Snippet

Z Archiwum X: Chcę wierzyć

Fox Mulder i Dana Scully ponownie łączą siły by odkryć prawdę kryjącą się za dziwną sprawą prosto z Archiwum X. W chwili, gdy w mgnieniu oka zapanowały mrożący krew w żyłach chłód i martwa cisza, w tajemniczych okolicznościach uprowadzona zostaje agentka FBI, Monica Bannan. Jednak nie jest to zwykłe porwanie. Poszukiwania zaginionej wskrzeszają dawne uczucia pomiędzy partnerami, Scully i Mulderem, a także znoszą granice nauki, poszerzając je o nadprzyrodzone i przerażające przestrzenie.

gatunek: Thriller, Sci-Fi
produkcja: US, Kanada
reżyser: Chris Carter
scenariusz: Chris Carter, Frank Spotnitz
czas: 1 godz.44 min.
muzyka: Mark Snow
zdjęcia: Bill Roe
rok produkcji: 2008
budżet: 30 milionów $
ocena: 5,0/10








 
Kwestia wiary

Od naszego ostatniego spotkania z serialem "Z Archiwum X" minęło sporo czasu, jednakże twórcy tej niezwykle kasowej i kultowej już serii nie zapomnieli o swoim dziedzictwie. Postanowili powrócić do dobrze nam znanych agentów Muldera i Scully, którzy mieli nosa do tajemniczych i trudnych do wyjaśnienia zagadek. Jednakże zamiast powrócić w formie produkcji telewizyjnej zdecydowali się na film pełnometrażowy, który mógłby reaktywować całą serię. Czy był to trafiony pomysł?

"Z Archiwum X" zakończyło się w 2002 roku na dziewiątym sezonie serii, który w bardzo zgrabny sposób wyjaśnił nam pod koniec wszystkie zawiłości i tajemnice serii. Dzięki takiej końcówce udało się twórcom odzyskać nasze zaufanie, albowiem na sam koniec, wyjawili nam całą prawdę. My zaś pożegnaliśmy się z naszymi ukochanymi postaciami w bardzo pokojowy sposób. Bez niespodzianek i urwanego zakończenia. Wszystko to sprawiło, że zawsze przywołując tę serię czuję pewnego rodzaju sentyment do bohaterów jak i całej fabuły. Jednakże przyznam szczerze, że nie pogardziłbym powrotem tego niezwykłego serialu. Ku memu zaskoczeniu Mulder i Scully powrócili. Jednakże nie na mały, a na duży ekran. Czy ta wielkość pełnego metrażu ich czasem nie przytłoczyła? Będąc już po seansie muszę przyznać, że chyba twórców nieco przerosły ich ambicje względem drugiego filmu fabularnego. Zacznijmy od fabuły czyli pierwszego samobójczego strzału. Jak dobrze wiecie, główny trzon serialu skupiał się na rządowych spiskach jak i porwaniach przez kosmitów. Później pojawili się jeszcze kosmiczni łowcy, czarna śmierć, hybrydy i super żołnierze. Natomiast "luźne epizody" koncentrowały się właśni na tajemniczych i niewyjaśnionych sprawach, które poprzez swoją abstrakcyjność trafiały do Archiwum X. Sięgając po "Chcę wierzyć" byłem pewien, że będzie to film nawiązujący do mitologii tej serii czyli krótko mówiąc będzie opowiadał o kosmitach. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie kiedy dopiero w połowie filmu odkryłem, że nie będzie żadnych kosmitów. Okazało się, że twórcy porzucili mitologię na rzecz normalnej sprawy z Archiwum X. Zaakceptowałbym taki obrót spraw gdyby nie fatalne opowiedziana historia. Zacznijmy od tego, że ponowne ukazanie nam naszych bohaterów jest nie do zaakceptowania. Ich pojawienie się na ekranie nie wywołuje większych emocji, a całe zajście, które doprowadziło do ich pomocy FBI jest mało przekonujące. Zresztą w tej produkcji wiele rzeczy się nie klei, a ten zarzut jest chyba najsłabszy. Tak czy siak historia ukazana w filmie jest średnio intrygująca, mało wciągająca oraz niezbyt przemyślana. Nasze postacie zostają wrzucone w wir akcji przez co dochodzi między nimi do wielu bezsensownych sprzeczek, które odbijają się na ich związku (w "Chcę wierzyć" Muler i Scully są razem!). A wszystkie ich problemy są tłumaczone odmiennymi charakterami postaci, jakby nie pasowali do siebie. To ja się w takim razie pytam jak ze sobą wytrzymali te dziewięć sezonów? Chmm? Ktoś tu pojechał mocno po bandzie... Skupmy się jednak na fabule, która również pozostawia wiele do życzenia. Ewidentnie widać po produkcji, że jest to zwykły 45-minutowy odcinek rozciągnięty do granic możliwości, który równie dobrze mógłby należeć do któregoś z sezonów.  A najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że w historii widać potencjał, na bardzo dobry odcinek jak i film! Niestety robiąc z epizodu produkcję filmową trzeba wykazać się niezwykłymi zdolnościami scenopisarskimi, aby nie przynudzać przez większość czasu. Niestety Carter i Spotnitz o tym zapomnieli i spróbowali zapchać dziury w fabule dodając idiotyczne kłótnie między bohaterami i parę innych wątków, które skutecznie odpychają nas od filmu. Co ciekawe oglądając "Chcę wierzyć" jesteśmy w stanie wyczuć ten niesamowity, tajemniczy i mroczny klimat charakterystyczny dla "luźnych epizodów" należących do serialu. A poprzez wypchanie obrazu na siłę niepotrzebnymi wątkami całość stała się strasznie chaotyczna, mało przemyślana oraz niezbyt zajmująca. Historia, którą rozwiązują bohaterowie mimo tego, że jest przerażająca, na swój sposób pociągająca, mroczna i tajemnicza nie jest w stanie w pełni nas usatysfakcjonować przez idiotyzmy fabularne, które nas rozpraszają. Powiem to po raz kolejny, ale uważam, że opowieść ta dużo lepiej sprawdziłaby się na krótkim metrażu. Chyba, że twórcy wykazaliby się większą pomysłowością i byli w stanie opowiedzieć tę historię z dużo lepszej strony. Kto wie. Tak czy siak film ewidentnie leży w kwestii scenariusza.

Jeśli zaś chodzi o postacie i aktorstwo jest trochę lepiej, ale rewelacji nie ma. Nasi ulubieni bohaterowie są nakreśleni strasznie po łebkach przez co dochodzi między nimi do wielu nieuzasadnionych sprzeczek. Twórcy ewidentnie nie mili pomysłu na przedstawienie relacji Muldera i Scully przez co poszli na łatwiznę. Wyszło co wyszło, ale nie powracajmy już do tego. O ile Mulder zostaje nam ukazany w sposób do przyjęcia to nie rozumiem kompletnie co się stało ze Scully. Po jej występie w filmie można odnieść wrażenie, że ma menopauzę bo cały czas chodziła z bólem dupy i wściekała się na wszystkich po kolei. Oprócz tego jej postać jest gejzerem emocji, który wybucha co pięć sekund, a efektem tego jest nad ekspresyjność i bardzo duża emocjonalność tej bohaterki. Doprawdy nie rozumiem czemu Scully się tak zachowywała, ale powiem jedno, że nie wyglądało to naturalnie. Aż płakać mi się chciało co oni tej biednej Danie zrobili. Na szczęście Gyllian Anderson udało się obronić tę postać pod względem aktorskim. Aktorka świetnie zaprezentowała się na planie zostawiając w tyle Davida Duchovnyego. Na ekranie pojawili się jeszcze Amanda Peet, Billy Connolly, Callum Keith Rennie, Xzibit oraz Adam Godley. Małe cameo zaliczył nawet Mitch Pileggi jako Walter Skinner.

Film może pochwalić się poprawnymi zdjęciami i niezwykle klimatyczną muzyką Marka Snowa. Jednakże najważniejsza rolę w produkcji odgrywa niezwykle mroczna, tajemnicza i przerażająca atmosfera niczym z najlepszych epizodów serialu. Jak na razie jest to najmocniejszy atut tego obrazu.

Uwielbiam serialowe "Z Archiwum X". Podobał mi się pierwszy film o tytule "Pokonać przyszłość". Zdaje sobie sprawę z niektórych błędów serii, ale muszę przyznać, że twórcy szybko się uczyli na swoich błędach dzięki czemu to co było złe poprawiali. Niestety chyba zbyt długo nie obcowali z tym światem, ani nie starali się porządnie podejść do niego od nowej strony, albowiem "Z Archiwum X: Chcę wierzyć" jest filmem zrobionym na totalną łatwiznę. Widać w nim bierność i brak kreatywności twórców co ostatecznie doprowadziło do stworzenia nudnej i rozciągniętej fabuły, która dużo lepiej sprawdziłaby się jako jeden z odcinków serialu. Żałuję, że widziałem ten film i modlę się, aby jak najszybciej o nim zapomnieć, albowiem nie takie Archiwum X chcę zapamiętać.
Zapraszamy do polubienia naszego fanpage na facbook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.

2 komentarze:

  1. Drugi film dawał radę, ale fakt trochę nużył i w zasadzie nie dodawał niczego nowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy jako tako się go ogląda, ale to by było na tyle. Miał potencjał w postaci ciekawego wątku kryminalnego, ale jak już pisałem był to potencjał na odcinek serialu, a nie na fabułę całego filmu. Jeszcze ta dziwna scena po napisach...

      Usuń