Akcja filmu zaczyna się w 1977 roku, gdy Tomek Beksiński wprowadza się do swojego mieszkania. Jego rodzice mieszkają tuż obok, na tym samym osiedlu, przez co ich kontakty pozostają bardzo intensywne. Nadwrażliwa i niepokojąca osobowość Tomka powoduje, że matka – Zofia, wciąż martwi się o syna. W tym samym czasie Zdzisław Beksiński próbuje całkowicie poświęcić się sztuce. Po pierwszej nieudanej próbie samobójczej Tomka Zdzisław i Zofia muszą podjąć walkę nie tylko o syna, ale także o przywrócenie kontroli nad swoim życiem.
gatunek: Biograficzny
produkcja: Polska
reżyser:Jan P. Matuszyński
scenariusz: Robert Bolesto
czas: 2 godz. 4 min.
zdjęcia: Kacper Fertaszrok produkcji: 2016
budżet: -
ocena: 9,2/10
"Zwyczajna"
rodzina
Niewiele jest w Polsce filmów, na które czeka się z wytęsknieniem. Chociaż z roku na rok powstaje coraz więcej polskich produkcji i coraz większa ich część jest godna uwagi, to jednak nadal nie ma u nas zwyczaju wielkiego czekania na poszczególne obrazy. Efektem tego są słabe kampanie reklamujące, które są uruchamiane zbyt późno i nie docierają do potencjalnych widzów na czas. Jednym z wyjątków jest film pt: "Ostatnia rodzina", który może pochwalić się nico lepszą i wcześniej zaplanowaną kampanią reklamową. To pozwoliło na lepsze zapoznanie się z tematyką obrazu i wyzwoliło w wielu osobach wielką chęć zobaczenia go. Ale dlaczego o tym piszę? Albowiem nawet wybity film nie utrzyma się na rynku bez swojej widowni. A "Ostatnia rodzina" na taką zasługuje.
Zapewne każdy z nas słyszał kiedyś o Beksińskich. Nawet jeśli dobrze ich nie znał, nie interesował się ich twórczością, ani nie urodził się w okresie ich największej ekspansji. Ktoś mógł słyszeć Tomka w radiu, inni zaś przeczytać o rodzinie książkę lub tak jak ja poznać pana Zdzisława Beksińskiego na lekcjach plastyki w szkole podczas omawiania jednej z jego prac umieszczonej w podręczniku. Już w wtedy urzekł mnie niezwykle karykaturalny i surrealistyczny świat jaki przedstawiał na swoich malowidłach. Teraz dzięki filmowi Jana P. Matuszyńskiego możemy jeszcze raz przenieść się w ten świat oglądając sagę rodu Beksińskich, którzy jako niezwykli ludzie męczyli się zamknięci w klatce normalnego życia. To zdecydowanie nie była zwykła rodzina... Mówiąc szczerze co według was określa normalność? Nudne, przewidywalne i nieskomplikowane życie czy pasmo niespodzianek oraz trudnych wyborów? Dla Beksińskich nic nie było łatwe, ani przewidywalne. Ich życiorys to niesamowity kalejdoskop wzlotów i upadków oraz momentów szczęścia jak i nieszczęścia, które były nieodzowną częścią ich życia. Ale dla nich to była normalność co sprowadza się do konkluzji, że owe normy wyznaczamy my sami i nie da się określić jednej stałej dla wszystkich. Fabuła obrazu Jana P. Matuszyńskiego koncentruje się na 45-letniej przestrzeni z życia Beksińskich ukazując kluczowe wydarzenia ich z życia. Nie jest to więc film ukazujący nam jeden wątek z życia, ale pokazujący nam ich całą masę, abyśmy mogli w pełni poznać wyjątkowość owej rodziny. Kluczem do całej historii okazuje się rewelacyjny scenariusz, który odsłania nam niesamowite kulisy życia naszych bohaterów. Skrypt jest niezwykle drobiazgowy, bardzo szczegółowy i dobrze pomyślany. To właśnie dzięki niemu reżyser tak sprawnie operuje historią i tak pewnie czuje się w świecie Beksińskich. Chociaż opowieść posiada liczne skoki w czasie my ledwo zwracamy na nie uwagę dzięki niezwykle gładkim przejściom pomiędzy poszczególnymi okresami z życia członków rodziny. Całość jest tak świetnie zaprojektowana, że od samego początku aż do końca z niezwykłym zaciekawieniem przyglądamy się wydarzeniom z życia Beksińskich. Fabuła ukazuje nam niezwykle fascynujące, piekielnie intrygujące oraz zaskakująco wciągające losy tego rodu. Historia jest tak świetnie opowiedziana, że nie ma mowy, abyśmy wyszli z kina choćby na sekundę, albowiem wydarzenia ekranowe wręcz przykuwają nas do fotela kinowego i nie pozwalają odejść. Zaskakujące jest również to z jaką lekkością i gracją udało się reżyserowi ukazać nam całą opowieść. Życiorys Beksińskich to nie sielanka dlatego tym bardziej szokujący okazuje się odbiór obrazu. Pan Matuszyński świetnie wczuł się w klimat panujący w rodzinnym domu malarza dzięki czemu udało mu się ukazać nam niezwykle wyrafinowaną, dobrze przyswajalną, ale również niezwykle trudną historię, która uderza w czułe punkty dotyczące każdego z nas. Miłość, samotność, rodzina, szczęście, nieszczęście i kariera. Nasze postacie są do tego stopnia uniwersalne, że każdy może odnaleźć w nich cząstkę siebie. To zaskakujące, ale prawdziwe, albowiem rodzina Beksińskich sprawia wrażenie rodziny pierwszej, kompletnej, a zarazem ostatniej. To rodzina, która równie dobrze mogłaby być archetypem bądź wzorem dla innych, albowiem i ród doświadczył wszystkiego. Zarazem szczęścia jak i nieszczęścia. Miłości oraz odtrącenia. Daru życia jak i tragicznej śmierci. Braku poszanowania życia ja i jego niekończących się plusów. No i oczywiście wielkiej sławy i kariery. Każdy z nas jest po części Beksińskim, albowiem ich uniwersalny życiorys wpisuje się w naszą egzystencję. Jedni mają szczęście inni zaś karierę. Koleni mają zaś nieszczęście, ale mają pieniądze. Są jeszcze tacy co mają miłość i rodzinę. Ale są również tacy, którzy nie mają niczego i są samotni. Beksińscy mieli to wszystko i nie wyszło im to na dobre. Być może chęć posiadania wszystkiego to spełnienie marzeń każdego z nas, ale wygląda na to, że moc dysponowania każdym z tych aspektów to nie szczęście, a raczej tragedia.
Zaraz po scenariuszu nieodzownym elementem produkcji są postacie, które tak naprawdę są sercem produkcji. Przede wszystkim są fenomenalnie nakreślone dzięki czemu dostajemy pełną analizę psychologiczną bohaterów i jesteśmy w stanie dogłębnie przyjrzeć się każdemu z nich po kolei. Albowiem każdy z osobna jest niezwykle fascynującą i pełną odmienności sylwetką, które przy zbiorowym zestawieniu prezentują sobą różnorodny kalejdoskop. Na pierwszym planie mamy oczywiście postać Zdzisława Beksińskiego, który ukazany jest jako człowiek bardzo mądry, rozważny, pełen pasji oraz wewnętrznej potrzeby dokumentowania swojego życia. Zaraz za nim mamy jego syna Tomasza, który jest niezrównoważony psychicznie, posiada stany lękowe i ma obsesję na punkcie śmierci. Później mamy Zofię Beksińską, wybrankę Zdzisława jako zaskakująco pogodną, spokojną, troskliwą i kochającą żonę i matkę. Poraża nas również jej wytrwałość, cierpliwość oraz zrozumienie dla wszystkich wybryków i pomysłów zarówno męża jak i syna. W tym niesamowitym trio mamy fenomenalnego Andrzeja Seweryna, równie zaskakującego Dawida Ogrodnika, aczkolwiek niekiedy może nam się zdawać, że jego gra jest zbyt karykaturalna oraz olśniewającą Aleksandrę Konieczną. W obsadzie pojawili się również Andrzej Chyra jako Piotr Dmochowski oraz Zofia Perczyńska i Danuta Nagórna.
Od strony technicznej produkcja również prezentuje się wyśmienicie. Mamy świetne zdjęcia, oszczędną muzykę, świetnie dobrane utwory muzyczne, genialne kostiumy oraz rewelacyjne efekty specjalne. Warto zwrócić uwagę również na wyjątkowy klimat, który sprawia, że całość ma niezwykłą moc oraz jest dogłębnie przeszywająca.
