Snippet

Nocny recepcjonista

"Nocny recepcjonista" przedstawia losy byłego brytyjskiego żołnierza Jonathana Pine’a, który został zrekrutowany przez agentkę wywiadu Angelę Burr do infiltracji najbliższego otoczenia międzynarodowego biznesmena Richarda Onslowa Ropera i unieszkodliwienia zorganizowanego przez niego sojuszu kręgów szpiegowskich i grupy handlarzy bronią. Aby dostać się do serca ogromnego imperium Ropera, Pine musi stawić czoła pełnym podejrzliwości pytaniom skorumpowanego szefa jego sztabu, majora Corkorana, oraz urokowi pięknej dziewczyny biznesmena Jed. Aby dokonać tego co słuszne, Pine musi najpierw sam stać się przestępcą.

twórcy: David Farr
oryginalny tytuł: The Night Manager
na podstawie: powieści Johna le Careé "Nocny recepcjonista"
gatunek: Dramat, Thriller
kraj: USA, Wielka Brytania
czas trwania odcinka: 1 godz.
odcinków: 6
sezonów: 1
muzyka: Víctor Reyes
zdjęcia: Michael Snyman
produkcja: AMC, BBC
średnia ocena: 8,1/10 (system oceny seriali wyjaśniam tutaj) 
wiek: dozwolone od 16 lat (wg. KRRiT)




 
Zawód: szpieg

Kiedy każdy z nas był małym dzieckiem świat wydawał się o wiele większy, ale zarazem prostszy. Dorastając byliśmy w stanie dostrzec, że nie wszystko jest do końca takie jak sobie z początku wyobrażaliśmy. A będąc dorosłymi dochodzimy do wniosku, że świat jest mały, ale z drugiej strony jest również niezwykle skomplikowany. Można to łatwo zobrazować na przykładzie wykonywanego zawodu. Jako dzieci każdy z nas pragnął być kimś wyjątkowym i robić wyjątkowe rzeczy. Astronautą, strażakiem, tancerzem/-ką, piosenkarzem/-ką, aktorem/-ką itd. Ja na przykład odkąd pamiętam zawsze chciałem być tajnym agentem. Przywdziać graniak, okulary przeciwsłoneczne i ratować świat (pod przykrywką oczywiście ;)). A pomagałyby mi w tym zmyślne gadżety i wrodzony spryt. Jednakże dorastając dochodzony do wniosku, że większość z naszych dziecięcych marzeń jest niemalże niewykonalnych. Tylko niektórym szczęściarzom udaje się tego dokonać. A więc wykonujecie swoją pracę, gdy nagle dostajecie niepowtarzalną okazję, która na zawsze może odmienić wasze życie. Co robicie? Odwracacie się plecami czy chwytacie się tej okazji? Sprawiacie, że świat nagle robi się mniej skomplikowany?

Serial "Nocny recepcjonista" jak sama nazwa wskazuje opowiada o Jonathanie Pineu – nocnym recepcjoniście, który służy gościom hotelowym w godzinach nocnych. Wydawać by się mogło, że zawód ten nie jest niebezpieczny, jednakże nasz bohater wcale nie przypadkowo wplątuje się w niezwykle niebezpieczną intrygę, która może nie tyle kosztować go życie, ale również życie najukochańszych mu osób. Stawka jest wysoka, a jego przeciwnik Richard Roper niezwykle bystry i przebiegły. Czy nasz nocny recepcjonista wyjdzie cało z tej opresji? Koprodukcja telewizyjna stacji BBC oraz AMC swoje korzenie posiada w powieści słynnego brytyjskiego pisarza Johna le Careé pod tym samym tytułem. Jego książka została odpowiednio dostosowana do obecnych czasów, aby cała opowieść była bardziej aktualna i "na czasie". Scenarzysta serii David Farr świetnie poradził sobie z zaadaptowaniem papierowej wersji "Nocnego recepcjonisty" dzięki czemu
podczas oglądania serii istotnie jesteśmy w stanie odczuć jakby odnosiła się do obecnych wydarzeń. Fabuła produkcji koncentrująca się spiskach, morderstwach, bitwie wywiadów i korupcji prezentuje się bardzo intrygująco. Jest wciągająca, pełna ciekawych rozwiązań oraz rewelacyjnie nakreślonych postaci. Jednakże zacznijmy od samego początku czyli epizodu pierwszego, który jest istną bombą, która nadała tej serii charakter. Odcinek pierwszy to tak naprawdę kwintesencja tego co w tym serialu najlepsze czyli: niezwykłego i przeszywającego klimatu, ciekawych i zawiłych potyczek bohaterów, tajemnicy, grozy oraz napięcia. Rozpoczynając przygodę z "Nocnym recepcjonistą" możemy śmiało powiedzieć, że ten serial to będzie coś. Istotnie produkcja jest wyjątkowa. Szkoda tylko, że pierwszy odcinek jest jedyny w swoim rodzaju. Nie liczcie, że zobaczycie coś podobnego w dalszej części produkcji, albowiem już w kolejnym odcinku akcja drastycznie spada, historia się niemiłosiernie wydłuża i zdaje się nam, że całość zaczyna tracić sens. Jakby spuścić powietrze z nadmuchanego balonu. Dalej jest już lepiej dzięki czemu wydarzenia ekranowe robią się coraz ciekawsze, akcja coraz bardziej przyspiesza, a całość coraz bardziej nas intryguje, jednakże twórcom i tak nie udało się przywrócić stanu z pierwszego odcinka. Ewidentnie historii zabrakło polotu dzięki któremu całość dałaby się sama poprowadzić. Niestety, ale dynamika serii przypomina typową sinusoidę, która ma wzloty i upadki. Raz jest dobrze i serial ogląda się niczym "z górki", a zaś później całe napięcie opada i zostaje zastąpione niepotrzebnymi zapychaczami, które nijak wpływają na całość. I znowu twórcy budują całe napięcie i akcją od nowa. Po pewnym czasie staje się to męczące, albowiem ewidentnie widać, że w opowieści drzemie ogromny, jak nie kolosalny potencjał, który jest skutecznie (ale nie do końca) marnowany. Wiele zabiegów fabularnych daje do myślenia, albowiem zamiast skupiać się na rzeczach ważnych niekiedy twórcy poświęcają czas na ukazanie nam rzeczy kompletnie niezwiązanych z główną fabułą, ni nijak na nią wpływających. Choć wydawać by się mogło, że opowieść jest w miarę jasna i przejrzysta to niestety tak nie jest. Fabuła posiada kilka znaczących dziur, które psują wygląd całości, jak słabe nakreślenie koniunkcji Ropera z rządami krajów czy też dokładnych motywów głównego bohatera. Wszystko to sprawia, że bardzo łatwo można się pogubić w całej opowieści jeśli nie jest się zbytnio skupionym i zarazem spostrzegawczym, aby dopowiedzieć sobie całą resztę. Na szczęście gdy seria zmierza ku finale brak jej już sinusoidalnych wybryków i całość zmierza ku szczęśliwemu końcowi. Ogólnie rzecz biorąc fabuła "Nocnego recepcjonisty" nie jest zła, ani nawet dobra. Jest bardzo dobra, ale niestety posiada rozmaite bolączki, które skutecznie sprawiają, że seria staje się zbyt nadęta, czasem nawet chorobliwie poważna i na siłę przerażająca. Jakby celowo i z założenia miałaby być czymś wyjątkowym. Niestety jak każdy z nas dobrze wie nie da się robić niczego na siłę bo nie wyjdzie tak jak planowaliśmy. Ten serial zdaje się być potwierdzeniem tych słów, albowiem bardzo łatwo jest nam dostrzec kiedy opowieść sama się prowadzi dzięki rewelacyjnemu materiałowi, a kiedy twórca ewidentnie stara się na siłę coś zmontować. Tutaj nie zaradziła nawet Suzanne Bier – reżyserka, która pomimo bardzo zgrabnego połączenia wszystkich aspektów serii nie podołała zatuszowaniu ubytków fabularnych. Aczkolwiek muszę przyznać, że była na dobrej drodze do osiągnięcia tego celu. Niestety zabrakło jej czasu, który zmarnował David Farr.

Jeśli zaś chodzi o postaci w "Nocnym recepcjoniście" to w większości mamy do czynienia z silnymi i nieustępliwymi sylwetkami, które nie dają sobie w kaszę dmuchać. Są to dominujące charaktery, które do ostatniej chwili walczą o swoje. Jednakże sprawa ma się całkiem inaczej z główną postacią jaką jest Jonathan Pine. Ten z pozoru cichy i mało wyróżniający się bohater skrywa w sobie nieodkryte pokłady sprytu i przebiegłości, które wydają się idealnie pasować do zawodu szpiega. Postać nocnego recepcjonisty nieustannie nas zaskakuje swoimi postępowaniami przez co w pewnym momencie dochodzimy do wniosku, że tak naprawdę nic nie wiemy o Pineu. Nie jesteśmy nawet do końca pewni co do motywów, które go skłoniły do porzucenia znanego mu świata i rozpoczęcia niebezpiecznego zawodu szpiega. Tak jakby przez chwilę poczuł się dzieckiem i chciał ratować świat jako ktoś kim nie jest na co dzień. Nie wiem. Możemy się jedynie domyślać, albowiem twórcy nie do końca nam ujawnili jego intencje. Jednakże prawda jest taka, że ta tajemniczość i skrytość w tej postaci jest jej główną zaletą, która sprawia, że od razu polubimy Jonathana Pinea i zelektryzowani jego szarmancją będziemy bacznie śledzić jego losy. W tej roli rewelacyjnie zaprezentował się Tom Hiddleston. W roli głównego antagonisty mamy równie fenomenalnego Hugh Lauriego, który portretuje bezwzględnego, niezwykle przebiegłego i tajemniczego Richarda Ropera. Postacie te stoją naprzeciwko siebie, a walka która się między nimi toczy zapiera dech w piersiach. Na ekranie pojawiają się również: Olivia Colman jako Angela Burr – pracująca dla wywiadu agentka, która od wielu lat ściga Ropera, Elizabeth Debicki jako Jed Marshall – dziewczyna Ropera, Tom Hollander jako Lance Corkoran – prawa ręka Ropera, David Harewood jako Joel Steadman pomocnik Angeli z USA oraz Alistair Petrie jako Sandy Langbourne, Michael Nardone jako Frisky i Douglas Hodge jako Rex Mayhew. Cała obsada spisała się rewelacyjnie i "Nocny recepcjonista" może pochwalić się aktorstwem na najwyższym poziomie.

Od strony technicznej serial również nie zawodzi. Mamy ciekawe zdjęcia Michaela Snymana, klimatyczną muzykę Víctora Reyesa oraz bardzo dobre efekty specjalne. Na uwagę zasługują również kostiumy oraz świetnie dobrane lokalizacje w których kręcono serial. Jednakże najważniejszy w tej produkcji jest gęsty, pełen napięcia i dramatu klimat, który sprawia, że seria jest dzięki niemu jedyna w swoim rodzaju.

"Nocny recepcjonista" zapowiadał się na olśniewający serial, który dosłownie z miejsca podbije nasze serca. Niestety choć tego celu twórcom osiągnąć się nie udało, to jednak mogę was zapewnić, że w ostatecznym rozrachunku serial ten prezentuje się bardzo dobrze. Pomimo niedoszlifowanej fabuły historia i tak jest ciekawa oraz całkiem wciągająca, a opowieść dzięki sprawnej reżyserii Suzanne Bier nie odpycha nas tak bardzo swymi niedociągnięciami. Koniec końców produkcja ta jest zdecydowanie godna uwagi chociażby ze względu na świetne kreacje Hiddlestona i Lauriego dlatego gorąco ją polecam.


Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz