Snippet
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ian McKellen. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ian McKellen. Pokaż wszystkie posty
Bella, błyskotliwa, piękna i niezależna młoda kobieta, szukając zaginionego ojca, trafia do ponurego zamku Bestii. Uwięziona w tajemniczej posiadłości dziewczyna z czasem zaprzyjaźnia się z jej zaczarowanymi mieszkańcami. Tam poznaje Bestię… Mimo początkowego przerażenia Bella stopniowo zaczyna dostrzegać dobre serce i duszę Księcia, uwięzionego w ciele potwora…

gatunek: Fantasy, Musical, Romans
produkcja: USA
reżyser: Bill Condon
scenariusz: Stephen Chbosky, Evan Spiliotopoulos
czas: 2 godz. 9 min.
muzyka: Alan Menken
zdjęcia: Tobias A. Schliessler
rok produkcji: 2017
budżet: 160 milionów $
ocena: 8,0/10














Jeszcze raz gościem bądź!


Nie tak dawno temu Disney wpadł na pewien pomysł. Na początku wydawać by się mogło, że to szaleństwo, ale kiedy pierwszy film został wyprodukowany studio dostrzegło ogromny potencjał całego przedsięwzięcia. Postanowiło przerobić wszystkie swoje słynne animacje-klasyki na filmy aktorskie. Po sukcesach kasowych "Alicji w kranie Czarów" oraz "Czarownicy" nie trzeba było długo czekać na kolejne wersje dobrze znanych na historii. Rok temu mogliśmy oglądać "Kopciuszka", a w tym możemy podziwiać nową wersję "Pięknej i Bestii". Jak ma się najnowsza odsłona tej opowieści do pozostałych filmów jak i do samego oryginału?

Opowieść stara jak świat. Oczytana dziewczyna zmęczona życiem na wsi pragnie jakoś wyrwać się z prowincjalnego przytułku jakim jest miejscowość, w której żyje. Wyróżnia się na tle innych dziewczyn ze wsi przez co uważana jest za dziwaczkę. Kiedy jej ojciec nie wraca z podróży postanawia wyruszyć mu na pomoc. Trafia do zamku, w którym został uwięziony przez zamieszkującą posiadłość Bestię. Ofiaruje siebie zamiast ojca na dożywotni wyrok przebywania w celi. Wkrótce jednak okazuje się, że Bestia nie jest tak straszna na jaką wygląda. Czy ta niedobrana para zakocha się w sobie? Myślę, że odpowiedź na to pytanie każdy z nas zna i nie ma potrzeby niczego wyjaśniać. Ważne i ponadczasowe jest natomiast przesłanie obrazu, które mówi o łamaniu barier. Wyraźnie podkreślając, że żadna bariera nie jest w stanie oprzeć się sile miłości. Nowa wersja tej słynnej animacji również posiada taki wydźwięk. Mówi o tym, że nie liczy się wygląd, ale to co ma się w sercu, albowiem miłość to uczucie, które trwa przez bardzo długi czas, a piękno to rzecz, która przemija. Cały film oprócz tego mówi nam o tym, że pycha bywa zdradliwa i nie należy w życiu zawsze troszczyć się o siebie i swoje zachcianki. Oprócz tego "Piękna i Bestia" to książkowy przykład transformacji głównego bohatera. Przedstawienie go jako prawdziwej bestii ma zadziałać jedynie na nasz zmysł wzroku. Tak naprawdę cały czas jest mowa o przysłowiowej "bestii", którą był książę. Natomiast cały film ukazuje nam jak zmienia on swoje zachowanie oraz nastawienie do świata poprzez miłość i osobę, która pojawiła się w jego życiu. Stąd też płynie lekcja, że zawsze na naszej drodze musi stanąć dobra osoba (pewnego rodzaju wzór), abyśmy mogli dostrzec swoje błędy i je naprawić. Samemu może nam się to nie udać. Tak więc jak widzicie nowa wersja tej słynnej animacji niesie ze sobą ponadczasowe przesłanie, które mieliśmy już szansę dostrzec w oryginale  z 1991 roku. A więc jeśli chodzi o morale wszystko pozostaje tak jak było. Czy w fabule mamy jakieś zmiany? Nie. Nie ma co owijać w bawełnę, albowiem i tak nic to nie da. "Piękna i Bestia" rocznik 2017 to tak naprawdę istna kalka wersji z 1991. Trzeba jednak zaznaczyć, że jest to bardzo udana kalka. Choć reżyser obrazu konsekwentnie odtwarza sceny znane nam z animacji i nie dodaje do opowieści praktycznie nic nowego to i tak trzeba przyznać, że robi to wprost fenomenalny sposób. Najlepszym tego przykładem są piosenki użyte w filmie pochodzące z animacji. Dosłownie krok po kroku odtworzono całą historię. Zdecydowano się jedynie dodać dwa poboczne wątki, które wyjaśniają czemu Bella nie ma matki oraz co doprowadziło do tego, że książę jest Bestią. Tylko tyle, a może aż tyle? W końcu historia znana z oryginału to bardzo obszerna opowieść, która już sama w sobie zawiera sporo wątków. Dodawanie nowych mogłoby jedynie strasznie namieszać i spowodować, że całość byłaby niejasna i zagmatwana. Oczywiście od filmu można było wymagać odrobiny oryginalności jak to było na przykład w "Kopciuszku". "Czarownica" to już kompletnie inna bajka. Niestety albo stety twórcy postanowili trzymać się oryginału. A, że zrobili to w fenomenalnym stylu należy im jedynie pogratulować. Fabuła obrazu potrafi zaciekawić i niesamowicie wciągnąć pomimo tego, że znamy jej zakończenie. A sama historia dalej potrafi rozbawić, wzruszyć, zmrozić krew w żyłach czy też urzec swoją niesamowitą atmosferą. Akcja również nie zawodzi oferując nam dynamiczny przebieg zdarzeń. A im bliżej końca tym większe napięcie oraz dramaturgia. Dzięki świetnej reżyserii całość jest niebywale płynna dzięki czemu obraz ogląda się zaskakująco lekko i przyjemnie. Nawet nie zauważymy jak nam miną te dwie godziny, albowiem seans potrafi niesamowicie nas pochłonąć i oczarować swoim blaskiem przez co wręcz zapomnimy o otaczającym nas świecie. Oczywiście niesamowicie ważne jest wasze nastawienie względem produkcji. Albowiem jeśli usilnie oczekiwaliście czegoś nowego od tej wersji to się niestety srogo zawiedziecie. Jednakże jeśli pogodzicie się faktem, że film jest bardzo odtwórczy to zapewniam was, że świetną zabawę macie gwarantowaną.

Od strony aktorskiej nowa wersja "Pięknej i Bestii" prezentuje się wręcz wybornie. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na rewelacyjny kasting, który ukazuje nam postacie niemalże przeniesione z oryginalnej animacji. To jest wręcz niesamowite. Ponadto obsada spisuje się wyśmienicie i z wielkim oddaniem portretuje swoich bohaterów. Mamy przesłodką Emmę Watson jako Bellę, świetnego Dana Stivensa jako Bestię, fenomenalnego Lukea Evansa jako Gastona (gość normalnie stworzony do tej roli) oraz Josha Gada jako LeFou oraz Kevina Klinea jako Maurycego. Jednakże to nie koniec. Obsada pełna jest również gwiazd skrytych pod efektami specjalnymi, którzy użyczają głosów ożywionym przedmiotom z zamku.  Wśród nich są: Ewan McGregor, Stanley Tucci, Ian McKellen oraz Emma Thompson. Wszyscy prezentują się wyśmienicie, a oglądanie (czy też słuchanie) ich na ekranie to czysta przyjemność.

Strona techniczna produkcji jest jednym z jej najważniejszych elementów. Na pierwszy plan wysuwają się ciekawe zdjęcia, rewelacyjne piosenki, świetna scenografia oraz fenomenalne efekty specjalne. Dużą wagę przyłożono również do olśniewających kostiumów jak i wybornej charakteryzacji. Szalenie ważny jest również magiczny klimat, który już od pierwszych scen potrafi nas urzec. Z kolei tak burzliwie odebrany wątek LGBT w produkcji jest tak naprawdę niewielkim i ledwo zauważalnym aspektem. Jedynie dorośli będą w stanie zwrócić na niego uwagę. Dzieciom przemknie on niezauważony pod całą masą barwnych strojów, chwytliwych piosenek oraz ujmującej historii.

Nowa wersja "Pięknej i Bestii" to bardzo odtwórczy film, który pomimo uderzającego podobieństwa z oryginałem wciąż potrafi oczarować. Fabuła jest nadal intrygująca i wciągająca, piosenki w takim samym stopniu urokliwe, a klimat nadal jest pełen magii i miłości. Innymi słowy rewelacja. Wystarczy tylko zaakceptować fakt, że jest to wręcz idealna kalka oryginału, a już nic nie stanie nam na przeszkodzie by pokochać ten film.

Zapraszam do polubienia profilu facebook'okwego abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.

Film nakręcony a podstawie powieści Mitcha Cullin'a pt: "A Slight Trick of the Mind" opowiada historię 93 letniego Sherlocka Holmesa, który po latach stara się rozwiązać zagadkę z przeszłości. Niestety zadanie okazuje się być trudniejsze niż detektyw mógłby przypuszczać, albowiem jego pamięć nie jest w najlepszym stanie. Sherlock Holmes będzie musiał zwalczyć swoje słabości, aby spisać swoją najważniejszą w życiu książkę, w której opowie jak było naprawdę.

gatunek: Dramat, Kryminał
produkcja: USA
reżyser:Bill Condon
scenariusz: Bill Condon, Jeffrey Hatcher
czas: 1 godz. 44 min.
muzyka: Carter Burwell
zdjęcia: Tobias A. Schliessler
rok produkcji: 2015
budżet: -
ocena: 7,2/10







 
Nic nie trwa wiecznie

Nie pierwszy raz na ekranach kin możemy oglądać historie o niezwykłych umysłach, które pokonując własne słabości pokonują także ostateczną barierę, którą jest nieśmiertelność. Albowiem to oni dzięki swoim dokonaniom i tęgim umysłom zapiszą się na kartach historii. Nic więc dziwnego, że postało już całe mnóstwo filmów o najsłynniejszym detektywie świata – Sherlocku Holmesie, który mimo to, że jest postacią fikcyjną jest także jedną z najbardziej rozpoznawalnych sylwetek w literaturze. Jednakże tym razem Bill Condon postanowił opowiedzieć nam o tym jak starzeje się wielki geniusz.

Scenariusz produkcji powstał na podstawie książki Mitcha Cullin'a pt: "A Slight Trick of the Mind" opowiadającej o tym jak Sherlock Holmes po latach powraca do swojej ostatniej sprawy, która nie daje mu spokoju. Musi ją rozwiązać zanim umrze. Fabuła produkcji jest ciekawa wciągająca oraz tajemnicza. Reżyser świetnie prowadzi nas przez całą opowieść przez co razem z podstarzałym Sherlockiem rozwiązujemy jego ostatnią zagadkę. Analizujemy wszystkie fakty, przypuszczenia oraz staramy się dociec co sprawiło, że słynny detektyw sprawy nie rozwiązał, a co gorsza zapomniał o niej. Teraz decyduje się do niej wrócić, przypomnieć ją sobie, a następnie spisać ją na papierze by opowiedzieć jak było naprawdę. Akcja produkcji choć jest umiarkowana to jednak nas nie nudzi. Wydarzenia ekranowe ukazują intrygujące zdarzenia, które nie pozwalają nam oderwać się od ekranu do czasu rozwiązania sprawy, którą twórcy prezentują nam w formie retrospekcji. Oprócz tego twórcy w bardzo dosadny sposób ukazują nam, że nawet największe geniusze się starzeją i nie są oni w stanie nic na to poradzić. Pokazują choroby Sherlocka, jego zmagania ze zanikającą pamięcią, trudności w chodzeniu oraz tępiące się zmysły. Jeśli ktoś sądził, że ten film ukaże nam wielkiego detektywa we wciąż dobrej formie bardzo się rozczaruje. Niestety, ale starość jest czymś czego nie da się na razie "przeskoczyć". Produkcja Condon'a nie tylko opowiada nam o sprawie sprzed lat, ale również dogłębnie wnika w postać Holmesa i pokazuje postać, która swoją wiedzę i umysł ceniła nade wszystko, a teraz nie jest w stanie sobie przypomnieć niektórych rzeczy.  Pod tym względem produkcja jest bardzo sielankowa, spokojna, ale także bardzo prawdziwa. Zaskakujące okazuje się również zakończenie, które zdecydowanie nie jest tym czego można było się spodziewać. Czymś tak na pozór trywialnym, że nawet przez myśl nam by to nie przeszło.

"Pan Holmes" może pochwalić się rewelacyjnym aktorstwem w wykonaniu całej obsady. Nie da się jednak ukryć, że Ian McKellen jako podstarzał Sherlock Holmes prezentuje się wręcz wybornie. W rewelacyjny sposób kreuje sylwetkę najsłynniejszego literackiego detektywa, który napotkał starość na swojej drodze i nie może się z tym faktem pogodzić. Równie świetnie prezentuje się Laura Linney jako gosposia Holmesa, która marzy o lepszym życiu dla siebie i syna Rogera (w tej kreacji zaskakująco dobry Milo Parker). Na ekranie pojawiają się również Frances de la Tour, Hiroyuki Sanada, Hattie Morahan i Roger Allam.

Produkcja może pochwalić się również niezwykle spokojną, ale za to bardzo klimatyczną muzyką Cartera Burwell'a oraz ciekawymi zdjęciami Tobiasa A. Schliessler'a. Warto również zwrócić uwagę na lekki i sielankowy klimat, który odnosi się do pozornie prostych, ale jakże ważnych spraw. Na plus warto również zaliczyć liczne scenografie oraz kostiumy.

Koniec końców najnowszy film Billa Condon'a to solidne i intrygujące dzieło opowiadające o tym jak najsłynniejszy detektyw świata próbuje rozwiązać zapomnianą sprawę. Reżyser ukazuje nam, że to co nieuniknione i tak nas dosięgnie prędzej czy później. Oprócz teko pokazuje, że da się walczyć z przeciwnościami, ale daje również do zrozumienia, że trzeba się pogodzić ze swoim losem. Choć ostatecznie obraz może rozczarować, gdyż nie do końca opowiada o tym czego można było się spodziewać, to jednak warto po niego sięgnąć. W nim nie chodzi tylko o sprawę. Dochodzenie jest jedynie pomostem do sedna sprawy.


Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.
Perypetie pary gejów, Freddiego i Stuarta, żyjących ze sobą od blisko półwiecza, jak stare "dobre" małżeństwo. Kolejne dni mijają im na organizowaniu spotkań ze znajomymi oraz nieustannych przytykach. Ustabilizowane i dość monotonne życie pary przerywa pojawienie się nowego sąsiada, Asha.

oryginalny tytuł: Vicious
twórca: Mark Ravenhill, Gary Janetti
gatunek: Komedia
kraje: Wielka Brytania
czas trwania odcinka: 25 min.
odcinków: 7
sezonów: 1
reżyseria: Ed Bye
scenariusz: Gary Janetti
muzyka: Clifton Davis
produkcja: ITV
średnia ocena: 8,0/10 (system oceny seriali wyjaśniam tutaj)
wiek: -











Na serial wpadłem całkiem przez przypadek w trakcie przeglądania filmografii Iana McKellen'a. Już po pierwszym zapoznaniu się z fabułą i niezwykle doborowa obsadą postanowiłem sięgnąć po produkcję opowiadającą o perypetiach dwóch gejów. Nie spodziewałem się jednak, że owe postaci okażą się tak przebojowe!

 
Kto się lubi ten się czubi


Fabuła serialu opowiada o perypetiach pary homoseksualnej. Tyle. Po co się wysilać skoro całą produkcję można zbudować na prawie jednym wątku. Z początku obawiałem się, że to nie wystarczy, aby zbudować sensowną historię, jednakże twórcy zaskoczyli mnie pozytywnie. Oprócz historii dwóch gejów dostajemy także świetnie w to wplecione postacie drugoplanowe, które potrafią niezwykle urozmaicić seans. Odcinki kręcone w studiu trwają max 25 min., aczkolwiek pomimo tego krótkiego czasu trwania epizodu stosunkowo dużo dzieje się na ekranie. Każdy odcinek opowiada inną perypetię z życia pary, które jak można by się spodziewać nie będą się ze sobą łączyć. Jednakowoż i tym razem pomysłodawcy sitcomu zaskakują nas, albowiem tworzą oni niewielkie połączenia między każdym z odcinków dzięki czemu można powiedzieć, że tworzą spójną i chronologiczną całość. Nie czarujmy się jednak, że fabuła jest tutaj najsłabszą częścią produkcji. Rangę serialu zdecydowanie podnoszą aktorzy.

Takim oto sposobem w rolach dwóch gejów mamy dwóch gejów. Zarówno Ian McKellen jak i Derek Jacobi wypadają fenomenalnie w swoich kreacjach i oglądanie ich to czysta przyjemność. Potrafią tak świetnie się bawić swoimi bohaterami, że prawie zapominamy o całej reszcie. Niemniej jednak pozostała część obsady wypada również rewelacyjnie. Kapitalna Frances de la Tour oraz Marcia Warren, a oprócz nich jest jeszcze Iwan Rheon i Philip Voss. Każde z nich stworzyło barwną i niezwykle zajmującą postać, które momentalnie zaskarbiają naszą uwagę i nie pozwalaj nam się z nimi rozstać.

Jak by się mogło zdawać, doborowa obsada nie jest jednak kluczem do sukcesu. Bohaterowie grani przez tak wspaniałych aktorów nie byliby w stanie się wykazać, gdyby nie rewelacyjnie napisane kwestie oraz nietuzinkowy humor. To właśnie dzięki nim produkcja przestaje być dla nas całkiem obojętna. Oglądając serial można się nieźle uśmiać i to nie tylko ze względu na bezkompromisowe gagi, ale także z powodu wyśmienitego komizmu postaci. Oczywiście obraz jest typowym telewizyjnym sitcomem co oznacza, że mamy do czynienia z podłożonym śmiechem publiczności, który w gorszych produkcjach tego typu mówi nam kiedy mamy się śmiać, gdy humor jest suchy. Tutaj na szczęście nie ma tego problemu, gdyż mamy do czynienia z zabawą na najwyższym poziomie.

W efekcie końcowym produkcja okazuje się być jak najbardziej udanym serialem, który pomimo niezbyt wyszukanej fabuły potrafi nas do siebie przekonać. I to jest właśnie największy plus serialu, gdyż cały jego sens polega na rozśmieszeniu nas i zapewnieniu dobrej zabawy. Jednakże oprócz tego twórcy  przedstawiają nam rewelacyjnie sportretowane postaci oraz ich nieziemskie perypetie, które wcale nie są tak głupie jak można by się spodziewać. Wszystko to oczywiście sprowadza się do kontynuacji, która prawdopodobnie pojawi się już w 2015 roku. Nie mogę się doczekać!

P.S. Podczas oglądania serialu sięgnijcie też po świąteczny odcinek specjalny, który jest świetnym podsumowaniem pierwszej serii.


Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.