Melasa
Bohaterami filmu jest młode małżeństwo Aldo i Monica, którzy wspólnie starają się przetrwać ciężkie czasy w małym kubańskim miasteczku.
gatunek: Dramat, Komedia
produkcja: Francja, Kuba, Panama
reżyser: Carlos Lechuga
scenariusz: Carlos Lechuga
czas: 1 godz. 20 min.
muzyka: Jesus Cruz
zdjęcia: Luis Franco Brantley, Ernesto Calzadorok produkcji: 2012
budżet: -
ocena: 3,5/10
Raj
na ziemi
Nie ma to jak Kuba. Istny raj na ziemi. Codziennie słońce zachwycające nas swą obecnością i beztroskie życie. Tak... o tym z pewnością marzą nie tylko bohaterowie filmu, ale także wszyscy Kubańczycy mający dość życia pod autorytarną władzą. Wydawać by się mogło, że to idealny materiał na produkcję filmową. Wrzucamy do jednego wora miejsce (Kuba) + miłość + bohaterowie i dostajemy film Carlosa Lechuga pt: "Melasa".
Fabuła opiera się na zmaganiach bohaterów próbujących przeżyć w jakże słonecznym i sielankowym miasteczku o nazwie Melasa. Mylnie jest napisane, że produkcja opowiada o miłości. Bardziej można by zachowania postaci nazwać wyrozumiałością i troskliwością. Niestety nie widać pomiędzy czołowymi bohaterami miłości. Uczucie promujące film siedzi głęboko w postaciach i niechętnie się ujawnia. Prawie w ogóle. Pomijając jednak wątek "poruszającej historii miłości w scenerii słonecznej Kuby" i skupiając się tym o czym fabuła mówi naprawdę, możemy się niezwykle zaciekawić obrazem, który pokazuje nieustanną walkę o przetrwanie. Ukazuje bohaterów w bardzo trudnych sytuacjach finansowych i niejeden raz nas zaskakuje pokazując determinację postaci w celu zarobienia pieniędzy.
Co ciekawe zadziwiająco dobrze wypada aktorstwo Yuliet Cruz i Armando Miguel Gomez'a wiarygodnie odgrywających rolę ludzi nawzajem siebie wspierających. Reszta oczywiście zagrała bez szwanku.
O ile zachowania postaci w sytuacjach pokazujących poświęcenie w celu zarobienia pieniędzy nas jeszcze ciekawiły, to kompletnie zawiedziemy się zakończeniem, które każde z problemów rozwiązuje w mgnieniu oka i jest wręcz nie do przełknięcia jak na taką produkcję. Wcześniejszy koniec z pewnością uratowałoby tę produkcję w moich oczach.
Nie lepiej prezentują się też relacje poszczególnych postaci. Skrzecząca staruszka poskrzeczy tylko parę razy, a córka głównej bohaterki tylko stroi miny i też niewiele mówi. Właściwie cały drugi plan jest mało interesujący. Początek filmu to seria obrazków z melancholijną muzyką w tle od której można by usnąć. Sam film zresztą też ma taki wydźwięk. Niektóre sceny wyraźnie się dłużą, a zarazem drażnią nasze oczy. Niestety, ale reżyser wyraźnie nie wiedział co chce nam pokazać. Miłość, walkę o przetrwanie czy nijak do siebie pasujące wątki z happy end'em na koniec? Można nie wiedzieć czego się chce i zrobić coś dobrego jednak w tym przypadku trzecia opcja opisuje film najlepiej.
Fabuła opiera się na zmaganiach bohaterów próbujących przeżyć w jakże słonecznym i sielankowym miasteczku o nazwie Melasa. Mylnie jest napisane, że produkcja opowiada o miłości. Bardziej można by zachowania postaci nazwać wyrozumiałością i troskliwością. Niestety nie widać pomiędzy czołowymi bohaterami miłości. Uczucie promujące film siedzi głęboko w postaciach i niechętnie się ujawnia. Prawie w ogóle. Pomijając jednak wątek "poruszającej historii miłości w scenerii słonecznej Kuby" i skupiając się tym o czym fabuła mówi naprawdę, możemy się niezwykle zaciekawić obrazem, który pokazuje nieustanną walkę o przetrwanie. Ukazuje bohaterów w bardzo trudnych sytuacjach finansowych i niejeden raz nas zaskakuje pokazując determinację postaci w celu zarobienia pieniędzy.
Co ciekawe zadziwiająco dobrze wypada aktorstwo Yuliet Cruz i Armando Miguel Gomez'a wiarygodnie odgrywających rolę ludzi nawzajem siebie wspierających. Reszta oczywiście zagrała bez szwanku.
O ile zachowania postaci w sytuacjach pokazujących poświęcenie w celu zarobienia pieniędzy nas jeszcze ciekawiły, to kompletnie zawiedziemy się zakończeniem, które każde z problemów rozwiązuje w mgnieniu oka i jest wręcz nie do przełknięcia jak na taką produkcję. Wcześniejszy koniec z pewnością uratowałoby tę produkcję w moich oczach.
Nie lepiej prezentują się też relacje poszczególnych postaci. Skrzecząca staruszka poskrzeczy tylko parę razy, a córka głównej bohaterki tylko stroi miny i też niewiele mówi. Właściwie cały drugi plan jest mało interesujący. Początek filmu to seria obrazków z melancholijną muzyką w tle od której można by usnąć. Sam film zresztą też ma taki wydźwięk. Niektóre sceny wyraźnie się dłużą, a zarazem drażnią nasze oczy. Niestety, ale reżyser wyraźnie nie wiedział co chce nam pokazać. Miłość, walkę o przetrwanie czy nijak do siebie pasujące wątki z happy end'em na koniec? Można nie wiedzieć czego się chce i zrobić coś dobrego jednak w tym przypadku trzecia opcja opisuje film najlepiej.
Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz