Snippet

American Honey

18-letnia Star o niczym bardziej nie marzy niż o wyrwaniu się z małego miasteczka, gdzie mieszka z ojczymem i młodszym rodzeństwem. Po kolejnej domowej kłótni porzuca dotychczasowe życie i dołącza do przypadkowo spotkanej grupy rówieśników, którzy wspólnie krążą po Ameryce. Łączy ich poszukiwanie przygody i łatwych pieniędzy. Włóczęga jest ich codziennością, motele ich domem, a życie – niekończącą się zabawą w rytmie popularnych hitów. Przewodzi im Crystal, decydująca o tym, kto zostanie przyjęty do grupy, a kto z niej wyrzucony. Jej najbliższy współpracownik – Jake – bierze Star pod swoje skrzydła. Ich wspólne przygody na granicy prawa wkrótce przeradzają się w fascynację i uczucie, które zostanie wystawione na próbę.

gatunek: Dramat obyczajowy
produkcja: USA, Wielka Brytania
reżyser: Andrea Arnold
scenariusz: Andrea Arnold
czas: 2 godz. 38 min.
zdjęcia: Robbie Ryan
rok produkcji: 2017
budżet: 3,5 miliona $
ocena: 6,7/10









Wsiąść do pociągu byle jakiego...

Życie to nieustanne podejmowanie decyzji. Jedne z nich są łatwe, a inne zaś trudne. Każda z nich natomiast ma większy lub mniejszy wpływ na nasze życie. Co ciekawe sami decydujemy o wartości podejmowanych przez nas decyzji. Wszystko zależy od tego co zamierzamy zrobić. Czasami nie potrzebujemy nawet odrobiny namysłu. Wystarczy impuls, który podpowie nam, że to jest nasza szansa i trzeba ją wykorzystać. Właśnie tak postąpiła bohaterka filmu "American Honey".

Star nie jest szczęśliwa. Pomimo młodego wieku musi opiekować się swoim młodszym rodzeństwem oraz mieszkać z ojczymem alkoholikiem. Jednakże kiedy dostrzega możliwość wyrwania się z monotonnej codzienności i niemalże bez wahania porzuca swoje dotychczasowe życie by wyruszyć z grupką nieznajomych w daleką podróż.  Nie wie co przyniesie jej kolejny dzień co czyni jej przygodę jeszcze ciekawszą. "American Honey" to film na który przyszło nam sporo czekać. Zapowiedzi obrazu można było zobaczyć już w kinach w zeszłym roku, a o filmie nadal ani widu ani słychu. Doprawdy nie wiem czemu Gutek Film kazał nam tyle czekać na najnowsze dzieło Andreay Arnold. Co ciekawe to już nie pierwsza taka zagrywka z ich strony. Takie działania rodzą pytania czy naprawdę warto tak długo czekać na te filmy? W przypadku "American Honey" nie byłbym tego już taki pewien. Na samym początku trzeba zaznaczyć, dużymi literami, że jest to FILM DROGI. Robię to celowo, albowiem spotkałem się z dużą ilością osób, które tego konkretnego gatunku kompletnie nie trawią. No bo jedyne co bohaterowie robią to jadą i jadą i jadą i jadą i tyle. Dorotka z "Czarnoksiężnika z Krainy Oz" też podobno ino szła i szła i szła i szła. I Koniec. Także bez zbędnych niedomówień zdecydowanie odradzam film osobom z alergią na gatunek FILM DROGI. Bo jeśliby rozłożyć go na czynniki pierwsze to jego bohaterowie praktycznie cały czas jadą i jadą i jadą i jadą. Z miłą chęcią witam teraz osoby, którym nie przeszkadza taka kolej rzeczy. Warunek w takim przypadku jest jeden: ma być ciekawie. Niestety w "American Honey" jest to jeden z największych problemów. Film potrafi nas zaintrygować dobrym wstępem, który bardzo szybko i łatwo zaznajamia nas z naszą bohaterką. Choć nie znamy jej jeszcze za dobrze to jednak możemy przypuszczać co się po niej spodziewać. Takim oto sposobem wyruszamy wraz z nią w daleką podróż i tak jak ona odkrywamy świat "na zewnątrz" małego miasteczka, z którego nigdy nie wyjechała. Da się poczuć zastrzyk adrenaliny, niepewność związaną z dalszym przebiegiem wydarzeń oraz ekscytację tym co ma nadejść. Niestety nie trwa to długo. Im głębiej zapuszczamy się w fabułę obrazu tym bardziej odkrywamy, że jest ona strasznie prosta i nudna. Wydarzenia ekranowe potrafią się ciągnąć w nieskończoność, a całość przybiera formę drogi przez mękę. Całość nabiera większego znaczenia jeśli się wspomni o szalenie długim czasie trwania filmu w okolicach dwóch i pół godziny. Reżyserce zabrakło pewnej ręki oraz konsekwencji przy tworzeniu tej opowieści, albowiem od razu widać, że obraz miota się niemiłosiernie pomiędzy całą masą różnorakich wątków. Część z nich jest naprawdę ciekawa i godna uwagi, natomiast reszta to po prostu sterta scen zlepionych ze sobą w odpowiedniej kolejności, które zajmują cenny czas ekranowy. Większość z nich nie zostaje nawet zamknięta co tym bardziej powoduje w nas rozgoryczenie i niedosyt. Niestety najgorsze w tym wszystkim jest to, że przez takie zabiegi twórczyni produkcji gubi gdzieś po drodze sens swojego dzieła. Jak już na początku wspominałem wychodzi do nas z ciekawym pomysłem, który ma szansę przerodzić się w pasjonującą opowieść o młodych ludziach przemierzających kraj. Niestety poprzez upchanie do obrazu zbyt dużej ilości wątków jej myśl przewodnia na pewnym etapie ginie i zostaje zastąpiona przez mało ciekawe i wręcz niepotrzebne sceny, które nie mają nic wspólnego z fabułą obrazu. Co gorsza w dalszej części produkcji są wręcz na pierwszym planie co tylko powiększa nasze niezadowolenie. Fakt ten tym bardziej boli, że pod tą stertą drugoplanowych i niedokończonych wątków kryje się ciekawa, ujmująca i pasjonująca opowieść o młodych ludziach, którzy znaleźli swój własny sposób na życie. Uciekając od codzienności i nieustannie podróżując przemierzają kraj by czerpać ile się da z każdego dnia. Dla nich nowy dzień to całkiem nowa przygoda, której nie boją się podjąć. Sprawiają wrażenie pewnego rodzaju outsiderów, którzy nie potrafiąc wpisać się w codzienną i powtarzalną egzystencję, są w stanie czerpać z tego wiele korzyści. Żyć po swojemu, być szczęśliwym no i co najważniejsze zarabiać. Wydawać by się mogło, że to niemożliwe, a jednak oni znaleźli sposób na to, aby odbyć swoją wędrówkę (życie) po swojemu. To bardzo piękne przesłanie mówiące nam o tym, że nie ma wyznaczników szczęścia, ani ustalonych standardów. Albowiem według wielu ludzi jeśli nie mieszkasz w dużym domu, nie zarabiasz dużo pieniędzy i nie odgrywasz roli przykładnego obywatela nie masz prawa być szczęśliwym. Tak jakby na tym świecie nie było dla ciebie miejsca. Z kolei nasi bohaterowie są jak duchy, które nieustannie omijają ten skomplikowany system i są w stanie wykorzystać jego luki na swoją korzyść. Szkoda, że zaprzepaszczono tak dobrze zapowiadającą się opowieść. 

Od strony aktorskiej produkcja wypada zdecydowanie lepiej. Przede wszystkim mam na myśli aktorstwo, które prezentuje się na rewelacyjnym poziomie. Zaczynając od debiutującej na ekranie Sashy Lane jako Star, a kończąc na byłej gwiaździce wielkich formatów Shia LeBoeuf jako Jake. Reszta obsady również pokazała się od jak najlepszej strony. Wśród nich znaleźli się: Riley Keough jako Krystal, McCaul Lombardi jako Corey, Arielle Holmes jako Poganka, Crystal Ice jako Katness, Veronica Ezell jako QT, Chad Cox jako Billy, Garry Howell jako Austin, Kenneth Kory Tucker jako Sean, Raymond Coalson jako JJ, Isaiah Stone jako Kalium, Dakota Powers jako Runt oraz Shawna Rae Moseley jako Shaunte. Niestety dużo gorzej wypadają bohaterowie oraz to jak ich nakreślono. Przede wszystkim chodzi tu o postać Star, która oprócz tego, że potrafi nieźle namieszać potrafi również nieźle wnerwić. A wszystko to z powodu kontrastu na bazie którego ją stworzono. Z jednej strony jest to pewna siebie, odważna i zdecydowana bohaterka, a zaś kiedy indziej ukazuje nam swoje niezdecydowane, bojaźliwe i mizerne oblicze. Nie było by w tym żadnego problemu gdyby nie sam fakt, że na ekranie wypada to bardzo nienaturalnie. Na papierze zapewne prezentowało się to zdecydowanie lepiej, jednakże jeśli chodzi o sam film, to niestety efekt jest mizerny. Strasznie to denerwuje i dodatkowo psuje odbiór produkcji. Strona wizualna produkcji stoi na wysokim poziomie. Przede wszystkim mamy tutaj dobre zdjęcia oraz rewelacyjnie dopasowane utwory muzyczne, które świetnie pełnią rolę muzyki filmowej.

"American Honey" posiadał ciekawy punkt wyjścia, który niestety został zaprzepaszczony przez nieumiejętne opowiedzenie historii. Reżyserka niepotrzebnie próbowała udziwnić swoją produkcję przez co podczas jej tworzenia zapomniała o najważniejszej rzeczy czyli samej opowieści, która miała szansę stać się naprawdę ciekawą i ujmującą historią. Niestety brak konsekwencji w jej działaniach i zbyt duża ilość wątków zaprzepaściły tę możliwość. Szkoda, albowiem koniec końców jeśli się nie skupimy możemy odnieść wrażenie, że bohaterowie tak naprawdę jedyne co robią to jadą i jadą i jadą i jadą.


Zapraszam do polubienia profilu facebook'okwego abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz