Snippet

Pomiędzy nami góry

Dwoje obcych sobie ludzi, którzy wychodzą cało z tragicznej katastrofy lotniczej, uwięzionych zostaje w niedostępnych, skutych lodem górach. Kiedy uświadamiają sobie, że spodziewana pomoc nie nadejdzie, zmuszeni są wyruszyć w kilkusetkilometrową podróż przez dziką okolicę. Po drodze muszą stawić czoło nie tylko niewyobrażalnym przeciwieństwom losu, lecz także nieoczekiwanej namiętności.

gatunek: Dramat
produkcja: USA
reżyseria: Hany Abu-Assad
scenariusz: J. Mills Goodloe, Chris Weitz
czas: 1 godz. 43 min.
muzyka: Ramin Djawadi
zdjęcia: Mandy Wlaker
rok produkcji: 2017
budżet: 4,8 miliona $

ocena: 5,5/10















Razem na osobności


Życie płata nam czasami niezłe figle, które niektórzy odczytują jako sprawdzian naszych możliwości. Tak jak każdy inny test można go zaliczyć bądź oblać. W tym przypadku przebrnięcie przez trudy życia to zwycięstwo, a poddanie się jest porażką. Nawet jeśli nigdy wam się jeszcze to nie przytrafiło, to nie martwcie się, albowiem kiedyś w końcu przyjdzie wasz czas. Będziecie sobie wmawiać, że przeżyliście już praktycznie wszystko i nic was nie zaskoczy. Wtedy właśnie przekonacie się, jak bardzo się myliliście.

Alex jest fotoreporterką dla New York Timesa, a Ben to neurochirurg. Tych dwoje poznaje się na lotnisku, kiedy każdy z nich desperacko próbuje dostać się do Donver. Z powodu złej pogody wszystkie loty odwołano. Wspólnymi siłami wynajmują więc niewielki samolot, aby dotrzeć na czas. Alex chce zdążyć na ślub, a Ben na operację. Obaj niestety wylądują w środku mroźnej dziczy, kiedy ich samolot się rozbije. Bez nadziei na pomoc postanawiają wyruszyć przed siebie, aby nie stać w miejscu. Czy uda im się przetrwać? Film reklamuje się jako dramat surwiwalowy, a przynajmniej tak mi się wydawało. Wybierając się na tę produkcję, tak naprawdę wiele o niej nie wiedziałem oprócz tego, że bohaterowie się rozbiją. Zakładałem więc, że film opowie o walce o przetrwanie. Jak się później okazało, miałem rację, ale tylko połowicznie. W sumie mogłem się tego spodziewać po samym wstępie, który jest zaskakująco niedługi. Twórcy postanowili zaskakująco niewiele czasu zagospodarować na samo wprowadzenie do opowieści, przez co wstęp wygląda niczym na wariackich papierach. W mgnieniu oka przedstawiają nam głównych bohaterów ich problem oraz genialne rozwiązanie ich kłopotu (a przyjemniej tak się naszym postaciom zdaje). Później kilka scen z samolotu i ukazanie katastrofy. Ledwo co zleciało dziesięć minut, a my już jesteśmy w środku wydarzeń. Okres tuż po samej katastrofie również nie jest zbytnio pasjonujący ani wciągający, albowiem ukazuje nam jedynie przebłyski pierwszych dni po wypadku. Praktycznie nic się nie dzieje. Film balansuje gdzieś na granicy pomiędzy totalną nudą a odrobiną intrygi, która gdzieś widnieje na horyzoncie, ale nie jest jeszcze tak dobrze widoczna. Dopiero po jakiś czasie seans nabiera rumieńców, gdy wśród rozbitków rodzi się pierwszy konflikt. Albowiem w filmie zestawiono nam całkiem odmienne rodzaje osobowości. Spokojnego i wyważonego neurochirurga kontra impulsywną i wybuchową fotoreporterkę. To połączenie z początku nie wychodzi im na dobre. Jednakże jest to tak naprawdę pierwszy moment, w którym produkcja robi się naprawdę ciekawa. Nasi bohaterowie wchodzą we wspólną interakcję, próbują znaleźć rozwiązanie i oszacować swoje szanse. Wszystko to daje początek bardzo wciągającej i intrygującej części obrazu, która skupia się na trudach związanych z przetrwaniem w trudnych warunkach pogodowych. Nasi bohaterowie zostaną wystawieni na próbę zarówno pod względem psychicznym, jak i fizycznym. Będą musieli wykazać się niezłomną wolą walki oraz wielkim poświęceniem. Zostaną zmuszeni nadwyrężyć swoje ciało, aby dotrwać do samego końca. Albowiem gdy istnieje nadzieja, jest również motywacja do dalszej walki. Fabuła produkcji wielokrotnie pokazuje nam, z jakimi przeszkodami i wyzwaniami musieli się mierzyć nasi bohaterowie. Nie oszczędza ich (w szczególności Alex), przez co wypada całkiem wiarygodnie i przekonująco. Co prawda sam fakt, że Ben jest neurochirurgiem to tak jakby wygrać na loterii, w tej konkretnej sytuacji. Bardzo mało prawdopodobne, ale przecież i takie sytuacje się zdarzają. Niektórzy po prostu mają szczęście. Prawda Alex? Niemniej jednak muszę przyznać, że jako film surwiwalowy produkcja prezentuje się naprawdę solidnie. Szkoda tylko, że to nie koniec. Twórcy niestety nie mogli oszczędzić nam wplecenia w fabułę wątku miłosnego, przez co solidnie zbudowana dramaturgia obrazu gdzieś się w nim powoli zatraca. Jednakże dałoby się to jeszcze zdzierżyć, gdyby nie zakończenie, które jest bardzo, ale to bardzo złe. Albowiem kiedy ta dwójka albo jeden z dwojga zostaje w końcu (oczywisty SPOILER) uratowany dzieje się bardzo dziwna rzecz. Film oprócz tego, że drastycznie zwalnia tempo i nasze zainteresowanie nim spada niemalże do zera, postanawia w dość długim fragmencie opowiedzieć nam, co miało miejsce później. Twórcy rozwodzą się nad losem tej dwójki i próbują w jakiś sposób dokończyć rozpoczęty wcześniej wątek romantyczny. Niestety nie idzie im to za dobrze. W porównaniu do mroźnej przygody ta część jest chorobliwie nudna i mało wiarygodna. Cały wątek "miłosny", jeśli w ogóle można go tak nazwać, prezentuje się bardzo, ale to bardzo trywialnie. Jego fundamenty są strasznie popękane, a jego istnienie jest po prostu pomyłką. Tak jakby wciśnięto go do filmu na siłę, tylko po to, aby zapełnić dziurę w scenariuszu. Niestety zrobiono to bez wyczucia i gracji, przez co uderzył w nas niczym grom z jasnego nieba. Bez powodu, niemniej jednak zabolało. Koniec końców to, co było w produkcji dobre, zostało rozwodnione przez tani wątek miłosny, który tak naprawdę nikomu do szczęścia nie był potrzeby. Nie wspominając już o tym, że dało się to zrobić dużo lepiej i delikatniej. Nie zawsze trzeba walić z grubej rury. Czasami minimalizm wychodzi na dobre.

Aktorsko film radzi sobie nieźle, ale tylko nieźle. Pomimo wielkich nazwisk w obsadzie nie potrafi nas zaskoczyć już niczym innym. Postacie, które oglądamy na ekranie to przyzwoicie wykreowani bohaterowie, którzy z pozoru posiadają wszystko, aby nas zaintrygować. Osobowość, charyzmę, przeszłość i przyszłość. Niestety pomimo tego twórcom bardzo ciężko jest zaintrygować nas ich losem. Nawet, wtedy gdy mierzą się z zamiecią bądź przeszywającym zimnem. Brak tu empatii oraz jakiś większych emocji. Czuć niepokój, ale to zdecydowanie za mało. Gra aktorów również nie zwala z nóg. Kate Winslet, jak i Idris Elba zbytnio się nie wysilają, czego efektem są w miarę przekonujące, ale bez większego wysiłku zagrane postacie. Po prostu są i tyle. Zbytnio nam nie wadzą, ale też nie są w stanie nas w pełni przekonać, co tak naprawdę na ekranie robią. Oczywiście nie wolno zapomnieć o Psie, który dopełnia obsadę produkcji.

Strona techniczna wypada chyba najlepiej. Przede wszystkim mamy przyzwoite efekty specjalne, świetne zdjęcia z przepięknymi krajobrazami i niezwykle klimatyczną muzykę Ramina Djawadi'ego. Ponadto film bardzo często pozwala sobie, na komediowe wstawki i sporo humoru, który skutecznie, ale nie wiem, czy słusznie rozładowuje atmosferę produkcji.

"Pomiędzy nami góry" całkiem nieźle sprawdza się jako film surwiwalowy, niestety jako melodramat dostajemy tani romans dla nastolatek. Twórcy zbyt sugestywnie podeszli do tematyki produkcji, przez co w dalszej części obrazu, zamiast dalej bawić się w zgrabnie wykreowane podchody wolą walnąć z grubej rury. Traci na tym klimat, napięcie i sama fabuła, która powoli stacza się niebezpiecznie w dół niczym śnieżna lawina. Wszystko to z powodu wciśniętego na siłę wątku romantycznego, bez którego film poradziłby sobie, zacznie lepiej. A skoro już tak bardzo twórcom na nim zależało, to przecież można było go rozegrać nieco subtelniej. Tak by nie kojarzył się z kiczem i tandetnością, które niestety przypomina.

Zapraszam do polubienia profilu facebook'okwego abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz