których nie można zaszufladkować. Ich osobowość jest dużo bardziej skomplikowana niż na pierwszy rzut oka może nam się wydawać. Dzięki tak wiarygodnemu zarysowaniu bohaterów oglądanie ich to czysta przyjemność. Najlepszym przykładem jest postać Antoniny, która zgrywa osobę odważną i pewną siebie kiedy tak naprawdę jest nieustannie przerażona każdą kolejną chwilą. W rolę Antoniny rewelacyjnie wcieliła się Jessica Chastain, która perfekcyjnie zagrała rozdartą emocjonalnie osobę. Aktorka nie stara się niczego pokazać na siłę przez co jej kreacja jest niezwykle minimalistyczna, ale za to fenomenalnie wyważona. Na ekranie partnerują jej Johan Heldenbergh jako Jan Żabiński, Daniel Brühl jako Lutz Heck, Michael McElhatton jako Jerzyk oraz Timothy Radford i Val Maloku jako młodszy i starszy Ryś Żabiński. Cała obsada spisała się wyśmienicie i nie można jej niczego zarzucić.

Wykończenie filmu również zachwyca. Świetne scenografie, kostiumy oraz efekty specjalne pozwalają nam w pełni oglądać obraz Warszawy z lat II Wojny Światowej. Całość dopełniają ciekawe zdjęcia oraz muzyka Harryego Gregsona-Williamsa. Ważny jest również klimat obrazu, który posiada znamiona dramatu i filmu grozy. Choć gdzie nie gdzie brakuje napięcia to i tak znajdziemy go w filmie pod dostatkiem. Nie do końca przekonał mnie akcent aktorów, szczególnie Jessicy Chastain, która tak usilnie próbowała mówić po angielsku z polskim akcentem, że niekiedy ciężko było ją nawet zrozumieć. Jest to co prawda szczegół, ale tak czy siak przydałoby się jakoś lepiej rozwiązać tę sprawę. Na pochwałę natomiast zasługuje wymowa polskich imion przez aktorów jak i polskie dialogi słyszane na drugim planie. Jest to bardzo ciekawy zabieg, który choć z początku może nieco denerwować to koniec końców da się lubić.

"Azyl" w reżyserii Niki Caro to bardzo ciekawy, przejmujący i chwytający za serce obraz, który opowiada niezwykłą historię naszych rodaków. Reżyserka z należytą godnością ukazuje nam losy państwa Żabińskich, ale przy tym nie wywyższa ani nie stara się przekonać nas na siłę do wielkości ich osiągnięć. Pozwala nam samym zadecydować czy to co uczulili warte było tworzenia tego filmu. A prawda jest taka, że warto było i bardzo się cieszę, że ten obraz powstał. Albowiem oprócz bardzo dobrej produkcji otrzymujemy również uzupełnienie wiedzy z historii, albowiem większość z nas nawet nie wiedziała o istnieniu takich ludzi jak Żabińscy. Mam nadzieję, że będzie to dla nas również pewnego rodzaju lekcja, która uwypukli problem jakim są priorytety w polskim szkolnictwie odnoście historii. Najwyższy czas abyśmy poznali całą resztę nieznanych dotąd bohaterów, którzy tak jak Żabińscy zasługują przynajmniej na wzmiankę.

Zapraszam do polubienia profilu facebook'okwego abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz