Dama w vanie
Oparta na prawdziwych wydarzeniach poruszająca historia przyjaźni dwojga ludzi, która na zawsze zmieniła ich życie. Pojawienie się ekscentrycznej starszej pani w jednej z eleganckich dzielnic Londynu budzi niepokój jej mieszkańców. Panna Shepherd mieszka bowiem w vanie, którego, jak twierdzi, zaparkowała "tymczasowo" na podjeździe domu Alana Bennetta. Spędziła tam kolejnych 15 lat. Z każdym dniem relacje tych dwojga zacieśniają się, przechodząc powoli w prawdziwą przyjaźń.
gatunek: Biograficzny, Dramat
produkcja: Wielka Brytania
reżyser: Nicholas Hytner
scenariusz: Alan Bennet
czas: 1 godz. 44 min.
muzyka: George Fenton
zdjęcia: Andrew Dunnrok produkcji: 2015
budżet: 6 milionów $
ocena: 7,0/10
Dama,
pisarz i van
Czy znaleźliście się kiedyś w sytuacji bez wyjścia? Jak mniemam zapewne nie raz, ale tak się składa, że mam na myśli konkretny przykład takowego zjawiska, w którym pewna osoba, którą niekoniecznie lubimy uczepiła się nas jak rzep psiego ogona. Pomimo naszej niechęci i niewielkiego zainteresowania tą osobą ona i tak nie chce dać nam spokoju. Wiecie o czym mówię? Jeśli tak to powiem wam, że bohater omawianego dzisiaj filmu również znalazł się właśnie w takiej sytuacji kiedy na jego drodze życia pojawiła się pani Sheppard.
Reżyser Nicholas Hytter prezentując nam "Damę w Vanie" zabiera nas na niezwykłą i pełną niespodzianek przygodę, która nie tyle co opowiada o pani Sheppard, ale również o jej intrygującej więzi z Alanem Bennetem. Fabuła produkcji powstała na podstawie powieści pana Benneta, który miał możliwość przez piętnaście lat gościć na swoim podjeździe ekscentryczną panią Sheppard. Opowieść ukazuje nam cały przekrój znajomości tych dwojga włączając w to liczne wątki poboczne. Główny trzon fabuły ukazuje nam całkiem ciekawą, intrygującą i pełną niespodziewanych zdażeń historię. Głównie za sprawą niezwykle rezolutnej postaci panny Sheppard, która jest swego rodzaju narzędziem napędowym całej opowieści. Gdyby nie ona nie wiem co by z tego filmu zostało, albowiem produkcja posiada bardzo nierówną linię dramatyczną. Oprócz tego nie zawsze jest nas w stanie zaintrygować przez co zdaje nam się jakby cała historia była poszarpana i wyzbyta płynności. Najlepiej z całej opowieści prezentuje się jej początek kiedy poznajemy panią Sheppard. Wtedy z ekranu tryska energia, humor oraz lekkość. Niestety później akcja znacząco zwalnia, a fabuła robi się nudnawa. Watki są rozciągnięte do granic możliwości przez co mamy wrażenie, że środek filmu niewyobrażalnie się nam ciągnie. Oprócz tego wyzbyty jest lekkości i tego co w tej opowieści powinno urzekać nas najbardziej czyli humoru wprost od głównej bohaterki. Niestety zamiast tego otrzymujemy wątki poboczne, które owszem są niezwykle ważnym elementem całej produkcji, ale niestety wyglądają jakby były na siłę doklejone do całej opowieści. Na szczęście pod koniec akcja przyspiesza, a film jakby odzyskuje siły witalne dzięki czemu całość odżywa, a my budzimy się niczym ze snu zimowego. W konsekwencji fabuła pozostawia wiele do życzenia, ale bardzo zła to ona nie jest. W każdym bądź razie jest rewelacyjnym przykładem na to, że ambicja jest niezwykle zgubna. W tym wypadku jej ofiarami są twórcy filmu, którzy chcieli opowiedzieć nam wszystko naraz. Na papierze zapewne wyglądało to znacznie lepiej niż na kinowym ekranie.
Pod względem charakterystyki bohaterów na "Damę w Vanie" nie możemy narzekać. Mamy ciekawe, dobrze zarysowane postacie z krwi i kości, które posiadają solidne "zaplecze" historyczne jak i emocjonalne. Postawiono na dokładną charakterystykę dwójki głównych postaci czyli Alana Benneta i pani Sheppard. Za tymi sylwetkami kryje się ciekawa przeszłość, a zarazem ciekawe relacje, które kreują się między nimi podczas pobytu pani Sheppard na podjeździe Benneta. Obserwujemy jak z początku ich dosyć chłodne stosunki z biegiem czasu przeradzają się w coś znacznie głębszego. Chociaż nie można w tym przypadku mówić o przyjaźni, to jednak w życiu przydarzają nam się takie niecodzienne relacje, które ciężko zdefiniować. Ta jest właśnie jedną z tych, którą ciężko nam jakkolwiek określić. Bardzo dobrze prezentuje się również koncepcja ukazująca nam pisarza jako podwójną osobę: tą która żyje oraz tą która spisuje przeżycia tej pierwszej. Niezwykle pomysłowy i intrygujący zabieg, który działa na korzyść produkcji. W obsadzie filmu znalazło się sporo gwiazd z fenomenalną Meggie Smith na czele, której kreacja pani Sheppard jest istnie wyborna. Nie zdziwiłbym się, a nawet poczułbym się lekko zniesmaczony gdyby aktorka nie otrzymała za ową rolę nominacji do Oscara. Oprócz niej na ekranie pojawili się: bardzo robry Alex Jennings, równie dobra Frances de la Tour oraz Jim Broadbent i James Corden.
Koniec końców o ile scenariusz jak i sama historia nieco rozczarowują, to jednak opowieść nadrabia te straty specyficznym humorem, dobrym zarysem postaci, ale przede wszystkim rewelacyjnym aktorstwem całej obsady. Gdyby nie fenomenalne kreacje aktorskie film zapadłby się pod ciężarem poszarpanej, nierównej i średnio ciekawej historii, którą zapewne szybko odłożylibyśmy w niepamięć. Tak to jest szansa, że produkcja nie popadnie w całkowite zapomnienie.
Reżyser Nicholas Hytter prezentując nam "Damę w Vanie" zabiera nas na niezwykłą i pełną niespodzianek przygodę, która nie tyle co opowiada o pani Sheppard, ale również o jej intrygującej więzi z Alanem Bennetem. Fabuła produkcji powstała na podstawie powieści pana Benneta, który miał możliwość przez piętnaście lat gościć na swoim podjeździe ekscentryczną panią Sheppard. Opowieść ukazuje nam cały przekrój znajomości tych dwojga włączając w to liczne wątki poboczne. Główny trzon fabuły ukazuje nam całkiem ciekawą, intrygującą i pełną niespodziewanych zdażeń historię. Głównie za sprawą niezwykle rezolutnej postaci panny Sheppard, która jest swego rodzaju narzędziem napędowym całej opowieści. Gdyby nie ona nie wiem co by z tego filmu zostało, albowiem produkcja posiada bardzo nierówną linię dramatyczną. Oprócz tego nie zawsze jest nas w stanie zaintrygować przez co zdaje nam się jakby cała historia była poszarpana i wyzbyta płynności. Najlepiej z całej opowieści prezentuje się jej początek kiedy poznajemy panią Sheppard. Wtedy z ekranu tryska energia, humor oraz lekkość. Niestety później akcja znacząco zwalnia, a fabuła robi się nudnawa. Watki są rozciągnięte do granic możliwości przez co mamy wrażenie, że środek filmu niewyobrażalnie się nam ciągnie. Oprócz tego wyzbyty jest lekkości i tego co w tej opowieści powinno urzekać nas najbardziej czyli humoru wprost od głównej bohaterki. Niestety zamiast tego otrzymujemy wątki poboczne, które owszem są niezwykle ważnym elementem całej produkcji, ale niestety wyglądają jakby były na siłę doklejone do całej opowieści. Na szczęście pod koniec akcja przyspiesza, a film jakby odzyskuje siły witalne dzięki czemu całość odżywa, a my budzimy się niczym ze snu zimowego. W konsekwencji fabuła pozostawia wiele do życzenia, ale bardzo zła to ona nie jest. W każdym bądź razie jest rewelacyjnym przykładem na to, że ambicja jest niezwykle zgubna. W tym wypadku jej ofiarami są twórcy filmu, którzy chcieli opowiedzieć nam wszystko naraz. Na papierze zapewne wyglądało to znacznie lepiej niż na kinowym ekranie.
Pod względem charakterystyki bohaterów na "Damę w Vanie" nie możemy narzekać. Mamy ciekawe, dobrze zarysowane postacie z krwi i kości, które posiadają solidne "zaplecze" historyczne jak i emocjonalne. Postawiono na dokładną charakterystykę dwójki głównych postaci czyli Alana Benneta i pani Sheppard. Za tymi sylwetkami kryje się ciekawa przeszłość, a zarazem ciekawe relacje, które kreują się między nimi podczas pobytu pani Sheppard na podjeździe Benneta. Obserwujemy jak z początku ich dosyć chłodne stosunki z biegiem czasu przeradzają się w coś znacznie głębszego. Chociaż nie można w tym przypadku mówić o przyjaźni, to jednak w życiu przydarzają nam się takie niecodzienne relacje, które ciężko zdefiniować. Ta jest właśnie jedną z tych, którą ciężko nam jakkolwiek określić. Bardzo dobrze prezentuje się również koncepcja ukazująca nam pisarza jako podwójną osobę: tą która żyje oraz tą która spisuje przeżycia tej pierwszej. Niezwykle pomysłowy i intrygujący zabieg, który działa na korzyść produkcji. W obsadzie filmu znalazło się sporo gwiazd z fenomenalną Meggie Smith na czele, której kreacja pani Sheppard jest istnie wyborna. Nie zdziwiłbym się, a nawet poczułbym się lekko zniesmaczony gdyby aktorka nie otrzymała za ową rolę nominacji do Oscara. Oprócz niej na ekranie pojawili się: bardzo robry Alex Jennings, równie dobra Frances de la Tour oraz Jim Broadbent i James Corden.
Koniec końców o ile scenariusz jak i sama historia nieco rozczarowują, to jednak opowieść nadrabia te straty specyficznym humorem, dobrym zarysem postaci, ale przede wszystkim rewelacyjnym aktorstwem całej obsady. Gdyby nie fenomenalne kreacje aktorskie film zapadłby się pod ciężarem poszarpanej, nierównej i średnio ciekawej historii, którą zapewne szybko odłożylibyśmy w niepamięć. Tak to jest szansa, że produkcja nie popadnie w całkowite zapomnienie.
Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz