Snippet

Hobbit: Bitwa Pięciu Armii

Krasnoludy z Ereboru odzyskując ojczyznę, ściągają gniew smoka na Esgaroth. Miasto na jeziorze zostało zniszczone a wraz z nim zginął Samug. Wieści o skonaniu besti szybko się rozchdzą a wraz z nimi pod Samotną Górę zaczynają napływać hordy orków pod dowódctwem Saurona pragnące przejąć jej bogactwa. Wolne istoty Śródziemia łączą siły przeciwko napastnikowi.

gatunek: Fantasy, Przygoda
produkcja: USA
reżyser: Peter Jackson
scenariusz: Fran Walsh, Philippa Boyens, Guillermo del Toro, Peter Jackson
czas: 2 godz. 24 min.
zdjęcia: Andrew Lesnie
muzyka: Howard Shore
rok produkcji: 2014
budżet: 250 milionów $
ocena: 7,3/10










 
#OneLastTime


 Zawsze w dziejach każdej popularnej i lubianej serii kinowej nadchodzi taki czas, kiedy wszystko musi się zakończyć. Nic nie trwa wiecznie i Peter Jackson dobrze o tym wie. Na pewno jest mu trudno opuszczać krainę Śródziemia, z którą był związany blisko 14 lat! Na sam koniec chciał nam podarować epickie zwieńczenie trylogii "Hobbita", będące swoistym pożegnaniem z tym baśniowym światem. Niestety nie wszystko poszło po jego myśli.

Fabuła filmu rozpoczyna się dokładnie w tym samym momencie, w którym skończyło się "Pustkowie Smauga". Akcja jest wartka i trzyma w napięciu do czasu zabicia smoka co dzieje się bardzo szybko. Później całkiem spowalnia i rozkręca się od nowa jednak w bardzo mozolnym tempie. Dopiero tytułowa bitwa nieznacznie ją przyspiesza. Wydarzenia pokazywane na ekranie są często nudnawe, rozwleczone i nie wywołują w nas żadnych emocji. Cała produkcja sprawia wrażenie rozciągniętej do granic możliwości, aby osiągnąć mocno nadwyrężony czas 2 godzin i 24 minut. Pomimo tego najkrótszego czasu z całej serii, film najbardziej się dłuży.

Aktorzy pozostają praktycznie niezmienni z pierwszej oraz drugiej części. Ian McKellen dalej świetnie wypada jako Gandalf Szary zresztą tak samo jak Martin Freeman w roli Bilbo Bagginsa. Richard Armitage miał nieznacznie większą rolę do odegrania niż machanie mieczem tak jak to miało miejsce wcześniej, dlatego tym lepiej dla niego, że udało mu się podołać zadaniu. Evangeline Lily, Orlando Bloom, Lee Pace i Luke Evans pojawiają na ekranie częściej niż w drugiej części co wychodzi im tylko na dobre. Epizodycznie pojawia się także Hugo Weaving, Cate Blanchett oraz Christopher Lee czyli postacie znane z "Władcy Pierścieni".

Jak zapewne można było przypuszczać efekty specjalne będą elementem zachwytu wielu z nas. Oczywiście tak też się staje i pod względem efektów wizualnych produkcja wypada rewelacyjnie. Wyśmienicie się ją ogląda mając pewność, że nie dojdzie do żadnych zgrzytów. Ciekawe zdjęcia Andrew Lesnie'a jak zarazem muzyka Howarda Shore'a są dobrym dopełnieniem obrazu jednak w "Pustkowiu Smauga" były lepsze. Trójwymiar jest bardziej eksponowany niż we wcześniejszych częściach jednak całkowite zrezygnowanie z niego nie okazałoby się dla nas stratne.

O ile poziom absurdu w dwóch pierwszych częściach był całkiem w granicach rozsądku i można było te zabiegi jeszcze wybaczyć Jacksonowi to tym razem miarka się przebrała. Ujeżdżanie nietoperza przez Legolasa nie było jeszcze szczytem nonsensu, ale kiedy ten sam bohater skacze po spadających kamieniach zażenowanie sięga zenitu. Nic dziwnego, że cała sala buchnęła śmiechem. Nie wymagam od tego typu produkcji 100% realizmu, ale wszystko ma swoje granice i uważam, że tym razem mocno je nadwyrężono.

Najgorsze jest jednak to, że bardzo polubiłem nową trylogię Petera Jackson'a i świetnie bawiłem się podczas jej oglądania, natomiast na długo przeze mnie wyczekiwanej "Bitwie Pięciu Armii" niesamowicie się zawiodłem. Sam nadal nie jestem wstanie w to uwierzyć, ale ostatnia część nowej trylogii o Śródziemiu okazała się najgorszą ze wszystkich. Najwidoczniej cała epickość została zawarta jedynie w zwiastunie. Film oczywiście warto zobaczyć, aby przekonać się jak twórcy domknęli każdy z wątków, oraz żeby pożegnać się ze Śródziemiem może nie na zawsze, ale z pewnością na kolejnych kilka lat.


Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz