Ostatni człowiek na ziemi
oryginalny tytuł: The Last Man On Earth
twórca: Will Forte
gatunek: Komedia, Akcja, Sci-Fi
kraj: USA
czas trwania odcinka: 22 min.
odcinków: 31
sezonów: 2
sezonów: 2
muzyka: Mark Mothersbaugh
zdjęcia: Christian Sprengerprodukcja: Fox
średnia ocena: 7,4/10 (system oceny seriali wyjaśniam tutaj)
wiek: dozwolone od 12 lat (wg. KRRiT)
Choć produkcja stacji Fox pt: "The Last Man On Earth" nie znalazła się na liście moich seriali, które chciałbym zobaczyć to mimo tego po zapoznaniu się z tytułem oraz fabułą postanowiłem sięgnąć po owy tytuł. Zachęcony dodatkowo przez pochlebne opnie czym prędzej zabrałem się za oglądanie. Jak myślicie, warto było?
O
końcu świata w komediowy sposób
Ocena sezonu: 7,3
Nigdy nie przepadałem za komediami oraz serialami tworzonymi dla mas. Były dla mnie zbyt głupie i prostackie. Jednakże "Ostatni człowiek na ziemi" skusił mnie swoim tytułem. Nie mam pojęcia jak to się stało, że po niego sięgnąłem, ale wiem teraz, że było warto. W końcu oryginalny pomysł został wzięty od królów komedii czyli Phila Lord'a i Christophera Miller'a, a następnie został przerobiony przez wieloletniego członka Saturday Night Life - Willa Forte'a. Brzmi intrygująco?
Zaczynając od samego pomysłu na serię należy wspomnieć, że twórca wykazał się niezwykłą pomysłowością i oryginalnością podczas tworzenia serialu. Udało mu się opowiedzieć historię Phila Miller'a tytułowego ostatniego człowieka na ziemi w bardzo lekki i komediowy sposób pomimo tego, że w jego świat odwiedziła zaraza, która uśmierciła prawie cały glob. Twórcy niezwykle zgrabnie wprowadzają nas w historię głównego bohatera serwując nam przy tym wiele zabawnych wstawek. Opowieść jest bardzo lekka, niezwykle płynna oraz cały czas utrzymywana w komediowym stylu. Wydarzenia mające miejsce na ekranie są związane zazwyczaj z życiem po zarazie i dotyczą codziennych spraw. Niech jednak was to nie zmyli ponieważ potyczki naszych bohaterów w wręcz "domowym" otoczeniu okazują się być bardzo zajmujące. Zaskakująco wartka akcja mająca miejsce w Tuscon raz po raz szokuje nas rozwojem zdarzeń i nie pozwala się nudzić. Choć jeden episod serialu trwa jedynie około 22 minut to wyjątkowo dużo się dzieje podczas tej 13 odcinkowej przygody z produkcją. Willowi Forte udało się stworzyć niezliczoną ilość wątków, dzięki którym serial niezwykle się rozbudowuje. Tak samo jest z postaciami. Na początku był tylko Phil, jednak później pojawiają się inni i choć jest ich coraz więcej to i tak czasu ekranowego starcza zawsze dla każdego co można by odebrać jako, że ważność wszystkich postaci w produkcji jest taka sama.
Głównym bohaterem serialu jest oczywiście Phil Miller, w którego wciela się twórca serialu czyli Will Forte. Jest to zabawna i spontaniczna postać, aczkolwiek z wysoką tendencją do robienia głupich rzeczy i posiadania niezwykłego pecha. Choć na starcie bardzo ją polubimy i będziemy jej kibicować tak wraz z biegiem serialu postać staje się strasznie męcząca i samolubna. Dba tylko o swoje interesy, a resztę ma gdzieś. Cały czas napędza akcję swoimi zwariowanymi pomysłami, których skuteczność wynosi zaledwie 5% i z reguły upokarza go na oczach wszystkich. Najgorsze jest jednak to, że bohater nawet mimo tego, że wpadł już któryś raz dalej brnie w to samo bagno przez co kopie sobie jeszcze głębszy grób. Z całym szacunkiem do twórców, ale w tym okresie zaczynamy bardziej lubić resztę postaci, które to z początku nie do końca dały się do siebie przekonać. A może taki właśnie był cel? W każdym razie po pewnym czasie wszystko wraca do normy także i my też wybaczamy grzechy Philowi i obserwujemy jak od pierwszego spotkania z nim nasza postać ciągle się zmieniała. Na ekranie pojawiają się także Kristen Schaal jako spontaniczna Carol, January Jones jako flegmatyczna Melissa, Mel Rodriguez jako serdeczny Todd oraz Mary Steenburgen i Cleopatra Coleman.
Podczas oglądania produkcji należy zwrócić uwagę na ciekawe kadry oraz świetną scenografię. Wielokrotnie wspominany humor jest dużym atutem serialu, który naprawdę jest w stanie nas rozbawić. Często mamy ochotę odwrócić wzrok od ekranu, aby nie widzieć jak kolejny "genialny" plan naszego bohatera nagle się sypie i prowadzi do kolejnej kompromitacji. Całość jest utrzymana w bardzo sielankowym klimacie.
Jednakże oprócz dobrej zabawy jesteśmy w stanie z produkcji wyciągnąć znacznie więcej. Wszystko to za sprawą świetnego urzeczywistnienia naszych postaci dzięki czemu nie sprawiają wrażenia odległych i nieprawdziwych osób. Obserwujemy jak można się bardzo zmienić nie doświadczając przez długi czas towarzystwa innych osób. Widzimy jak bardzo mogą nas cieszyć zwykłe, proste rzeczy które mamy z reguły na co dzień, a np. w trakcie zarazy one znikają. Serial nie tylko przekazuje nam wiadomość, że podstawowe rzeczy, które posiadamy należy cenić, ale także, że kontakt z ludźmi jest bardzo ważny. Nasza natura polega na tym, że każdy z nas ma chęć wyrażania się w trakcie rozmowy, a jak nie mamy komu wyznać tego co czujemy rozsadza nas od środka. Choć z drugiej strony zawsze można porozmawiać z piłkami. ;)
Podsumowując serial prezentuje się całkiem dobrze. Ma świetną obsadę, dobry humor oraz wartką akcję. Produkcja zaskoczyła mnie pozytywnie ponieważ z reguły mam mieszane uczucia co do samego gatunku komedii. Jednakże z drugiej strony co może pójść źle kiedy na pokładzie są Phil Lord i Christopher Miller, a całością nadzoruje komik z Saturday Night Live?
Z niecierpliwością będę wyczekiwał kolejnego sezonu, który został już oficjalnie potwierdzony przez stację Fox, aby zobaczyć co twórcy jeszcze wymyślą i jak potoczą się losy naszych bohaterów.
Ocena sezonu: 7,6
Jeden z dwóch najpopularniejszych seriali komediowych Fox'u powrócił na antenę. Mowa oczywiście o "Ostatnim człowieku na ziemi", który został stworzony przez Willa Forte'a – wieloletniego członka Saturday Night Show. Po całkiem udanym pierwszym sezonie i z dobrą oglądalnością mamy sposobność oglądać dalsze losy zwariowanego Phila i jego paczki z Tuscon. Czy powrót tego serialu okazał się dobrą decyzją?
Pierwszy sezon choć nie do końca mnie urzekł (kwestia humoru i paru innych czynników) sprawił, że wciągnąłem się w intrygującą fabułę serialu i bardzo polubiłem ukazanych w nim bohaterów dzięki czemu mogłem bez problemu sięgnąć po kolejną serię. Te do tej pory dwa najważniejsze czynniki podtrzymywały całość niczym stalowe filary. Z humorem bywało różnie, a niektóre wydarzenia sprawiały, że mieliśmy ochotę przestać oglądać produkcję. Jednakże to już było. Twórcy najwidoczniej odrobili swoją lekcję, albowiem ta seria znacznie różni się od poprzedniej. Jakie są to różnice? Omawianie zacznijmy od zakończenia poprzedniego sezonu, w którym nasz bohater uświadomił sobie kilka bardzo ważnych rzeczy. Doszedł do wniosku co tak naprawdę się dla niego liczy i udowodnił to najbliższej osobie. Dzięki tak dużemu postępowi twórcy bardzo sprawnie wystartowali wraz z początkiem nowej serii. Ukazali nam naszych bohaterów bliżej niż kiedykolwiek przez co sama główna postać również się zmieniła. Fabuła nowego sezonu jest całkiem wartka, bardzo intrygująca i zaskakująco wciągająca. Twórcy maksymalnie wykorzystali zakończenie poprzedniej serii przez co w życiu naszych bohaterów pojawiło się wiele nowych doświadczeń jak i zagrożeń. Jednakże nie da się ukryć, że losy naszych postaci są dużo ciekawsze niż poprzednio. A wydarzenia ekranowe bardziej zajmujące przez co serial dużo lepiej się ogląda. Wielka w tym zasługa samych twórców, którzy zmienili dotychczasowy styl prowadzenia opowieści oraz ukazali nam wiele nowych i szalonych zdarzeń, które rewelacyjnie napędzają produkcję. Jeśli zaś chodzi o zwariowane pomysły głównego bohatera to i w tym przypadku twórcy nieco spuścili z tonu. Przypadki naszej postaci są mniej porąbane niż wcześniej, a całość tylko na tym zyskuje. Przyznam szczerze, że w pierwszym sezonie nieco męczyły mnie te wręcz bezmózgie posunięcia Phila, które po pewnym czasie ciężko wręcz było zdzierżyć. Na szczęście tym razem twórcom udaje się niemal cały czas utrzymać fason dzięki czemu z serialu zniknęło wiele tanich żartów, które często pozostawiały niesmak. Teraz poprzez ich niemal całkowite zredukowanie seria zdecydowanie zwiększyła swoją rangę. Warto również zwrócić uwagę na podwójnie prowadzoną narrację oraz wiele zaskakujących, a nawet absurdalnych zwrotów akcji. Należy pamiętać, że "Ostatni człowiek na ziemi" to bardzo nieprzewidywalny serial, którego bohaterowie nieustannie są w stanie nas zszokować. Nawet wtedy gdy jest źle może być jeszcze gorzej. To zdecydowanie na plus. Całość prezentuje się w niezwykle lekkiej i bardzo przystępnej formie, a zwiększona ilość odcinków na dłuższą metę się sprawdza. Co jak co, ale pod względem fabularnym "Ostatni człowiek na ziemi" prezentuje się całkiem zgrabnie.
Postacie w serialu to niezwykle ciekawe, pełne optymizmu jak i niespotykanej rezolutności sylwetki, którym bezproblemowo idzie uchodzenie za ostatnich na całej planecie. W większości nasi bohaterowie są tak samo "walnięci" jak główny bohater przez co dochodzi do wielu ciekawych scen z ich udziałem. Niestety pierwsze miejsce jest tylko jedno i należy ono do Phila Millera, który jest niczym czarna owca w stadzie. Albo była czarna owca, albowiem jak już pisałem w serialu doszło do wielu zmian. Tak czy siak nie da się ukryć, że nasz bohater to niezłe ziółko. W pierwszym sezonie postać ta była całkiem pokręcona jednakże w myśl zmian nawet nasz bohater się nieco zmienił. Na lepsze oczywiście. Co nie oznacza, że całkowicie, albowiem Phil to niezwykle złożona postać, która potrafi nas tak często zaskoczyć jak i zszokować. W tej nietuzinkowej roli mamy fenomenalnego Willa Forte'a, który po raz drugi genialnie sprawdza się w swojej roli. U jego boku mamy niezastąpioną Kristen Schaal jako nietuzinkową Carol, której postać w tym sezonie została bardzo rozbudowana. Dużo czasu ekranowego jak i niecodziennych przygód doświadczył tym razem również Todd grany przez Mela Rodrigueza, Gail zagrana przez Mary Steenburgen, Erica sportretowana przez Cleopatrę Coleman oraz Melissa ukazana przez January Jones. Nie zabrakło również: Borisa Kodjoe'a oraz nowego nabytku serii czyli Jasona Sudekisa. Nie należy zapominać również o niezwykle kameralnym pojawieniu się na ekranie Willa Farrella. Ogólnie rzecz biorąc zarówno aktorsko jak i pod względem postaci "Ostatni człowiek na ziemi" radzi sobie całkiem dobrze.
Wykończenie serii również nie rozczarowuje. Mamy dobre zdjęcia, oszczędną, ale niezwykle klimatyczną muzykę, ciekawe krajobrazy oraz całą masę humoru. Jednakże z nim jest różnie. Jak już wcześniej pisałem zdarza się twórcom niekiedy wypalić z nieśmiesznymi czy wręcz niesmacznymi żartami, ale w dużo mniejszym stopniu niż poprzednio. Dzięki lekkiemu przefiltrowaniu humor prezentuje się znacznie lepiej i całościowo seria wypada znacznie przystępniej.
Drugi sezon "Ostatniego człowieka na ziemi" nie powala co wcale nie oznacza, że nie jest on dobry i że nie widać postępów jakich dokonano w stosunku co do poprzedniej serii. Gołym okiem widać ewolucję produkcji, która nieco zmieniła ton opowieści, aby stać się bardziej przystępną. Do tego mamy zachęcającą i wciągającą fabułę, ciekawe postaci oraz wyjątkowy klimat no i rzecz jasna humor. Dzięki drugiej serii serial miał możliwość ewoluować w dobrym kierunku co oczywiście przekłada się na jego lepszy odbiór. Choć pożegnaliśmy niektóre z postaci, a losy naszych bohaterów to wielka niewiadoma to i tak z chęcią powrócę to tego ciekawie wykreowanego świata, który jest w stanie niezwykle nas urzec.
Zaczynając od samego pomysłu na serię należy wspomnieć, że twórca wykazał się niezwykłą pomysłowością i oryginalnością podczas tworzenia serialu. Udało mu się opowiedzieć historię Phila Miller'a tytułowego ostatniego człowieka na ziemi w bardzo lekki i komediowy sposób pomimo tego, że w jego świat odwiedziła zaraza, która uśmierciła prawie cały glob. Twórcy niezwykle zgrabnie wprowadzają nas w historię głównego bohatera serwując nam przy tym wiele zabawnych wstawek. Opowieść jest bardzo lekka, niezwykle płynna oraz cały czas utrzymywana w komediowym stylu. Wydarzenia mające miejsce na ekranie są związane zazwyczaj z życiem po zarazie i dotyczą codziennych spraw. Niech jednak was to nie zmyli ponieważ potyczki naszych bohaterów w wręcz "domowym" otoczeniu okazują się być bardzo zajmujące. Zaskakująco wartka akcja mająca miejsce w Tuscon raz po raz szokuje nas rozwojem zdarzeń i nie pozwala się nudzić. Choć jeden episod serialu trwa jedynie około 22 minut to wyjątkowo dużo się dzieje podczas tej 13 odcinkowej przygody z produkcją. Willowi Forte udało się stworzyć niezliczoną ilość wątków, dzięki którym serial niezwykle się rozbudowuje. Tak samo jest z postaciami. Na początku był tylko Phil, jednak później pojawiają się inni i choć jest ich coraz więcej to i tak czasu ekranowego starcza zawsze dla każdego co można by odebrać jako, że ważność wszystkich postaci w produkcji jest taka sama.
Głównym bohaterem serialu jest oczywiście Phil Miller, w którego wciela się twórca serialu czyli Will Forte. Jest to zabawna i spontaniczna postać, aczkolwiek z wysoką tendencją do robienia głupich rzeczy i posiadania niezwykłego pecha. Choć na starcie bardzo ją polubimy i będziemy jej kibicować tak wraz z biegiem serialu postać staje się strasznie męcząca i samolubna. Dba tylko o swoje interesy, a resztę ma gdzieś. Cały czas napędza akcję swoimi zwariowanymi pomysłami, których skuteczność wynosi zaledwie 5% i z reguły upokarza go na oczach wszystkich. Najgorsze jest jednak to, że bohater nawet mimo tego, że wpadł już któryś raz dalej brnie w to samo bagno przez co kopie sobie jeszcze głębszy grób. Z całym szacunkiem do twórców, ale w tym okresie zaczynamy bardziej lubić resztę postaci, które to z początku nie do końca dały się do siebie przekonać. A może taki właśnie był cel? W każdym razie po pewnym czasie wszystko wraca do normy także i my też wybaczamy grzechy Philowi i obserwujemy jak od pierwszego spotkania z nim nasza postać ciągle się zmieniała. Na ekranie pojawiają się także Kristen Schaal jako spontaniczna Carol, January Jones jako flegmatyczna Melissa, Mel Rodriguez jako serdeczny Todd oraz Mary Steenburgen i Cleopatra Coleman.
Podczas oglądania produkcji należy zwrócić uwagę na ciekawe kadry oraz świetną scenografię. Wielokrotnie wspominany humor jest dużym atutem serialu, który naprawdę jest w stanie nas rozbawić. Często mamy ochotę odwrócić wzrok od ekranu, aby nie widzieć jak kolejny "genialny" plan naszego bohatera nagle się sypie i prowadzi do kolejnej kompromitacji. Całość jest utrzymana w bardzo sielankowym klimacie.
Jednakże oprócz dobrej zabawy jesteśmy w stanie z produkcji wyciągnąć znacznie więcej. Wszystko to za sprawą świetnego urzeczywistnienia naszych postaci dzięki czemu nie sprawiają wrażenia odległych i nieprawdziwych osób. Obserwujemy jak można się bardzo zmienić nie doświadczając przez długi czas towarzystwa innych osób. Widzimy jak bardzo mogą nas cieszyć zwykłe, proste rzeczy które mamy z reguły na co dzień, a np. w trakcie zarazy one znikają. Serial nie tylko przekazuje nam wiadomość, że podstawowe rzeczy, które posiadamy należy cenić, ale także, że kontakt z ludźmi jest bardzo ważny. Nasza natura polega na tym, że każdy z nas ma chęć wyrażania się w trakcie rozmowy, a jak nie mamy komu wyznać tego co czujemy rozsadza nas od środka. Choć z drugiej strony zawsze można porozmawiać z piłkami. ;)
Podsumowując serial prezentuje się całkiem dobrze. Ma świetną obsadę, dobry humor oraz wartką akcję. Produkcja zaskoczyła mnie pozytywnie ponieważ z reguły mam mieszane uczucia co do samego gatunku komedii. Jednakże z drugiej strony co może pójść źle kiedy na pokładzie są Phil Lord i Christopher Miller, a całością nadzoruje komik z Saturday Night Live?
Z niecierpliwością będę wyczekiwał kolejnego sezonu, który został już oficjalnie potwierdzony przez stację Fox, aby zobaczyć co twórcy jeszcze wymyślą i jak potoczą się losy naszych bohaterów.
Apokalipsa
inna niż wszystkie
Jeden z dwóch najpopularniejszych seriali komediowych Fox'u powrócił na antenę. Mowa oczywiście o "Ostatnim człowieku na ziemi", który został stworzony przez Willa Forte'a – wieloletniego członka Saturday Night Show. Po całkiem udanym pierwszym sezonie i z dobrą oglądalnością mamy sposobność oglądać dalsze losy zwariowanego Phila i jego paczki z Tuscon. Czy powrót tego serialu okazał się dobrą decyzją?
Pierwszy sezon choć nie do końca mnie urzekł (kwestia humoru i paru innych czynników) sprawił, że wciągnąłem się w intrygującą fabułę serialu i bardzo polubiłem ukazanych w nim bohaterów dzięki czemu mogłem bez problemu sięgnąć po kolejną serię. Te do tej pory dwa najważniejsze czynniki podtrzymywały całość niczym stalowe filary. Z humorem bywało różnie, a niektóre wydarzenia sprawiały, że mieliśmy ochotę przestać oglądać produkcję. Jednakże to już było. Twórcy najwidoczniej odrobili swoją lekcję, albowiem ta seria znacznie różni się od poprzedniej. Jakie są to różnice? Omawianie zacznijmy od zakończenia poprzedniego sezonu, w którym nasz bohater uświadomił sobie kilka bardzo ważnych rzeczy. Doszedł do wniosku co tak naprawdę się dla niego liczy i udowodnił to najbliższej osobie. Dzięki tak dużemu postępowi twórcy bardzo sprawnie wystartowali wraz z początkiem nowej serii. Ukazali nam naszych bohaterów bliżej niż kiedykolwiek przez co sama główna postać również się zmieniła. Fabuła nowego sezonu jest całkiem wartka, bardzo intrygująca i zaskakująco wciągająca. Twórcy maksymalnie wykorzystali zakończenie poprzedniej serii przez co w życiu naszych bohaterów pojawiło się wiele nowych doświadczeń jak i zagrożeń. Jednakże nie da się ukryć, że losy naszych postaci są dużo ciekawsze niż poprzednio. A wydarzenia ekranowe bardziej zajmujące przez co serial dużo lepiej się ogląda. Wielka w tym zasługa samych twórców, którzy zmienili dotychczasowy styl prowadzenia opowieści oraz ukazali nam wiele nowych i szalonych zdarzeń, które rewelacyjnie napędzają produkcję. Jeśli zaś chodzi o zwariowane pomysły głównego bohatera to i w tym przypadku twórcy nieco spuścili z tonu. Przypadki naszej postaci są mniej porąbane niż wcześniej, a całość tylko na tym zyskuje. Przyznam szczerze, że w pierwszym sezonie nieco męczyły mnie te wręcz bezmózgie posunięcia Phila, które po pewnym czasie ciężko wręcz było zdzierżyć. Na szczęście tym razem twórcom udaje się niemal cały czas utrzymać fason dzięki czemu z serialu zniknęło wiele tanich żartów, które często pozostawiały niesmak. Teraz poprzez ich niemal całkowite zredukowanie seria zdecydowanie zwiększyła swoją rangę. Warto również zwrócić uwagę na podwójnie prowadzoną narrację oraz wiele zaskakujących, a nawet absurdalnych zwrotów akcji. Należy pamiętać, że "Ostatni człowiek na ziemi" to bardzo nieprzewidywalny serial, którego bohaterowie nieustannie są w stanie nas zszokować. Nawet wtedy gdy jest źle może być jeszcze gorzej. To zdecydowanie na plus. Całość prezentuje się w niezwykle lekkiej i bardzo przystępnej formie, a zwiększona ilość odcinków na dłuższą metę się sprawdza. Co jak co, ale pod względem fabularnym "Ostatni człowiek na ziemi" prezentuje się całkiem zgrabnie.
Postacie w serialu to niezwykle ciekawe, pełne optymizmu jak i niespotykanej rezolutności sylwetki, którym bezproblemowo idzie uchodzenie za ostatnich na całej planecie. W większości nasi bohaterowie są tak samo "walnięci" jak główny bohater przez co dochodzi do wielu ciekawych scen z ich udziałem. Niestety pierwsze miejsce jest tylko jedno i należy ono do Phila Millera, który jest niczym czarna owca w stadzie. Albo była czarna owca, albowiem jak już pisałem w serialu doszło do wielu zmian. Tak czy siak nie da się ukryć, że nasz bohater to niezłe ziółko. W pierwszym sezonie postać ta była całkiem pokręcona jednakże w myśl zmian nawet nasz bohater się nieco zmienił. Na lepsze oczywiście. Co nie oznacza, że całkowicie, albowiem Phil to niezwykle złożona postać, która potrafi nas tak często zaskoczyć jak i zszokować. W tej nietuzinkowej roli mamy fenomenalnego Willa Forte'a, który po raz drugi genialnie sprawdza się w swojej roli. U jego boku mamy niezastąpioną Kristen Schaal jako nietuzinkową Carol, której postać w tym sezonie została bardzo rozbudowana. Dużo czasu ekranowego jak i niecodziennych przygód doświadczył tym razem również Todd grany przez Mela Rodrigueza, Gail zagrana przez Mary Steenburgen, Erica sportretowana przez Cleopatrę Coleman oraz Melissa ukazana przez January Jones. Nie zabrakło również: Borisa Kodjoe'a oraz nowego nabytku serii czyli Jasona Sudekisa. Nie należy zapominać również o niezwykle kameralnym pojawieniu się na ekranie Willa Farrella. Ogólnie rzecz biorąc zarówno aktorsko jak i pod względem postaci "Ostatni człowiek na ziemi" radzi sobie całkiem dobrze.
Wykończenie serii również nie rozczarowuje. Mamy dobre zdjęcia, oszczędną, ale niezwykle klimatyczną muzykę, ciekawe krajobrazy oraz całą masę humoru. Jednakże z nim jest różnie. Jak już wcześniej pisałem zdarza się twórcom niekiedy wypalić z nieśmiesznymi czy wręcz niesmacznymi żartami, ale w dużo mniejszym stopniu niż poprzednio. Dzięki lekkiemu przefiltrowaniu humor prezentuje się znacznie lepiej i całościowo seria wypada znacznie przystępniej.
Drugi sezon "Ostatniego człowieka na ziemi" nie powala co wcale nie oznacza, że nie jest on dobry i że nie widać postępów jakich dokonano w stosunku co do poprzedniej serii. Gołym okiem widać ewolucję produkcji, która nieco zmieniła ton opowieści, aby stać się bardziej przystępną. Do tego mamy zachęcającą i wciągającą fabułę, ciekawe postaci oraz wyjątkowy klimat no i rzecz jasna humor. Dzięki drugiej serii serial miał możliwość ewoluować w dobrym kierunku co oczywiście przekłada się na jego lepszy odbiór. Choć pożegnaliśmy niektóre z postaci, a losy naszych bohaterów to wielka niewiadoma to i tak z chęcią powrócę to tego ciekawie wykreowanego świata, który jest w stanie niezwykle nas urzec.
Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz