Snippet

Pakt z diabłem

Południowy Boston, lata 70. XX wieku. Agent FBI John Connolly namawia irlandzkiego gangstera Jimmy'ego Bulgera do współpracy z FBI. Jej celem jest pozbycie się wspólnego przeciwnika - włoskiej mafii. Obraz opowiada historię tego bestialskiego przymierza, które wymyka się spod kontroli. Whitey bezkarnie łamie prawo, co pozwala mu umocnić swoją władzę i zyskać miano jednego z najbardziej bezwzględnych i niebezpiecznych gangsterów w historii Bostonu.

gatunek: Dramat, Kryminał
produkcja: USA
reżyser: Scott Cooper
scenariusz: Jez Butterworth, Mark Mallouk
czas: 2 godz. 2 min.
muzyka: Junkie XL
zdjęcia: Masanobu Takayanagi
rok produkcji: 2015
budżet: 53 miliony $
ocena: 7,7/10










Hulaj dusza piekła nie ma


Kino gangsterskie przeżywa ostatnio ciężki okres, albowiem niewiele filmów pojawia się na ekranach o tej tematyce. Miejmy jednak nadzieję, że się to trochę zmieni po tegorocznej premierze "Legend" oraz po omawianym dzisiaj "Pakcie z diabłem". Obie historie bazują na prawdziwych zdarzeniach, ale dzieją się w innym miejscu i w innych czasach. Sprawdźmy więc czy najnowszy film z Johnnym Deppem jest choć w połowie tak dobry jak "Infiltracja" Martina Scorsese, która bazuje właśnie na postaci Jamesa Bulger'a.

Fabuła produkcji skupia się na trzech ważnych dla głównego bohatera datach, które to ukazują nam przełomowe momenty z jego życia. Mamy początki kariery, wielkie sukcesy oraz spektakularny upadek. Całość ma formę przesłuchania dawnych współpracowników Bulgera, którzy jako narratorzy relacjonują nam zdarzenia z przeszłości. Film charakteryzuje się tajemnicą, grozą oraz napięciem. Dodatkowo jest obleczony w niezwykle mroczną powłokę, która sprawia, że obraz prezentuje się w bardzo poważny, ale także surowy sposób. Produkcja posiada intrygujący, wciągający i nieprzewidywalny scenariusz, który kusi nas zawiłą, oryginalną, wręcz makabryczną, ale nadal prawdziwą historią. Albowiem trzeba zwrócić uwagę, że "Pakt z diabłem" jest całkiem drastycznym filmem w porównaniu z "Legend", które dodatkowo wypełnione komizmem prezentuje się bardzo słabo przy "Black Mass" pod względem gangsterskim. Tutaj nie ma czasu na śmiechy i chichy. Cały czas trwa ostra walka o przetrwanie na ulicach południowego Bostonu. Akcja skupia się na dwóch planach, w których skład wchodzi: przestępcza działalność Bulger'a oraz pakt zawarty przez gangstera z FBI, którego celem było zlikwidowanie włoskiej mafii. Być może cel porozumienia był szczytny, ale jego efekty okazały się tragiczne. Dzieło Scotta Coopera prezentuje się jak rasowe kino gangsterskie, które szokuje i pozostawia po sobie trwały ślad tak jak Whitey Bulgar na kartach historii Bostonu. Warto również zwrócić uwagę na ciekawe relacje braci Bulgerów oraz na niespotykany stosunek lokalnej społeczności dla Jamesa. Co ciekawe podczas oglądania filmu dowiemy się, że wina nie leży tylko po stronie samego Bulger'a, ale również po stronie innych postaci, które spoufalając się z byłym gangsterem również posiadają krew na rękach.
Niestety nie obyło się też bez kilku wpadek takich jak luki w fabule, które pozostawiają niektóre wątki niedokończone przez co niekiedy musimy sami się domyślić jak potoczyły się zdarzenia.
 
W składzie aktorskim znalazła się cała masa znanych aktorów, ale tylko jeden z nich góruje nad wszystkimi. Jest nim Johnny Depp, który po kilku nieudanych rolach powraca na ekrany kin z wielkim impetem. W fenomenalny sposób udało mu się sportretować psychopatycznego, ale również życzliwego i niezwykle inteligentnego człowieka, który poprzez swoją brutalność dąży do celu. Choć Depp ukrywa swoją twarz pod toną wybitnej charakteryzacji, to jednak da się w niej dostrzec oblicze aktora. Wyzbywa się on epileptycznych ruchów Jacka Sparrow'a, oraz jego śmiesznej mowy, a zamiast tego przywdziewa stylówę Drakuli z horroru Frnacisa Forda Coppoli, wyposaża się w niebieskie soczewki oraz zmienia głos na bardziej władczy i stanowczy. Dzięki temu wszystkiemu udaje mu się stworzyć kolejną godną zapamiętania postać. Szczególnie to widać w trzech "intymnych" scenach, które porażają nas swoim dramatyzmem i świetnym dopracowaniem. Są to: scena śniadania z synem, kolacja ze stekiem oraz rozmowa Bulgera z Marianne Connolly (żoną Johna). Równie ciekawie prezentuje się: Joel Edgerton odgrywający bohatera odpowiedzialnego zarówno za swój sukces jak i klęskę, Benedict Cumberbatch jako brat Jamesa - senator stanu oraz Dakota Johnson jako dziewczyna Bulgera (niestety nie posiada ona długiego czasu ekranowego). Pojawiają się również świetny Jesse Plemons ("Olive Kitteridge"), równie dobry Rory Cochrane oraz Kevin Bacon, Peter Sarsgaard, David Harbour, Adam Scott, Corey Stoll oraz Julianne Nicholson.

Produkcja Coopera posiada również ciekawe zdjęcia oraz bardzo dobrą muzykę Junkie XL. Oprócz tego film wyróżnia się wcześniej już wspomnianym klimatem oraz genialną charakteryzacją. Warto również zwrócić uwagę na sprawny montaż oraz przyzwoite wykończenie.

Koniec końców pomimo niewielkich luk w fabule najnowsze dzieło Scotta Coopera prezentuje się naprawdę dobrze. Posiada intrygującą fabułę, genialne aktorstwo oraz dobre wykończenie. Dodatkowo mamy możliwość zetknięcia się z prawdziwym kinem gangsterskim oraz niezwykłą sposobność zapoznania się z historią najsłynniejszego gangstera w historii USA, który ukrywał się organom ścigania aż do 2011 roku oraz oglądać od kulis jeden z największych skandali w FBI. Ten seans naprawdę jest w stanie nas usatysfakcjonować. Polecam.


Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz