Snippet
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tim Roth. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tim Roth. Pokaż wszystkie posty
David jest pielęgniarzem, na co dzień opiekuje się nieuleczalnie chorymi pacjentami. Traktuje swój zawód jak powołanie i z każdą osobą, którą się zajmuje, nawiązuje silną emocjonalną więź. Poza pracą jest samotnym, zamkniętym w sobie człowiekiem, strzegącym tajemnicy swojej przeszłości. Każdego ze swoich pacjentów potrzebuje równie mocno jak oni jego.

gatunek: Dramat
produkcja: USA
reżyser: Michael Franco
scenariusz: Michael Franco
czas: 1 godz. 33 min.
zdjęcia: Yves Cape
rok produkcji: 2015
budżet: -
ocena: 8,0/10










 
Dobro to rzecz względna

Produkcje kinowe oprócz znanych nam podziałów gatunkowych jesteśmy w stanie podzielić jeszcze na dwie kategorie. Na filmy wychodzące spod szyldów wielkich wytwórni, które dzięki dużemu rozgłosowi trafiają do szerokiej publiczności (dla której nomen omen są dedykowane) oraz na produkcje niezależne czy też festiwalowe, które choć dotrą do mniejszej grupki ludzi. Produkcje te w dużej mierze ośmielają się opowiedzieć nam historie, które dla Hollywood są zbyt prawdziwe lub też dotykające zbyt czułych tematów. Po zbyt długiej przerwie od produkcji tego typu z wielką radością powracam do niezależnych, festiwalowych i przeznaczonych dla węższej grupki społeczeństwa produkcji. Albowiem taki jest właśnie "Opiekun" Michaela Franco.

Film Michalea Franco opowiada nam Davidzie – pielęgniarzu, który na co dzień zajmuje się opieką nad osobami schorowanymi, po wypadkach i potrzebujących drobiazgowej opieki. W swoim fachu jest perfekcjonistą, a nawiązywanie więzi z nowymi chorymi przychodzi mu niezwykle łatwo. Jednakże nasz bohater oprócz pomagania innym jest również nieustannie prześladowany przez przeszłość, o której ciężko mu zapomnieć. Produkcja w rewelacyjny sposób ukazuje nam codzienną walkę Davida zarówno za swoją przeszłością jak i jego zmagania z chorymi, którym chce pomóc z całego serca. Jest to postać rozdarta wewnętrznie, która zmaga się nieustannie z dawnymi dziejami, albowiem przypominają jej o tym pacjenci, którymi się zajmuje. Opowieść jest niezwykle intrygująca i niesamowicie wciągająca. Twórca w trakcie trwania filmu co chwila odkrywa przed nami coraz to więcej informacji na temat naszej postaci, a my przez cały ten czas coraz bardziej zagłębiamy się w jego przeszłość, aby zrozumieć jego obecne poczynania. Choć tempo produkcji jest powolne nam to wcale nie przeszkadza, albowiem wydarzenia ekranowe są niezwykle wciągające przez co z zapartym tchem śledzimy losy Davida, aby zrozumieć poświęcenie z jakim wykonuje swoją profesje. Film jest mocno nacechowany emocjonalnie przez co uderza w nas z potężną siłą. Ukazuje cierpienie, chorobę oraz śmierć będące częścią naszego istnienia, o których tak rzadko się mówi, a najlepiej byłoby o nich w ogóle nie wiedzieć. Ukazane w filmie tragedie zdają się być dla nas tak odległe, że aż wręcz nierzeczywiste. Jednakże nigdy tak naprawdę nie wiadomo w kogo uderzą. Być może w osobę będącą tuż obok nas. Wtedy nagle zmienia się perspektywa, a magiczna bańka pryska. Nikt nie jest w stanie tego przewidzieć, a tym bardziej osoby na co dzień trudzące się profesją pielęgniarską. Reżyser rewelacyjnie stopniuje emocje jak i napięcie przez co historia zyskuje na sile i jeszcze bardziej na nas oddziałuje. Tak jak poruszane przez reżysera tematy eutanazji czy aborcji. Franco nie formułuje swojego stanowiska wobec tych zagadnień, ani nie stawia naszego bohatera bo jednej ze stron barykady. Kreuje Davida na ambiwalentną postać, która nieustannie waha się pomiędzy tym co dobre a słuszne lub tym co złe a konieczne. Reżyser tym zabiegiem stara się również wpłynąć na nas abyśmy sami zastanowili się nad tymi zagadnieniami i zdecydowali co jest dla nas słuszne, dobre, złe, albo konieczne. Wydawać by się mogło, że sprawa jest oczywista jednakże w przypadkach ukazanych w filmie nie istnieją znane nam granice przez co sami musimy ustalić je na nowo.

W większości filmów niezależnych na pierwszym planie mamy z reguły jedną postać. Ktoś mógłby powiedzieć zaledwie, ale ja mówię, że to aż nadto. W takich filmach jak "Opiekun" to główny bohater jest najważniejszy, a reszta jest swego rodzaju tłem do jego historii. Jednakże tym razem jest nieco inaczej. Otoczenie naszej postaci jest niezwykle wyraziste przez co nie tylko David skupia naszą uwagę, ale również jego pacjenci, którzy też mają swój wkład w jego życie. Dzięki tak rozbudowanemu tle opowieść o Davidzie wiele zyskuje co ostatecznie przekłada się na pasjonującą historię. Natomiast sam David jest postacią samotną, cichą i bardzo skrupulatną. Jednakże za maską codzienności skrywa prawdziwe swoje oblicze, które zna niewielu. W tej niezwykłej roli rewelacyjnie zaprezentował się nam Tim Roth. Oprócz niego na ekranie pojawiają się jeszcze: Sarah Sutherland, Robin Bartlett, Michael Cristofer oraz Nailea Norvind.

"Opiekun" Michaela Franco rewelacyjnie traktuje o sprawach przyziemnych takich jak cierpienie, choroba i śmierć, ale z drugiej strony ukazuje nam człowieka, który robi co w jego mocy, aby ulżyć każdej osobie, która potrzebuje pomocy. To niezwykle przejmujące i pełne dramatu dzieło, które urzeka nas swoją prostotą prowadzenia akcji jak i niezwykłą głębią opowieści. To teatr jednego aktora, który dzięki świetnie stworzonemu zapleczu jest w stanie bez problemu ukazać nam wszystkie zmartwienia naszej postaci. I w końcu niezwykle wymowne zakończenie opowieści, które można interpretować na różnoraki sposób. Gorąco polecam.


Zapraszamy do polubienia naszego fanpage na facbook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.
 
Kilka lat po wojnie secesyjnej przez wietrzne pustkowia Wyoming podróżują łowca nagród John Ruth, znany jako "Szubienica", oraz zbiegła przestępczyni Daisy Domergue. Ruth ma zamiar doprowadzić kobietę przed oblicze sprawiedliwości. Podczas podróży spotykają innego okrytego złą sławą łowcę nagród majora Marquisa Warrena, niegdyś żołnierza walczącego po stronie Unii, oraz Chrisa Mannixa, renegata z Południa i samozwańczego szeryfa miasta Red Rock, do którego zmierzają. Podróżni zbaczają jednak ze szlaku podczas zamieci śnieżnej. Schronienie znajdują w zajeździe na górskiej przełęczy, gdzie zostają powitani przez czterech nieznajomych. Gdy gwałtowna nawałnica uderza w górski przyczółek, ósemka podróżników zaczyna rozumieć, że szanse dotarcia do Red Rock są bardzo małe.

gatunek: Western
produkcja: USA
reżyser: Quentin Tarantino
scenariusz: Quentin Tarantino
czas: 2 godz. 47 min.
muzyka: Ennio Morrcone
zdjęcia: Robert Richardson
rok produkcji: 2015
budżet: 44 milionów $
ocena: 8,1/10







 
Nie chcesz ich spotkać


Quentin Tarantino jest bardzo specyficznym reżyserem, o czym oczywiście świadczy jego twórczość. Pełne werwy obrazy, wypełnione niezliczoną ilością krwawych potyczek, świetnego humor oraz aktorstwa. Ale przede wszystkim mamy ciekawą i wciągającą opowieść, która nie pozwala nam oderwać od siebie wzroku. Tak przynajmniej było w przypadku poprzednich filmów reżysera. Czy ósma produkcja Tarantino okaże się równie dobra jak pozostałe?

Odpowiedź na to pytanie jest niezwykle prosta jak i dla większości zapewne oczywista, ale nie wyprzedzajmy faktów. Ostatnio Quentin Tarantino opowiedział nam rewelacyjną historię Dr Shultz'a i Django, którzy razem przemierzając Amerykę poszukiwali żony tego drugiego. Tym razem reżyser zdecydował się na nieco inne klimaty i gorące tereny Ameryki Południowej zamienił na mroźne obszary stanu Wyoming. Zima, śnieg i krew na śniegu. Fabuła "Nienawistnej ósemki" jest bardzo ciekawa oraz niezwykle wciągająca. Tak jak inne filmy twórcy spokojnie się zaczyna, a następnie coraz bardziej przyśpiesza, aż do "wielkiego końca". Opowieść zawiera się w sześciu rozdziałach, które szczegółowo przeprowadzają nas przez całą opowieść. Jedna z części jest w całości retrospekcją, która wyjaśnia nam całe zajście. Historia jest świetnie oraz niezwykle szczegółowo napisana dzięki czemu całość jest niezwykle spójna i przejrzysta. Produkcja jest mroczna, tajemnicza i oczywiście krwawa jak to u Tarantino bywa, aczkolwiek muszę przyznać, że tym razem krwi jest mniej. Zresztą tak jest ze wszystkim. Obraz bardzo powoli się rozkręca przez co akcja produkcji jest raczej umiarkowana. Raz za czasu trochę przyśpiesza, ale tylko nieznacznie. To wszystko czyni obraz bardziej spokojnym (jeśli w ogóle można tak powiedzieć) niż wcześniejsze filmy reżysera. Wygląda to tak jakbyśmy zminimalizowali wszystko. Akcja toczy się zaledwie w jednej lokacji (sklepik z różnorodnościami Minie), liczba postaci jest ograniczona oraz wolniejsze tempo produkcji sprawiają wrażenie małego pola do popisu. Jednakże nie jest to problem dla Tarantino. Ten specjalnie tworząc lekki i sielankowy klimat sprawił, że jego najnowsze dzieło lekko odbiega od poprzednich produkcji będąc bardziej kameralnym. Bynajmniej nie oznacza to, że nudnym. Twórca pomimo wolniejszego tempa niezwykle ciekawie przedstawia nam historię ósemki nieznajomych, którzy nie powinni się spotkać. Oprócz tego świetnie kreuje postacie oraz rewelacyjnie aranżuje sceny na tak małym metrażu jakim jest zajazd Minnie. Co jak co, ale ostatecznie w knajpie dochodzi do całkiem niezłej jatki. Choć nie jest ona ani trochę podobna skalą do pojedynków z "Django", to jednak zdecydowanie zasługuje na uznanie. To na co jeszcze warto zwrócić uwagę to fenomenalne dialogi, napięcie oraz nieoczekiwane zwroty akcji. Innymi słowy niby stary Tarantino, ale jednak nowy.

To co zawsze w filmach Quentina Tarantino prezentowało się na niezwykle wysokim poziomie to aktorstwo. Reżyser posiada niezwykły dar wydobywania z aktorów tego co najlepsze oraz pcha ich do tworzenia całkiem nowych kreacji dzięki czemu jego produkcje są zawsze "świeże" i oryginalne. Najlepszym przykładem tego stwierdzenia jest Christoph Waltz, który dwukrotnie występując u Tarantino ("Bękarty wojny", "Django") był w stanie wykreować dwie całkiem inne postaci, które były równie ujmujące. Za swoje wcielenia dwukrotnie zgarną Oscara®, a więc jego współpraca z reżyserem okazała się bardzo owocna. Ale Waltz nie jest jedyny. Oprócz niego można wymienić jeszcze tuzin aktorów, którzy w filmach Quentina prezentują się fenomenalnie. W przypadku "Nienawistnej ósemki" oczywiście nie mogło być inaczej. W rolach tytułowej nienawistnej ósemki mamy: genialnego Samuel L. Jacksona, rewelacyjnego Kurta Russel'a, fenomenalną Jennifer Jason Leigh, kapitalnego Waltona Goggins'a, wybornego Tima Roth'a, równie dobrego Bruce Dern'a, świetnego Michaela Madsen'a oraz bardzo dobrego Demiána Bichir'a. W epizodycznej roli pojawia się również Channing Tatum, który także prezentuje się dobrze.

Produkcja może również pochwalić się wyśmienitym wykończeniem, które sprawia, że film prezentuje się wręcz wybornie. Mamy rewelacyjne zdjęcia Roberta Richardson'a, który nakręcił dzieło Tarantino na wyjątkowej taśmie 70 mm z wykorzystaniem kamery Ultra Panavision 70. Dzięki tak rozległemu metrażowi krajobrazy górskie prezentują się jeszcze bardzie majestatycznie. W połączeniu z bardzo dobrą muzyką Ennio Morricone tworzą naprawdę zgrany zespół. Warto jeszcze zwrócić uwagę na wyjątkowy klimat, humor oraz ciekawie zarysowane postacie.

Ostatecznie "Nienawistna ósemka" to film godny polecenia nie tylko dla fanów Quentina Tarantino, ale również dla całej reszty. Posiada intrygującą i wciągającą historię, ciekawe postacie, rewelacyjne aktorstwo oraz wyśmienite wykończenie. Ciekawie prezentuje się również zakończenie, które wpisuje się w minimalistyczną formę obrazu. Krwawe jatki dodają produkcji uroku, a całość po prostu rewelacyjnie się ogląda. Choć film trwa ponad dwie i pół godziny nie jesteśmy w stanie oderwać od niego wzroku. To się nazywa rozrywka na najwyższym poziomie.


Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.