Snippet
Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie to jeden z najważniejszych Festiwali muzyki filmowej w Europie i na świecie. Prezentuje muzykę tworzoną na potrzeby kina jak i telewizji oraz gier wideo. Wydarzenie to wyróżnia się śmiałą organizacją, innowacyjnością w sferze technologii dźwięku i obrazu, a także niesamowitą widowiskowością. Podczas festiwalu odbywają się retrospektywy i koncerty galowe, koncerty monograficzne oraz liczne wydarzenia poboczne jak wywiady czy też warsztaty. Zwieńczeniem każdej edycji jest symultaniczny pokaz filmu z muzyką na żywo. W tym roku przypada już 11 edycja. Czeka na nas mnóstwo atrakcji i dobrej muzyki.

11 Festiwal Muzyki Filmowej 2018, Dzień 4

Cinematic Piano / Video Games Music Gala
Data: 2.06.2018
Godz: 15:00 / 19:00
Miejsce: Centrum Kongresowe ICE / TAURON Arena Kraków





















Cinematic Piano/ Video Games Music Gala

Czwarty dzień festiwalu upłynął nam bardzo szybko i przyjemnie. W ciągu tego dnia organizatorzy zaplanowali dla nas dwa koncerty. Były to dwa bardzo różne wydarzenia, albowiem po południu mieliśmy bardzo minimalistyczny i klimatyczny koncert, a wieczorem wielka i majestatyczną galę.

Dzień rozpoczął koncert zorganizowany w Centrum Kongresowym ICE. Była to kolejna edycja koncertów z serii Cinematic Piano. W tym roku na koncercie pojawili się: Volker Bertelmann (znany pod pseudonimem Hauschka) i słynny minimalista Dustin O’Halloran! Obydwoje współpracowali przy muzyce do filmu "Lion. Droga do domu" za którą zresztą otrzymali nominacje do Oscara. Koncert pomimo majestatycznej sali okazał się bardzo kameralny. Zresztą tak samo było w zeszłym roku. Koncerty z tego cyklu zawsze są minimalistyczne w swojej formie, ale niezwykle potężne w muzyczne doświadczenia. Tak samo było i w tym roku. Duet zaprezentował nam nie tylko muzykę z filmu, ale również swoje osobiste dokonania. Podczas tego wydarzenia kompozytorzy przenieśli nas do innej rzeczywistości. Wprowadzili w trans i uwiedli nas swoimi niesamowicie przejmującymi kompozycjami. Jak stwierdził Dustin O'Halloran: "i ja, i Volker jesteśmy bardzo wrażliwi na dźwięk". Hauschka dodał: "Działamy zgodnie z przeczuciem, w tym cała tajemnica. To, co intuicyjne, przychodzi do nas pierwsze, na tym budujemy naszą muzykę". Na sam koniec twórcy zaprezentowali nam wariację motywu Jóhanna Jóhannssona z utworu Flight From The City z jego albumu Orphée. Był to występ pamięci niedawno zmarłego kompozytora, prywatnego przyjaciela obydwu z panów. Z kolei cały koncert został zadedykowany rozgłośni radiowej RMF Classics, z okazji piętnastolecia jej istnienia. Całe wydarzeni okazało się dla mnie niesamowitym przeżyciem, które na długo zapadnie w mojej pamięci. Minimalizm i moc wydarzenia niesamowicie mnie wzruszyły. Już w zeszłym roku podkreślałem, że Cinematic Piano to jeden z moich ulubionych koncertów, a teraz nie pozostaje mi nic innego jak podtrzymać swój pogląd przez kolejny rok. To było coś niesamowitego. I choć widownia nieco świeciła pustkami, to gorąco zachęcam wybrać się na kolejną edycję (mam nadzieję, że takowa się odbędzie), albowiem to doprawdy doświadczenie nie do zapomnienia. Gorąco polecam.

Natomiast wieczorem czekała na nas coroczna festiwalowa gala muzyki filmowej. W tym roku organizator poświęcił to wydarzenie muzyce do gier wideo, która w ostatnich latach stała się równie popularna. Wydarzenie o nazwie Video Games Music Gala otworzyła suita Michaela Giacchino z gry Medal of Honor — pierwszej gry wideo, która otrzymała bogatą, profesjonalną oprawę muzyczną, dając tym samym początek nowej gałęzi muzyki. I właśnie na tym polegała cała gala. Zaprezentowano nam nie tylko jedne z najsłynniejszych kompozycji do gier, ale również drogę, jaką przebył cały gatunek. Pokazano nam ewolucję muzyki do gier, która wraz z czasem zaczęła nabierać kształtów i przypominać to, co możemy usłyszeć obecnie. Ja muszę przyznać, że wielkim znawcą muzyki do gier nie jestem. Tak naprawdę nie wiem praktycznie o niej nic. Udało mi się usłyszeć jedynie muzykę do wybranych tytułów (czyli do tych, w które grałem, a nie ma tego zbyt wiele, bo gram raz na kilka lat) i jestem pod wielkim wrażeniem dokonań kompozytorów. Mam nadzieję, że w przyszłości uda mi się lepiej zapoznać z tym gatunkiem. Jednakże dla graczy koncert był zapewne niezłą gratką, biorąc pod uwagę gwiazdy, które mogliśmy spotkać na widowni. Gośćmi koncertu byli: Elliot Goldenthal (ze skomponowaną specjalnie dla słuchaczy FMF Final Fantasią, opartą na motywach ze zrealizowanego na podstawie gry filmu Final Fantasy: Wojna dusz), Austin Wintory (Journey, ABZÛ, Assassin’s Creed Syndicate), Richard Jacques (Headhunter, James Bond 007), Jesper Kyd (Assassin’s Creed, Assassin’s Creed 2, Hitman 2), Christopher Drake (Batman), Norman Kim (aranżacja Silent Hill Daniela Lichta, poświęcona pamięci zmarłego w ubiegłym roku kompozytora), autorzy słynnego na cały świat, polskiego Wiedźmina: Marcin Przybyłowicz, Piotr Musiał i Mikołaj Stroiński czy Jan Sanejko — laureat FMF Young Talent Award 2014, współtworzący z Marcinem Przybyłowiczem muzykę do gry Phantom Doctrine. Ponadto pojawiła się Irlandzka "królowa muzyki do gier", Eímear Noone, która przyjechała na festiwal z niezwykłym projektem osnutym wokół swojej muzyki do World of Warcraft. Noone zaprosiła do wspólnego koncertowania fanów z całego świata, tworząc w ten sposób międzynarodową orkiestrę wykonującą jej kompozycje w swoich domach. Był to jeden z ciekawszych punktów gali, gdy kompozytorka stanęła za pulpitem dyrygenckim i poprowadziła muzyków zgromadzonych na scenie, kiedy w tym samym czasie wyświetlony został materia wideo ukazujący nam filmiki różnych osób grających bądź śpiewających motyw z gry.

Na scenie w TAURON Arenie Kraków wystąpili: Orkiestra Akademii Beethovenowskiej, przygotowany przez Wiesława Delimata Chór Pro Musica Mundi oraz znakomici, charyzmatyczni soliści jak: Tina Guo (wiolonczela/wiolonczela elektryczna), Sara Andon (flet), Anna Karwan (głos), Norman Kim (mandolina elektryczna, głos), Benoit Grey (gitara basowa, kontrabas) i Przemysław Sokół (flugelhorn). Koncert poprowadził Ludwig Wicki, związany z festiwalem od początku jego istnienia. "To było dla nas ogromne wyzwanie. Głównie dlatego, że ta muzyka nie powstawała z myślą o orkiestrze. Jej wykonawcami były zwykle komputery. Ale zabrzmiało wszystko wspaniale!" – mówił o swoich wrażeniach maestro.

Sobota upłynęła nam w niesamowitej atmosferze. Najpierw mieliśmy klimatyczne Cinematic Piano, a następnie majestatyczną coroczną galę z muzyką do gier wideo. Było wspaniale. A już jutro ostatni dzień z pasma głównych wydarzeń festiwalu, czyli "Casino Royale" z muzyką na żywo!

Galeria:









Wideo relacja:




Playlista:

Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie to jeden z najważniejszych Festiwali muzyki filmowej w Europie i na świecie. Prezentuje muzykę tworzoną na potrzeby kina jak i telewizji oraz gier wideo. Wydarzenie to wyróżnia się śmiałą organizacją, innowacyjnością w sferze technologii dźwięku i obrazu, a także niesamowitą widowiskowością. Podczas festiwalu odbywają się retrospektywy i koncerty galowe, koncerty monograficzne oraz liczne wydarzenia poboczne jak wywiady czy też warsztaty. Zwieńczeniem każdej edycji jest symultaniczny pokaz filmu z muzyką na żywo. W tym roku przypada już 11 edycja. Czeka na nas mnóstwo atrakcji i dobrej muzyki.

11 Festiwal Muzyki Filmowej 2018, Dzień 3

"Piękna i Bestia" z muzyką na żywo / Dance2Cinema
Data: 1.06.2018
Godz: 18:00 / 22:00
Miejsce: TAURON Arena Kraków / Muzeum Inżynierii Miejsckiej






















"Piękna i Bestia" z muzyka na żywo /
Dance2Cinema

Kolejny dzień festiwalowych wrażeń za nami. Dzień trzeci festiwalu przebiegł w wyjątkowej atmosferze i to ze względu na ilość wydarzeń, jakie na nas czekały. Rano odbyły się spotkania Scoring4Polish Directors, o godz. 18:00 w TAURON Arenie Kraków czekał na nas pierwszy koncert z muzyką na żywo, a wieczorem Dance2Cinema! Działo się.

Dzień rozpoczęliśmy spotkaniem z twórcami muzyki na specjalnym panelu Scoring4polish Directors. W spotkaniu wzięli udział kompozytorzy: Bartosz Chajdecki i Radzimir Dębski, a także producenci filmów jak Piotr Starak czy Jan Kwieciński, a także koordynator muzyczny Patrycja Bukowska. Opowiadali nam o pracy filmowców z kompozytorami oraz jak postrzegają muzykę w swoich filmach. Sami twórcy opowiedzieli również, jak wyglądał ich proces twórczy oraz relacja z producentami i reżyserami przy komponowaniu do filmów takich jak "Bogowie", "Sztuka Kochania" oraz "Atak Paniki". Spotkanie okazało się bardzo interesujące i dostarczyło nam wielu ciekawych informacji oraz całkiem nowe spojrzenie na branżę filmową. Nie da się jednak ukryć, że w Polsce na muzykę filmową z reguły pieniędzy jest najmniej i jest ona na razie najbardziej marginalizowanym elementem produkcji filmowej. Bardzo mnie to boli, ale jak mówili sami producenci i kompozytorzy taka jest prawda. W naszej wideo relacji znajdziecie wybrane fragmenty ze spotkania.

Po spotkaniu była chwila przerwy i kolejne spotkanie z muzyką. Tym razem po raz pierwszy w TAURON Arenie Kraków gdzie miał się odbyć pierwszy z dwóch symultanicznych pokazów filmu z muzyką na żywo. Z okazji Dnia Dziecka organizator zaprezentował nam kultową Disney'owską baśń, czyli "Piękną i Bestię" w odświeżonej, filmowej wersji w reżyserii Billa Condona z muzyką Alana Menkena, który również napisał motywy do oryginalnej animacji z 1995 roku.

"Ten film to ideał" – mówił o legendarnej animacji reżyser. "Sięgając po niego, chciałem w pewnym sensie na nowo odkryć dzieciństwo, ale także oddać hołd Złotej Erze amerykańskiej kinematografii. Mamy teraz nowe technologie i to, co wcześniej było możliwe tylko w wersji rysunkowej – na przykład gadający zegar albo filiżanka – dziś jesteśmy w stanie przenieść na fizyczny plan".

Samo wydarzenie okazało się niesamowitym przeżyciem, które zrobiło wrażenie dosłownie na każdym z obecnych. Szczególnie dzieci, które uczestniczyły w pokazie. "Jest taki wielki ekran i muzycy grają i śpiewają na scenie!" – mówiła Kornelia podczas przerwy w projekcji filmu. "I Bella ma taką śliczną suknię i w ogóle jest piękna i dobra. Bo to jest opowieść o dobru i o miłości. Nie tylko do chłopaka, ale do rodziny" – dodała stojąca obok kilkuletnia Lenka.

Tak samo poruszeni okazali się soliści występujący podczas koncertu. "Wróciliśmy z innego świata, wciąż nie mogę ochłonąć" – mówiła Sylwia Banasik, odtwórczyni roli Belli, na kilka sekund po zejściu ze sceny. Podobne wrażenia towarzyszyły Annie Zawiszy, która na estradzie TAURON Areny Kraków wcieliła się w rolę Madame Garderobe: "Jak byłam dzieckiem i słyszałam tę muzykę, to miałam gęsią skórkę. I dziś przez cały czas czułam się tak samo. To jest taka ekscytacja, że miejscami zapomina się nawet o stresie!" Damian Aleksander zauważył z kolei, że –- poza wielkim przeżyciem – dubbingowanie bohaterów Pięknej i Bestii to wspaniała zabawa. "Wszyscy kochamy bajki, a uczestnictwo w nich to jest dopiero frajda! Mnie się trafiła postać wyjątkowo barwna, taki schwarzcharakter. To była fantastyczna przygoda i wielkie wyzwanie, zarówno od strony wokalnej, jak i aktorskiej" – mówił filmowy Gaston.

Projekcja filmu okazała się dużo bardziej skomplikowanym zadaniem, albowiem oprócz muzyki na żywo, organizator postawił również na solistów występujących podczas części śpiewanych. Jednakże dzięki praktyce wszystko przebiegło bezproblemowo. Jedynym niedociągnięciem okazały się dialogi, które nie zawsze dało się usłyszeć. Kiedy orkiestra grała bardzo głośno, nie dało się ich praktycznie w ogóle usłyszeć. Co prawda był to koncert muzyki, ale niemniej jednak dialogi mogłyby być nieco głośniej w tych momentach.

Po koncercie przyszedł czas na ostatnie wydarzenie dnia, czyli Dance2Cinema: All About Almodoar. Spod TAURON Areny do Muzeum Inżynierii Miejskiej zabrał nas specjalny festiwalowy retro autobus. Sam koncert rozpoczął się punktualnie o 22:00 występem Ester Ovejero, która zaśpiewała najsłynniejsze piosenki z filmów hiszpańskiego reżysera, Pedro Almodovara. Po występie była przerwa, a następnie występ zespołu TORREK z Atlim Orvarssonem na czele. Grupa ta łączy ze sobą dźwięki północy z irlandzkimi nutami, tworząc ciekawe i nieszablonowe kompozycje. Oba występy okazały się ciekawe i bardzo przyjemne w odsłuchu. Niestety nie było to Dance2Cinema, jakie pamiętam i być może inni także pamiętają z tamtego roku. Albowiem tym razem tańczenia nie było praktycznie w ogóle. A w zeszłym roku było go sporo. Być może organizator postanowił zmienić nieco formę tego wydarzenia. Nie wiem, jednakże ja bardziej widzę ten koncert jako kameralne wydarzenie z miejscami siedzącymi. Po około trzech godzinach stania (nietańczenia) nogi odpadają. Niemniej jednak samo wydarzenie zdecydowanie na plus.

Przed nami kolejny dzień i ostatnia prosta do finału 11 edycji. W sobotę czeka na nas klimatyczny koncert Cinematic Piano, a w TAURON Arenie Festiwalowa Gala, czyli: Video Games Music Gala. Do zobaczenia!

Galeria:







Wideo relacja:



Playlista:

Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie to jeden z najważniejszych Festiwali muzyki filmowej w Europie i na świecie. Prezentuje muzykę tworzoną na potrzeby kina jak i telewizji oraz gier wideo. Wydarzenie to wyróżnia się śmiałą organizacją, innowacyjnością w sferze technologii dźwięku i obrazu, a także niesamowitą widowiskowością. Podczas festiwalu odbywają się retrospektywy i koncerty galowe, koncerty monograficzne oraz liczne wydarzenia poboczne jak wywiady czy też warsztaty. Zwieńczeniem każdej edycji jest symultaniczny pokaz filmu z muzyką na żywo. W tym roku przypada już 11 edycja. Czeka na nas mnóstwo atrakcji i dobrej muzyki.

11 Festiwal Muzyki Filmowej 2018, Dzień 2

Scoring4Polish Directors
Data: 31.05.2018
Godz: 20:00
Miejsce: Centrum Kongresowe ICE




















Scoring4Polish Directors

Drugi dzień festiwalu to święto polskiego kina, które również posiada swoją muzykę filmową. Tego dnia świętowaliśmy kinematografię rodzimych reżyserów, którzy w swoich filmach sięgają po muzykę nie tylko polskich, ale także i zagranicznych kompozytorów. Wydarzenie Scoring4Polish Directors odbyło się po raz trzeci w historii festiwalu i tym razem jego gościem specjalnym była Agnieszka Holland.

Dnia 31 maja ponownie zebraliśmy się w Centrum Kongresowym ICE w Sali Audytoryjnej im. Krzysztofa Pendereckiego, aby wsłuchać się w dźwięki muzyki filmowej. Tym razem jednak był to wyjątkowy wieczór, albowiem poświęcony wyłącznie polskiej twórczości, a w szczególności postaci Agnieszki Holland.

"Rozwijając Festiwal Muzyki Filmowej jego dyrektor artystyczny, Robert Piaskowski, wpadł na pomysł zorganizowania serii koncertów poświęconych najwybitniejszym polskim reżyserom. I tak gościli u nas Andrzej Wajda, potem Roman Polański, a dziś – Agnieszka Holland. Kraków jest miastem otwartym dla filmu" – mówiła wczoraj Izabela Helbin, dyrektor Krakowskiego Biura Festiwalowego, organizatora FMF.

Koncert został podzielony na dwie części. Pierwsza została poświęcona muzyce do filmów z zeszłego sezonu filmowego, która wyróżniała się na tle innych. Natomiast druga część została poświęcona wyłącznie muzyce z filmów pani Agnieszki Holland. Wydarzenie rozpoczęło się z małym poślizgiem, ale bardzo szybko pozwoliło nam zapomnieć o tych niedogodnościach. Jak tylko na sali wybrzmiała muzyka wszystkie nasze troski i zmartwienia odeszły w niepamięć. Naszą przygodę z muzyką do polskich filmów otworzyła suita Sandro Di Stefano, włoskiego kompozytora, który miał przyjemność współpracować z Bodo Kox'em przy jego filmie pt: "Człowiek z magicznym pudełkiem". Sam artysta zaszczycił nas również swoją obecnością. Następnie przeszliśmy do światowego fenomenu, czyli polsko-brytyjskiej koprodukcji "Twój Vincent" ze wspaniałą muzyką Clinta Mansella (osobiście ją uwielbiam). Niesamowicie było wysłuchać kompozycji z tego filmu na żywo, albowiem muzyka ta ma sobie coś przeszywającego, a zarazem wprowadzającego w stan katatonii. Rewelacja. Na sam koniec części pierwszej zaprezentowano nam kompozycje z filmów Radzimira Dębskiego (znanego także jako JIMEK), który miał okazję napisać fenomenalną muzykę do "Sztuki kochania", za którą zresztą zdobył Orła 2018, a także do hitu ostatnich miesięcy, czyli "Ataku Paniki". Pod względem rozmachu i widowiskowości muszę przyznać, że był to najciekawszy element tej części no i chyba całego koncertu. Niekonwencjonalne pomysły, szalone rozwiązania i moc sprawiły, że występ ten zdecydowanie zapadnie nam na długo w pamięci. Jako fan jego twórczości muszę wyznać, że to, co zaprezentował, to było coś niesamowitego. Ponadto sam dyrygował wtedy orkiestrze.

Po krótkiej przerwie wróciliśmy na salę by wsłuchać się w muzykę do filmów Agnieszki Holland. Część tę otworzyła suita z "W ciemności" Antoniego Komasy Łazarkiewicza. Następnie przeszliśmy do Jana A. P. Kaczmarka i jego współpracy z cenioną reżyserka. Zaprezentowano nam jego kompozycje do filmów takich jak: "Całkowite zaćmienie", "Plac Waszyngtona", a także "Trzeci cud".

"Zaczęło się od "Całkowitego zaćmienia" i wcale nie byłam wtedy pewna, że to się uda. Muzyka Kaczmarka wydawała mi się zbyt ciemna. A jednak skomponował ścieżkę dźwiękową, która podniosła wartość tego filmu o kilka stopni w górę. Potem był "Plac Waszyngtona", do którego Jan napisał bardzo romantyczne, aczkolwiek oryginalne tematy, dalekie od kalki z utworów ogólnie znanych. I wreszcie "Trzeci cud", z muzyką w pewnym sensie eksperymentalną, która przez swoją surowość, nawet brutalność, wspaniale dialoguje z mistyką podjętego przeze mnie tematu" – mówi bohaterka wieczoru.

Natomiast sam kompozytor rozpoczęcie współpracy z reżyserką uważa jako przełom w jego karierze: "To był czas błogosławiony, ale też wielkie wyzwanie natury intelektualnej. Nasza współpraca miejscami była chropawa, bo nie byliśmy parą mięczaków, mówiąc bez ogródek. Działy się czasem rzeczy krew w żyłach mrożące, i właśnie to było fantastyczne" – opowiadał podczas wczorajszego spotkania z publicznością FMF. Kompozytor również wyznał, że wtedy panowały jeszcze czasy wolności twórczej. Agnieszka robiła swoje, a on swoje i nikt nie wchodził drugiemu w drogę. Teraz już tak nie ma i ingerencja w pracę kompozytorską to codzienność – wyznał ze smutkiem.

W trakcie koncertu zabrzmiały również kompozycje Zbigniewa Preisnera do filmów takich jak "Europa, Europa" oraz "Tajemniczy ogród". Natomiast w międzyczasie czekał na Agnieszkę specjalny prezent prosto zza oceanu. Na ekranie pojawił się Jeff Beal, który z okazji koncertu przygotował dla reżyserki fantazję fletową stworzoną z motywów z serialu "House of Cards" do którego Holland nakręciła cztery odcinki. Na flecie zagrała niezastąpiona Sara Andon. Drugą część koncertu zamknęła muzyka Antoniego Komasy-Łazarkiewicza do najnowszego filmu reżyserki, czyli "Pokot". Jak wyznał sam kompozytor to całkiem inna historia niż w przypadku "W ciemności".

"W filmie "W ciemności" muzyka występuje w ilościach homeopatycznych, jest cicha i dyskretna, ale ambitna. "Pokot" na odwrót – operuje prostą kinetyczną energią" – wyjaśnia kompozytor.

Na koncercie pojawiło się mnóstwo znanych twarzy oraz kompozytorów muzyki. Oprócz wymienionego już Sandro Di Stefano na widowni znaleźli się również: Radzimir Dębski, Jan A. P. Kaczmarek, Zbigniew Preisner, a także Antoni Komasa-Łazarkiewicz. Ponadto pojawili się również reżyserzy i autorzy najpopularniejszych tytułów filmowych jak Dorota Kobiela czy Bodo Kox. Na scanie natomiast mieliśmy możliwość posłuchać – Cracow Singers oraz AUKSO-Orkiestra Kameralna Miasta Tychy pod dyrekcją założyciela zespołu, Marka Mosia.

Scoring4Polish Directors upłynęło w niezwykle przyjemnej atmosferze i zdecydowanie zostanie nam w pamięci. Ta niesamowita gala, której bohaterką wieczoru była Agnieszka Holland, pokazała nam, że muzyka w polskich filmach jest bez dwóch zdań na światowym poziomie. Jedyne czego jej parkuje to drugiego życia w postaci fizycznej płyty CD lub edycji cyfrowej. Niestety, ale polska muzyka cierpi ze względu na to, że po umieszczeniu jej w filmie w większości przypadków nie zostaje nigdzie wydana, ani opublikowana. To duża strata, albowiem jestem pewien, że są ludzie, którzy chcą jej posłuchać. Zresztą koncerty takie jak Scoring4Polish Directors to potwierdzają. Być może nie jesteśmy jeszcze na takim etapie, ale życzę sobie i kompozytorom, aby ten czas już nadszedł.

A już jutro dzień pełen wrażeń. Spotkanie z twórcami, "Piękna i Bestia" z muzyką na żywo i Dance2Cinema! To będzie cały dzień intensywnych wrażeń. Do zobaczenia.

Galeria:







Wideo relacja:



Playlista:

Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie to jeden z najważniejszych Festiwali muzyki filmowej w Europie i na świecie. Prezentuje muzykę tworzoną na potrzeby kina jak i telewizji oraz gier wideo. Wydarzenie to wyróżnia się śmiałą organizacją, innowacyjnością w sferze technologii dźwięku i obrazu, a także niesamowitą widowiskowością. Podczas festiwalu odbywają się retrospektywy i koncerty galowe, koncerty monograficzne oraz liczne wydarzenia poboczne jak wywiady czy też warsztaty. Zwieńczeniem każdej edycji jest symultaniczny pokaz filmu z muzyką na żywo. W tym roku przypada już 11 edycja. Czeka na nas mnóstwo atrakcji i dobrej muzyki.

11 Festiwal Muzyki Filmowej 2018, Dzień 1

Penderecki2Cinema
Data: 30.05.2018
Godz: 20:00
Miejsce: Centrum Kongresowe ICE


















Penderecki2Cinema

11 Festiwal Muzyki Filmowej rozpoczęty! Pierwszy dzień festiwalu przebiegł w wyjątkowej atmosferze, a wszystko zapoczątkowała konferencja prasowa, na której mieliśmy okazję się pojawić. To zdecydowanie zapowiedź wspaniałego tygodnia.

Dnia 30 maja oficjalnie startuje 11. Festiwal Muzyki Filmowej. Tydzień muzycznych wrażeń tak jak ostatnio rozpoczęła konferencja prasowa mająca miejsce w Pałacu Krzysztofory o godz. 12:00. Tam też znajduje się również Centrum Festiwalowe. Podczas konferencji mogliśmy usłyszeć co twórcy i organizatorzy mają do powiedzenia na temat tegorocznej edycji, a także mogliśmy posłuchać kilku wypowiedzi obecnych gości takich jak: Krzysztof Penderecki, Agnieszka Holland, Elliot Goldenthal, Jan A.P. Kaczmarek oraz Eímear Noone. Krótki zapis z konferencji oraz wypowiedzi wybranych artystów możecie zobaczyć w nakręconym przez nas materiale.

Po konferencji przyszedł już czas na pierwszy (w zasadzie drugi) koncert w tegorocznej edycji. Koncert Penderecki2cinema można było usłyszeć już 29 maja w sali NOSPRu w Katowicach. Samą galę poprzedziło również wręczenie Nagrody im. Wojciecha Kilara Michaelowi Nymanowi, ustanowionej w 2015 roku przez prezydentów Krakowa i Katowic dla twórców dbających o etos kompozytorski, oryginalność języka muzycznego oraz czytelność i samodzielność ścieżek dźwiękowych. "To wyróżnienie jest afirmacją rzemiosła, a zarazem pochwałą piękna muzyki w filmie" – powiedział Robert Piaskowski, dyrektor artystyczny FMF. Obradująca pod jego przewodnictwem Kapituła Nagrody (z Agnieszką Holland, Krzysztofem Pendereckim, Romanem Polańskim i Krzysztofem Zanussim w składzie) postanowiła w tym roku wyróżnić brytyjskiego kompozytora, pianistę i muzykologa Michaela Nymana, znanego kinowej publiczności przede wszystkim z minimalistycznych ścieżek dźwiękowych skomponowanych do postmodernistycznych filmów Petera Greneway’a (m.in. Kontrakt rysownika, Wyliczanka, Kucharz, złodziej, jego żona i jej kochanek). Jurory doceniło twórczość Nymana za jej oryginalność i maestrię funkcjonujące zarówno w powiązaniu z obrazem, jak i działające wbrew niemu. "Nie bez znaczenia są także ścisłe związki z kinem artystycznym – Nyman wykazuje głębokie zrozumienie wobec złożoności świata i sztuki, które jednocześnie pozwala mu tłumaczyć ją na najbardziej uniwersalny z języków – język muzyki" – czytamy w uzasadnieniu decyzji.

"Michael to człowiek absolutnie wyjątkowy, tworzy muzykę przełomową, taką, którą możemy zobaczyć" – powiedział James Rushton, dyrektor grupy Music Sales i wydawca utworów Nymana, odbierając w Katowicach prestiżową statuetkę w jego imieniu. Sam laureat, w liście do Rady Merytorycznej Nagrody im. Wojciecha Kilara, napisał: "Chciałbym serdecznie podziękować nie tylko za to wyróżnienie, ale także za stworzenie niezwykłego forum służącego dyskusji na temat muzyki i kina, którym jest Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie".

Dzień później 30 maja taki sam koncert odbył się w Krakowskim Centrum Kongresowym ICE. Jednakże wydarzenie to poprzedziła niesamowita uroczystość, podczas której Prezydent Krakowa, Jacek Majchrowski odsłonił tablicę stanowiącą o nadaniu Sali Audytoryjnej im. Krzysztofa Pendereckiego. Od tego momentu Sala Audytoryjna Centrum Kongresowego ICE będzie nosiła imię słynnego krakowskiego kompozytora. "Wszystkie inne nagrody, zapomina się o nich. Ale to, że moje nazwisko będzie tutaj, w tej sali w Krakowie zostaje. To jest dla mnie bardzo ważne." - powiedział maestro Penderecki o tak wielkim wyróżnieniu.

"Zastanawialiśmy się, czy ta sala jest godna posiadania tak prestiżowego patrona. Dlatego któregoś dnia spytałem profesora Pendereckiego, czy spełnia ona jego wymagania akustyczne. Potwierdził, zatem uznaliśmy, że to wspaniała decyzja" – powiedział Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski podczas wczorajszej uroczystości. "Nie mógł mi pan sprawić większej radości" – odpowiedział Krzysztof Penderecki. "Przyjechałem do Krakowa w 1951 roku jako student i dziś myślę, że to właśnie to miasto sprawiło, że zostałem kompozytorem. Bardzo serdecznie dziękuję!" .

Uroczystość ta, jak również gala Penderecki2Cinema zorganizowane zostały w ramach krakowskich obchodów 85. urodzin mistrza.

Koncert odbył się o godz. 20:00 w nowo mianowanej Sali Audytoryjnej im. Krzysztofa Pendereckiego. Gdy widownia już zasiadła na swoich miejscach, a światła przygasły, scenę wypełnili muzycy, którzy bez zwłoki rozpoczęli koncert Trzema utworami w dawnym stylu. Zaskakująco spokojne, przyjemne i liryczne dźwięki, które nijak mają się do prezentowanej później muzyki mistrza. Następnie salę wypełniły niesamowite dźwięki z kompozycji Michaela Nymana. Twórca przygotował specjalnie na wczorajszy koncert suitę stworzoną ze swoich motywów skomponowanych do filmu "Fortepian". Pierwszą część koncertu domknął Koncert na trąbkę i orkiestrę smyczkową Elliota Goldenthala, który został zainspirowany postacią Tadeusza Kościuszki oraz krakowskim Hejnałem Mariackim. Koncert ten był na tyle wyjątkowy, albowiem po raz pierwszy zaprezentowano go w całej swojej okazałości. Wcześniej wykonywano jedynie jego fragmenty, albowiem niektóre partie są niemalże niemożliwe do zagrania. Jednakże organizatorzy postarali się o to, aby koncert wykonać w całości. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie Tine Thing Helseth, trębaczka pochodząca z Norwegii, która podjęła się tak trudnego zadania. Muszę wyznać, że z tego starcia wyszła obronną ręką.

Po krótkiej przerwie powróciliśmy na salę, by cieszyć się niesamowitymi kompozycjami wyłącznie Krzysztofa Pendereckiego. Druga połowa rozpoczęła się od Trenu – ofiarom Hiroszimy na 52 instrumenty smyczkowe oraz Symfornią nr 2, cz. I-II Moderato - Allegretto. Salę wypełniły niepokojące dźwięki, mrok, niepewność oraz groza. Dla tych, którzy nie wiedzą jaką muzykę komponuje mistrz, to śpieszę z pomocą. Otóż jest to niesamowicie różnorodna, niekonwencjonalna i niekiedy eksperymentalna muzyka z użyciem przeróżnych instrumentów oraz technik. I właśnie dlatego też po jego kompozycje sięgnęli twórcy tacy jak Martin Scorsese ("Wyspa tajemnic"), Stanley Kubrick ("Lśnienie"), David Lynch ("Twin Peaks"), William Friedkin ("Egzorcysta"), a także Marcin Wrona ("Demon"). Następnie zaprezentowano nam chyba jeden z najsłynniejszych utworów kompozytora, czyli Polimorfia na 48 instrumentów smyczkowych. Na sam koniec zaprezentowano nam natomiast Symfonię nr 3, cz. IV Passacaglia – Allegro moderato. Zarówno po pierwszej, jak i drugiej części publiczność nagrodziła muzyków oraz kompozytorów gromkimi brawami. Co to były za emocje! Aż ciężko się było mi pozbierać. Tak czy siak, nie można było sobie wymarzyć lepszego rozpoczęcia 11. Festiwalu Muzyki Filmowej. Emocje sięgały zenitu, a my wyszliśmy cali mokrzy z koncertu.

Już dzisiaj o godz. 20:00 również w Centrum kongresowym ICE spotkamy się na koncercie Scoring4PolishDirectors, na którym będziemy mogli usłyszeć muzykę do wielu polskich filmów. Będzie można również spotkać całą masę gwiazd oraz sławnych kompozytorów. Do zobaczenia!

Galeria:







Wideo relacja:



Playlista:

Delphine to poczytna paryska pisarka, która od jakiegoś czasu cierpi na brak weny. Gdy pewnego dnia w trakcie podpisywania książek poznaje tajemniczą kobietę, jej życie zaczyna stopniowo zbaczać z wcześniej wytyczonego toru. Między kobietami rodzi się relacja, która z czasem z przyjaźni zmienia się w toksyczne uzależnienie. Delphine zaczyna tracić kontrolę nad swoim życiem, a wszystko co uważała dotychczas za pewnik, zmienia swe pierwotne znaczenie.

gatunek: Komedia
produkcja: USA
reżyseria: Roman Polański
scenariusz: Olivier Assayas, Roman Polański
czas: 1 godz. 36 min.
muzyka: Alexandre Desplat
zdjęcia: Paweł Eldman
rok produkcji: 2017
budżet: -
ocena: 6,0/10

















Bez szału, ale poprawienie


Twórczość artystyczna jest jak życie. Nigdy nie wiadomo co nam przyniesie. Napędzana nietuzinkowymi pomysłami, śmiałym rozwiązaniami i czystą radością tworzenia stoi na czele najtrudniejszych profesji. Albowiem bardzo łatwo podczas tworzenia popaść w rutynę bądź też doświadczyć załamania nerwowego lub najzwyczajniej w świecie się wypalić. Stracić iskrę wzniecającą pożar. Co ciekawe odnosi się to nie tylko do fabuły obrazu, ale również do jego twórców.

Delphine to słynna francuska pisarka. Właśnie odnosi kolejny sukces po wydaniu swojej najnowszej powieści. Niestety jak sama twierdzi, napisanie tej książki nie było łatwe i kosztowało ją dużo zdrowia. Jest pusta i bez chęci do dalszej pracy. Z niespodziewaną pomocą przychodzi Elle (albo Ona w polskiej wersji), z którą nasza bohaterka się szybko zaprzyjaźnia. Wkrótce przekonuje się, że Elle nie zależy jedynie na przyjaźni. Rozpoczyna się niebezpieczna gra... Roman Polański po kilku latach nieobecności na rynku filmowym powraca z nowym dziełm. Co prawda jego oryginalna premiera miała miejsce w Cannes już rok temu, to jednak my mamy możliwość obejrzeć film dopiero teraz. I choć nie czekałem na ten film gorliwie (no może tylko ze względu na Evę Green) to muszę przyznać, że byłem bardzo ciekaw kinowego seansu. Będąc już po odbytym pokazie, stwierdzam, że ani się przesadnie nie zawiodłem, ani nadzbyt zachwyciłem. Dlaczego? Już wyjaśniam. Zaczynimy jednak od tego, że film powstał na podstawie powieści o takim samym tytule autorstwa Delphine De Vigan. Książkę Polańskiemu podsunęła żona, a on nakręcił film. Nie ma to jak #CouplePower. Wracając jednak do produkcji, muszę przyznać, że książki nie czytałem i nie jestem pewien czy już ją przeczytam, ale to z całkiem innych powodów, o których powiem później. Natomiast sam film rozpoczyna się zaskakująco dobrze. W bardzo wartkim i zwięzłym wstępie reżyser zawiera wszystko to co potrzebne do zaciekawienia nas swoją opowieścią. Wyraziste bohaterki, tajemnica oraz groza. Koniec końców niczego więcej nam nie trzeba. W opowieść wchodzi się gładko i bezproblemowo podażą za głównym wątkiem. Z czasem więź między bohaterkami się zagęszcza i na ekranie robi się intensywniej, niestety nie można tego samego powiedzieć o naszych odczuciach. Przede wszystkim im dalej w las tym produkcja staje się coraz bardziej niemrawa, rozmyta, niekonkretna i niespójna. Opowieść z początku ciekawa i wciągająca zaczyna się rozmywać w nicość, tak jakby traciła wszystkie kolory czyniące ją wyrazistą. Fabuła niestrudzenie brnie do przodu, jednakże po czasie zapomina, co tak naprawdę w tej historii jest najważniejsze. Emocje, intryga oraz tajemnica. Wszystkie te trzy elementy, które nam towarzyszyły od początku, zaczynają z czasem ulegać degradacji, aż zostaje tylko pusty pancerz. Co prawda ten pancerz również da się całkiem bezproblemowo oglądać, ale to już nie to samo uczucie, albowiem widać ten przeskok między początkiem a końcem. To samo tyczy się pierwszoplanowej, czyli jedynej intrygi zawartej w obrazie. Im dalej w las tym główny wątek zaczyna się coraz bardziej rozmywać. Z czasem zaczyna przybierać niekiedy nawet kuriozalne rozmiary. Kolejną rzeczą, której mi w produkcji zabrakło to brak przysłowiowego "mięsa". Zwiastun zapowiadał soczystą i poniekąd brutalną (ale nie w dosłownym sensie) opowieść, która nie tylko zszokuje, ale także pozostawi nas w osłupieniu. Film niestety ledwo wywiązuje się z jednego założenia. Filmowa historia niekiedy okazuje się zbyt grzeczna, kiedy chwiałoby się zaatakować z "grubej rury". Brak jej drapieżnego pazura, który byłby w stanie wprowadzić nieco życia w dalszą część filmu i sprawiłby, że nie byłaby taka monotonna. Liczyłem, że otrzymam coś więcej. Coś bardziej soczystego i wyrazistszego niż to, co ostatecznie mogłem ujrzeć na ekranie. Co ciekawe inny punkt widzenia dostarczają osoby, które przeczytały powieść, albowiem większość z komentarzy jest zdania, że książka zbyt dobra, ani ciekawa nie jest. Ponadto nazywają ją niebywale "nie filmową" powieścią, a jej ekranową adaptację pozytywnym zaskoczeniem biorąc pod uwagę ogrom materiału oraz niezbyt dobrą przyswajalność oryginału. Jak widać, każdy kij ma dwa końce. Jednakże jeśli brać pod uwagę sam film to szału nie ma. Jest poprawnie, ale mogło być lepiej.

Aktorsko jest dobrze, niekiedy nawet bardzo dobrze, ale niestety nie tak dobrze, jak byśmy tego chcieli. Aktorki rewelacyjnie wchodzą w swoje role i perfekcyjnie portretują odrębne charaktery swoich postaci. Jedyny problem leży w scenariuszu, który nie doprecyzowuje ich sylwetek. Z początku nam to nie przeszkadza, ale z czasem staje się to uciążliwe. Naszym bohaterkom zaczyna brakować głębi, przez co ich działania oraz nastroje niekiedy wypadają niesamowicie płasko i bez przekonania. Twórcy zbyt wiele czynników zostawiają nietkniętych oraz urwanych w sferze domysłów. Nie byłoby w tym nic złego, jak na przykład jest z otwartym zakończeniem. Problem niestety pojawia się wtedy, gdy zbyt wiele rzeczy jest niepewnych i słabo umotywowanych. Wtedy cała opowieść zaczyna się sypać. Na szczęście aktorki są w stanie umiejętnie ograć te niedogodności. Emmanuelle Seigner jest bardzo przekonująca jako cierpiąca na depresję i załamanie nerwowe pisarka, a Eva Green perfekcyjnie ukazuje niesamowicie tajemniczą i nieobliczalną Elle. Reszta aktorów świetnie wypełnia tło opowieści.

Strona techniczna zawodzi najmniej. Przede wszystkim ze względu na jej świetne dopracowanie. Mamy przede wszystkim bardzo dobre zdjęcia Pawła Eldmana, ciekawą i ujmująca muzykę Alexandre Desplata oraz świetny montaż. Dodatkowo należy pochwalić kostiumy, charakteryzacje, oraz scenografię. Należy również zwrócić uwagę na niepokojący klimat, który co prawda z czasem ulatuje, ale koniec końców potrafi być bardzo intrygujący.

"Prawdziwa historia" to sprawnie zrealizowany film, który ukazuje nam świetną pracę rzemieślniczą, ale zawodzi pod względem treści i przekazu. Obydwaj twórcy polegli. Romanowi Polańskiemu brak już tego drygu do mięsistych opowieści, a scenarzyście brak dokładności i wiarygodności. Koniec końców wyszło naprawdę przyzwoicie, ale dało się osiągnąć zdecydowanie lepszy efekt, biorąc pod uwagę potencjał opowieści. I nie mówią tutaj o papierowym pierwowzorze.

Zapraszam do polubienia profilu facebook'okwego abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.