Snippet
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą John Williams. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą John Williams. Pokaż wszystkie posty
Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie to jeden z najważniejszych Festiwali muzyki filmowej w Europie i na świecie. Prezentuje muzykę tworzoną na potrzeby kina jak i telewizji oraz gier wideo. Wydarzenie to wyróżnia się śmiałą organizacją, innowacyjnością w sferze technologii dźwięku i obrazu, a także niesamowitą widowiskowością. Podczas festiwalu odbywają się retrospektywy i koncerty galowe, koncerty monograficzne oraz liczne wydarzenia poboczne jak wywiady czy też warsztaty. Zwieńczeniem każdej edycji jest symultaniczny pokaz filmu z muzyką na żywo. W tym roku przypada 10 jubileuszowa edycja. Czeka na nas mnóstwo atrakcji i dobrej muzyki.

10 Festiwal Muzyki Filmowej 2017, Dzień 4

All Is Film Music - Gala jubileuszowa
Data: 20.05.2017
Godz: 18:00
Miejsce: Tauron Arena Kraków














All is film music – Gala jubileuszowa

Dzień czwarty 10. Festiwalu Muzyki Filmowej zdecydowanie trafi do tych najlepiej przez nas zapamiętanych. Pod wieloma względami był zaskakujący i niesamowity. Jednakże na jego wyjątkowość złożyło się kilka rzeczy. To nie tylko niesamowitość jubileuszowej gali, ale także spotkań w jakich uczestniczyliśmy w ciągu całego dnia. Zaczynamy?

Po wyjątkowym dniu z Cinematic Piano i wystrzałowym DANCE2CINEMA wstanie z samego rana okazało się niesłychanie trudnym zadaniem. Jednakże jeśli pragnie się przeżyć coś jeszcze wspanialszego warto odrobinę pocierpieć. To co na nas czekało jeszcze przed południem okazało się wydarzeniem wartym każdego wysiłku. O godz. 11:00 w Krakowskiej Akademii Muzycznej (niedaleko rynku głównego) zorganizowano spotkanie z Ablem Korzeniowskim.  Trwające nieco ponad godzinę wydarzenie pozwoliło nam nieco lepiej poznać naszego rodaka, jego pracę w Hollywood oraz sposób w jaki komponuje muzykę. Uczestnicy spotkania mieli okazję zadać kompozytorowi pytania, na które ten zaś dostarczał wyczerpujących odpowiedzi. Pytania od uczestników były naprawdę ciekawe i pozwoliły odkryć przed nami wiele intrygujących faktów na temat pana Korzeniowskiego i jego muzyki. Dla prawdziwych fanów jego twórczości (czytaj mnie) była to niesłychana gratka. Podczas spotkania dało się zauważyć, że pan Abel Korzeniowski czerpie niesłychaną radość z odpowiadania na wszystkie pytania i nie sprawia mu to żadnego problemu. Jak sam wielokrotnie wspominał pobyt w Krakowie był dla niego niesamowitym przeżyciem i nigdy nie zapomni swojego pierwszego monograficznego koncertu. Panie Ablu, zapewniamy, że my również go nie zapomnimy. Po spotkaniu można było zdobyć autograf kompozytora oraz zrobić sobie z nim pamiątkowe zdjęcie. Oczywiście nie mogliśmy sobie odmówić żadnej z tych przyjemności.

Zaraz po Q&A z Ablem Korzeniowskim popędziliśmy na kolejne wyjątkowe spotkanie. O 12:30 w biurze prasowym festiwalu w zamku Krzysztofory miała się odbyć rozmowa  z legendarnym Howardem Shorem. Na spotkanie to, tak jak i poprzednie przyszedł tłum ludzi. Sala dosłownie pękała w szwach. Spotkanie ze słynnym kompozytorem miało nieco inną formę niż z Ablem Korzeniowskim. Rozmowę z panem Shorem prowadził moderator, który postanowił prześledzić karierę artysty od samego początku. Tematem ich dyskusji była muzyka do filmów takich jak  "Milczenie owiec""Hugo i jego wynalazek""Kłamstwo" no i oczywiście "Władca Pierścieni". Uczestnicy wydarzenia tym razem wyłącznie słuchali rozmowy kompozytora z moderatorem. Z ich dyskusji mogliśmy dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy na temat kompozytora, jego inspiracji, sposobu komponowania muzyki oraz niesłychanej przygody jaką przeżył podczas komponowania muzyki do "Władcy Pierścieni". Niestety prowadzący rozmowę nie do końca był do niej przygotowany. Wielokrotnie dał się złapać w sidła zastawione przez samego kompozytora obnażające prawdę o tym, że nie posiada większej wiedzy o jego twórczości. Mimo tego spotkanie okazało się niesamowitym przeżyciem, które dostarczyło nam wiele ciekawych informacji. Na sam koniec można było również zdobyć autograf kompozytora. Nie było to łatwe, ale Howard Shore do samego końca podpisywał płyty. Nawet gdy ochrona ciągnęła go już do wyjścia. 

Po tych dwóch wspaniałych spotkaniach należała nam się odrobina przerwy. Ale nie trwało to długo, albowiem już o godz. 18:00 w Tauron Arenie Kraków miała się zacząć jubileuszowa Gala Muzyki Filmowej pod tytułem: All is Film Music. To właśnie tego dnia świętowano muzykę filmową. To właśnie tego dnia prawie 15 tysięcy osób zgromadziło się pod jednym dachem, aby wsłuchać się w kompozycje słynnych kompozytorów muzyki filmowej. To właśnie tego dnia padały również rekordy w ilości pomieszczenia ludzi w jednym tramwaju. Coś niesamowitego! Tegoroczna gala miała niezwykle charakterystyczny wydźwięk. All is Film Music, a więc w myśl tej zasady organizatorzy postanowili zaprezentować wszystko to, co budowało ich markę przez lata. Nie da się zaprzeczyć, że obietnicy dotrzymali i naprawdę pokazali nam, że muzyka filmowa jest wszystkim. Wydarzenie otworzyła suita symfoniczna z najlepiej rozpoznawalnej festiwalowej ścieżki dźwiękowej. Mowa oczywiście o "Władcy Pierścieni: Drużyna Pierścienia" Howarda Shora. Tym miłym akcentem rozpoczęliśmy około trzy i pół godzinne świętowanie. Po gorącym przywitaniu przez organizatorów przeszliśmy do kolejnego klasyku czyli "Gwiezdnych Wojen" Johna Williamsa. W trakcie grania motywu księżniczki Lei Sara Andon zagrawszy na flecie złożyła hołd zmarłej niedawno Carrie Fisher. Następnie zagrano nam muzykę z polskiego filmu "Sługi boże" w kompozycji Macieja Zielińskiego. Bardzo mroczna, ale niesłychanie intrygująca ścieżka. Z wielką chęcią jej się przyjrzymy kiedy będzie dostępna. Niedługo późnej zabrzmiała muzyka z "Marzycieli" oraz "Niewiernej" w kompozycji Jana. A.P. Kaczmarka. Po bardzo miłym polskim akcencie przyszedł czas na światową premierę muzyki z tegorocznej kinowej wersji "Pięknej i Bestii" autorstwa Alana Menkena. Później miała miejsce kolejna niespodzianka czyli James Newton Howard i jego piosenka The Hanging Tree"Igrzysk Śmierci: Kosogłosa Części. 1". Wokal zapewniła Natasza Urbańska. Następnie scenę zdominował Brian Tyler, który zaprezentował nam swoją różnorodną muzykę. Wśród granych przez niego utworów znalazły się kompozycje z produkcji takich jak: "Thor: Mroczny świat""Power Rangers", gra "Assasins Creed: Black Flag""Szybcy i wściekli 8" oraz "Wojownicze żółwie ninja". Większość z nich była światowymi premierami. Całkowitą nowością okazała się premiera muzyki z nadchodzącego filmu "Mumia" z Tomem Cruisem w roli głównej. Uczestnicy koncertu mieli możliwość jako pierwsi usłyszeć zajawkę ścieżki dźwiękowej, która ukaże się już niebawem. Po wystąpieniu Briana Tylera nastąpiła kilkunastominutowa przerwa. 

Drugą część koncertu otworzyła kompozycja Hansa Zimmera do filmu "Incepcja". Wyświetlono również film, w którym kompozytor żałował, że nie może przyjechać, albowiem jest podczas światowego tournée. Złożył on również gratulacje organizatorom festiwalu z okazji okrągłego jubileuszu. Po tym krótkim wstępie zabrzmiała muzyka z hitowego polskiego serialu "Belfer" w kompozycji Atanasa Valkova. Następnie wręczono statuetkę Young Talent Award dla Pawła Górniaka, który zachwycił jury swoją kompozycją do fragmentu serialu "Emerald City". Po wykonaniu suity młodego kompozytora przez orkiestrę na scenie pojawił się Trevor Morris, który napisał oryginalną ścieżkę dźwiękową do tejże produkcji telewizyjnej. Przez chwilę scenę przepełniła muzyka z seriali. Pojawił się Shean Callery i jego motywy muzyczne do seriali "Homeland" oraz "24 godziny", zaprezentowano nam muzykę Jeffa Russo z serialu "Fargo", a także Abla Korzeniowskiego który zaprezentował ścieżki z serialu "Dom Grozy". W międzyczasie pojawiła się na scenie Edyta Górniak z piosenką z filmu "Dreamgrils", a także wręczono nagrodę Ambasadora FMF. W tym roku została ona przyznana Robertowi Townsonowi – amerykańskiemu producentowi i twórcy słynnej wytwórni muzyki filmowej Varese Sarabande. Na gali zabrzmiała również specjalnie skomponowana przez Justina Hurswitza suita z filmu "La La Land" na 10 urodziny FMF. Na sam koniec wręczono nagrodę im. Wojciecha Kilara  Howardowi Shore przyznawaną przez prezydentów Krakowa i Katowic twórcom filmowym stojącym na straży etosu kompozytorskiego. Całe wydarzenie zamknęła kompozycja z "Władcy Pierścieni: Powrót Króla". To niezwykle symboliczne wydarzenie zamyka pierwszą dekadę festiwalu. Albowiem w 2008 roku na krakowskich Błoniach muzyka ta wybrzmiała po  raz pierwszy.

Co tu dużo mówić. Gala jubileuszowa okazała się wspaniałym wydarzeniem, które w dosadny sposób pokazało, że wszystko może być muzyką filmową. Nie tylko muzyka z filmów, ale także seriali i gier. Pokazano nam, że może mieć ona liczne oblicza, ale jej charter zawsze pozostanie niezmieniony. Dalej będzie nam towarzyszyć przy oglądaniu filmów czy seriali bądź też przy graniu w gry. W takim samym stopniu będzie sprawiać, że dane dzieło filmowe jeszcze bardziej zapadnie nam w pamięci. Dalej będzie nas wzruszać, intrygować, zaskakiwać i przerażać. Taka już jest muzyka filmowa i właśnie to w niej tak bardzo kochamy.

W następnym dniu czeka na nas zwieńczenie 10. Festiwalu Muzyki Filmowej czyli projekcja filmu "Titanic" w reżyserii Jamesa Camerona z muzyką Jamesa Hornera graną na żywo!

Galeria:











Playlista:


Relacja z koncertu pojawiła się również na portalu Moviesroom.pl

Dwoje wydawców dziennika „The Washington Post” Katherine Graham i Ben Bradlee staje na czele bezprecedensowego starcia amerykańskiej prasy z najwyższymi władzami, walcząc o prawo do ujawnienia szokujących tajemnic, przez cztery dekady ukrywanych przez najwyższe władze USA.

gatunek: Dramat
produkcja: USA
reżyseria: Steven Spielberg
czas: 1 godz. 55 min.
muzyka: John Williams
zdjęcia: Janusz Kamiński
rok produkcji: 2017
budżet: 50 milionów $
ocena: 8,0/10



















Walka o wolność


Wszyscy dobrze wiemy, że dostęp do informacji to jeden z najważniejszych aspektów naszego życia. Albowiem dzięki niemu mamy możliwość zdobywać wiedzę na temat otaczającego nas świata. Kiedyś były to gazety, a teraz jest to telewizja i internet. Jednakże nic nam po dostępie do informacji, jeśli nam się tego dostępu odmówi albo zabroni. A przecież ludzie mają prawo wiedzieć. Z takimi dylematami muszą zmagać się dziennikarze "The Washington Post" w sprawie upublicznienia tajnych akt na temat wojny w Wietnamie. Albowiem jak się okazuje, ich działania wcale nie muszą ujść bezkarnie.

Katherine Graham stoi na czele "The Washington Post" – gazety założonej przez jej ojca. Jednakże na samym szczycie znalazła się w wyniku niefortunnego zbiegu zdarzeń, co wystawia jej pewność siebie na nieustanną próbę. Z kolei Ben Bradlee to energiczny redaktor gazety, który niczym sęp poluje na smakowite tematy do publikacji. Wkrótce dziennikarze wchodzą w posiadanie tajnych dokumentów na temat długoletniej wojny w Wietnamie. Chcą je opublikować na łamach gazety, ale istnieje obawa, że zostaną za to surowo ukarani. Rozpoczyna się bitwa między rozsądkiem a tym, co konieczne i właściwe. Szumnie zapowiadany nowy film Stevena Spielberga powstał w zaskakująco szybkim tempie. Gdy w styczniu 2017 roku reżyser po raz pierwszy przeczytał scenariusz, uznał, że jest to historia, która nie może czekać na ekranizację i jak najszybciej przystąpił do negocjacji o reżyserię. Już 30 maja rozpoczęto zdjęcia, a w listopadzie film był już gotowy. Pośpiech i wysiłek godny naszego Patryka Vegi. Jednakże czy tak prędka realizacja nie poskutkuje słabym seansem? Otóż nie. Ludzie to jest Steven Spielberg! Jeśli ktokolwiek miałby czegoś takiego dokonać to tylko on. Wracając jednak na poważnie do tematu, muszę przyznać, że po filmie nie widać nawet najdrobniejszego śladu po tak szybkiej produkcji. Oczywiście jest to zasługa dużo wcześniej napisanego scenariusza, który trafił do rąk reżysera, będąc już ukończonym. Jednakże w tym konkretnym przypadku reżyser zastosował sporo zmian oraz uwzględnił komentarz aktorów odgrywających główne role. Ale co z tego wszystkiego wyszło? Przede wszystkim porządnie zrobiony film, który się rewelacyjnie ogląda. Twórca już od samego początku potrafi nas zaintrygować ukazywanymi zdarzeniami, dzięki czemu w mgnieniu oka udaje nam się wciągnąć w wir wydarzeń. Zaczyna się w miarę spokojnie, ale wraz z czasem trwania emocje przybierają na sile. Reżyser prowadzi opowieść w tak rewelacyjny sposób, że dosłownie cokolwiek nam pokazuje, jest dla nas ciekawe i pochłaniające. Nie ważne czy są to zebrania rady, organizowane przyjęcia czy też szaleńcza walka z czasem do publikacji nowego numeru. Za każdym razem jest w stanie z każdej sceny wycisnąć jak najwięcej emocji, przez co aż do końca seansu nie ma mowy o jakiejkolwiek nudzie. Sama fabuła okazuje się zaskakująco wartka i niesamowicie dynamiczna, dzięki czemu nawet pozornie głupia rozmowa przez telefon potrafi nas w odpowiedni sposób poruszyć. Właśnie takich emocji poszukuję w kinie. Reżyser w niezwykle umiejętny sposób potrafi również zbudować napięcie i dramaturgię, przez co film jest pełen emocji i przyspieszonego bicia serca. Nie pozwala nam nawet na chwilę oderwać wzroku od ekranu, albowiem tak umiejętnie nas hipnotyzuje ukazywanymi zdarzeniami. I to poniekąd jest w tym wszystkim najciekawsze. Biorąc pod uwagę fakt, że większość z nas, wie, albo jest w stanie bez problemu przewidzieć, jak cała ta historia się skończy. A więc nawet pomimo tego, twórca jest w stanie wywołać w nas taką masę emocji. To jest prawdziwy talent. Oczywiście reżyser całą swoją uwagę skupia wyłącznie na wątku głównym oraz związanych z nim postaciami. Poboczne historie są najzwyczajniej w świecie nietknięte. Z jednej strony to nie przeszkadza, albowiem pomimo ich obecności i tak jest już całkiem sporo do opowiedzenia. Z drugiej strony jenak, biorąc pod uwagę to, ile przez ekran przewija się rozmaitych postaci, z których większość jest nam kompletnie obca, to niestety ten fakt boli. Szczególnie gdy są to bohaterowie bezpośrednio związani z głównym wątkiem, dla których po prostu nie poświęcono wystarczającej ilości czasu. Takim oto sposobem na ekranie pojawia się cała masa rozmaitych sylwetek, których koniunkcji nigdy się nie domyślimy, albowiem sam reżyser bez ogródek nie szczędzi na nich czasu. W taki sposób można się łatwo pogubić przy niektórych wątkach i utknąć na etapie odgadywania kto jest kim. Niestety ta zabawa w 'Zgadnij kto to?' Nie idzie nam najlepiej, albowiem jeśli nie znamy dokładnie historii ukazywanego nam zdarzenia zbyt dobrze, sami na rozwiązanie nie wpadniemy. Zresztą reżyser sam daje nam do zrozumienia, że obecność owych bohaterów należy po prostu zaakceptować. Niezbyt dobrze się z tym czuję, ale powiedzmy, że pozostała część w jakiś tam sposób rekompensuje tę kującą w oczy nieścisłość. Wbrew pozorom reszta obrazu jest bardzo przejrzysta i nad wyraz spójna. Gdyby nie ta wpadka było jeszcze lepiej.

Produkcja pod względem aktorskim prezentuje się wręcz rewelacyjnie. Przede wszystkim w bardzo ciekawy i wiarygodny sposób nakreśla głównych bohaterów oraz ich motywacje. Daje aktorom solidną bazę pod ich kreacje, które po raz kolejny u Spielberga okazują się wzorowe. Na pierwszym planie mamy duet Streep-Hanks, jednakże z tej dwójki na prowadzenie zdecydowanie wysuwa się Meryl Streep jako Katherine Graham. Wokół tej postaci kręci się cały obraz, albowiem ona nieprzerwanie pozostaje w centrum naszego zainteresowania. Natomiast sama Meryl po raz kolejny udowadnia, jak rewelacyjną jest aktorką. Tym razem jednak jej rola jest zaskakująco stonowana i zachowawcza. Aktora stawia na minimalizm, co pozwala jej wypaść niesamowicie wiarygodnie i przekonująco. Perfekcyjnie oddaje wahania i niezdecydowanie swojej postaci, która ciągle cierpi na brak pewności siebie, co odbija się na jej samopoczuciu. Zżerają ją wątpliwości oraz brak zdecydowania przy podejmowaniu decyzji. Ponadto jest rozdarta pomiędzy znajomością oskarżanych w gazecie przyjaciół a lojalnością i szczerością wobec swoich współpracowników. Równie dobrze, prezentuje się Tom Hanks jako Ben Bradlee. Jego postać jest niesamowicie wyrazista, pewna siebie i wypełniona masą energii. Wszędzie jest go pełno i zawsze go dokładnie słychać. Szczególnie gdy otaczają go inni aktorzy widać, w jaki sposób się nad nich wybija. Niestety, gdy pojawia się na ekranie Meryl wyraźnie widać, że cała nasza uwaga bezpowrotnie skupia się wyłącznie na niej. We wszystkich tych scenach aktorka wypada po prostu zdecydowanie lepiej. I nie ma znaczenia czy to konfrontacja, czy zwykła rozmowa. Na ekranie pojawiają się również Bob Odenkirk, Tracy Lettis, Bradley Whitford, Bruce Greenwood i Sarah Paulson, która wypowiada jedną z najbardziej pamiętnych kwestii w całym filmie. Ponadto w filmie znaleźli się również: Jesse Plemons Michael Stuhlbarg, Alison Brie i Zach Wood.

Strona techniczna produkcji również zachwyca. Przede wszystkim mamy świetne zdjęcia Janusza Kamińskiego oraz bardzo ciekawą i świetnie budującą napięcie muzykę Johna Williamsa. Ponadto mamy bardzo dobrę charakteryzację, kostiumy oraz scenografie. Warto również zwrócić uwagę na fenomenalny klimat produkcji oraz świetny montaż.

"Czwarta władza" to bezsprzecznie świetnie nakręcony film, który się niebywale dobrze ogląda. Jest ciekawy, wciągający oraz pełen soczystych emocji. Cechuje go świetny scenariusz, doborowa obsada, świetnie nakreślone i zagrane postacie oraz bardzo dobre wykończenie. Niestety nie można mieć wszystkiego, a tutaj ewidentnie kuleje drugi plan. Przejawia się to niekiedy brakiem spójności oraz niewystarczającą ilością informacji co potrafi wprowadzić nas w zakłopotanie. Na szczęście reszta potrafi nam zrekompensować te nieścisłości, dzięki czemu możemy się cieszyć z seansu i bez tego. Ponadto sam obraz porusza również kwestię wszelkiego rodzaju zmian. Gazeta wchodzi w nowy etap, na czele wielkiej spółki jest kobieta, a władza dostaje po głowie za nadużycia. Jednakże film ten są wyjątkową moc zawdziecza również treści niesłychanie adekwatnej do obecnych wydarzeń. Nie tylko za granicą, ale również u nas, w Polsce.

Zapraszam do polubienia profilu facebook'okwego abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.