Snippet
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marvel. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marvel. Pokaż wszystkie posty
W czasie międzynarodowej akcji z udziałem superbohaterów dochodzi do strat w ludności cywilnej. Rosną więc naciski polityczne, by poddać herosów systemowi nadzoru i monitorować stopień ich zaangażowania w działania militarne. Nowa sytuacja powoduje rozłam w drużynie, w wyniku którego tworzą się dwa obozy. Na czele pierwszego stoi Steve Rogers, który uważa, że Avengers powinni nadal bronić ludzkości bez ingerencji rządu. W drugim prym wiedzie Tony Stark niespodziewanie godzący się na urzędowy nadzór. Tymczasem na horyzoncie pojawia się nowy i groźny przeciwnik.

gatunek: Akcja, Sci-Fi
produkcja: USA
reżyser: Anthony i Joe Russo
scenariusz: Christopher Markus, Stephen McFeely
czas: 2 godz. 26 min.
muzyka: Henry Jackman
zdjęcia: Trent Opaloch
rok produkcji: 2016
budżet: 250 milionów $
ocena: 8,5/10







 
Bohater kontra bohater

Z definicji bohater to osoba, która odznaczyła się niezwykłymi czynami, męstwem, pomocą i ofiarnością wobec innych ludzi. Bohater to wzór do naśladowania i ulubieniec milionów. Obecnie najczęściej mówi się o bohaterach w kontekście filmów komiksowych opowiadających o ludziach z niezwykłymi zdolnościami, którzy postanawiają ich użyć w celu obrony ludzi przez złem jakie się czai na świecie. I choć z początku nikt nie dostrzega w ich działaniach nieprawidłowości z czasem pojawiają się one i zaczynają  narastać do niewyobrażalnych rozmiarów. I wtedy pojawia się pytanie czy bohaterowie działający dla dobra ludzkości powinni działać na zasadzie "samowolki" czy może lepiej by było gdyby ktoś kontrolował ich akcje? Z tym arcytrudnym pytaniem zmierzyli się Anthony i Joe Russo czyli reżyserzy filmu "Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów".

Najnowszy film z kinowego universum Marvela to nie tylko film rozpoczynający trzecią fazę Marvel Cinematic Universe, ale również produkcja, która opowiada o największym rozłamie pośród bohaterów komiksowych w historii. Mamy najsłynniejsze postacie z całego komiksowego świata, dwie strony konfliktu, masę nowych twarzy oraz sporą dawkę tajemnic i zagadek. Jednakże jak to wszystko wyszło w praniu? Fabuła produkcji ukazuje nam konflikt pomiędzy naszymi ulubionymi postaciami jak zarówno stara się wniknąć do psychiki każdego z bohaterów, aby ukazać nam ich motywy oraz przekonania dotyczące nowo powstałej ustawy. Historia jest ona niezwykle intrygująca, a zarazem niesamowicie wciągająca. Oprócz tego pełno w niej akcji, napięcia, dramatu oraz scen wywołujących przyspieszone bicie serca. Tym razem twórcy filmu musieli zmierzyć się z jeszcze większym wyzwaniem niż przy produkcji "Avengers: Czas Ultrona", albowiem historia z samego założenia jest dużo bardziej skomplikowana, a oprócz tego w obrazie pojawia się jeszcze więcej postaci niż przy "Czasie Ultrona". O ile na obu tych polach Joss Whedon i jego ekipa polegli tak bracia Russo wyszli obronną ręką. Pomimo wielu łatwych do zaprzepaszczenia rzeczy stworzyli świetnie napisany oraz zrealizowany obraz, który istotnie ma prawo nazywać się najlepszym filmem komiksowym w historii. Dlaczego? Zacznijmy od samego konfliktu, który został nam ukazany od bardzo wielu różnych stron, kontekstów, opinii i zdań przez co przybrał namacalną postać rozłamu wśród Avengerów. Nie jest to pusty i otoczony domysłami spór jak w "Batman v Superman: Świt sprawiedliwości", ale stworzony na mocnych fundamentach podział racji wśród znanych nam dobrze bohaterów.  I choć całość sprowadza się do opowiedzenia się po jednej ze stron w efekcie okazuje się, że decyzja ta nie jest wcale taka prosta. Zarówno przeciwnicy jak i zwolennicy ustawy dysponują sensownymi argumentami przez co jeszcze trudniej jest zdecydować się, kto tak naprawdę ma rację. Kapitan Ameryka, a może Iron Man? Reżyserzy nie decydują za nas, albowiem dają nam prawo wyboru po której ze stron się opowiedzieć. Oni sami pozostają obiektywni na cały ten spór ukazując nam zarówno wady jak i zalety każdej ze stron. Podczas ukazywanej nam potyczki bardzo sprawnie operują całą opowieścią nieustannie budując napięcie, dramaturgię i sprawiając, że serce ma ochotę wyskoczyć z piersi. Wydarzenia ekranowe są zawsze intrygujące nawet wtedy, gdy na ekranie nic się nie dzieje. Wtedy pierwszą rolę odgrywają dobrze napisane dialogi oraz napięcie między postaciami. Akcja obrazu jest wartka ze wzrostową tendencją także im bliżej końca tym lepiej. Niestety zdarzy się kilka przestoi, które stają się niewielką skazą dla całości, aczkolwiek większość uzna to za czepialstwo. Kolejnym elementem zasługującym na uwagę jest niezwykle szczegółowa i bardzo rozbudowana historia, która koncentruje w sobie wątki całego mnóstwa postaci. Opowieść skupia się nie tylko na głównych bohaterach, ale również dużo uwagi poświęca całkiem nowym nieznanym sylwetkom, które jak się później okazuje będą miały znacznie większy udział w universum niż można było z początku przypuszczać. Taką postacią jest np.: Czarna pantera, nowy Spider-Man czy chociażby Baron Zemo. Szczególną uwagę warto zwrócić na Barona, który pomimo braku super mocy czy też zmyślnych gadżetów okazuje się być jednym z najlepszych przeciwników. Ostatecznie podsumowując "Wojna bohaterów" posiada niezwykle szczegółową historię, solidnie ukazany konflikt, dobrze budowane napięcie i wartką akcję, które przekładają się na pasjonującą, pełną niespodziewanych zwrotów akcji, szalonych pościgów i bijatyk opowieść o konflikcie pomiędzy bohaterami.

Pod względem postaci produkcja prezentuje się bardzo dobrze choć co poniektórych może to zdziwić ze względu na ilość bohaterów pojawiających się na ekranie. Na szczęście twórcy w bardzo sprytny i drobiazgowy sposób określili role każdej z sylwetek ukazujących się na ekranie dzięki czemu jedynie w poszczególnych przypadkach jesteśmy odczuć znaczny niedosyt. Jak np. z Crossbonesem czy postacią odgrywaną przez Martina Freemana. Reszta prezentuje się bez zarzutów, a co poniektórzy zostają nawet bardzo dokładnie nakreśleni. Dzieje się tak z postacią Tonyego Starka/Iron Mana, Stevea Rogersa/Kapitana Ameryki czy Buckyiego Barnsa/Zimowego Żołnierza. Dzięki większej części informacji na ich temat jesteśmy w stanie jeszcze głębiej wejść w konflikt narastający pomiędzy tymi postaciami. Role te odegrali: rewelacyjny Robert Downey Jr., całkiem dobry Chris Evans oraz bardzo dobry Sebastian Stan. Na ekranie również pojawiają się: Don Cheadle jako War Machine, Anthony Mackie jako Falcon, Scarlett Johansson jako Czarna Wdowa, Elizabeth Olsen jako Scarlet Witch i Paul Bettany jako Vision oraz zjawiskowa Emily VanCamp jako Sharon Carter/Agentka 13. Swoje niewielkie camea posiadają również Jeremy Renner jako Hawkeye, Paul Rudd jako Ant-Man, oraz wyśmienity Tom Holland jako Spider-Man. Muszę przyznać, że miałem mieszane uczucia co do pojawienia się tej postaci w filmie, ale cofam swoje słowa, albowiem nowy Spider-Man w wykonaniu Hollanda jest rewelacyjny! Nie należy również zapomnieć o świetnym występie Czarnej Pantery w wykonaniu Chadwicka Bosemana, bardzo dobrym Danielu Brühlu jako głównym antagoniście filmu – Baronie Zemo oraz Williamie Hurcie jako Thaddeusie Rossie i niewielkim występie Martina Freemana jako Everetta K. Rossa.

Produkcja wyróżnia się również pod względem technicznym dzięki bardzo dobrym zdjęciom Trenta Opalocha oraz klimatycznej i trzymającej w napięciu muzyce Henryego Jackmana. Bardzo dobre efekty specjalne, rewelacyjnie zaplanowane potyczki bohaterów oraz pełne akcji pościgi sprawiają, że seans to czysta przyjemność dla oka. Warto zwrócić jeszcze uwagę na tym razem nieco mroczniejszy, ale i tak całkiem lekki klimat oraz typowy dla Marvela humor.

Czy bohaterowie powinni mieć nadzór czy nadal działać według własnego uznania? Kto ma rację co do ustawy która podzieliła Avengersów? No i najważniejsze: kto wygra? Drużyna Kapitana czy Iron Mana? Muszę przyznać, że pomimo wcześniejszych zapowiedzi zakończenie całego filmu jest dużo bardziej szokujące i zaskakujące niż można było się tego spodziewać. Albowiem wydarzenia mające miejsce pod koniec produkcji jeszcze bardziej komplikują cały spór co ostatecznie doprowadza do nieoczekiwanego zakończenia i pytania jak całość potoczy się dalej? Nie da się jednak ukryć, że "Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów" to bardzo dobry film o superbohaterach z bardzo dobrym i szczegółowym scenariuszem, wciągającą i intrygującą fabułą, pełną napięcia akcją oraz rewelacyjnym wykończeniem. Do tego mamy jeszcze nasze ulubione postacie komiksowe zebrane w jednym filmie i wielką bitwę między nimi. W sumie czego chcieć więcej! :D

 A wy komu kibicujecie? #TeamCap czy #TeamIronMan?

Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.
 
Matt Murdock będąc dzieckiem w skutek tragicznego wypadku traci wzrok. Brak wzroku u Matta powoduje wyostrzenie wszystkich innych zmysłów. Jako dorosły człowiek jest prawnikiem, który wraz z przyjacielem prowadzi kancelarię. Dla większości jest nieporadnym niewidomym, który nie jest w stanie przejść przez ulicę. Tymczasem dzięki opanowaniu sztuk wali i wyczulonym zmysłom Matt pod osłoną nocy zwalcza przestępczość i staje się obrońcą Nowego Jorku z przydomkiem "Diabła z Hell's Kitchen" by ostatecznie stać się Dardevilem.

oryginalny tytuł: Daredevil
twórca: Drew Goddard
na podstawie: komiksów Marvela
gatunek: Akcja, Dramat
kraj: USA
czas trwania odcinka: 1 godz.
odcinków: 13
sezonów: 1
muzyka: John Paesano
zdjęcia: Matthew J. Lloyd
produkcja: Netflix
ocena: 8,0/10 (system oceny seriali wyjaśniam tutaj) 
wiek: dozwolone od 12 lat (wg. KRRiT)







Diabeł stróż


Ostatnimi czasy w telewizji panuje moda na seriale o superbohaterach. Są to produkcje, które według wytwórni filmowych nie nadają się na duży ekran dlatego prawa do nich zostają sprzedane stacjom telewizyjnym. Na pierwszy ogień poszedł "Arrow" od DC Comics, który bardzo szybko zyskał uznanie widzów. Prawdę powiedziawszy to właśnie "Arrow" od CW, zapoczątkował manie na superbohaterów w telewizji. Później pojawili się "Agenci T.A.R.C.Z.Y.", "The Flash", "Constantine", "Gotham" i w końcu "Daredevil" od Netflixa. Przed produkcją o "Diable z Hell's Kitchen" miałem styczność z większością wymienionych seriali, ale prawda jest taka, że żaden z nich nie może się z nim równać.

Bohaterem serialu jest Matt Murdock – niewidomy prawnik, który wieczorami przywdziewa czarny  kostium i pod osłoną nocy stara się utrzymać porządek w mieście. Muszę przyznać, że gdyby nie pochlebne recenzje z pewnością nie sięgnąłbym po ten serial. Z początku wydawało mi się, że pomysł na produkcję telewizyjną opowiadającą o niewidomym "stróżu pokoju" będzie wielkim niewypałem. Jak widać nie mogłem się bardziej mylić. Fabuła "Daredevil'a" jest całkiem ciekawa, wciągająca oraz niezwykle tajemnicza. Twórca serii – Drew Goddart w bardzo intrygujący sposób przedstawia nam postać Matta Murdock'a/Daredevila, który jednocześnie będąc prawnikiem jest także samozwańczym mścicielem. Ukazuje nam jak główny bohater godzi obydwa zajęcia oraz bardzo szczegółowo nakreśla jego osobowość. Choć produkcja Netflixa nie jest typową opowieścią o początkach bohatera, to jednak o przeszłości Murdock'a możemy się dowiedzieć ze świetnie wplecionych w akcję serialu retrospekcji. Jednakże większy nacisk twórcy kładą na główny wątek. Ten zaś jest bardzo nierówny. Owszem prezentuje ciekawe zdarzenia i jest przede wszystkim rewelacyjnie skonstruowany, ale niestety bram mu werwy i płynności. Choć wydarzenia ekranowe ukazują nam nieprzerwaną linię fabularną, to jednak nie sposób jest nie wychwycić przerw w tonie prowadzenia akcji. Często zdarza się, że po pełnym werwy odcinku następuje przysłowiowe "spuszczenie powietrza" i całość traci na płynności. Efektem tego jest umiarkowana akcja serialu, a co za tym idzie przestoje w całej opowieści. W dużej mierze przyczyniają się do tego odcinki w pełni poświęcone np. Wilsonie Fisk'u czy też przyjaźni Matta i Foggy'iego wystawionej na próbę. Owszem, są one ciekawe oraz pełne informacji dzięki którym dowiemy się znacznie więcej o niektórych postaciach, ale znacznie spowalniają dynamikę serii. Z czarnym charakter też nie jest kolorowo, gdyż każe on na siebie dosyć długo czekać. Pojawia się bodajże dopiero pod koniec trzeciego odcinka i to tylko na kilka sekund. Dopiero w epizodzie czwartym ukazuje nam się w pełnej krasie i przedstawia swoje motywy działania. Dzięki świetnemu scenariuszowi twórcy stworzyli misterną intrygę, która będąc szczegółowo zaplanowana budzi respekt. Do tego dochodzi jeszcze wiele zaskakujących zwrotów akcji oraz świetnie opowiedziane wątki poboczne. Niestety nawet to nie wystarcza, aby zachłysnąć się produkcją.

