Trolle
Tytułowe trolle to przepełnione radością życia, rozśpiewane stworki, które obdarzono bajecznie kolorowymi włosami, układającymi się w niezwykłe fryzury. Magiczna kraina trolli zmieni się na zawsze, gdy jedna z jej mieszkanek, Poppy, wyruszy z misją ratunkową, która zaprowadzi ją w szeroki, nieznany dotąd świat.
gatunek: Animacja, Familijny, Fantasy
produkcja: USA
reżyser: Mike Mitchell
scenariusz: Jonathan Aibel, Glenn Berger
czas: 1 godz. 32 min.
muzyka: Christophe Beck
zdjęcia: Yong Duk Jhun
rok produkcji: 2016
budżet: 125 milionów $zdjęcia: Yong Duk Jhun
rok produkcji: 2016
ocena: 7,5/10
Jak
posiąść szczęście?
Kiedy słyszymy nazwę Troll to przed naszymi oczami z pewnością pojawia się obrazek niezwykle obleśnego, wielkiego, pełnego gniewu oraz niezwykle głupiego zwierzęcia, którego zapewne nikt nie chciałby spotkać na swojej drodze. Taki wizerunek na przestrzeni lat wykreowały rozmaite filmy gatunku fantasy jak "Harry Potter", "Władca Pierścieni", "Hobbit" czy chociażby "Królewna Śnieżka i Łowca". Wszystkie uparcie twierdziły, że z trollami lepiej nie zadzierać bo są niebezpieczne. A co jeśli twórcy wszystkich tych filmów się pomylili? Co jeśli trolle to tak naprawdę przesłodkie, przeurocze i kulturalne stworki, które uwielbiają tańczyć i śpiewać i tańczyć i śpiewać i... i tak w nieskończoność? A więc? Co wy na to?
W najnowszej animacji studia Dreamworks trolle są ukazane nam z całkiem innej, nowej perspektywy. Przede wszystkim to niezwykle urocze, słodkie, niewielkie oraz zawsze szczęśliwe stworzonka, które jak już wcześniej wspomniałem zajmują się jedynie śpiewaniem oraz tańczeniem. Ich świat jednak nie jest całkiem idealny ponieważ od pokoleń są prześladowane przez Bergenów, którzy chcą je zjeść, aby posiąść ich szczęście i nie żyć już do końca życia w smutku. Kiedy kilkoro mieszkańców doliny Trolli zostaje porwanych przez jednego z Bergenów, księżniczka Poppy wyrusza im na pomoc z misją ratunkową. Pomaga jej Mruk, który w odróżnieniu od innych trolli nie śpiewa i nie tańczy. Czy tej dwójce uda się uratować porwanych przyjaciół, no i przede wszystkim czy nie dadzą się zjeść? Nie wprowadzając was w zbędną konsternację odpowiem, że wszystko skończy się szczęśliwie i nikt nie zginie. No prawie..., ale nie zaprzątajcie sobie tym głowy. Nie warto gdy tak naprawdę całość jest do przewidzenia. Tak samo jak fabuła tej animacji. Nie będę ukrywać, że filmowa opowieść jest niezwykle prosta, szablonowa oraz bardzo przewidywalna. Tak naprawdę nie ma sobą wiele do zaoferowania. W gruncie rzeczy wszystko to mogliśmy zobaczyć już dużo wcześniej. Twórcy nie serwują nam więc niczego odkrywczego, ani przełomowego. Po prostu lecą sprawdzonymi schematami, które choć dobrze się prezentują nie są w stanie zbytnio nas zachwycić, albowiem już je wcześniej widzieliśmy. Czym więc wyróżnia się ta bajka od innych? Powiem wam. Klimatem. Otóż okazuje się, że najważniejszą rzeczą podczas oglądania animacji jest jej nietuzinkowa atmosfera, która wypełniona po brzegi brokatem, lukrem oraz masą tańców i śpiewów okazuje się zaskakująco urzekająca. A więc o ile fabuła nie ukazuje nam nic odkrywczego, tak jesteśmy w stanie zachwycić się czymś całkiem innym co z reguły można by uznać za wręcz marginalną sprawę. Albowiem "Trolle" tak naprawdę bazują wyłącznie na całej tej otoczce. Czasami nawet zbyt karykaturalnej, ale w istocie taki jest jej urok. Nawet gdy historia okazuje się być nieskomplikowaną i szablonową opowieścią my jesteśmy w stanie zachwycić się pogodnym klimatem animacji, ciągłym tańczeniem, śpiewaniem oraz nieustannie wylewającą się z ekranu radością. Aż sami chcielibyśmy sobie coś zaśpiewać lub potańczyć.
Jeśli zaś chodzi o naszych uroczych bohaterów to są to całkiem zgrabnie skonstruowane postacie, które bez problemu polubimy. Wśród nich znajdą się te niepoprawnie optymistyczne, zbyt przesądne, całkiem pokręcone i te bardzo rozsądne. Wszystkie te zachowania są przedstawione bardzo dosadnie, aby każe dziecko bez problemu mogło zrozumieć charakter naszych bohaterów. Oczywiście dokonano tego, aby następnie nakreślić ich przemianę w trakcie trwania produkcji, podczas której nasze pociechy nauczą się, że nigdy nie należy popadać w skrajności, a kluczem do szczęścia jest równowaga pomiędzy każdym z uczuć. Czy to radość, miłość, gniew, szaleństwo, rozsądek oraz odwaga. Jednakże przez ekran przewija się również kilka wątków postaci Bergów, które również okazują się być kluczowe dla całej opowieści.
Strona techniczna produkcji prezentuje się bez zarzutów. Pierwszorzędny polski dubbing, zgrabne animacje, podkolorowany obraz, cukierkowy wydźwięk bajki oraz masa humoru. Oprócz tego pragnę zwrócić uwagę na fenomenalne tłumaczenia oraz wykonania zagranicznych piosenek w języku polskim. Odpowiedzialne za to osoby wykonały kawał dobrej roboty dzięki czemu w trakcie oglądania filmu możemy usłyszeć polskie wersje piosenek: True Color – Cyndi Lauper, Hello – Lionela Richie czy Can't Stop The Felling – Justina Timberlakea!
"Trolle" to nie jest wybitna bajka. Świadczy o tym przede wszystkim prosta i strasznie szablonowa opowieść, która praktycznie nie ma nam nic nowego do zaoferowania. Jednakże wszystkie te braki animacja nadrabia rewelacyjnym, przerysowanym do bólu słodkości klimatem, który poprawi nastrój nawet największej marudzie. To również zwariowana przygoda pełna roztańczonych i przeuroczych trolli, które umilą nam seans oraz pokażą, że nie wszystko da się rozwiązać tańcem oraz śpiewem. Nauczą nas o braterstwie, przyjaźni, ale również o zdradzie i rozczarowaniu. Pokażą, że praca zespołowa popłaca oraz, że szczęście jest w każdym z nas i wystarczy się na nie jedynie otworzyć. Tak więc pomimo wielu uproszczeń na polu fabularnym "Trolle" ogląda się zaskakująco lekko i przyjemnie. Choć animacja jest skierowana przeważnie do mniejszych dzieci, dorośli również nie powinni wyjść z seansu niezadowoleni, albo przynajmniej nieuśmiechnięci.
W najnowszej animacji studia Dreamworks trolle są ukazane nam z całkiem innej, nowej perspektywy. Przede wszystkim to niezwykle urocze, słodkie, niewielkie oraz zawsze szczęśliwe stworzonka, które jak już wcześniej wspomniałem zajmują się jedynie śpiewaniem oraz tańczeniem. Ich świat jednak nie jest całkiem idealny ponieważ od pokoleń są prześladowane przez Bergenów, którzy chcą je zjeść, aby posiąść ich szczęście i nie żyć już do końca życia w smutku. Kiedy kilkoro mieszkańców doliny Trolli zostaje porwanych przez jednego z Bergenów, księżniczka Poppy wyrusza im na pomoc z misją ratunkową. Pomaga jej Mruk, który w odróżnieniu od innych trolli nie śpiewa i nie tańczy. Czy tej dwójce uda się uratować porwanych przyjaciół, no i przede wszystkim czy nie dadzą się zjeść? Nie wprowadzając was w zbędną konsternację odpowiem, że wszystko skończy się szczęśliwie i nikt nie zginie. No prawie..., ale nie zaprzątajcie sobie tym głowy. Nie warto gdy tak naprawdę całość jest do przewidzenia. Tak samo jak fabuła tej animacji. Nie będę ukrywać, że filmowa opowieść jest niezwykle prosta, szablonowa oraz bardzo przewidywalna. Tak naprawdę nie ma sobą wiele do zaoferowania. W gruncie rzeczy wszystko to mogliśmy zobaczyć już dużo wcześniej. Twórcy nie serwują nam więc niczego odkrywczego, ani przełomowego. Po prostu lecą sprawdzonymi schematami, które choć dobrze się prezentują nie są w stanie zbytnio nas zachwycić, albowiem już je wcześniej widzieliśmy. Czym więc wyróżnia się ta bajka od innych? Powiem wam. Klimatem. Otóż okazuje się, że najważniejszą rzeczą podczas oglądania animacji jest jej nietuzinkowa atmosfera, która wypełniona po brzegi brokatem, lukrem oraz masą tańców i śpiewów okazuje się zaskakująco urzekająca. A więc o ile fabuła nie ukazuje nam nic odkrywczego, tak jesteśmy w stanie zachwycić się czymś całkiem innym co z reguły można by uznać za wręcz marginalną sprawę. Albowiem "Trolle" tak naprawdę bazują wyłącznie na całej tej otoczce. Czasami nawet zbyt karykaturalnej, ale w istocie taki jest jej urok. Nawet gdy historia okazuje się być nieskomplikowaną i szablonową opowieścią my jesteśmy w stanie zachwycić się pogodnym klimatem animacji, ciągłym tańczeniem, śpiewaniem oraz nieustannie wylewającą się z ekranu radością. Aż sami chcielibyśmy sobie coś zaśpiewać lub potańczyć.
Jeśli zaś chodzi o naszych uroczych bohaterów to są to całkiem zgrabnie skonstruowane postacie, które bez problemu polubimy. Wśród nich znajdą się te niepoprawnie optymistyczne, zbyt przesądne, całkiem pokręcone i te bardzo rozsądne. Wszystkie te zachowania są przedstawione bardzo dosadnie, aby każe dziecko bez problemu mogło zrozumieć charakter naszych bohaterów. Oczywiście dokonano tego, aby następnie nakreślić ich przemianę w trakcie trwania produkcji, podczas której nasze pociechy nauczą się, że nigdy nie należy popadać w skrajności, a kluczem do szczęścia jest równowaga pomiędzy każdym z uczuć. Czy to radość, miłość, gniew, szaleństwo, rozsądek oraz odwaga. Jednakże przez ekran przewija się również kilka wątków postaci Bergów, które również okazują się być kluczowe dla całej opowieści.
Strona techniczna produkcji prezentuje się bez zarzutów. Pierwszorzędny polski dubbing, zgrabne animacje, podkolorowany obraz, cukierkowy wydźwięk bajki oraz masa humoru. Oprócz tego pragnę zwrócić uwagę na fenomenalne tłumaczenia oraz wykonania zagranicznych piosenek w języku polskim. Odpowiedzialne za to osoby wykonały kawał dobrej roboty dzięki czemu w trakcie oglądania filmu możemy usłyszeć polskie wersje piosenek: True Color – Cyndi Lauper, Hello – Lionela Richie czy Can't Stop The Felling – Justina Timberlakea!
"Trolle" to nie jest wybitna bajka. Świadczy o tym przede wszystkim prosta i strasznie szablonowa opowieść, która praktycznie nie ma nam nic nowego do zaoferowania. Jednakże wszystkie te braki animacja nadrabia rewelacyjnym, przerysowanym do bólu słodkości klimatem, który poprawi nastrój nawet największej marudzie. To również zwariowana przygoda pełna roztańczonych i przeuroczych trolli, które umilą nam seans oraz pokażą, że nie wszystko da się rozwiązać tańcem oraz śpiewem. Nauczą nas o braterstwie, przyjaźni, ale również o zdradzie i rozczarowaniu. Pokażą, że praca zespołowa popłaca oraz, że szczęście jest w każdym z nas i wystarczy się na nie jedynie otworzyć. Tak więc pomimo wielu uproszczeń na polu fabularnym "Trolle" ogląda się zaskakująco lekko i przyjemnie. Choć animacja jest skierowana przeważnie do mniejszych dzieci, dorośli również nie powinni wyjść z seansu niezadowoleni, albo przynajmniej nieuśmiechnięci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz