Snippet
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Eva Green. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Eva Green. Pokaż wszystkie posty
Delphine to poczytna paryska pisarka, która od jakiegoś czasu cierpi na brak weny. Gdy pewnego dnia w trakcie podpisywania książek poznaje tajemniczą kobietę, jej życie zaczyna stopniowo zbaczać z wcześniej wytyczonego toru. Między kobietami rodzi się relacja, która z czasem z przyjaźni zmienia się w toksyczne uzależnienie. Delphine zaczyna tracić kontrolę nad swoim życiem, a wszystko co uważała dotychczas za pewnik, zmienia swe pierwotne znaczenie.

gatunek: Komedia
produkcja: USA
reżyseria: Roman Polański
scenariusz: Olivier Assayas, Roman Polański
czas: 1 godz. 36 min.
muzyka: Alexandre Desplat
zdjęcia: Paweł Eldman
rok produkcji: 2017
budżet: -
ocena: 6,0/10

















Bez szału, ale poprawienie


Twórczość artystyczna jest jak życie. Nigdy nie wiadomo co nam przyniesie. Napędzana nietuzinkowymi pomysłami, śmiałym rozwiązaniami i czystą radością tworzenia stoi na czele najtrudniejszych profesji. Albowiem bardzo łatwo podczas tworzenia popaść w rutynę bądź też doświadczyć załamania nerwowego lub najzwyczajniej w świecie się wypalić. Stracić iskrę wzniecającą pożar. Co ciekawe odnosi się to nie tylko do fabuły obrazu, ale również do jego twórców.

Delphine to słynna francuska pisarka. Właśnie odnosi kolejny sukces po wydaniu swojej najnowszej powieści. Niestety jak sama twierdzi, napisanie tej książki nie było łatwe i kosztowało ją dużo zdrowia. Jest pusta i bez chęci do dalszej pracy. Z niespodziewaną pomocą przychodzi Elle (albo Ona w polskiej wersji), z którą nasza bohaterka się szybko zaprzyjaźnia. Wkrótce przekonuje się, że Elle nie zależy jedynie na przyjaźni. Rozpoczyna się niebezpieczna gra... Roman Polański po kilku latach nieobecności na rynku filmowym powraca z nowym dziełm. Co prawda jego oryginalna premiera miała miejsce w Cannes już rok temu, to jednak my mamy możliwość obejrzeć film dopiero teraz. I choć nie czekałem na ten film gorliwie (no może tylko ze względu na Evę Green) to muszę przyznać, że byłem bardzo ciekaw kinowego seansu. Będąc już po odbytym pokazie, stwierdzam, że ani się przesadnie nie zawiodłem, ani nadzbyt zachwyciłem. Dlaczego? Już wyjaśniam. Zaczynimy jednak od tego, że film powstał na podstawie powieści o takim samym tytule autorstwa Delphine De Vigan. Książkę Polańskiemu podsunęła żona, a on nakręcił film. Nie ma to jak #CouplePower. Wracając jednak do produkcji, muszę przyznać, że książki nie czytałem i nie jestem pewien czy już ją przeczytam, ale to z całkiem innych powodów, o których powiem później. Natomiast sam film rozpoczyna się zaskakująco dobrze. W bardzo wartkim i zwięzłym wstępie reżyser zawiera wszystko to co potrzebne do zaciekawienia nas swoją opowieścią. Wyraziste bohaterki, tajemnica oraz groza. Koniec końców niczego więcej nam nie trzeba. W opowieść wchodzi się gładko i bezproblemowo podażą za głównym wątkiem. Z czasem więź między bohaterkami się zagęszcza i na ekranie robi się intensywniej, niestety nie można tego samego powiedzieć o naszych odczuciach. Przede wszystkim im dalej w las tym produkcja staje się coraz bardziej niemrawa, rozmyta, niekonkretna i niespójna. Opowieść z początku ciekawa i wciągająca zaczyna się rozmywać w nicość, tak jakby traciła wszystkie kolory czyniące ją wyrazistą. Fabuła niestrudzenie brnie do przodu, jednakże po czasie zapomina, co tak naprawdę w tej historii jest najważniejsze. Emocje, intryga oraz tajemnica. Wszystkie te trzy elementy, które nam towarzyszyły od początku, zaczynają z czasem ulegać degradacji, aż zostaje tylko pusty pancerz. Co prawda ten pancerz również da się całkiem bezproblemowo oglądać, ale to już nie to samo uczucie, albowiem widać ten przeskok między początkiem a końcem. To samo tyczy się pierwszoplanowej, czyli jedynej intrygi zawartej w obrazie. Im dalej w las tym główny wątek zaczyna się coraz bardziej rozmywać. Z czasem zaczyna przybierać niekiedy nawet kuriozalne rozmiary. Kolejną rzeczą, której mi w produkcji zabrakło to brak przysłowiowego "mięsa". Zwiastun zapowiadał soczystą i poniekąd brutalną (ale nie w dosłownym sensie) opowieść, która nie tylko zszokuje, ale także pozostawi nas w osłupieniu. Film niestety ledwo wywiązuje się z jednego założenia. Filmowa historia niekiedy okazuje się zbyt grzeczna, kiedy chwiałoby się zaatakować z "grubej rury". Brak jej drapieżnego pazura, który byłby w stanie wprowadzić nieco życia w dalszą część filmu i sprawiłby, że nie byłaby taka monotonna. Liczyłem, że otrzymam coś więcej. Coś bardziej soczystego i wyrazistszego niż to, co ostatecznie mogłem ujrzeć na ekranie. Co ciekawe inny punkt widzenia dostarczają osoby, które przeczytały powieść, albowiem większość z komentarzy jest zdania, że książka zbyt dobra, ani ciekawa nie jest. Ponadto nazywają ją niebywale "nie filmową" powieścią, a jej ekranową adaptację pozytywnym zaskoczeniem biorąc pod uwagę ogrom materiału oraz niezbyt dobrą przyswajalność oryginału. Jak widać, każdy kij ma dwa końce. Jednakże jeśli brać pod uwagę sam film to szału nie ma. Jest poprawnie, ale mogło być lepiej.

Aktorsko jest dobrze, niekiedy nawet bardzo dobrze, ale niestety nie tak dobrze, jak byśmy tego chcieli. Aktorki rewelacyjnie wchodzą w swoje role i perfekcyjnie portretują odrębne charaktery swoich postaci. Jedyny problem leży w scenariuszu, który nie doprecyzowuje ich sylwetek. Z początku nam to nie przeszkadza, ale z czasem staje się to uciążliwe. Naszym bohaterkom zaczyna brakować głębi, przez co ich działania oraz nastroje niekiedy wypadają niesamowicie płasko i bez przekonania. Twórcy zbyt wiele czynników zostawiają nietkniętych oraz urwanych w sferze domysłów. Nie byłoby w tym nic złego, jak na przykład jest z otwartym zakończeniem. Problem niestety pojawia się wtedy, gdy zbyt wiele rzeczy jest niepewnych i słabo umotywowanych. Wtedy cała opowieść zaczyna się sypać. Na szczęście aktorki są w stanie umiejętnie ograć te niedogodności. Emmanuelle Seigner jest bardzo przekonująca jako cierpiąca na depresję i załamanie nerwowe pisarka, a Eva Green perfekcyjnie ukazuje niesamowicie tajemniczą i nieobliczalną Elle. Reszta aktorów świetnie wypełnia tło opowieści.

Strona techniczna zawodzi najmniej. Przede wszystkim ze względu na jej świetne dopracowanie. Mamy przede wszystkim bardzo dobre zdjęcia Pawła Eldmana, ciekawą i ujmująca muzykę Alexandre Desplata oraz świetny montaż. Dodatkowo należy pochwalić kostiumy, charakteryzacje, oraz scenografię. Należy również zwrócić uwagę na niepokojący klimat, który co prawda z czasem ulatuje, ale koniec końców potrafi być bardzo intrygujący.

"Prawdziwa historia" to sprawnie zrealizowany film, który ukazuje nam świetną pracę rzemieślniczą, ale zawodzi pod względem treści i przekazu. Obydwaj twórcy polegli. Romanowi Polańskiemu brak już tego drygu do mięsistych opowieści, a scenarzyście brak dokładności i wiarygodności. Koniec końców wyszło naprawdę przyzwoicie, ale dało się osiągnąć zdecydowanie lepszy efekt, biorąc pod uwagę potencjał opowieści. I nie mówią tutaj o papierowym pierwowzorze.

Zapraszam do polubienia profilu facebook'okwego abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.

Wywołująca dreszcz emocji i grozy opowieść o domu sierot na tajemniczej wyspie, zamieszkiwanej niegdyś przez równie tajemnicze dzieci. Szesnastoletni Jakub, którego dziadek był jednym z nich, przyjeżdża na wyspę, żeby za wszelką cenę odkryć przeszłość dziwnego, zniszczonego domu i jego małych mieszkańców.
   
gatunek: Fantasy, Przygodowy
produkcja: USA, Belgia, Wielka Brytania
reżyser: Tim Burton
scenariusz: Jane Goldman
czas: 2 godz. 7 min.
muzyka: Michael Higham, Matthew Margeson
zdjęcia: Bruno Delbonnel
rok produkcji: 2016
budżet: 110 milionów $
ocena: 8,2/10










 
Osobliwym być

Młodzież to jedna z największych grup docelowych na świecie. Wielu twórców jak i producentów kieruje swoje dzieła właśnie do młodych odbiorców, aby zaintrygować ich światem oraz wprowadzić do dorosłości. Wyróżnia się literaturę młodzieżową, filmy młodzieżowe, ale również gry przeznaczone specjalnie dla młodych. Jednakże bardzo szybko można pojąć, że tak naprawdę nie ma granic określających dane dzieła. Wiele z nich wykracza poza ustalone ramy i jest czymś więcej niż tworem przyporządkowanym do jednej kategorii. Tak właśnie jest z Timem Burtonem, któremu nie po raz pierwszy udaje się w fenomenalny sposób nagiąć przyjęte zasady. Widzieliśmy już to w niesamowitym "Charliem i fabryce czekolady" czy "Alicji w Krainie Czarów", gdzie ewidentnie łamano rozmaite konwencje dzięki czemu jego obrazy okazały się tak samo dobre dla dzieci (no może tych trochę większych) jak i dorosłych. Najnowszy projekt reżysera już z samego początku wydawał się idealnie pasować do jego mrocznego emploi. Jednakże czy twórca nadal jest w formie?

"Osobliwy dom Pani Peregrine" to powieść z 2011 roku napisana przez Ransoma Riggisa, który ukazał w niej niezwykle mroczny, tajemniczy, ale zarazem magiczny świat osobliwych dzieci. Bardzo szybko okazało się, że książka to międzynarodowy sukces, który dosłownie porwał czytelników (tych dużych i małych). Nie trzeba było długo czekać, aż któraś z wytwórni wykupi prawa do ekranizacji i rozpocznie produkcję. Tak to już jest z międzynarodowymi bestsellerami. Bohaterem powieści jak i filmu jest Jake, który postanawia odwiedzić stary sierociniec, w którym jego dziadek mieszkał za młodu. Dom ten prowadzony był przez tajemniczą panią Peregrine, która opiekował się dziećmi z niezwykłymi mocami. Zwano je osobliwymi. Podążając za wskazówkami Jake trafia na wyspę, o której słyszał z historyjek dziadka. Jednakże ku jego zdziwieniu opowieści okazują się prawdziwe... Takim oto sposobem wkraczamy w niezwykle intrygujący, pełen magii, niebezpieczeństwa oraz uroku świat, któremu ciężko się oprzeć. Wprawiony w boju Tim Burton dobrze wie jak ugryźć tę historię i opowiedzieć nam ją w odpowiedni sposób. Reżyser znany jest z mrocznego i nieco dziwnego klimatu swoich produkcji, które stały się wyznacznikiem jego twórczości. Jednakże tym razem sama książka jest już na swój sposób tajemnicza, inna i niezwykle ekscytująca. Co więc może zrobić z nią znany z odważnych i niecodziennych filmów reżyser? Ukazać nam całkiem nową wersję papierowego pierwowzoru! W istocie Tim Burton okazał się świetnym wyborem do zekranizowania niezwykle osobliwej książki. Jego mrok, niecodzienne pomysły oraz egzotyczne podejście do produkcji jest nietypowe, a zarazem bardzo pożądane. Reżyser bierze książkę jako bazę, a następnie przerabia ją na coś całkiem nowego i szalonego. Zwiastuny to jedynie niewielki jej przedsmak, które tak naprawdę niczego konkretnego nam nie pokazują. Natomiast całość okazuje się świetną przygodą.  Kluczowy okazuje się wstęp do historii, który w zaskakujący sposób potrafi nas zaintrygować oraz sprawić, że z zaciekawieniem będziemy śledzić poszukiwania osobliwego domu przez Jakea. Całość okraszona świetnie wpasowanymi retrospekcjami w iście nieziemski sposób wprowadza nas do głównego wątku produkcji. Fabuła obrazu jest niezwykle intrygująca oraz bardzo wciągająca dzięki czemu z wielkim entuzjazmem śledzimy losy naszego bohatera oraz jego nowych przyjaciół. Wchodząc do świata osobliwych czujemy się jakbyśmy przenieśli się do innego świata pełnego magii, niespodzianek oraz niesamowitego uroku, który zachwyca nas na każdym kroku. Do tego stopnia, że chcielibyśmy trwać w nim wiecznie. Jednakże twórcy jasno dają nam do zrozumienia, że nic nie jest takie kolorowe jak by nam się mogło wydawać. Również pełen niespodzianek świat osobliwych ma swoje mroczne i niebezpieczne strony, które nie pozwalają żyć innym w całkowitym spokoju. Reżyser pokazuje, że gdziekolwiek będziemy i kimkolwiek będziemy zawsze czekać na nas będą niebezpieczeństwa jak i ludzie gotowi nas skrzywdzić. Nic nie jest idealne, a więc czemu kraina osobliwych miałaby taka być? Burton w rewelacyjny sposób oprócz uroków domu pani Peregrine pokazuje nam również minusy mieszkania w nim i bycia osobliwym. Choć wydawać by się mogło, że to niemożliwe, to jednak nie można mieć wszystkiego. Jake bardzo pragnie zostać w świecie osobliwych tak długo jak może, natomiast niektórzy rezydenci sierocińca marzą o tym by wieść całkiem normalne i spokojne życie. Tymi zabiegami twórcy pokazują nam, że nie wszystko co wydaje się wspaniałe w istocie takie jest oraz, że bycie niezwykłym nie zawsze przysparza tyle radości ile moglibyśmy się spodziewać. Oczywiście jest jeszcze główny wątek produkcji skoncentrowany na Głucholcach pragnących dzieci pani Peregrine. Cała historia koncentrująca się wokół niego jest pełna wartkiej akcji, niespodziewanych zwrotów akcji oraz całej masy szalonych wydarzeń, które okazują się świetną rozrywką. Fabuła natomiast jest niezwykle urzekająca, pełna ciekawych i wciągających wydarzeń, które pozwalają nam się rozmarzyć i zapragnąć wejść do jednej z pętli czasowych, aby poznać osobliwe dzieci. Całość okraszona jest niesamowitymi zwrotami akcji oraz wartką akcją, która nie pozwala nam się nudzić. Innymi słowy dobra robota.

Pod względem aktorskim produkcja prezentuje się bardzo dobrze. Mamy bardzo ciekawie zarysowane postaci, które momentalnie urzekają nas swoim urokiem osobistym oraz charyzmą. Szczególnie osobliwe dzieci, których po prostu nie da się nie lubić. Każdy z nich prezentuje odmienną osobowość, która na swój sposób jest ujmująca. Na pierwszym planie mamy rewelacyjną Evę Green jaką panią Peregrine. Aktorka idealnie sprawdziła się w tej roli ukazując nam całkiem nowe oblicze aktorskie. Jej postać jest pełna witalności, werwy, krzepy oraz odpowiedniej dawki humoru jak i tajemnicy. Niekiedy czasem ukazuje nam swoje bardziej szalone oblicze, które jeszcze bardziej nas absorbuje.  Zaraz za nią mamy Asę Butterfly'a w roli Jakea. Aktor wypada całkiem dobrze na ekranie, aczkolwiek niekiedy brak mu charyzmy czy zdecydowania. Czasami mamy wrażenie, że jest nieco ospały, albo zacofany. Na szczęście potrafi również wykrztusić z siebie więcej niż jadą emocję dzięki czemu nie wypada tak źle. Nie należy zapominać o naszych przeuroczych dzieciach, które również świetnie wypadły na ekranie. Wśród nich są: Ella Purnell jako Emma, Finlay MacMillan jako Enoch, Lauren McCrostie jako Olive, Hayden Keeler-Stone jako Horacy, Georgia Pemberton jako Fiona, Milo Parker jako Hugh, Raffiella Chapman jako Clare i Pixie Davies jako Bronwyn. W roli głównego antagonisty mamy świetnego Samuela L. Jacksona. W obsadzie znaleźli się również: Chris O'Dowd, Judi Dench, Terence Stamp, Rupert Everret i Allison Janney.

Od strony technicznej obraz również prezentuje się rewelacyjnie. Mamy bardzo dobre zdjęcia, świetne efekty specjalne oraz klimatyczną muzykę, która uwaga nie jest Dannyego Elfmana, ale strasznie przypomina jego muzykę z "Charliego i fabryki czekolady". Nie wiem jak do tego doszło, ale chyba nie ma sensu się nad tym zastanawiać. Oprócz tego warte uwagi są świetne kostiumy oraz charakteryzacja (osoba odpowiedzialna za włosy Evy Green zdecydowanie powinna dostać jakąś nagrodę). Oprócz tego bardzo ważny jest klimat pełen napięcia, mroku, tajemnicy i grozy, ale również magii, uroku oraz szczęścia. Niestety to film Burtona, a więc niech nie skusi was familijny zwiastun. Ten film taki nie jest. Ma w sobie również wiele drastycznych scen typowych dla reżysera, które raczej wchodzą w konwencję horroru niż filmu familijnego. Nie dajcie się zwieść i nie zabierajcie na niego małych dzieci bo nie dadzą wam spać z powodu potworów. Co ciekawe produkcja pomimo kilku drastycznych scen i swojego mroku jest zaskakująco pogodna w odbiorze oraz pełna humoru, który sprawia, że całość jest jeszcze lżejsza.

"Osobliwy dom Pani Peregrine" to jeden z najbardziej wyczekiwanych filmów tego roku. Wszystko za sprawą ekranizacji bestselleru oraz znanego reżysera. Oczekiwania wobec produkcji były wysokie, ale zapewniam Was, że film bez problemu im sprostuje. Ma w sobie to co najlepsze z powieści oraz ze znanego emploi Burtona. Opowieść jest bardzo intrygująca, niesamowicie wciągająca oraz pełna magii, mroku, tajemnicy oraz niebywałego uroku. Nie zabraknie w niej również zaskakujących zwrotów akcji, wartkiej fabuły, dobrego aktorstwa, ciekawych postaci oraz świetnego wykończenia. Znaczące dla opowieści jest również zakończenie, które kończy całość w zaskakujący sposób. I nawet jeśli nie jest zbyt efektowne, to jednak kryje w sobie coś więcej. Pokazuje, że ważna jest praca zespołowa oraz wspieranie się nawzajem. Albowiem z tego płynie siła oraz odwaga.

Zapraszam do polubienia profilu facebook'okwego abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami. 

Londyn, koniec XIX wieku. W mieście coraz częściej pojawiają się doniesienia o bestialskich zbrodniach. Sprawcy pozostają nieznani, a gorączkowo poszukująca ich policja jest bezradna. Jedynie znany i ceniony podróżnik sir Malcolm Murray, którego córka zaginęła w niejasnych okolicznościach, oraz tajemnicza, obdarzona niezwykłym wdziękiem spirytystka Vanessa Ives są przekonani, że za morderstwa odpowiedzialne są nadprzyrodzone moce. Rozpoczynają więc własne śledztwo, a do ich zespołu dołączają także pochodzący ze Stanów Zjednoczonych rewolwerowiec Ethan Chandler oraz zafascynowany granicą pomiędzy życiem a śmiercią doktor Victor Frankenstein.
 
oryginalny tytuł: Penny Dreadful
twórca: John Logan
gatunek: Dramat, Horror 
kraj: USA
czas trwania odcinka: 1 godz.
odcinków: 27
sezonów: 3
muzyka: Abel Korzeniowski
zdjęcia: Xavi Giménez, Owen McPolin, P.J. Dillon, John Conroy
produkcja: Showtime
średnia ocena: 8,5/10 (system oceny seriali wyjaśniam tutaj) 
wiek: dozwolone od 16 lat (wg. KRRiT)






"Penny Dreadful" w wolnym tłumaczeniu mogłoby brzmieć jak: "Groza za grosza", "Grozy za grosz", "Za grosz grozy" lub "Groza za pensa" (z ang. penny – to grosz, dreadful – to coś strasznego, przerażającego). Tytuł odnosi się do wiktoriańskiego Londynu, w którym to sprzedawano pewnego rodzaju straszne historyjki w formie gazety, a kupić je można było za jednego grosza. Stąd właśnie wziął się ten tajemniczy tytuł.



Sezon 1
Coś jest nie tak z nami wszystkimi



Ocena sezonu: 7,8

Po tym jak dosłownie "napaliłem" się na produkcję i wreszcie znalazłem czas na zapoznanie się z jej treścią udało mi się ją obejrzeć w dwa dni. Niesamowicie mnie wciągnęła i zaintrygowała, ale niestety doznałem także lekkiego rozczarowania. Dlaczego? Już wyjaśniam.

Na sam początek należy wspomnieć, że już sam pomysł na "Dom Grozy" zasługuje na jakąś nagrodę. Umieszczenie wszystkich postaci z literatury grozy takich jak: Dr Frankenstein, Wilkołak, Dorian Grey, potwór Frankensteina i Dracula w jednej opowieści jest niezwykle ciekawym i śmiałym projektem. John Logan, twórca serialu zaproponował nam opowieść wykorzystującą tych znanych nam już dobrze bohaterów, których następnie umieścił w tym samym miejscu i tym samym czasie tak, aby losy ich wszystkich przeplatały się ze sobą nawzajem. Istny geniusz. Wracając jednak to fabuły produkcji należy powiedzieć, że jest ona wartka i intrygująca. Choć w akcji często zdarzają się przestoje, twórcy co chwila zaskakują nas czymś nieoczekiwanym i tajemniczym przez co wybaczamy im wszystkie wpadki. Historia jest bardzo rozbudowana i wyczerpująco opowiada nam o każdej z postaci tyle ile powinniśmy o niej wiedzieć. Oczywiście poza wyjątkiem Vanessy Ives, która jako pierwszoplanowa bohaterka dostała cały odcinek poświęcony jej trudnemu życiu. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy tutaj do czynienia z ciekawie zarysowanymi jak i sportretowanymi postaciami. Psychologia naszych bohaterów jest niezwykle złożona i mroczna dzięki czemu nigdy nie jesteśmy w stanie przeczuć ich toku rozumowania czy działania. Tak samo zresztą jest z wydarzeniami ukazywanymi na ekranie, które nie sposób jest przewidzieć. Niestety choć intryga skonstruowana przez twórców prezentuje się naprawdę dobrze to jest ona trochę rozciągnięta na te osiem odcinków. Mam wrażenie jakby czegoś jej jeszcze brakowało przez co jej potencjał nie został maksymalnie wykorzystany.

Pod względem aktorskim produkcji nie można absolutnie nic zarzucić ponieważ gra każdego z artystów jest rewelacyjna, a to wszystko dzięki świetnym doborze aktorów do swoich ról.  Nie da się jednak ukryć, że Eva Green to dosłownie perełka serialu, gdyż po raz kolejny udowodniła ona jak wielki talent posiada. Szczególnie radzę zwrócić na nią swoją uwagę przy 2 i 7 odcinku. Reszta obsady wcale nie prezentuje się z gorsza. Mamy świetnego Josha Hartnett'a w roli tajemniczego Ethana Chandler'a,  Timothyego Dalton'a jako równie skrytego Sir Malcolma oraz Billie Piper jako wybrankę serca jednego z bohaterów. Oprócz nich rewelacyjnie prezentują się: Harry Treadaway (Dr Frankenstein), Rory Kinnear (Potwór Frankensteina) i Reeve Carney (Dorian Grey).

Produkcja posiada nieziemski klimat, niczym z oldschoolowych horrorów, dzięki któremu Londyn staje się jeszcze bardziej mroczniejszy niż kiedykolwiek. Z racji, że za serial odpowiada nam stacja Showtime, mamy do czynienia również ze świetnymi efektami specjalnymi, stworzoną z wielkim rozmachem scenografią oraz rewelacyjnym wykończeniem. Do tego dochodzą jeszcze bardzo dobre zdjęcia i fenomenalna muzyka Abla Korzeniowskiego – autora soundtracku do "Ziarna Prawdy".
 

Pierwszy sezon "Penny Dreadful" okazał się całkiem nowym i ciekawym doświadczeniem, które na pewno zapadnie w mojej pamięci. Gdyby nie lekko rozwleczona intryga i świadomość, że twórcy nie wykorzystali maksymalnego potencjału opowieści zapewne byłby to rewelacyjny serial. Tak to ze smutkiem muszę mu przyznać taką, a nie inną ocenę choć wiem, że mógłby zasługiwać na znacznie większą. Może drugi sezon dostarczy mi tego czego brakowało mi tym razem? Kto wie? Wkrótce się przekonamy.





Sezon 2
Nie ma spoczynku dla przeklętych



Ocena sezonu: 8,5

Po prawie rocznej przerwie Vanessa Ives, Sir Malcolm, Ethan Chandler oraz cała reszta bohaterów serialu "Penny Dreadful" powróciła w drugim sezonie. Muszę przyznać, że ucieszył mnie ten fakt gdyż z chęcią powróciłbym do świata pełnego tajemnic, mrocznych przygód i oczywiście demonów. Zatem co takiego ma nam do zaoferowania kolejny sezon serii?

Po emocjonującej, ale niestety lekko rozczarowującej końcówce poprzedniego sezonu kolejny zaczyna się z wielkim przytupem i daje nadzieję na lepsze. Historia bez problemu potrafi nas zaintrygować i prędko wciągnąć w wir akcji. Tempo zdarzeń wyraźnie przyspieszyło w stosunku do pierwszego sezonu. Wydarzenia są znacznie ciekawsze, mroczniejsze i bardziej krwawe. Szokują, wzruszają i przyprawiają o dreszcze. Opowieść jest bardzo płynna i spójna. Dzięki rewelacyjnemu scenariuszowi Johna Logana całość ponownie sprawia wrażenie kompletnej i dopiętej na ostatni guzik opowieści z zaplanowanymi w najdrobniejszych szczegółach intrygami. Powiększenie sezonu o dodatkowe dwa odcinki otworzyło twórcy większe pole do popisu, a historia tylko z tego skorzystała. Podczas oglądania drugiego sezonu wielokrotnie doznamy zdziwienia czy też szoku, ponieważ wiele rzeczy w trakcie akcji ulega drastycznym zmianom. To, co do tej pory wiedzieliśmy na dany temat, może okazać się nic niewartym wspomnieniem, które uświadamia nas tylko, jak bardzo się myliliśmy. Dotyczy to zarówno postaci, jak i wydarzeń ekranowych. Nasi bohaterowie muszą przezwyciężyć swoje lęki, zapomnieć dawne dzieje oraz zaakceptować swoją inność, aby być w stanie stanąć do walki. Niestety mroczne siły wcale nie odpuszczają. Sprawa jest coraz bardziej skomplikowana, przeszłość jeszcze bardziej tajemnicza, a stawka niesamowicie wysoka.

W drugim sezonie powracają starzy bohaterowie, ale pojawiają się również nowi. Na pierwszym planie jednak nadal bryluje świetna Eva Green, której tajemnicza Vanessa Ives zaczęła stawać się mniej zagadkowa, niż to miało miejsce wcześniej. Wszystko to dzięki kolejnemu odcinkowi poświęconemu wyłącznie jej, który rozwiewa pewne niewiadome. Zaraz za nią jest Josh Hartnett, którego Ethan Chandler nabrał w serialu znacznie większej wagi. To samo tyczy się Timothy’ego Daltona – Sir Malcolma. Więcej czasu ekranowego, jak i ciekawszą opowieść dostają także Victor Frankenstein (Harry Treadaway), potwór Frankensteina (Rory Kinnear) oraz Dorian Grey (Reeve Carney), którego udział w pierwszym sezonie był wręcz niepotrzebny. W bardzo dobrej roli powraca Billie Piper po niezbyt przekonującej Bronie Croft. Świetnie poradziła ona sobie ze zbudowaniem od zera całkiem nowej bohaterki, która z Broną nie ma nic wspólnego. Świetna robota. Na ekran powracają także z pierwszej serii madame Kali/Poole (Helen McCrory) oraz groteskowy pan Ferdinand Lyle (Simon Russell Beale). Cała obsada spisała się świetnie i nie ma sobie kompletnie nic do zarzucenia.

Efekty specjalne stoją na bardzo wysokim poziomie, tak jak przygotowana z wielkim rozmachem scenografia. Mamy także okazję podziwiać piękne kostiumy oraz rewelacyjną charakteryzację postaci. Nie należy oczywiście zapomnieć o wyjątkowo mrocznym klimacie produkcji niczym z klasyków kina grozy i świetnie podkreślającą to muzyką Abla Korzeniowskiego. Wszystko to składa się na świetne wykończenie, którym nie każdy serial może się poszczycić.

Takim oto sposobem po nie do końca satysfakcjonującym pierwszym sezonie otrzymujemy drugi, który prezentuje się o wiele lepiej niż poprzednik. Ma wszystko to, czego brakowało mi w pierwszej serii, i dostarcza nam rozrywki na znacznie lepszym poziomie. Aczkolwiek mam wrażenie, że pan Logan jest w stanie wycisnąć jeszcze więcej ze swojej opowieści. Ma ona znacznie większy potencjał, niż można by sądzić. Na razie twórca grał ostrożnie i z rozwagą odkrywał przed nami kolejne karty, ale końcówka sugeruje nam, że czas powściągliwości minął i nadeszła pora, aby ukazać większy arsenał. Sądzę, że właśnie w taką stronę pójdzie "Dom Grozy" i wręcz olśni nas w trzecim sezonie. Już nie mogę się doczekać!






Sezon 3
Obejmij swoją ciemną stronę



Ocena sezonu: 9,2

Od ostatniego starcia pomiędzy siłami dobra i zła minął już prawie rok. Wtedy to Vanessa Ives, Sir Malcolm, Ethan Chandler oraz doktor Frankenstein musieli zmierzyć się mroczną stroną. Jedni stanęli naprzeciwko samego szatana, natomiast inni musieli się zmierzyć z własnymi demonami. Emocjonująca końcówka przyniosła kilka istotnych zmian. Pożegnaliśmy niektórych bohaterów jak i dotychczasowego wroga. Jednakże siły zła nie zamierzają odpuścić przez co na horyzoncie pojawia się nowy przeciwnik, który nie da spokoju Vanessie oraz jej towarzyszom. Czy nasi bohaterowie pokonają również tego wroga?

Po istotnie emocjonującej końcówce poprzedniego sezonu w "Domie Grozy" zaszło sporo znaczących zmian. Przede wszystkim pod względem postaci głównej bohaterki Vanessy Ives, na której ostatnio stoczona walka zostawiła nieodwracalne ślady. Oprócz tego drogi naszych postaci się rozeszły. Każdy z naszych bohaterów ruszył własną ścieżką zostając przy okazji zdanym na samego siebie. Wszyscy dobrze wiemy, że gdy grupa się rozdziela dużo łatwiej jest ją wyeliminować. Osoba za osobą... Już po pierwszych zapowiedziach nowego sezonu dało się wyczuć, że nadchodząca seria będzie wyjątkowa. Już w pierwszym odcinku twórca serii nam pokazał klasę samą w sobie udowadniając wszystkim, że w istocie sezon trzeci będzie niczym objawienie. Co ciekawe w istocie tak jest, albowiem ten sezon nie dość, że wyróżnia się na tle pozostałych, to jest również najlepszym z całej serii (tak jak przepowiadałem). Gotowi na ekstremalne doświadczenia? Omawianie sezonu należy rozpocząć od pierwszego epizodu, który w najnowszej serii jest niezwykle istotnym elementem napędowym dla całej produkcji. Tym razem John Logan odważnie wkracza w nową serię i serwuje nam rozpoczęcie jakiego do tej pory nie widzieliśmy. Historia nie tyle co ukazuje nam nowe postacie, ale również ukazuje losy pozostałych bohaterów przez co prawie nikt nie zostaje pominięty. Wartka akcja, szokujące wydarzenia ekranowe oraz świetnie ukazana opowieść tylko wzmacniają nam apetyt na więcej, a historia prezentuje ogromny potencjał. Jednakże czy twórca go nie zmarnował? Ci co oglądali już "Dom Grozy" wiedzą, że John Logan nigdy nie zawodzi, a w tym przypadku również nie zrobił wyjątku. Fabuła najnowszej serii jest nieziemsko intrygująca, zabójczo wciągająca oraz niewyobrażalnie uzależniająca. Wydarzenia ekranowe jeszcze nigdy przedtem nie były tak ciekawe i zajmujące, a akcja serialu tak wartka i świetnie przemyślana. Historia ekranowa jest niezwykle dopracowana dzięki czemu nie ma mowy o nudzie wiejącej z ekranu ani prze chwilę. W "Penny Dreadful" nawet sceny pozbawione jakiejkolwiek akcji są niezwykle emocjonujące, albowiem wartkie tempo zdarzeń zastępują rewelacyjnie napisane kwestie dialogowe, które tworzą niezapomniane konwersacje pomiędzy naszymi bohaterami. Twórca nie wciska w serial na siłę akcji, która miałaby przyspieszyć bieg zdarzeń, albowiem jest on w stanie nadrobić jej brak wciągającą fabułą oraz niezwykle konsekwentnym tonem prowadzenia opowieści, który jest unikatowy dla tej serii. Zaskakujące jest również to, że pomimo tak dużego rozbicia postaci, które rozjechały się dosłownie we wszystkie strony świata twórca jest w stanie bez zgrzytów i do tego z niezwykłą lekkością opowiedzieć nam ich historię. Nie ma czegoś takiego jak niewystarczająca ilość czasu dla jakiejkolwiek postaci. W nowym sezonie każdy z bohaterów dostaje tyle czasu ile potrzebuje, aby jego wątek był kompletny, a postać w pełni wyeksploatowana. Dzięki niezwykłej umiejętności scenopisarskiej John Logan był w stanie pogodzić to wszystko nie zapominając przy okazji o wątku głównym, który w istocie jest kluczowy dla całej serii. Co ciekawe losy Vanessy w trzecim sezonie również są znacznie ciekawsze niż wcześniej, albowiem tym razem niczego nie jesteśmy pewni. Nowa seria jest jeszcze bardziej owiana mrokiem i tajemnicą niż wcześniejsze, przez co coraz trudniej nam wyczytać intencje niektórych postaci, a w szczególności Vanessy. Całość jest przykryta gruba warstwą mgły, która przysłania prawdę oraz ogranicza nam do niej dostęp. Informacje podawane są z niezwykłym umiarem, tak aby nie powiedzieć na za dużo, ale żeby zrobić nam niesamowity apetyt na to co ma nastąpić. Nie obędzie się bez wielu szokujących zwrotów, akcji, które tylko podkreślają tajemniczość serii oraz potwierdzają, że niczego nie możemy być pewni. Nawet wtedy gdy myślimy, że już wszystko wiemy i sądzimy, że nic nas nie zaskoczy. Wtedy właśnie twórcy zwalają nas z nóg kolejnymi szokującymi wydarzeniami. A całość jest podana w niezwykle lekkiej i jak nigdy przystępnej formie. Historia jest tak pasjonująca, że dosłownie ciężko się od niej oderwać, a nowi bohaterowie wnoszą do niej świeży powiew jak również wiele nowych i ekscytujących możliwości. Pan Logan nie boi się ich wszystkich użyć dzięki czemu maksymalnie wykorzystuje potencjał całej fabuły praktycznie nie zostawiając nic w zanadrzu. No może za wyjątkiem postaci Jekylla jak i pani Hartdegen, których losy naprawdę ciekawie się zapowiadają, ale z wiadomych powodów nie doczekamy się ich realizacji. Niemniej jednak ich udział w historii jest kluczowy przez co konieczne było ich wprowadzenie. Tak czy siak nie zdziwię nikogo mówiąc, że pod względem fabularnym trzeci sezon to istna perełka. Aż trudno w to uwierzyć mając na uwadze poprzednie serie, ale w istocie John Logan przeszedł samego siebie.

Drugą najważniejszą rzeczą w "Penny Dreadful" po fabule są oczywiście nietuzinkowe postacie. Już w pierwszym sezonie to zbiorowisko odznaczało się niespotykaną wyjątkowością, a teraz wszystko mamy o zdwojonej sile. Bohaterowie choć udają silnych w gruncie rzeczy są rozdarci pomiędzy tym co słuszne i konieczne, a tym co dla nich najlepsze. Co ciekawe ich intencji nie da się poznać w łatwy sposób, albowiem skrywają się oni pod maskami usilnie starając się zatuszować swoje prawdziwe przekonania. Jednakże ich ochrona jest również swego rodzaju okazją do namysłu. Czy to co do tej pory robili było dobre, czy chcą to nadal robić, a może porzucić te plany i zacząć robić coś od nowa? Te pytania nieustannie będą dręczyć naszych ulubieńców. Relacje pomiędzy niektórymi postaciami są niezwykle toksyczne, a zdobyte już zaufanie jest dane z dużym dystansem. Nigdy tak naprawdę nie wiemy i nie możemy się spodziewać co uczynią nasi bohaterowie, albowiem są oni nieprzewidywalni. Każdy ich ruch to zagadka jak i pewien schemat działania, według którego działają. Jednakże największą zagadką dla nas jest oczywiście postać Vanessy Ives. Tym razem twórcy ukazują nam drastyczne zmiany jakie zachodzą w naszej bohaterce oraz w jej postrzeganiu świata jak i samej siebie. Dzięki kolejnemu i najlepszemu odcinkowi poświęconemu wyłącznie tej sylwetce dowiadujemy się ostatnich brakujących informacji na temat jej przeszłości jak i demona, który ją prześladuje. W tej iście wybitnej kreacji mamy fenomenalną Evę Green, która po raz kolejny udowadnia nam jak dobrą jest aktorką. W tym sezonie zaraz obok niej mamy całkiem nową postać, a mianowicie Dr Seward w wykonaniu fenomenalnej Patti LuPone znanej nam z zeszłego sezonu jako Wycinaczkę żon. Dzięki panu Loganowi ta fenomenalna aktorka powróciła do serii i już od pierwszego ujęcia była w stanie zahipnotyzować nas swoją obecnością. Jej postać jest niezwykle wyrazista oraz bardzo intrygująca przez co prędko nawiązuje więź z Vanessą. Albowiem Dr Seward jest jej lekarką i stara się pomóc Vanessie przezwyciężyć przeszłość jak i przyszłość. Ciekawymi losami może pochwalić się również Ethan Chandler, którego postać została dokładnie omówiona w tym sezonie. W tej roli świetnie zaprezentował się Josh Hartnett. Na potyczki Sir Malcolma (bardzo dobry Timothy Dalton) również należy zwrócić uwagę tak samo jak na poczynania Lili (fenomenalna Bellie Piper) i Doriana (również dobry Reeve Carney), którzy również dostają więcej czasu ekranowego niż wcześniej. Jednakże postacią, która drastycznie wyewoluowała jest Potwór Frankensteina, który tym razem jest już pewnego rodzaju jedną z głównych postaci. Bardzo spodobała mi się jego historia oraz to jak twórca wynagrodził tego bohatera w tym sezonie. Brawa dla świetnego Roryego Kinneara. Nie należy również zapominać o samym Victorze Frankensteine (jak zawsze zjawiskowy Harrry Treadaway), który również nieco namiesza. Jak już wcześniej wspomniałem do grona nowych postaci dołączył Dr Jekyll grany przez Shazada Latifa. Jest on przyjacielem Victora z okresu studiów i aktualnie pomaga mu nad jego nowym lekarstwem. Do obsady dołączył również  Christian Camargo jako tajemniczy pan Sweet – kustosz Muzeum Historii Naturalnej w Londynie oraz Perdita Weeks jako Catriona Hartdegen. Niestety potencjał zarówno postaci Dr Jekylla jak i Catriona Hartdegen nie zostały w pełni wykorzystane co oczywiście nieco mnie smuci, ale ich pojawienie się było znaczące i nie można mówić, że niepotrzebne. Ogólnie rzecz biorąc ciekawie jest spojrzeć pod sam koniec na naszych bohaterów, albowiem od razu udaje nam się dostrzec zmiany jakich każdy doznał. Zarówno Sir Malcolm, Victor Frankenstein, Potwór, Lili, Etha i oczywiście Vanessa. Dopiero teraz nasi bohaterowie uświadomili sobie co jest w życiu tak naprawdę ważne i jak należy żyć. Bardzo piękna jest ta końcowa refleksja, która urzeka nas przekazem, że kiedyś każdy z nas zrozumie swoje błędy i będzie starał się je naprawić.

Pod względem technicznym "Dom Grozy" znowu nie zawodzi. Fenomenalne scenografie, przepiękne kostiumy, bardzo dobre zdjęcia i ujmująca muzyka Abla Korzeniowskiego. Te wysokie standardy towarzyszyły nam już od pierwszego sezonu co oznacza, że staja Showtime przywiązuje wielką wagę do swoich produkcji i stara się uczynić je jak najlepszymi. Jednakże każdy z nas wie, że w "Penny Dreadful" tak naprawdę najważniejszy jest ten nietuzinkowy klimat, którego nie da się pomylić z żadną inną produkcja telewizyjną. Jeszcze nigdy nie oglądałem serialu z tak wyrazistą, gęstą, a zarazem urzekającą atmosferą.

Niestety nic nie trwa wiecznie tak więc "Dom Grozy" również nie mógł. Po trzech wspaniałych sezonach twórca oficjalnie pożegnał się z fanami jak i serialem na dobre. John Logan wyznał, że jego zamiarem było skończenie serialu na trzech sezonach i zamknięciem losów naszych bohaterów. Muszę przyznać, że nasz scenarzysta wykonał zadanie fenomenalnie. Zakończenie serii jest idealnym zwieńczeniem tej wspaniałej serii, które na zawsze zostanie w mojej pamięci. Pełne emocji, miłości, oddania, ale też smutku i bólu. Niezwykle piękna i wymowna końcówka potrafi niesamowicie nas wzruszyć, że aż łzy napłyną do oczu. Jednakże z drugiej strony pozostawia po sobie pewnego rodzaju pustkę, która jest niczym dziura po zadanym ciosie. Przykro, że jeden z oryginalniejszych seriali ostatnich lat skończył się i już do nas nie powróci, ale z drugiej strony cieszę, że John Logan miał pomysł jak zakończyć losy wszystkich bohaterów i że nie ciągnął opowieści na siłę przez kolejne pięć sezonów. Zakończenie serialu w takim miejscu i na takim poziomie również jest sztuką. Dziękuje panu Loganowi z stworzenie tak unikatowego świata, zebraniu tylu rewelacyjnych aktorów w jednej produkcji oraz ukazaniu nam przejmujących zmagań z demonami, swoją wiarą jak i samym sobą. Albowiem w "Domie Grozy" to najbardziej pokrzywdzone zawsze były postacie, którym nie dane było żyć normalnie. Gorąco polecam serial wszystkim zainteresowanym, a sezon trzeci uważam za najlepszy ze wszystkich. Co jak co, ale twórca wiedział, ze jak odejść to z tarczą, a nie na tarczy.
 
Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.