Snippet
Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie to jeden z najważniejszych Festiwali muzyki filmowej w Europie i na świecie. Prezentuje muzykę tworzoną na potrzeby kina jak i telewizji oraz gier wideo. Wydarzenie to wyróżnia się śmiałą organizacją, innowacyjnością w sferze technologii dźwięku i obrazu, a także niesamowitą widowiskowością. Podczas festiwalu odbywają się retrospektywy i koncerty galowe, koncerty monograficzne oraz liczne wydarzenia poboczne jak wywiady czy też warsztaty. Zwieńczeniem każdej edycji jest symultaniczny pokaz filmu z muzyką na żywo. W tym roku przypada 10 jubileuszowa edycja. Czeka na nas mnóstwo atrakcji i dobrej muzyki.

10 Festiwal Muzyki Filmowej 2017, Dzień 5

Titaniz z muzyką na żywo! - Wielki finał
Data: 21.05.2017
Godz: 18:00
Miejsce: Tauron Arena Kraków















Titanic z muzyką na żywo!

Festiwalowa niedziela okazała się równie intensywna jak sobota. Czekały na nas dwa koncerty, spotkanie oraz projekcja wyjątkowego filmu. Organizatorzy postarali się, aby zwieńczenie 10. Festiwalu Muzyki Filmowej zostało przez nas dobrze zapamiętane. Cel osiągnęli i dodatkowo zagwarantowali nam niesamowite przeżycia.

O godz. 11:00 w sali kameralnej Centrum Kongresowego ICE odbyła się projekcja filmu dokumentalnego SCORE: Muzyka filmowa. Była to polska premiera. Na seans można było wejść bezpłatnie pod warunkiem, że w odpowiednim czasie pobrało się darmowy bilet. Liczba miejsc była ograniczona. Kiedy sala wypełniła się już widzami rozpoczęto projekcję. Produkcja skupiła się na początkach muzyki filmowej oraz jej ciągłej ewolucji. Dzięki materiale mieliśmy okazję przyjrzeć się z bliska pionierskim kompozytorom i ich rewolucyjnym ścieżkom dźwiękowym, które kształtowały oblicze muzyki filmowej na przestrzeni lat. Pokazano nam również jak wygląda praca kompozytora, nagrywanie utworów oraz ich "dopieszczanie" w studiu. Dużą uwagę poświęcono Johnowi Williamsowi i jego najsłynniejszym motywom, które okazały się przełomowe w sposobie komponowania. Twórcy wyróżnili również okresy przejściowe muzyki filmowej. Podkreślają, że kiedyś byliśmy w erze Johnny'ego Williamsa, następnie Davida Newmana, a teraz twórcy uważają, że jesteśmy w erze Hansa Zimmera. I nie chodzi tutaj o ilość tworzonych soundtracków bo na tym polu pan Zimmer rzeczywiście obecnie wygrywa, ale na sposób w jaki podchodzi się do muzyki. W dokumencie pojawiła się cała masa kompozytorów. Od wspominanego już Hansa Zimmera i Johna Williamsa, mieliśmy okazję zobaczyć również: Howarda Shore, Danny'ego Elfmana, Marco Beltramiego, Davida Newmana, Briana Tylera, Davida Arnolda i wielu wielu innych. W produkcji nie zabrakło również ciekawych teorii na temat tego jaki wpływ ma na nas muzyka filmowa i orkiestralna. Seans był niesamowicie intrygujący i pełen wartościowych informacji na temat muzyki filmowej. Gorąco polecamy film każdemu kto pragnie dowiedzieć się czegoś więcej na temat muzyki filmowej. Jak zapowiedział ze sceny jeden z producentów dokument wkrótce trafi do regularnej dystrybucji w USA, a następnie pojawi się na platformach streamingowych. A więc będziecie mieć szansę się z nim zapoznać.

Po projekcji filmu miała miejsce trzecia edycja panelu dyskusyjnego Varèse Sarabande. Uczestniczyli w niej: Howard Shore, Jan. A.P. Kaczmarek, Brian Tyler, Sean Callery, Jean Michel-Bernard oraz Sara Andon.

W międzyczasie o godz. 12:00 również w centrum kongresowym ICE, ale w sali kongresowej odbył się koncert Młodzi na poważnie: Star Wars. Zagrali dla nas FMF Youth Orchestra oraz FMF Youth Choir – zespół złożony z najzdolniejszych uczniów krakowskich szkół muzycznych, pracujących pod kierunkiem Moniki Bachowskiej. W tegorocznej edycji muzycy postanowili zaprezentować nam muzykę z "Gwiezdnych Wojen" w czterdziestą rocznicę premiery. Mieliśmy okazję wysłuchać czterech suit Johna Williamsa. Wśród nich znalazł się słynny Marsz Imperialny, który zagrano dwukrotnie (na początku koncertu oraz – po owacjach na stojąco – na bis). Koncert został zorganizowany we współpracy z Europejskim Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach oraz Międzynarodowym Festiwalem Muzyki Filmowej na Teneryfie – FIMUCITÉ. Niestety ze względu na symultaniczny pokaz dokumentu i panelu dyskusyjnego nie mieliśmy okazji uczestniczyć w wydarzeniu. Jednakże jesteśmy pewni, że koncert wypadł wspaniale tak jak reszta zaprezentowanych już na festiwalu wydarzeń.

Natomiast o godz. 18:00 w Tauron Arenie Kraków po raz kolejny zebrały się tłumy ludzi, aby jeszcze raz przeżyć film Jamesa Camerona pt: "Titanic". Wydarzenie to jednak nie było by tak wspaniałe gdyby nie grana przez orkiestrę muzyka. Przed rozpoczęciem koncertu organizatorzy wyznali, że wydarzenie to planowali już kilka lat temu wraz z tragicznie zmarłym Jamesem Hornerem, który miał się pojawić na niedzielnym koncercie. Niestety tak się nie stało. I choć James Horner zmarł zawczasu organizatorzy nie zrezygnowali ze swoich planów. Postanowili dopiąć zaczęte już wydarzenie, aby wyrazić poprzez to hołd zmarłemu kompozytorowi. Wszystko to pokazuje nam jak bardzo trudne logistycznie jest dogranie wszystkiego tylko na ten jeden raz. Na ten jeden wieczór. Ile wcześniej trzeba to zaplanować i ile pracy włożyć, aby wszystko się udało. To naprawdę szalenie ogromne przedsięwzięcie. 10 urodziny festiwalu zbiegły się z 20 rocznicą premiery filmu. Sam koncert natomiast okazał się niezapomnianym przeżyciem. W końcu nie zawsze natrafia się okazja, aby obejrzeć "Titanica" ze wspaniałą Oscarową muzyką Jamesa Hornera na żywo! Na scenie krakowskiej areny wystąpiła Sinfonietta Cracovia, Chór Chłopięcy Filharmonii Krakowskiej oraz soliści (Karolina Gorgol-Zaborniak – sopran i Eric Rigler – flet prosty, dudy irlandzkie). Całość poprowadził – już po raz ósmy w historii festiwalu – szwajcarski dyrygent i kompozytor Ludwig Wicki. Gwiazdą wieczoru była Edyta Górniak, która wykonała oscarową piosenkę Celine Dion My Heart Will Go On, umieszczoną przez reżysera na napisach końcowych. Wspaniały wieczór i wspaniałe zwieńczenie 10 urodzin. Niestety muszę wytknąć palcem co poniektórych, którzy podczas napisów końcowych zaczęli opuszczać arenę i bynajmniej nie robili tego po cichu. Ludzie! Wy przyszliście na koncert, a nie na projekcję "Titanica"! To bezczelne wychodzić z koncertu kiedy orkiestra jeszcze gra. Co z tego, że film się już skończył. To muzyka jest tutaj najważniejsza, a nie film! Czasami mam wrażenie, że jakieś kompletnie nieuświadomione osoby kupują bilety na te koncerty. Film możecie sobie obejrzeć w domu. Muzykę zostawcie dla tych co naprawdę chcą jej słuchać. Nie potrzebujemy na sali osób, które tego nie rozumieją. To strasznie przykre dla muzyków, ale także dla widzów, którzy chcą wysłuchać koncert do końca.

Symultaniczny pokaz Titanica zaproponowano także widzom korzystającym z audiodeskrypcji (techniki polegającej na dodaniu pomiędzy dialogami specjalnej narracji, odsłuchiwanej przez osoby z dysfunkcją wzroku na słuchawkach), prowadzonej przy współpracy z Fundacją Siódmy Zmysł już od pięciu lat. Z takiej formy projekcji skorzystało w niedzielę blisko pięćdziesięciu odbiorców.

Niedziela przyniosła nam mnóstwo wspaniałych wrażeń i z klasą zakończyła pasmo głównych wydarzeń festiwalu. Ale to jeszcze nie koniec. Na poniedziałek zaplanowano plenerowy pokaz filmu "Top Gun" Tony’ego Scotta , który odbędzie się przy ul. Powiśle 11. Z kolei we wtorek w Lusławicach – powtórnie odbędzie się koncert z cyklu Młodzi na poważnie, z muzyką Johna Williamsa z "Gwiezdnych wojen".

Galeria:







Playlista:

Relacja z koncertu pojawiła się również na portalu Moviesroom.pl
Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie to jeden z najważniejszych Festiwali muzyki filmowej w Europie i na świecie. Prezentuje muzykę tworzoną na potrzeby kina jak i telewizji oraz gier wideo. Wydarzenie to wyróżnia się śmiałą organizacją, innowacyjnością w sferze technologii dźwięku i obrazu, a także niesamowitą widowiskowością. Podczas festiwalu odbywają się retrospektywy i koncerty galowe, koncerty monograficzne oraz liczne wydarzenia poboczne jak wywiady czy też warsztaty. Zwieńczeniem każdej edycji jest symultaniczny pokaz filmu z muzyką na żywo. W tym roku przypada 10 jubileuszowa edycja. Czeka na nas mnóstwo atrakcji i dobrej muzyki.

10 Festiwal Muzyki Filmowej 2017, Dzień 4

All Is Film Music - Gala jubileuszowa
Data: 20.05.2017
Godz: 18:00
Miejsce: Tauron Arena Kraków














All is film music – Gala jubileuszowa

Dzień czwarty 10. Festiwalu Muzyki Filmowej zdecydowanie trafi do tych najlepiej przez nas zapamiętanych. Pod wieloma względami był zaskakujący i niesamowity. Jednakże na jego wyjątkowość złożyło się kilka rzeczy. To nie tylko niesamowitość jubileuszowej gali, ale także spotkań w jakich uczestniczyliśmy w ciągu całego dnia. Zaczynamy?

Po wyjątkowym dniu z Cinematic Piano i wystrzałowym DANCE2CINEMA wstanie z samego rana okazało się niesłychanie trudnym zadaniem. Jednakże jeśli pragnie się przeżyć coś jeszcze wspanialszego warto odrobinę pocierpieć. To co na nas czekało jeszcze przed południem okazało się wydarzeniem wartym każdego wysiłku. O godz. 11:00 w Krakowskiej Akademii Muzycznej (niedaleko rynku głównego) zorganizowano spotkanie z Ablem Korzeniowskim.  Trwające nieco ponad godzinę wydarzenie pozwoliło nam nieco lepiej poznać naszego rodaka, jego pracę w Hollywood oraz sposób w jaki komponuje muzykę. Uczestnicy spotkania mieli okazję zadać kompozytorowi pytania, na które ten zaś dostarczał wyczerpujących odpowiedzi. Pytania od uczestników były naprawdę ciekawe i pozwoliły odkryć przed nami wiele intrygujących faktów na temat pana Korzeniowskiego i jego muzyki. Dla prawdziwych fanów jego twórczości (czytaj mnie) była to niesłychana gratka. Podczas spotkania dało się zauważyć, że pan Abel Korzeniowski czerpie niesłychaną radość z odpowiadania na wszystkie pytania i nie sprawia mu to żadnego problemu. Jak sam wielokrotnie wspominał pobyt w Krakowie był dla niego niesamowitym przeżyciem i nigdy nie zapomni swojego pierwszego monograficznego koncertu. Panie Ablu, zapewniamy, że my również go nie zapomnimy. Po spotkaniu można było zdobyć autograf kompozytora oraz zrobić sobie z nim pamiątkowe zdjęcie. Oczywiście nie mogliśmy sobie odmówić żadnej z tych przyjemności.

Zaraz po Q&A z Ablem Korzeniowskim popędziliśmy na kolejne wyjątkowe spotkanie. O 12:30 w biurze prasowym festiwalu w zamku Krzysztofory miała się odbyć rozmowa  z legendarnym Howardem Shorem. Na spotkanie to, tak jak i poprzednie przyszedł tłum ludzi. Sala dosłownie pękała w szwach. Spotkanie ze słynnym kompozytorem miało nieco inną formę niż z Ablem Korzeniowskim. Rozmowę z panem Shorem prowadził moderator, który postanowił prześledzić karierę artysty od samego początku. Tematem ich dyskusji była muzyka do filmów takich jak  "Milczenie owiec""Hugo i jego wynalazek""Kłamstwo" no i oczywiście "Władca Pierścieni". Uczestnicy wydarzenia tym razem wyłącznie słuchali rozmowy kompozytora z moderatorem. Z ich dyskusji mogliśmy dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy na temat kompozytora, jego inspiracji, sposobu komponowania muzyki oraz niesłychanej przygody jaką przeżył podczas komponowania muzyki do "Władcy Pierścieni". Niestety prowadzący rozmowę nie do końca był do niej przygotowany. Wielokrotnie dał się złapać w sidła zastawione przez samego kompozytora obnażające prawdę o tym, że nie posiada większej wiedzy o jego twórczości. Mimo tego spotkanie okazało się niesamowitym przeżyciem, które dostarczyło nam wiele ciekawych informacji. Na sam koniec można było również zdobyć autograf kompozytora. Nie było to łatwe, ale Howard Shore do samego końca podpisywał płyty. Nawet gdy ochrona ciągnęła go już do wyjścia. 

Po tych dwóch wspaniałych spotkaniach należała nam się odrobina przerwy. Ale nie trwało to długo, albowiem już o godz. 18:00 w Tauron Arenie Kraków miała się zacząć jubileuszowa Gala Muzyki Filmowej pod tytułem: All is Film Music. To właśnie tego dnia świętowano muzykę filmową. To właśnie tego dnia prawie 15 tysięcy osób zgromadziło się pod jednym dachem, aby wsłuchać się w kompozycje słynnych kompozytorów muzyki filmowej. To właśnie tego dnia padały również rekordy w ilości pomieszczenia ludzi w jednym tramwaju. Coś niesamowitego! Tegoroczna gala miała niezwykle charakterystyczny wydźwięk. All is Film Music, a więc w myśl tej zasady organizatorzy postanowili zaprezentować wszystko to, co budowało ich markę przez lata. Nie da się zaprzeczyć, że obietnicy dotrzymali i naprawdę pokazali nam, że muzyka filmowa jest wszystkim. Wydarzenie otworzyła suita symfoniczna z najlepiej rozpoznawalnej festiwalowej ścieżki dźwiękowej. Mowa oczywiście o "Władcy Pierścieni: Drużyna Pierścienia" Howarda Shora. Tym miłym akcentem rozpoczęliśmy około trzy i pół godzinne świętowanie. Po gorącym przywitaniu przez organizatorów przeszliśmy do kolejnego klasyku czyli "Gwiezdnych Wojen" Johna Williamsa. W trakcie grania motywu księżniczki Lei Sara Andon zagrawszy na flecie złożyła hołd zmarłej niedawno Carrie Fisher. Następnie zagrano nam muzykę z polskiego filmu "Sługi boże" w kompozycji Macieja Zielińskiego. Bardzo mroczna, ale niesłychanie intrygująca ścieżka. Z wielką chęcią jej się przyjrzymy kiedy będzie dostępna. Niedługo późnej zabrzmiała muzyka z "Marzycieli" oraz "Niewiernej" w kompozycji Jana. A.P. Kaczmarka. Po bardzo miłym polskim akcencie przyszedł czas na światową premierę muzyki z tegorocznej kinowej wersji "Pięknej i Bestii" autorstwa Alana Menkena. Później miała miejsce kolejna niespodzianka czyli James Newton Howard i jego piosenka The Hanging Tree"Igrzysk Śmierci: Kosogłosa Części. 1". Wokal zapewniła Natasza Urbańska. Następnie scenę zdominował Brian Tyler, który zaprezentował nam swoją różnorodną muzykę. Wśród granych przez niego utworów znalazły się kompozycje z produkcji takich jak: "Thor: Mroczny świat""Power Rangers", gra "Assasins Creed: Black Flag""Szybcy i wściekli 8" oraz "Wojownicze żółwie ninja". Większość z nich była światowymi premierami. Całkowitą nowością okazała się premiera muzyki z nadchodzącego filmu "Mumia" z Tomem Cruisem w roli głównej. Uczestnicy koncertu mieli możliwość jako pierwsi usłyszeć zajawkę ścieżki dźwiękowej, która ukaże się już niebawem. Po wystąpieniu Briana Tylera nastąpiła kilkunastominutowa przerwa. 

Drugą część koncertu otworzyła kompozycja Hansa Zimmera do filmu "Incepcja". Wyświetlono również film, w którym kompozytor żałował, że nie może przyjechać, albowiem jest podczas światowego tournée. Złożył on również gratulacje organizatorom festiwalu z okazji okrągłego jubileuszu. Po tym krótkim wstępie zabrzmiała muzyka z hitowego polskiego serialu "Belfer" w kompozycji Atanasa Valkova. Następnie wręczono statuetkę Young Talent Award dla Pawła Górniaka, który zachwycił jury swoją kompozycją do fragmentu serialu "Emerald City". Po wykonaniu suity młodego kompozytora przez orkiestrę na scenie pojawił się Trevor Morris, który napisał oryginalną ścieżkę dźwiękową do tejże produkcji telewizyjnej. Przez chwilę scenę przepełniła muzyka z seriali. Pojawił się Shean Callery i jego motywy muzyczne do seriali "Homeland" oraz "24 godziny", zaprezentowano nam muzykę Jeffa Russo z serialu "Fargo", a także Abla Korzeniowskiego który zaprezentował ścieżki z serialu "Dom Grozy". W międzyczasie pojawiła się na scenie Edyta Górniak z piosenką z filmu "Dreamgrils", a także wręczono nagrodę Ambasadora FMF. W tym roku została ona przyznana Robertowi Townsonowi – amerykańskiemu producentowi i twórcy słynnej wytwórni muzyki filmowej Varese Sarabande. Na gali zabrzmiała również specjalnie skomponowana przez Justina Hurswitza suita z filmu "La La Land" na 10 urodziny FMF. Na sam koniec wręczono nagrodę im. Wojciecha Kilara  Howardowi Shore przyznawaną przez prezydentów Krakowa i Katowic twórcom filmowym stojącym na straży etosu kompozytorskiego. Całe wydarzenie zamknęła kompozycja z "Władcy Pierścieni: Powrót Króla". To niezwykle symboliczne wydarzenie zamyka pierwszą dekadę festiwalu. Albowiem w 2008 roku na krakowskich Błoniach muzyka ta wybrzmiała po  raz pierwszy.

Co tu dużo mówić. Gala jubileuszowa okazała się wspaniałym wydarzeniem, które w dosadny sposób pokazało, że wszystko może być muzyką filmową. Nie tylko muzyka z filmów, ale także seriali i gier. Pokazano nam, że może mieć ona liczne oblicza, ale jej charter zawsze pozostanie niezmieniony. Dalej będzie nam towarzyszyć przy oglądaniu filmów czy seriali bądź też przy graniu w gry. W takim samym stopniu będzie sprawiać, że dane dzieło filmowe jeszcze bardziej zapadnie nam w pamięci. Dalej będzie nas wzruszać, intrygować, zaskakiwać i przerażać. Taka już jest muzyka filmowa i właśnie to w niej tak bardzo kochamy.

W następnym dniu czeka na nas zwieńczenie 10. Festiwalu Muzyki Filmowej czyli projekcja filmu "Titanic" w reżyserii Jamesa Camerona z muzyką Jamesa Hornera graną na żywo!

Galeria:











Playlista:


Relacja z koncertu pojawiła się również na portalu Moviesroom.pl

Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie to jeden z najważniejszych Festiwali muzyki filmowej w Europie i na świecie. Prezentuje muzykę tworzoną na potrzeby kina jak i telewizji oraz gier wideo. Wydarzenie to wyróżnia się śmiałą organizacją, innowacyjnością w sferze technologii dźwięku i obrazu, a także niesamowitą widowiskowością. Podczas festiwalu odbywają się retrospektywy i koncerty galowe, koncerty monograficzne oraz liczne wydarzenia poboczne jak wywiady czy też warsztaty. Zwieńczeniem każdej edycji jest symultaniczny pokaz filmu z muzyką na żywo. W tym roku przypada 10 jubileuszowa edycja. Czeka na nas mnóstwo atrakcji i dobrej muzyki.

10 Festiwal Muzyki Filmowej 2017, Dzień 3

Cinematic Piano / DANCE2CINEMA
Data: 19.05.2017
Godz: 20:00 / 22:00
Miejsce: Centrum Kongresowe ICE / Plac Jana Nowaka-Jeziorańskiego (przed Galerią Krakowską)



















Cinematic Piano & DANCE2CINEMA!

Za nami kolejny dzień festiwalu, który odznaczył się niesamowicie zróżnicowaną tematyką. Z jednej strony mieliśmy kameralny występ z serii Cinematic Piano, a później czekała na nas impreza z Giorgio Moroderem i największymi jego hitami. Oczywiście nie mogło nas zabraknąć na obydwu wydarzeniach.

Tegorocznym gościem Cinematic Piano był słynny francuski pianista Jean Michel-Bernard, który rozpoczął swoją przygodę z muzyką, gdy skończył dwa lata. W wieku pięciu lat, posłano go do szkoły muzycznej. Następnymi krokami jego kariery było Bordeaux Conservatory i paryska Ecole Normale de Musique.  Z kinem i muzyką filmową zetknął się jeszcze w latach szkolnych, gdy jego przyjaciel próbował swych sił w dziedzinie animacji. Szybko rozpoczął pracę w telewizji, a następnie w studiu radiowym, jako dyrektor muzyczny programu L’Orieille en Coin. Pisał muzykę dla największych mistrzów kina, w tym dla laureatów Oscara Martina Scorsese i Michela Gondry’ego.

Koncert z udziałem Jeana Michela-Bernarda odbył się w teatralnej sali Krakowskiego Centrum Kongresowego ICE. W tej znacznie mniejszej przestrzeni artysta zaprezentował nam swoje wariacje słynnych motywów muzycznych z filmów francuskich takich jak między innymi: "Miłość od pierwszego wejrzenia", "Jak we śnie" czy "Wojna plemników", ale także motywy przewodnie z klasyków muzyki filmowej. W jego zestawieniu nie zabrakło Johna Williamsa ("E.T", "Lista Schindlera", "Indiana Jones", "Gwiezdne wojny"), Ennia Morricone ("Gott mit uns"), Philippe’a Sarde’a ("Okruchy życia"), Francisa Lai ("Żyć aby żyć"), Ryûichiego Sakamoto ("Wesołych świąt, pułkowniku Lawrence"), Bernarda Hermanna ("Taksówkarz"), Alexa Northa ("Spartakus") i Lalo Schifrina ("Mission Impossible", "Nieugięty Luke", "Czterej muszkieterowie", "Mannix"). Ponadto artysta wielokrotnie podczas koncertu wplatał w swoje wariacje wiele innych słynnych motywów muzycznych. Jak sam przyznał nieustannie eksperymentuje i stara się improwizować. Albowiem na tym polega jazz, który tak bardzo kocha. Na sam koniec koncertu artysta zaprezentował nam Fantazję Impromptu cis-moll Fryderyka Chopina. Oczywiście i tym razem nie obyło się bez jazzowej improwizacji. Gośćmi specjalnymi koncertu byli: żona Kimiko Ono (wokal), amerykańska flecistka Sara Andon i polski wiolonczelista Jan Stokłosa, którzy w wybranych utworach akompaniowali twórcy. Całe wydarzenie miało charakter bardzo kameralny. Dla tych, którzy są ciekawi koncertu Jeana Michela-Bernarda mamy dobrą wiadomość. Całość została nagrana i zostanie puszczona w następną środę na antenie radia RMF Classics o godz. 21:00.

Z kolei o godz. 22:00 na placu przed Galerią Krakowską rozpoczęło się DANCE2CINEMA: Midnight Express Party with Giorgio Moroder. Jest to całkowita nowość w programie festiwalu, której organizatorzy jeszcze nigdy nie próbowali. Jak sami wyznali na konferencji prasowej nie mieli pojęcia jak dokładnie może wyglądać całe wydarzenie.  Cieszyli się jednak niezmiernie, że Giorgio Moroder przyjął od nich zaproszenie na 10 urodziny Festiwalu Muzyki Filmowej. Jednakże pomimo wielu niewiadomych impreza wypadła rewelacyjnie.

Giorgio Moroder to trzykrotny laureat Oscara i czterokrotny zdobywca Złotego Globu oraz nagród Grammy. Jest on kompozytorem, DJ-em i producentem muzycznym włoskiego pochodzenia. To bardzo innowacyjny artysta, który wielokrotnie łamał konwenanse. To właśnie on wprowadził do muzyki filmowej syntezator jako instrument muzyczny i to on połączył muzykę pop z elektroniką i symfoniką filmową. Nie należy oczywiście zapomnieć o napisanych przez niego piosenkach filmowych takich jak: NeverEnding Story, Flashdance czy Take My Breath Away. Współpracował z takimi gwiazdami, jak Freddie Mercury, David Bowie, Limahl, Elton John, Donna Summer, Cher, Barbra Streisand, Kylie Minogue oraz Britney Spears. Po 30 latach przerwy powrócił na scenę muzyczną z nowymi siłami i pomysłami muzycznymi.

DANCE2CINEMA wystartowało o godz. 22:00 jednakże dosyć długo się rozkręcało. Nieco więcej widzów pojawiło się gdy po godzinie scenę przejęła Maria Sadowska. Z minuty na minutę na placu gromadziło się coraz więcej osób. W końcu przyszedł czas na gwiazdę wieczoru czyli Giorgio Morodera. Publiczność gorąco go przywitała, a on bez zwłoki rozpoczął puszczać nam swoje największe hity, ale nie tylko. Koncert posiadał bardzo pozytywny wydźwięk. Jestem pewien, że widzowie świetnie się bawili. Brawa również dla organizatora za to że całość przebiegła bardzo płynnie i bezproblemowo. Na sam koniec muszę pochwalić efekty świetlne, które naprawdę robiły wrażenie. Koniec końców całe wydarzenie zostało zorganizowane z niesamowitym rozmachem.

Już jutro o godz. 18:00 w Tauron Arenie Kraków odbędzie się uroczysta jubileuszowa gala muzyki filmowej pod tytułem: All is Film Music. Na koncercie same gwiazdy: Abel Korzeniowski, Howard Shore, Trevor Morris, Jan. A.P. Kaczmarek, Bryan Tyler oraz wielu wielu innych.

Galeria:









Playlista:


Relacja z koncertu pojawiła się również na portalu Moviesroom.pl

Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie to jeden z najważniejszych Festiwali muzyki filmowej w Europie i na świecie. Prezentuje muzykę tworzoną na potrzeby kina jak i telewizji oraz gier wideo. Wydarzenie to wyróżnia się śmiałą organizacją, innowacyjnością w sferze technologii dźwięku i obrazu, a także niesamowitą widowiskowością. Podczas festiwalu odbywają się retrospektywy i koncerty galowe, koncerty monograficzne oraz liczne wydarzenia poboczne jak wywiady czy też warsztaty. Zwieńczeniem każdej edycji jest symultaniczny pokaz filmu z muzyką na żywo. W tym roku przypada 10 jubileuszowa edycja. Czeka na nas mnóstwo atrakcji i dobrej muzyki.

10 Festiwal Muzyki Filmowej 2017, Dzień 2

Data: 18.05.2017
Godz: 19:00
Miejsce: Centrum Kongresowe ICE















Niekończąca się opowieść z muzyką na żywo

Dzień drugi 10. Festiwalu Muzyki w Krakowie za nami. Cóż za emocje towarzyszyły nam  zeszłego wieczoru. Po rewelacyjnym otwarciu festiwalu koncertem Abla Korzeniowskiego, twórcy zaprezentowali nam pierwszy z dwóch obecnych na festiwalu filmów z muzyką na żywo. W tym roku wybrano klasykę gatunku fantasy czyli znaną prawie każdemu "Niekończącą się opowieść". Cóż to był za koncert!

Dzisiejszego dnia ponownie zgromadziliśmy się w Centrum Kongresowym ICE, aby zobaczyć światową premierę Niekończącej się opowieści z muzyką na żywo. To pierwszy taki koncert na świecie specjalnie na 10 urodziny. Pięć lat temu, ten sam skład przyjechał na 5. Festiwal Muzyki Filmowej, aby zaprezentować film Pachnidło z muzyką na żywo. Jak na razie przyjeżdżają do nas w same jubileusze. Czy więc ponownie zobaczymy ich dopiero na 15 urodzinach festiwalu? Mamy nadzieję, że nie, albowiem wczorajszy koncert pokazał nam, że zdecydowanie częściej chcielibyśmy ich gościć. 

Z muzyką filmową do Niekończącej się opowieści wiąże się ciekawa historia. Otóż oryginalne motywy muzyczne do produkcji napisał Klaus Doldinger (81 lat), który był gościem specjalnym koncertu. Była to wykonana w pełni przez orkiestrę muzyka, która posiadała w sobie mrok, tajemnicę i grozę. "Niekończąca się opowieść" to niemiecko-amerykańska koprodukcja na podstawie książki Michaela Ende. Naturalnie więc film trafił do kin w USA. Niestety ścieżka dźwiękowa pana Doldingera nie dotarła już za ocean. Przynajmniej w nienaruszonej formie. Albowiem kompozycje jako tako brzmiały podobnie, jednakże brak im było głębi orkiestralnej wersji niemieckiej. Soundtrack Doldingera przerobił słynny Giorgio Moroder, który poprzez liczne techno-popowe wstawki idealnie przerobił muzykę, aby wpasowywała się w neonowy klimat lat 80-tych. A więc istnieją dwie wersje muzyki filmowej do "Niekończącej się opowieści". Z którą z nich oglądaliście tą słynną opowieść? Podejrzewam, że z wersją amerykańską, albowiem była ona dużo bardziej popularna. To właśnie wersja zza oceanu posiada we wstępie słynną do dziś piosenkę Limahla pt: The NeverEnding Story. Niemiecki oryginał jej nie posiada. A więc zakładam, że już na 100% wiecie, którą wersję oglądaliście. Jednakże wbrew wielkiej popularności muzyki Morodera na wczorajszym koncercie po raz pierwszy zabrzmiała oryginalna muzyka Klausa Doldingera w całości wykonana przez orkiestrę symfoniczną. Sam kompozytor wyznał, że po raz pierwszy słyszy całą muzykę do filmu na żywo. 33 lata po premierze obrazu. A więc FMF, rzeczywiście spełnia marzenia.

Film został wyświetlony na dużym ekranie w sali głównej Centum Kongresowego ICE. Była to specjalna wersja filmu, odnowiona cyfrowo specjalnie na 10 urodziny festiwalu. Muzykę do filmu fenomenalnie wykonała grupa, w której skład weszli: Sinfonietta Cracovia, Cracow Singers i maestro Christian Schumann. W trakcie koncertu nie było przerwy. Kiedy w końcu rozpoczęła się projekcja filmu muzycy rozpoczęli swój występ. A kiedy, w końcu zabrzmiały pierwsze dźwięki kompozycji pana Doldingera salę wypełniły groza i mrok. Obraz nabrał niesamowitej powagi i majestatyczności. Takiego efektu nie da się zaobserwować w wersji amerykańskiej. Seans ten był dowodem na to, że muzyka ma ogromne znaczenie na wydźwięk produkcji filmowych. Niekończąca się opowieść posiadająca dwie bardzo odrębne ścieżki dźwiękowe jest tego najlepszym przykładem. Od razu widać zmianę klimatu, da się również zaobserwować ciągle rosnące napięcie, grozę i mrok. To coś całkiem nowego. Opowieść z miejsca przyjmuje dużo poważniejszy i głębszy wydźwięk przez co potrafi wywrzeć na nas jeszcze większe wrażenie. Coś wspaniałego. Na sam koniec koncertu na scenie pojawił się sam Klaus Doldinger, który dał popis gry na saksofonie (artysta należy do grupy jazzowej o nazwie Passport).

Wykonawcy otrzymali gorące brawa, które trwały dobre pięć minut, albo nawet więcej. Nic w tym dziwnego, albowiem koncert wypadł wprost rewelacyjnie. Ciężka praca całego zespołu opłaciła się. Dostarczono nam wspaniały koncert muzyki filmowej do "Niekończącej się opowieści". 

Już jutro o godz. 20:00 również w centrum Kongresowym ICE odbędzie się koncert Cinematic Piano, którego gościem będzie Jean-Michel Bernard. Natomiast o godz. 22:00 na Placu Jana Nowaka-Jeziorańskiego (przed Galerią Krakowską) odbędzie się Dance2Cinema: Midnight Express Party with Giorgio Moroder. Wstęp wolny. Serdecznie zapraszamy. Szykuje się niezapomniana impreza z "ojcem" muzyki disco.

Galeria:
fot. Wojciech Wandzel
fot. Wojciech Wandzel

fot. Wojciech Wandzel

fot. Wojciech Wandzel
fot. Robert Słuszniak www.spheresis.com 

Playlista:


Relacja z koncertu pojawiła się również na portalu Moviesroom.pl

Riverdale to projekt oparty na komiksach wydawnictwa Archie Comics. Akcja dzieje się we współczesności i skupia się na znanych postaciach: Archiem, Betty, Jugheadzie i Veronice oraz ich przyjaciołach. Serial odkrywa przed widzami surrealizm małomiasteczkowego życia i skupia się na mroku i dziwactwach skrytych za fasadą zwyczajności.

twórca: Roberto Aguirre-Sacasa
oryginalny tytuł: Riverdale
na podstawie: Archie Comics
gatunek: Młodzieżowy, Obyczajowy, Dramat
kraj: USA
czas trwania odcinka: 42 min.
odcinków: 13
sezonów: 1
muzyka: Blake Nelly
zdjęcia: Stephen Jackson, David Lanzenberg
produkcja: cw
średnia ocena: 7,3/10 (system oceny seriali wyjaśniam tutaj) 
wiek: dozwolone od 12 lat (wg. KRRiT)















Małe miasto, wielkie sekrety


Dzisiejszy rynek seriali jest tak zróżnicowany pod względem jakości oraz treści, że dosłownie każdy znajdzie idealną propozycję dla siebie. Jednakże pomimo tej bogatej biblioteki wielu użytkowników najwyraźniej doskwierał brak porządnej "teen dramy" o perypetiach nastolatków. Naprzeciw wyszła im stacja cw, która wyprodukowała serial "Riverdale" na podstawie komiksu. Chyba nikt nie spodziewał się, że serial zdobędzie tak dużą widownię. Jednakże, w czym tkwi sukces tego serialu i co czyni go tak chętnie oglądanym?

Riverdale to niewielkie miasteczko, w którym żyją bohaterowie naszego serialu. To nastolatkowie chodzący do liceum, którzy na pierwszy rzut oka niczym szczególnym się nie wyróżniają. Jednakże jak się później okazuje, każdy z nich musi się samodzielnie mierzyć z jakimś problemem. Ponadto w mieście doszło do strasznego morderstwa, które wstrząsło fasadami spokojnej mieściny. Jak potoczą się losy naszych bohaterów oraz czy na jednym zabójstwie się skończy? Do serialu przyciągnęły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze były to pozytywne opinie, jakie usłyszałem (całkiem sporo) oraz kryminalna zagadka. Serialu nie oglądałem od początku, ale jak już zacząłem, to bardzo szybko się wkręciłem. Nie będę ukrywać, że produkcja posiada w sobie specyficzny rodzaj magnetyzmu. Nie wiem dokładnie, na jakiej zasadzie działa, jednakże mogę powiedzieć, że to, co nas do produkcji przyciąga to tajemnica oraz perypetie bohaterów. Oczywiście dla każdego te wartości mogą być naprzemienne, jednakże dla mnie osobiście to sprawa kryminalna okazał się bardziej intrygująca. Muszę pochwalić twórców za to, że udało im się z powodzeniem opowiedzieć tak skrupulatnie utkaną intrygę. Wątek morderstwa w pierwszym sezonie zdecydowanie wysuwa się na prowadzenie i jest najważniejszym elementem całej opowieści. Dopiero za nim otrzymujemy całą masę bohaterów oraz ich perypetii, które jak wiadomo, wypadają raz lepiej, a raz gorzej. Ale tym zajmiemy się później. Najpierw skupimy się na pierwszoplanowej intrydze. Ta zaś z kolei potrafi nas niesamowicie zaintrygować, wciągnąć oraz zmusić do dalszego oglądania serialu. Nawet gdy mamy już dość któregoś z bohaterów (Archie) oraz dosłownie nie potrafimy znieść jego śpiewu. Wątek ten skutecznie przyciąga nas przed ekran telewizora/laptopa, by z odcinka na odcinek przybliżyć się do rozwiązania tajemnicy. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie jest to takie oczywiste. Muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony faktem, że cała ta maskarada nie rozwiązała się sama, jak to zwykle bywa w słabo napisanych oraz do bólu przewidywalnych serialach. "Riverdale" o dziwo taki się nie okazał. No może po części, ale to już zawsze coś. Przede wszystkim twórcom udało się bardzo dokładnie i konsekwentnie poprowadzić tę tajemniczą intrygę, dzięki czemu oglądając serial, mamy wrażenie, że wszystko się ze sobą przysłowiowo "klei" i nie posiada żadnych dziur logicznych. Takim oto sposobem całość zaskakująco płynnie brnie do przodu i stara się odnaleźć sprawcę brutalnego mordu. Oczywiście twórcy zadbali o to, by nie było to takie łatwe. Na każdym kroku próbują nas zmylić fałszywymi tropami, aby jeszcze lepiej ukryć rozwiązanie całej tajemnicy. Oczywiście, jeśli oglądacie uważnie to gdzieś tak w połowie serialu uda wam się wytypować potencjalnych podejrzanych, a gdy będziecie już bliżej końca, to tylko skreślicie niepasujące osoby z waszej listy. Tak więc da się na rozwiązanie wpaść zawczasu, ale tak jak piszę, nie jest to takie oczywiste. Głównie ze względu na to, że twórcy do ostatniej chwili rzucają nam jakieś fałszywe poszlaki. Większość z nich jest tak szalona, że nie sposób wręcz w nie uwierzyć, albowiem gdy zaczniemy rozkładać całość na czynniki pierwsze, zaraz wyjdzie, że nie mają żadnego sensu. Jednakże są też i takie, które skutecznie potrafią nas zbić z tropu na dłuższą chwilę. Koniec końców wszystko wychodzi na jaw i cały wątek zamyka się w satysfakcjonujący sposób. Miewa kilka potknięć, ale jak na tego typu serial i tak wypada wzorowo. Co innego można powiedzieć o perypetiach bohaterów, które mają się raz lepiej, a raz gorzej. Co ciekawe serial znajduje czas nie tylko dla samych nastolatków, ale również dla ich rodziców. Takim oto sposobem powiększa dwukrotnie swoją fabułę. O dziwo twórcom udaje się rewelacyjnie podzielić czas ekranowy między wszystkimi na tyle, aby w dostateczny sposób nakreślić historię każdego z nich. Natomiast jeśli chodzi o same perypetie, to jest dosyć dziwnie. No ale w sumie czego się spodziewałem po amerykańskim serialu? Nie ta rzeczywistość i nie te realia. Być może dlatego niektóre wątki są dla mnie tak dziwne, tak głupie lub tak nieprawdopodobne, że czasem nawet ciężko je przełknąć. Jakby się nad tym chwilę zastanowić to jest tutaj dosłownie wszystko. Rodzinne tajemnice, wredne dziewczyny, uczeń umawiający się z nauczycielką, klasztor sióstr jakiegoś chorego miłosierdzia, bezdomny/niebezdomny uczeń, gangi motocyklowe, szemrane interesy, morderstwo oraz wiele innych. Nie zapominając o tym, że każdy bohater w tym serialu jest ładny, dobrze ubrany i w pewien sposób wyidealizowany. A samo "Riverdale" jest niczym miasteczko marzeń, w którym wszystko zawsze (prawie zawsze) było w jak najlepszym porządku. Oczywiście do czasu morderstwa, które wszystko rujnuje. Nie wiem jak wy, ale ja takiej konwencji w ogóle nie kupuję. Toleruję ją, bo nie mam innego wyjścia, ale nie jestem z niej bynajmniej zadowolony. Jednakże koniec końców muszę przyznać, ze serial pomimo swoich "dziwactw" ogląda się bardzo przyjemnie. Bez rewelacji, ale to i tak pewnego rodzaju sukces.

Postaci w serialu to tak jak już wspomniałem ładnie ubrane, pięknie wyglądające sylwetki, które zamiast odzwierciedlać jakiekolwiek realia, serwują nam niestrawną idealizację. Ale jak to przełkniemy bądź też będziemy zdolni tolerować, to okaże się, że da się czerpać z seansu przyjemność. Problem w tym, że niektóre perypetie postaci ogląda się dobrze, a inne już nie. Bohaterowie to głównie nastolatkowie a ich perypetie to druga najważniejsza część serialu. Są więc tacy jak Betty czy Jughead, którzy wyglądają na całkiem rozsądnych, ale jest także Veronica i Archie, którzy zdają się poniekąd żyć w swoim świecie. Szczególnie Archie, który jest najbardziej nierozgarniętą postacią z całego serialu. Nie wie, czego chce, jest strasznie nijaki oraz popełnia strasznie głupie i idiotyczne błędy. Oglądanie go na ekranie nieprzerwanie wywołuje "facepalma" (przykładanie ręki do czoła w akcie dezaprobaty i braku sił do skali żenady) co po pewnym czasie skłania nas do poważnych dywagacji na temat tego, czy aby postać ta jest zdrowa umysłowo. Oprócz tego mamy szkolną zdzirę (klasyk) i jej minionki, licealny zespół czarnoskórych dziewczyn o wdzięcznej nazwie PussyCats (bo czemu nie!) oraz jedynego w szkole geja (a przynajmniej o jednym wiemy), na którego twórcy nie mają pomysłu. Ale fajnie, że jest. Nikt nie jest pokrzywdzony. W obsadzie znaleźli się między innymi: K.J. Apa, Cole Sprouse (tak to jest Cody z "Nie ma to jak hotel" tylko ma czarne włosy), Lili Reinhart, Camila Mendes, Madelaine Petsch i Casey Cott.

Od strony technicznej serial prezentuje się bardzo dobrze. Przyzwoite zdjęcia, ciekawa muzyka oraz dobre scenografie. Do tego dochodzą jeszcze kostiumy, charakteryzacja i specyficzny klimat serialu.

"Riverdale" w mgnieniu okaz okazało się hitem, a więc kolejny sezon to była czysta formalność. Sam muszę przyznać, że serial ogląda się dobrze. Potrafi zaintrygować i wciągnąć swą tajemniczą intrygą, która jest całkiem nieźle skonstruowana. Trochę gorzej wypadają perypetie postaci oraz świat przedstawiony, ale jak już wspominałem, da się wytrzymać. Koniec końców i tak jest całkiem nieźle. A więc jak na razie z miłą chęcią powrócę do Riverdale.