Elementem kluczowym dla serii, a zarazem podnoszącym jego ocenę są rewelacyjnie napisane oraz sportretowane postacie. Nie da się ukryć, że bohaterowie "Daredevila" to niezwykle prawdziwe i silne na duchu sylwetki. Każda z nich zmaga się ze swoimi demonami jednocześnie walcząc o przetrwanie. Każda z nich wyznaje odmienne wartości oraz inaczej postrzega pojęcie dobra i zła. Bardzo szybko okazuje się, że nic nie jest czarno-białe, a na dobru miasta zależy także czarnemu charakterowi. Teraz tylko pozostaje kwestia tego jakimi ścieżkami Fisk i Murdock dożą do zaprowadzenia pokoju. A gra o wpływy przybiera czasem bardzo nieczystą rozgrywkę, którą ostatecznie przetrwa tylko jedna ze stron. Oprócz tego każda z serialowych postaci posiada odrębną i równie intrygującą oraz godną uwagi historię. Na pierwszym planie mamy Chariego Cox'a jako Matta Murdock'a/Daredevila, który rewelacyjnie wciela się w swoją postać. Dodatkowo jego bohater jest rozdarty wewnętrznie pomiędzy tym co słuszne, a tym co konieczne. Jest to także bardzo religijna sylwetka, którą nie często można dziś spotykać. Głównym przeciwnikiem Daredevila jest Wilson Fisk, w którego wciela się fenomenalny Vincent D'Onofrio. Jego postać jest równie złożona jak główny bohater. To przestępca z burzliwą przeszłością, który dopuścił się zbrodni, która ostaecznie go zdefiniowała. Obok Cox'a i D'Onfrio na ekranie pojawiają się również: Elden Henson jako Franklin "Foggy" Nelson – najlepszy przyjaciel Matta, Deborah Ann Woll jako Karen Page – dziewczyna ocalona przez "Diabła z Hell's Kitchen", Vondie Curtis-Hall jako Ben Urich – dziennikarz śledczy, który wpada na trop przekrętu związanego z Union Allied, Toby Leonard Moore jako James Wesley – prawa ręka Fiska, oraz Rosario Dawson jako Claire Temple – miłość głównego bohatera i Ayelet Zurer jako Vanessa Marianna – miłość szwarc charakteru. Co do całej obsady zero zastrzeżeń. Każdy zaprezentował się na rewelacyjnym poziomie.

W serialu Netflika mamy również do czynienia z nieziemskim, bardzo mrocznym oraz gęstym klimatem, który świetnie wpisuje się w tematykę serii. Już intro mówi nam jak tajemnicza i niespokojna atmosfera panuje w produkcji. Oprócz tego mamy wiele napięcia, ciekawej gry cieni oraz mnóstwa rewelacyjnie stworzonych pojedynków na pięści. Jest dużo krwi, a całość jest dosyć brutalna co świadczy o tym, że seria chce być traktowana na poważnie. Warto również zwrócić uwagę na wspaniałą muzykę Johna Paesano oraz bardzo dobre zdjęcia Matthew J. Lloyd'a.

Podsumowując plusy i minusy serii okaże się, że pomimo kilku istotnych ubytków fabularnych "Daredevil" i tak wychodzi na prostą. Posiada przede wszystkim rewelacyjnie nakreślone oraz zagrane postacie, świetną muzykę, zdjęcia oraz klimat. Dodatkowo wypełniony jest napięciem, masą zaskakujących zwrotów akcji oraz dobrymi efektami specjalnymi. Na plus warto również zaliczyć zakończenie. Choć po opiniach spodziewałem się czegoś znacznie lepszego to ostatecznie nie czuję się zawiedziony. Netflix zaprezentował konkretną i oryginalną produkcję, która zasługuje na uznanie oraz bycie traktowaną na poważnie. To bynajmniej nie jest "Arrow" ani "Agenci T.A.R.C.Z.Y."


Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.