"Ostatnia rodzina" w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego to doprawdy niezwykłe dzieło. Dzięki bardzo drobiazgowemu i świetnie napisanemu scenariuszowi twórcom w wielkim stylu udało opowiedzieć się niesamowicie przejmującą, piekielnie intrygującą oraz strasznie wciągającą opowieść, która z niezwykłą lekkością i gracją ukazuje nam losy rodu Beksińskich na przestrzeni 45 lat. Wypełniony niezliczonymi refleksjami na rozmaite tematy stanowi pewnego rodzaju wykład na temat życia. Jego plusów, ale także i minusów. Beksińscy doświadczyli wszystkiego być może dlatego z taką uwaga słucha się ich wywodów, które ku naszemu zdziwieniu pokrywają się z prawdą. Dodatkowo mamy perfekcyjnie zagrane oraz nakreślone postacie, a także perfekcyjne wykończenie. "Ostatnia rodzina" to coś więcej niż zwykły film o zwyczajnej rodzinie. To film o niesłychanie nadzwyczajnej rodzinie, która wybijała się ponad jakiekolwiek normy normalności. To film jakich mało i jakich nam brakowało.
Zapewne każdy z nas słyszał kiedyś o Beksińskich. Nawet jeśli dobrze ich nie znał, nie interesował się ich twórczością, ani nie urodził się w okresie ich największej ekspansji. Ktoś mógł słyszeć Tomka w radiu, inni zaś przeczytać o rodzinie książkę lub tak jak ja poznać pana Zdzisława Beksińskiego na lekcjach plastyki w szkole podczas omawiania jednej z jego prac umieszczonej w podręczniku. Już w wtedy urzekł mnie niezwykle karykaturalny i surrealistyczny świat jaki przedstawiał na swoich malowidłach. Teraz dzięki filmowi Jana P. Matuszyńskiego możemy jeszcze raz przenieść się w ten świat oglądając sagę rodu Beksińskich, którzy jako niezwykli ludzie męczyli się zamknięci w klatce normalnego życia. To zdecydowanie nie była zwykła rodzina... Mówiąc szczerze co według was określa normalność? Nudne, przewidywalne i nieskomplikowane życie czy pasmo niespodzianek oraz trudnych wyborów? Dla Beksińskich nic nie było łatwe, ani przewidywalne. Ich życiorys to niesamowity kalejdoskop wzlotów i upadków oraz momentów szczęścia jak i nieszczęścia, które były nieodzowną częścią ich życia. Ale dla nich to była normalność co sprowadza się do konkluzji, że owe normy wyznaczamy my sami i nie da się określić jednej stałej dla wszystkich. Fabuła obrazu Jana P. Matuszyńskiego koncentruje się na 45-letniej przestrzeni z życia Beksińskich ukazując kluczowe wydarzenia ich z życia. Nie jest to więc film ukazujący nam jeden wątek z życia, ale pokazujący nam ich całą masę, abyśmy mogli w pełni poznać wyjątkowość owej rodziny. Kluczem do całej historii okazuje się rewelacyjny scenariusz, który odsłania nam niesamowite kulisy życia naszych bohaterów. Skrypt jest niezwykle drobiazgowy, bardzo szczegółowy i dobrze pomyślany. To właśnie dzięki niemu reżyser tak sprawnie operuje historią i tak pewnie czuje się w świecie Beksińskich. Chociaż opowieść posiada liczne skoki w czasie my ledwo zwracamy na nie uwagę dzięki niezwykle gładkim przejściom pomiędzy poszczególnymi okresami z życia członków rodziny. Całość jest tak świetnie zaprojektowana, że od samego początku aż do końca z niezwykłym zaciekawieniem przyglądamy się wydarzeniom z życia Beksińskich. Fabuła ukazuje nam niezwykle fascynujące, piekielnie intrygujące oraz zaskakująco wciągające losy tego rodu. Historia jest tak świetnie opowiedziana, że nie ma mowy, abyśmy wyszli z kina choćby na sekundę, albowiem wydarzenia ekranowe wręcz przykuwają nas do fotela kinowego i nie pozwalają odejść. Zaskakujące jest również to z jaką lekkością i gracją udało się reżyserowi ukazać nam całą opowieść. Życiorys Beksińskich to nie sielanka dlatego tym bardziej szokujący okazuje się odbiór obrazu. Pan Matuszyński świetnie wczuł się w klimat panujący w rodzinnym domu malarza dzięki czemu udało mu się ukazać nam niezwykle wyrafinowaną, dobrze przyswajalną, ale również niezwykle trudną historię, która uderza w czułe punkty dotyczące każdego z nas. Miłość, samotność, rodzina, szczęście, nieszczęście i kariera. Nasze postacie są do tego stopnia uniwersalne, że każdy może odnaleźć w nich cząstkę siebie. To zaskakujące, ale prawdziwe, albowiem rodzina Beksińskich sprawia wrażenie rodziny pierwszej, kompletnej, a zarazem ostatniej. To rodzina, która równie dobrze mogłaby być archetypem bądź wzorem dla innych, albowiem i ród doświadczył wszystkiego. Zarazem szczęścia jak i nieszczęścia. Miłości oraz odtrącenia. Daru życia jak i tragicznej śmierci. Braku poszanowania życia ja i jego niekończących się plusów. No i oczywiście wielkiej sławy i kariery. Każdy z nas jest po części Beksińskim, albowiem ich uniwersalny życiorys wpisuje się w naszą egzystencję. Jedni mają szczęście inni zaś karierę. Koleni mają zaś nieszczęście, ale mają pieniądze. Są jeszcze tacy co mają miłość i rodzinę. Ale są również tacy, którzy nie mają niczego i są samotni. Beksińscy mieli to wszystko i nie wyszło im to na dobre. Być może chęć posiadania wszystkiego to spełnienie marzeń każdego z nas, ale wygląda na to, że moc dysponowania każdym z tych aspektów to nie szczęście, a raczej tragedia.
Zaraz po scenariuszu nieodzownym elementem produkcji są postacie, które tak naprawdę są sercem produkcji. Przede wszystkim są fenomenalnie nakreślone dzięki czemu dostajemy pełną analizę psychologiczną bohaterów i jesteśmy w stanie dogłębnie przyjrzeć się każdemu z nich po kolei. Albowiem każdy z osobna jest niezwykle fascynującą i pełną odmienności sylwetką, które przy zbiorowym zestawieniu prezentują sobą różnorodny kalejdoskop. Na pierwszym planie mamy oczywiście postać Zdzisława Beksińskiego, który ukazany jest jako człowiek bardzo mądry, rozważny, pełen pasji oraz wewnętrznej potrzeby dokumentowania swojego życia. Zaraz za nim mamy jego syna Tomasza, który jest niezrównoważony psychicznie, posiada stany lękowe i ma obsesję na punkcie śmierci. Później mamy Zofię Beksińską, wybrankę Zdzisława jako zaskakująco pogodną, spokojną, troskliwą i kochającą żonę i matkę. Poraża nas również jej wytrwałość, cierpliwość oraz zrozumienie dla wszystkich wybryków i pomysłów zarówno męża jak i syna. W tym niesamowitym trio mamy fenomenalnego Andrzeja Seweryna, równie zaskakującego Dawida Ogrodnika, aczkolwiek niekiedy może nam się zdawać, że jego gra jest zbyt karykaturalna oraz olśniewającą Aleksandrę Konieczną. W obsadzie pojawili się również Andrzej Chyra jako Piotr Dmochowski oraz Zofia Perczyńska i Danuta Nagórna.
Od strony technicznej produkcja również prezentuje się wyśmienicie. Mamy świetne zdjęcia, oszczędną muzykę, świetnie dobrane utwory muzyczne, genialne kostiumy oraz rewelacyjne efekty specjalne. Warto zwrócić uwagę również na wyjątkowy klimat, który sprawia, że całość ma niezwykłą moc oraz jest dogłębnie przeszywająca.
"Ostatnia rodzina" w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego to doprawdy niezwykłe dzieło. Dzięki bardzo drobiazgowemu i świetnie napisanemu scenariuszowi twórcom w wielkim stylu udało opowiedzieć się niesamowicie przejmującą, piekielnie intrygującą oraz strasznie wciągającą opowieść, która z niezwykłą lekkością i gracją ukazuje nam losy rodu Beksińskich na przestrzeni 45 lat. Wypełniony niezliczonymi refleksjami na rozmaite tematy stanowi pewnego rodzaju wykład na temat życia. Jego plusów, ale także i minusów. Beksińscy doświadczyli wszystkiego być może dlatego z taką uwaga słucha się ich wywodów, które ku naszemu zdziwieniu pokrywają się z prawdą. Dodatkowo mamy perfekcyjnie zagrane oraz nakreślone postacie, a także perfekcyjne wykończenie. "Ostatnia rodzina" to coś więcej niż zwykły film o zwyczajnej rodzinie. To film o niesłychanie nadzwyczajnej rodzinie, która wybijała się ponad jakiekolwiek normy normalności. To film jakich mało i jakich nam brakowało.