Snippet

Obywatel

Obywatel Jan Bratek. Gdziekolwiek się nie pojawi, ściąga na siebie lawinę niespodziewanych zdarzeń. Niczym Forrest Gump, Bratek bierze udział w najważniejszych wydarzeniach swojej epoki. Ma wielkie szczęście, a może raczej… pecha, że zawsze znajduje się w miejscach, gdzie historia akurat zmienia swój bieg. Los miota nim zarówno w czasach komuny, jak i w nowoczesnej, demokratycznej Polsce doprowadzając do zabawnych wpadek.

gatunek: Dramat, Komedia
produkcja: Polska
reżyser: Jerzy Stuhr
scenariusz: Jerzy Stuhr
czas: 1 godz. 48 min.
muzyka: Adrian Konarski
zdjęcia: Paweł Edelman
rok produkcji: 2014
budżet: -
ocena: 6,7/10







 
Biało czerwono

Jedni się śmieją, drudzy płaczą. Jedni widzą geniusz, drudzy zaś badziew. Jedni podziwiają, drudzy gardzą. Najnowsza produkcja Jerzego Stuhra  niewyobrażalnie podzieliła polską publiczność. Zarzuca się jej antypolskość oraz wiele innych rzeczy, jednak ile w tym prawdy? Przekonajmy się rozbierając film na czynniki pierwsze.

Fabuła obrazu Stuhra jest zaplątana niczym węzeł gordyjski. Cała jest poszatkowana na wiele fragmentów zawierających początki życia bohatera jak i czasy obecne. Ciągle się przeplata, zamienia, cofa w czasie i tak cały czas. Właściwie cała produkcja jest jedną wielką retrospekcją, która ciągle ujawnia nam nowe informacje dotyczące postaci Jana Bratka, aby wyjaśnić nam jego obecną sytuację i zrozumieć przez co przeszedł. Zdarza się wiele niedomówień, które dopiero później są wyjaśniane w ramach kolejnych retrospekcji. Akcja jest umiarkowana, a film całkiem intrygujący z racji samego bohatera.

Reżyser wybrał bardzo dobry zestaw aktorów do przedstawienia jego opowieści. Sam Jerzy Stuhr wypada bardzo dobrze zresztą tak jak jego syn, Maciej Stuhr. Obaj tworzą całkiem udany duet na przestrzeni lat. Mamy też Sonię Bohosiewicz, Violettę Arlak i Barbarę Horawinkę w bardzo dobrych rolach drugoplanowych. Oprócz nich jest oczywiście jeszcze wielu innych aktorów, ale występujących  w małych epizodach.

Jerzy Stuhr kreuje postać Jana Bratka na rasowego everymana, parającego się rozmaitą ilością zawodów, tryskającego bystrością i zdolnością radzenia sobie w trudnych sytuacjach życiowych. Oczywiście twórcy zależało na tym aby można było się utożsamić z jego bohaterem. Zabieg byłby jak najbardziej udany gdyby nie przesadny natłok pechowych sytuacji w życiu Bratka, generujących zbyt dużą dawkę absurdu – no chyba, że taki był cel.

Muzyka tak jak i zdjęcia jakoś specjalnie się nie wyróżniają, natomiast scenografia wypada całkiem dobrze. Film z pewnością nie jest antypolski (nie wiem skąd nawet można by wyciągnąć takie wnioski). Ośmiesza czasy PRL-u, ale zarazem porusza niebezpieczny temat polskości, który być może jest powodem tego nietrafnego określenia. Prawda jest jednak taka, że jak ktoś się raz na czymś sparzy to już później do tego nie wróci i tak właśnie postępuje Jan Bratek. Produkcję wypełnia też rozmaita symbolika.

Oceniając film całkiem obiektywnie nie można powiedzieć, że jest on strasznie zły. Raczej można by mu zarzucić niedopracowanie pewnych elementów, które widocznie wadzą jednak największym problemem produkcji jest jej czas powstania. Mam wrażenie, że zbyt pośpieszono się z tego rodzaju produkcją i nie wszyscy byli jeszcze gotowi ją obejrzeć bowiem jest jeszcze wielu żyjących  polaków pamiętających choćby czasy PRL-u, którzy nie będą w stanie spojrzeć na swoją przeszłość w zabawny sposób. Być może za kilka lat podejście do filmu się trochę zmieni? Kto wie, jednak produkcja sama w sobie nie jest zapewne szczytem możliwości pana Stuhra.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz