Snippet
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Maciej Stuhr. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Maciej Stuhr. Pokaż wszystkie posty
Śmierć młodej dziewczyny wstrząsa lokalną społecznością. W tym samym czasie w Dobrowicach zjawia się Paweł Zawadzki. Kim jest? Dlaczego nauczyciel z renomowanej warszawskiej szkoły podejmuje pracę na prowincji? Paweł rozpoczyna własne śledztwo. W obliczu zbrodni nie ma miejsca na półprawdy. Jednak, chociaż wszyscy się tu znają i wiedzą o sobie wszystko, Pawłowi nikt nic nie powie. Belfer zostaje sam.

oryginalny tytuł: Belfer
twórca: Jakub Żulczyk, Monika Powalisz
gatunek: Thriller, Kryminał
kraj: Polska
czas trwania odcinka: 55 min.
odcinków: 10
sezonów: 1 
muzyka: Atanas Valkov
zdjęcia: Marian Prokop
produkcja: Canal+
ocena: 8,7/10 (system oceny seriali wyjaśniam tutaj) 
wiek: dozwolone od 12 lat (wg. KRRiT)











Nauczyciel roku


Nie często mamy okazję pisać bądź mówić o dobrej polskiej produkcji kinowej, a tym bardziej o dobrej produkcji telewizyjnej. Choć ekrany naszych telewizorów co pół roku zalewają nowe produkcje telewizyjne to niestety znalezienie wśród nich choć jednej dobrej to nie lada zadanie. Nie wiem czemu, ale polska telewizja ma tendencję do produkowania niestrawnych, mało ambitnych i bardzo naiwnych seriali, które przegrywają w starciu z rzeczywistością. Niedorzeczność, brak fundamentów w postaci dobrego scenariusza no i przede wszystkim brak oryginalnej i intrygującej historii to podwaliny większości produkcji telewizyjnych w naszym kraju. Innymi słowy bardziej wymagający widz nie ma co liczyć na dobry serial. Na szczęście od jakiegoś czasu sytuacja ta ulega zmianie czego najlepszym przykładem jest długo wyczekiwany przez wszystkich serial Canal+ pt: "Belfer".

W niewielkiej mieścinie o niezwykle urokliwej nazwie Dobrowice dochodzi do makabrycznej zbrodni. W tajemniczych okolicznościach ginie uczennica liceum tuż przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego. Zdarzenie to doprowadza do szaleństwa miejscową społeczność, która nigdy nie miała do czynienia z podobnym zajściem. Sprawy nie polepsza fakt, że miejscowa policja nie razi sobie z prowadzeniem śledztwa oraz świadomość, że morderca uczennicy jest na wolności. Tuż po zabójstwie do miasta przyjeżdża Paweł Zawadzki mający objąć posadę nauczyciela od polskiego w szkole do której chodziła zmarła dziewczyna. Bez zastanowienia postanawia on wszcząć własne śledztwo w tej sprawie i znaleźć odpowiedź na pytanie: Kto zabił Asię Walewską? Jeszcze chyba nigdy w historii polskiej telewizji premiera serialu nie wywoływała podobnych emocji jak premiera "Belfra" na Canal+. Cały internet dosłownie oszalał na punkcie serialu, a portale filmowe prześcigały się wręcz w publikowaniu pierwszych wrażeń po spotkaniu z serią. Co ciekawe zainteresowanie serialem po premierze wcale nie zmalało, a wręcz wzrosło. Z odcinka na odcinek coraz więcej widzów oglądało serial i zachwycało się nowymi epizodami. Jednakże czy słusznie? Twórcy serialu bardzo szybko wprowadzają nas w akcję swojego obrazu ukazując nam już na pierwszym z kadrów zwłoki. Co ciekawe bardzo sprawnie i gładko udaje im się zaintrygować nas fabułą obrazu. Wystarczyło tylko kilka scen a nasza uwaga już jest w pełni skupiona na wydarzeniach z serialu. Niezwykle kluczowy dla całej opowieści jest pierwszy odcinek, który zaskakuje dosłownie pod każdym względem. Ciekawej, tajemniczej i piekielnie wciągającej opowieści, niezwykle tajemniczych i nieodgadnionych postaci, wartkiej akcji, dobrego wykończenia oraz przednich emocji, które towarzyszą seansowi. Innymi słowy rewelacja. Jednakże odcinek pilotażowy to coś więcej niż jedynie wprowadzenie nas do opowieści. To propozycja uczestnictwa w niecodziennej historii, która na zawsze zapadnie w naszej pamięci. Albowiem twórcy nie próbują nas do niczego zmusić, ani zachęcić nas do sięgnięcia po kolejne odcinki. Oni wiedzą, że to zrobimy, albowiem opowieść, którą przed nami skrywają sama nas do tego zachęca. I rzeczywiście tak się dzieje. Kolejne odcinki mijają niczym mrugnięcie oka, a godziny zamieniają się w minuty, a minuty w sekundy. Serial dosłownie nas pochłania i nie pozwala nam się uwolnić ze swojego morderczego uścisku, aż do samego końca. Fabuła serialu to misternie uknuta intryga, która zaskakuje pod każdym względem. Jest niesamowicie intrygująca, piekielnie wciągająca i niesłychanie ujmująca. Historia ukazana na ekranie emanuje mrokiem, grozą i tajemnicą, która nie pozwala nam spać po nocach. Co ciekawe pomimo dość poważnego klimatu serialowi udaje się pozostać niezwykle lekkim i dobrze przyswajalnym widowiskiem. Wydarzenia ekranowe są ukazywane nam w bardzo realistyczny i niewymuszony sposób dzięki czemu tak łatwo jest nam się do nich przekonać i tak łatwo się je ogląda. Twórcy zadbali o to aby każdy aspekt ich obrazu był w takim samym stopniu realny jak wydarzenia z naszego życia. Kosztowało ich to sporo pracy, ale efekt jest więcej niż zdumiewający. Albowiem udało im się sprawić, że nawet te najbardziej odbiegające od rzeczywistości zdarzenia na ekranie prezentują się tak jakby mogły zdarzyć się naprawdę. Niezwykle cieszy ich zdecydowanie i konsekwencja w tonie prowadzenia akcji, która pozwala nie tylko pozostać serii bardzo przekonującą, ale również patrząc się z góry na cały sezon niezwykle spójną. Oczywiście jest to zasługa genialnego scenariusza autorstwa Jakuba Żulczyka i Moniki Powalisz. Ci państwo odwalili kawał dobrej roboty pokazując całej reszcie, że da się napisać dobry scenariusz do wielowątkowej i niezwykle skomplikowanej historii. Gdyby nie oni opowieść posypała by się już na samym początku, albowiem to oni zadbali o to, aby każdy element tej układanki tworzył spójną całość. Końcowy efekt ich pracy robi wrażenie. Tak samo jak pierwszoplanowa intryga, która koncentruje się wokół tytułowego Belfra i zabójstwie Asi Walewskiej. Przede wszystkim jest ona przemyślana od początku do końca oraz dopięta na ostatni guzik. Ewidentnie widać, że wszystko w niej zostało dokładnie zaplanowane, a następnie zrealizowane. Świadczy o tym niezwykle płynna fabuła, która nie pozostawia miejsca na niedomówienia bądź dziury fabularne. Dzięki temu z odcinka na odcinek staje się coraz to bardziej gęsta, tajemnicza i nieodgadniona, albowiem gdy już myślimy, że poznaliśmy sprawcę tak naprawdę okazuje się, że nie możemy być już dalej od prawdy. Takim oto sposobem twórcy nie jeden raz wyprowadzą nas na manowce. Wątki poboczne serii to kolejny plus produkcji, albowiem bardzo dobrze rozbudowują one całą opowieść. Oprócz tego nie ograniczają się zaledwie do kilku postaci, ale obejmują swoimi mackami praktycznie całe Dobrowice. Niestety wśród takiego natłoczenia się historii niektóre z nich prezentują się lepiej, a niektóre nieco słabiej. Niektóre wątki zbyt wcześnie porzucono, innych nie dokończono, a resztę mówiąc brzydko zbagatelizowano. Jednakże prawdę mówiąc zakrawa to już z mojej strony o czepialstwo, albowiem ogólnie rzecz biorąc serial i tak prezentuje bardzo dobrą formę z tymi niewielkimi potknięciami.

Kolejnym plusem serialu są rewelacyjnie napisane oraz zagrane postacie. Na pierwszy rzut oka widać, że przywiązano wielką wagę do naszych bohaterów, którzy okazują się niezwykle intrygującymi i nieszablonowymi osobnikami. W serialu możemy napotkać cały zestaw przeróżnych sylwetek, które urzekną nas swoją prostotą, determinacją, sprytem, ale także niebywałym urokiem. Wiele z nich choć wydaje nam się być niczym otwarte księgi tak naprawdę okazują się być dużo bardziej skomplikowane niż moglibyśmy przypuszczać. Każda z nich skrywa jakiś sekret, obawę bądź lęk przed utratą czegoś co jest dla nich cenne. W wielu przypadkach twórcy ukazują nam, że żadnej z nich nie da się w jakiś sposób zaszufladkować, albowiem, każda z nich skrywa drugie oblicze, którego nie ukazuje publicznie z różnych powodów. Jak chociażby Paweł Zawadzki, który z niewiadomego powodu rozpoczyna śledztwo na własną rękę. W tej roli idealnie zaprezentował się Maciej Stuhr, który perfekcyjnie oddał skomplikowaną naturę swojej postaci. Od dobrej strony prezentuje się również Piotr Głowacki jako nieco flegmatyczny aspirant Rafał Papiński, Paweł Królikowski jako porywczy Komendant Sławomir Słota, Sebastian Fabijański jako niepokorny Adrian Kuś, który skrywa niejedną tajemnicę, Grzegorz Damięcki jako Grzegorz Molenda – zaradny biznesmen, ale nieudolny ojciec i głowa rodziny, Joachim Lamża jako Ryszard Kumiński – stary wyjadacz w interesach, Cezary Łukaszewicz jako Sebastian Molenda – ambitny syn Grzegorza oraz Katarzyna Dąbrowska jako Marta Mirska – nauczycielka j. angielskiego. Bardzo dobrze prezentują się również Magdalena Cielecka jako Katarzyna Molenda, Krzysztof Pieczyński jako Lesław Dobrzański i Łukasz Simlat jako Daniel Poręba, jednakże potencjał tych bohaterów nie do końca został wykorzystany. Obsadę świetnie dopełnia Patryk Pniewski, Paulina Szostak, Aleksandra Grabowska, Mateusz Więcławek, Malwina Buss, Sandra Dzymalska oraz Józef Pawłowski, który o dziwo nie jest już takim drewnem jak ostatnio. A także Katarzyna Sawczuk i Przemysław Bluszcz.

Strona techniczna produkcji również nie zawodzi. Przede wszystkim serial wyróżniają bardzo dobre zdjęcia Mariana Prokopa oraz klimatyczna muzyka Atanasa Valkova. Na uwagę zasługują również świetne efekty specjalne, rewelacyjna charakteryzacja, scenografia oraz lokacje, w których kręcono obraz. Nie należy zapomnieć o niesamowitym klimacie produkcji, który jest odpowiednio mroczny tajemniczy oraz pełen napięcia i niepewności.

"Belfer" od Canal+ dobitnie pokazał, że da się zrobić rewelacyjny serial w polskiej telewizji. Albowiem takiego poruszenia wokół jednego serialu jeszcze nie było. To tylko potwierdza jak bardzo potrzeba nam produkcji tego typu. Oryginalnych, dobrze zrobionych no i przede wszystkim polskich. Serial ten pokazuje również, że zawczasu zaplanowana akcja marketingowa może dużo zdziałać i warto poświecić na nią środki oraz chęci. Nie zapominajmy jednak, że to dzięki rewelacyjnemu scenariuszowi, genialnej fabule, świetnej obsadzie i perfekcyjnym wykończeniu  możemy mówić o sukcesie. Albowiem "Belfer" to tak naprawdę ciężka i porządna robota scenarzystów, aktorów oraz reżysera Łukasza Palkowskiego, który czuwał nad tym projektem do samego końca i włożył w niego całego siebie. Właśnie dzięki takim ludziom i ich pomysłom uda nam się coś zmienić w tej monotonności polskiej telewizji. Zasługujemy na dobre seriale i co najlepsze potrafimy je tworzyć. Wystarczy wiedzieć co się chce robić i robić to dobrze. Nie na odwal się i tanim kosztem, albowiem, żeby zrobić coś porządnie trzeba się przy tym trochę napracować i poświęcić temu nie tylko swój czas, ale także fundusze. Dlatego niezmiernie się cieszę, że Canal+ to rozumie i gorąco liczę, że ich kolejne projekty jak i drugi sezon "Belfra" zaprezentują się na takim samym, albo nawet lepszym poziomie.

Zapraszam do polubienia profilu facebook'okwego abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.

Od wydarzeń znanych z „Listów do M.” minęły równo cztery lata i wszyscy bohaterowie przygotowują się do kolejnej Wigilii. Mikołaj, który znalazłszy szczęście u boku Doris, wciąż nie może zdecydować się na oświadczyny. Małgosia i Wojtek adoptowali Tosię, ale teraz, tuż przed Bożym Narodzeniem, ich rodzina musi zmierzyć się wspólnie z nową, trudną sytuacją. Karina - obecnie wzięta pisarka i Szczepan - teraz taksówkarz, rozstali się, lecz ich ścieżki nieustannie się przecinają. Związek Betty i Mela nie przetrwał próby czasu, Betty wychowuje ich synka Kazika z nowym partnerem Karolem. Wladi wciąż kieruje Agencją Mikołajów ze wsparciem nowej pracownicy - Magdy, która mocno namiesza w związku popularnego muzyka Redo i Moniki. Rodzice zmagają się ze zbuntowanym nastoletnim synem, kontestującym Wigilię.

gatunek: Dramat
produkcja: Francja, Wielka Brytania, Szwajcaria, Włochy
reżyser: Maciej Dejczer
scenariusz: Marcin Baczyński, Mariusz Kuczewski
czas: 2 godz.
muzyka: Łukasz Targosz
zdjęcia: Marian Prokop
rok produkcji: 2015
budżet:
ocena: 6,5/10




 
Miłość everywhere

"Listy do M." Mitja Okorna to jeden z największych, najbardziej dochodowych i znanych filmów produkcji TVN ostatnich lat. Polaków urzekła historia ukazanych w filmie bohaterów oraz zachwyciło sprawne wykonanie, świetny klimat oraz dobre aktorstwo. Jednakże TVN połasił się na kolejną część, która według zapowiedzi będzie "jeszcze bardziej romantyczna". Czy rzeczywiście taka jest i czy kontynuacja "Listów..." to dobry film?

Jeśli o tym czy film jest dobry czy nie decydowałby box-office to "Listy do M. 2" z pewnością byłyby w czołówce, albowiem po tygodniu wyświetlania produkcja zdobyła już milionową widownię. Wynik godny aprobaty. Jednakże co sprawiło, że obraz produkcji TVN zaskarbił sobie taką widownię. Czy może być to scenariusz? Fabuła filmu jest bardzo prosta, lekka oraz dosyć przewidywalna. Ponownie ukazuje nam historie kilku bohaterów w dniu wigilii, którzy próbują przeżyć te święta w radości oraz miłości. Oprócz starych postaci doszło kilka nowych. Są nimi: Redo, Magda, Monika, Karol, Kuba oraz Antoś. Wraz z nowymi postaciami pojawiły się nowe opowieści, z których tak naprawdę tylko jedna jest godna uwagi. Jest to wątek chorego chłopca (Kuba). Wątek Reda i Magdy to tandetny, do bólu przewidywalny epizod, który nic do fabuły nie wnosi, a jedynie przeszkadza. Co najgorsze poświęcono mu całkiem sporo uwagi skracając przy tym inne historie. Bardzo źle to wpłynęło na cały film, który mógłby być znacznie ciekawszy. Zamiast tej opowieści można by więcej czasu poświęcić innym bohaterom, których opowieści były znacznie ciekawsze. Najbardziej pokrzywdzona ze wszystkich jest historia Doris, Mikołaja Koniecznego i Kostka, która potraktowana po macoszemu i przerzucona na boczny tor prawie ledwo co się pojawia, a dla przypomnienia nadmienię, że w pierwszej części była ona głównym wątkiem. Jednakże oprócz dennej opowiastki o wielkiej miłości Reda do Moniki na szczęście otrzymujemy dwa poruszające znacznie poważniejsze tematy historie. Są nimi wymieniany już wcześniej epizod o chorym chłopcu oraz wielkie nieszczęście jakie spotkało jedną z bohaterek pierwszej części. Dzięki tym wątkom produkcja trochę odżywa i wprowadza pewien powiew świeżości w komediach romantycznych. Jednakże nie czarujmy się. Tak naprawdę w tej produkcji  nie chodzi o fabułę.

A może przyczyną tak dużej widowni są znani aktorzy? Nie da się ukryć, że "Listy do M. 2" posiadają doborową obsadę czołowych polskich "graczy" scenicznych. Ci wszyscy zebrani w jednym filmie sprawiają wrażenie kliku najlepszych piłkarzy świata na tym samym boisku. Nie wiem jak wy, ale ja na pewno bym się skusił ;). W produkcji pojawiają się znani z jedynki: Maciej Stuhr, Roma Gąsiorowa, Tomasz Karolak, Agnieszka Dygant, Piotr Adamczyk, Agnieszka Wagner, Wojciech Malajkat, Paweł Małaszyński, Katarzyna Bujakiewicz, Katarzyna Zielińska oraz Julia Wróblewska i Jakub Jankiewicz jako przedstawiciele młodszej części aktorów. W dwójce dochodzą: Maciej Zakościelny, Marta Żmuda-Trzebiatowska, Marcin Perchuć, Małgorzata Kożuchowska oraz Piotr Głowacki w tajemniczej i bardzo epizodycznej roli. Oprócz nich pojawiają się jeszcze Mateusz Winek, Jan Cięciara oraz Jan Sączek dołączając do młodszej części obsady. Aktorsko film prezentuje się dobrze i nie można mieć do niego jakiś większych uwag.

Jednakże aktorzy to nie wszystko. Co jeszcze sprawiło, że wybraliście się na "Listy do M. 2". Z pewnością świetny klimat, który rewelacyjnie oddaje nasze corocznie obchodzone święta. Ukazuje nam również jak powinna wyglądać wigilia z prawdziwego zdarzenia jednocześnie podkreślając jak wiele nam brakuje do osiągnięcia takiego wysokiego poziomu świąt. Wszystko jest tak idealne, że aż na płacz z radości nam się zbiera. Jednakże trzeba przyznać, że w przypadku tego filmu wszystko jest idealne dlatego być może tak nam się to podoba. Albo jest to po prostu fakt, że nigdy takich świat nie mieliśmy. Oprócz klimatu warto zwrócić uwagę na przyzwoite zdjęcia, dobrą muzykę Łukasza Targosza, świetny humor oraz rewelacyjny dobór utworów muzycznych, które są tutaj wręcz perełką. Naprawdę cała reszta filmowców powinna wsiąść lekcję od twórców "Listów do M. 2", w których rewelacyjnie użyto znanych orz nieznanych piosenek. Oprócz świetnego brzmienia miały one bezpośredni wpływ na klimat filmu.

Ogólnie ujmując "Listy do M. 2" tak jak ich poprzednik jest bardzo sprawnie zrealizowaną, lekką i  przyjemną produkcją, którą miło się ogląda. Do tego mamy doborową obsadę, humor oraz świetne wykończenie. Film ujmuje nas klimatem oraz szczęściem i miłością, które płyną zewsząd. Czy trzeba nam czegoś więcej? Są takie produkcje, w których czasami nie chodzi o fabułę, ale o całą resztę. Tak właśnie jest z filmem Macieja Dejczera.


Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.