Snippet
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rachel McAdams. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rachel McAdams. Pokaż wszystkie posty
Maks i Annie umawiają się raz w tygodniu z innymi parami na wspólne gry i zabawy. Aby nieco podgrzać atmosferę, podczas jednego z takich wieczorów charyzmatyczny brat Maksa, Brooks, organizuje zabawę w rozwiązanie sprawy tajemniczego morderstwa z podstawionymi zbirami i agentami federalnymi. Gdy sam Brooks zostaje porwany, wszyscy myślą, że to tylko część zabawy... ale czy na pewno? Kiedy szóstka uwielbiających rywalizację uczestników wyrusza, aby rozwiązać tę sprawę i odnieść zwycięstwo, stopniowo staje się jasne, że mylili się oni zarówno co do „gry”, jak i Brooksa. Gra, w której nie obowiązują żadne reguły, nie przyznaje się punktów i nie do końca wiadomo, kto w niej uczestniczy, może okazać się najlepszą grą w ich życiu albo… ostatnią.

gatunek: Komedia
produkcja: USA
reżyseria: John Francis Daley, Jonathan Goldstein
scenariusz: Mark Perez
czas: 1 godz. 40 min.
muzyka: Cliff Martinez
zdjęcia: Barry Peterson
rok produkcji: 2018
budżet: 37 milionów $
ocena: 7,5/10













Wygraj lub zgiń


Kiedy przyjdzie mi się zastanowić nad gatunkiem filmów, który oglądam najrzadziej, to bez zbędnego pośpiechu przyznam, że jest to komedia. Nie bez powodu nawet częściej sięgam po romanse. Otóż większość komedii ma w sobie pewien czynnik, który mnie skutecznie odpycha. Jest to najzwyklejsza w świecie głupota, jaką takowa produkcja prezentuje. Często swoim poziomem obraża nawet ameby, które nie są w stanie śmiać się już z tak suchych i idiotycznych żartów. Jednakże raz na jakiś czas zdarzają się perełki bądź też całkiem niezłe komedie, które przynajmniej nie obrażają inteligencji samego widza. Czy w przypadku "Wieczoru gier" właśnie tak będzie?

Maks i Annie są entuzjastami wszelakiego rodzaju gier i zabaw. Co tydzień organizują u siebie wieczory gier, by wraz ze znajomymi rywalizować w rozmaitych konkurencjach, ale przede wszystkim się dobrze bawić. Pewnego dnia do ich domu przybywa brat Maksa, który proponuje im alternatywną formę w postaci interaktywnej gry. Niestety już na samym początku całość wymyka się spod kontroli twórcy. Jak więc zakończy się gra, która okazuje się nie być tylko grą? Czy trudno jest zrobić komedię? Nie. Parę żałosnych żartów, absurdalna fabuła i bohaterowie bez mózgu. Zawsze ktoś się uśmieje. Tylko wtedy mamy do czynienia z produktem komedio podobnym, który jest jak zaraza dla całego gatunku. Bo prawdziwą komedię jest bardzo trudno zrobić. To wbrew pozorom bardzo wymagający gatunek. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że twórcom "Wieczoru gier" udało się zaprezentować naprawdę niezły produkt. Takim oto sposobem film, który początkowo w ogóle nie znajdował się w moim grafiku, okazał się całkiem przyjemną niespodzianką, o której z pewnością nie zapomnę. Mogło być źle, a wyszło całkiem dobrze. No bo w końcu sama fabuła, jak i większość wątków pobocznych to dobrze znane nam klisze z wcześniej zaprezentowanych filmów. Jednakże, kiedy już zasiądziemy na sali kinowej, okaże się, że to coś więcej niż tylko udarte schematy i powielane po stokroć zabiegi. Albowiem twórcy potrafią bardzo zgrabnie pokierować tę historię na całkiem ciekawe tory. Sprawdzone i wyświechtane pomysły używają jako podkładki pod właściwą fabułę, która przybiera niesamowicie pomysłową i ciekawą formułę. Przede wszystkim udaje im się zaciekawić nas swoją opowieścią już na samym wstępie. Jest wartko, intrygująco i całkiem zabawnie. A kiedy przechodzimy do głównego wątku, wszystkie te elementy tylko przybierają na sile. Nasze zadanie jest proste: poddać się zwariowanej fabule i pozwolić twórcom zabawić nas przez cały czas trwania obrazu. Ci zaś swoje zadanie wykonują z zaskakująco dobrym rezultatem. Ich historia jest przede wszystkim wciągająca i intrygująca, dzięki czemu łatwo nam jest się w nią zaangażować. Sama fabuła jest bardzo przystępna i niesamowicie przyjemna w odbiorze. Podążanie za nią to po prostu formalność. Najbardziej jednak cieszy mnie fakt, że pomimo wielu zwariowanych scen i wyczynów kaskaderskich produkcja nadal mieści się w bezpiecznych granicach przyzwoitości. Twórcy bardzo ostrożnie dawkują nam absurdalność i irracjonalność, dzięki czemu udaje im się zachować świetną równowagę. Cenią sobie inteligencję widza oraz bardzo precyzyjnie kalkulują, jego odporność na idiotyzmy, dzięki czemu zwycięsko wychodzą ze starcia, nawet gdy raz za czasu pojawi się coś, co praktycznie nie miało szans się zdarzyć. To samo można powiedzieć o humorze. Natomiast sam film okazuje się świetną rozrywką, która zaskakująco potrafi trzymać nas w napięciu do ostatniego momentu. Produkcja jest bardzo żwawa i pełna akcji dlatego nie ma mowy o nudzie. Jednakże największą zaletą produkcji są liczne zwroty akcji, które skutecznie wprowadzają do opowieści zamieszanie oraz nie pozwalają nam się zbytnio znudzić jednym wątkiem. Ponadto bardzo podoba mi się to, w jaki sposób twórcy połączyli ze sobą komedię, film akcji oraz kryminał, że wyszedł im z tego bardzo przystępny produkt, który wypełnia swoją rolę na każdej z płaszczyzn.

Główną zaletą produkcji oprócz fabuły są aktorzy, którzy są w stanie wprowadzić masę pozytywnej energii do odgrywanych przez siebie postaci. Na pierwszym planie mamy oczywiście Jasona Batemana, który granie w komediach ma już we krwi. Jego idealnym dopełnieniem okazuje się Rachel McAdamas, która również potrafi być wyjątkowo zabawna. Jednakże "Wieczór gier" to nie tylko postacie pierwszoplanowe. To przede wszystkim bohaterowie okupujący drugi plan, którzy również dostają sporo czasu ekranowego. Jednakże przede wszystkim jest to zasługa aktorów, którzy ich odgrywają. Takim oto sposobem mamy świetnych: Sharon Horgan, Billy Magnussen, Lamorne Morris i Kylie Bunbury. Obsadę dopełnia również Kyle Chandler oraz fenomenalny Jesse Plemons jako Gary, który swoją obecnością kradnie dosłownie każdą scenę, w której się pojawia. Produkcja posiada również sprawną realizację, komatyczną muzykę oraz humor, który naprawdę bawi.

Początkowo zamierzałem ominąć "Wieczór gier" i ewentualnie zobaczyć go przy okazji, gdy pojawi się już na DVD czy w serwisach internetowych. Jednakże kilka pochlebnych recenzji sprawiło, że postanowiłem zaryzykować. Teraz już wiem, że warto było wybrać się do kina, albowiem film ten okazał się naprawdę dobrą komedią, która ma ciekawą fabułę, uroczych bohaterów, mnóstwo szalonych zwrotów akcji oraz bardzo dobry humor. Ponadto produkcja nie obraża inteligencji widza i nie wystawia jego zdrowia psychicznego na próbę. Takim oto sposobem na "Wieczorze gier" można wyjątkowo dobrze się bawić. 

Zapraszam do polubienia profilu facebook'okwego abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.

”Spotlight” to oparty na faktach film, ukazujący pracę dziennikarzy „Boston Globe” przy śledztwie ws. molestowania seksualnego dzieci w instytucjach kościelnych na terenie stanu Massachusetts. Śledztwo pracowników najstarszego, ciągle aktywnego dziennika w USA, staje się początkiem międzynarodowego skandalu, którego pokłosiem jest fala procesów i wstrząsających relacji z całego świata. Odkrycie dziennikarzy przedstawione w „Spotlight” okazuje się jedną z najważniejszych publikacji prasowych w Stanach Zjednoczonych XXI wieku.

gatunek: Thriller
produkcja: USA
reżyser: Tom McCarthy
scenariusz: Tom McCarthy, Josh Singer
czas: 2 godz. 8 min.
muzyka: Howard Shore
zdjęcia: Masanobu Takayanagi
rok produkcji: 2015
budżet: 20 milionów $
ocena: 8,7/10






 
Prawda jest dla ludzi


Zastanawialiście się kiedyś czym jest film? Dla większości jest to nakręcony przez reżysera i wyprodukowany przez studio obraz, który ma służyć rozrywce i sprawić, że choć na chwilę zapomnimy o rzeczywistym świecie. Prawdą jest, że gdyby nie kilkunastoletni okres ewolucji kinematografii byłbym w stanie przyznać tym ludziom rację. Na samym początku zapewne myślano o filmach bardzo ogólnikowo jako rozrywce dla każdego. Jednakże z biegiem lat produkcje kinowe zaczęły odzwierciedlać rzeczywistość, opowiadać o bardziej przyziemnych sprawach, a niekiedy nawet nagłaśniać niektóre z nich. Taki właśnie jest najnowszy film Toma McCarthy'ego, który z rozrywką nie ma nic wspólnego.

"Spotlight" opowiada o grupce dziennikarzy śledczych, którzy natrafiają na sprawę molestowań dzieci przez rzymskokatolickich księży i postanawiają zgłębić sprawę poprzez szczegółowe śledztwo. Na pierwszy rzut oka tematyka produkcji wydaje się bardziej pasować do dokumentu telewizyjnego niż filmu fabularnego puszczanego w kinie. Nic bardziej mylnego. Fabuła produkcji jest niezwykle intrygująca, wciągająca oraz tajemnicza. Przedstawia nam w bardzo dokładny i skrupulatny sposób przebieg całego dochodzenia od początku do końca. Ukazuje nam w jaki sposób dziennikarze dotarli do prawdy, jak wielu ludzi wiedziało o całej sprawie oraz kto przyczynił się do zatuszowania całego zajścia. Zdarzenia ekranowe mogą wywołać u nas oburzenie, odrazę lub gniew nie tylko z powodu księży, którzy dopuścili się przestępstwa, ale także samej instytucji Kościoła, który pozwolił na zatuszowanie całej sprawy. Film McCarthy'ego ogląda się jak pierwszorzędny thriller, w którym mamy diabelską intrygę, grupkę śmiałków którzy podjęli się jej rozwiązania oraz sztab ludzi robiących wszystko co w ich mocy, aby prawda nie ujrzała światła dziennego. Tylko tym razem to nie fikcja, a samo życie. Scenariusz "Spotlight" powstał na podstawie nagrodzonego nagrodzą Pulitzer'a śledztwa, które wstrząsnęło nie tylko Ameryką Północną, ale także całym światem. Twórca produkcji nie boi się opowiedzieć tej historii w odważny i bezpośredni sposób. Naświetla nam w obrazie problem, który później dokładnie i szczegółowo omawia, aby nie było niedomówień. Wyzbywa się swoich poglądów, emocji oraz wyznania dzięki czemu jest w stanie w pełni obiektywnie ukazać całą opowieść. Dodatkowo dzięki rewelacyjnej narracji, wartkiemu tempie akcji oraz bardzo dobrze rozplanowanemu i skonstruowanemu przebiegowi zdarzeń potrafi w niezwykle lekki i nikogo nie krzywdzący sposób opowiedzieć o tak palącym problemie jakim jest molestowanie dzieci przez księży.

Film McCarthy'ego oprócz świetnego scenariusza można pochwalić za rewelacyjne aktorstwo. Sam fakt, że reżyserowi udało się zebrać na planie produkcji takie znakomite gwiazdy już o czymś świadczy. Jednakże w większości przypadków sławne nazwisko jest niczym kampania reklamowa mająca jedynie przyciągnąć widzów do kin. Wtedy nie liczy się jakość, tylko makra. W "Spotlight" mamy zarówno światową markę jak i świetną jakość. Tworzą ją: genialny Mark Ruffalo, świetny Stanley Tucci, rewelacyjny Michael Keaton, bardzo dobra Rachel McAdams oraz równie dobry Brian d'Arcy James. Na ekranie pojawiają się również: Liev Schreiber, John Slattery, Billy Crudup oraz Jamey Sheridan. Cała obsada prezentuje się naprawdę rewelacyjnie, ale na wyróżnienie zasługuje Mark Ruffalo, który rewelacyjnie sportretował Mikea Rezendes'a dzięki czemu to właśnie jego postać najbardziej pozostaje nam w pamięci.

Przy oglądaniu produkcji warto również zwrócić uwagę na zdjęcia Masanobu Takayanagi, które poprzez swoją prostotę, dobre wykonanie i lekkość oddają nie tylko klimat produkcji, ale również odnoszą się do jej problematyki. Kolejnym godnym spostrzeżenia elementem jest muzyka Howarda Shore'a, który rewelacyjnie buduje atmosferę poprzez delikatne i stonowane brzmienia. Króluje napięcie, tajemnica oraz nieprzerwana walka o odkrycie prawdy. Dodatkowo produkcja skłania nas do przemyślenia naszej postawy w sprawie przestępstwa, którego dopuścili się księża.

A więc czy filmy służą jedynie rozrywce? Nic nie znaczącej uciesze, która zajmując nam trochę czasu sprawi, że poczujemy się lepiej? Nie. W dzisiejszych czasach o produkcjach kinowych coraz rzadziej myśli się w kategoriach samej rozrywki. Choć nadal jest to forma odskoczni to porównuje się ją raczej do dobrej książki, która nigdy nie była po prostu książką czytaną wyłącznie dla przyjemności. Mentalnie to coś znacznie więcej. Tak samo jest ze "Spotlight" Toma McCarthy'ego, które oprócz bycia świetnym thrillerem jest piekielnie dobrą opowieścią o problematycznej i z życia wziętej sprawie. Produkcja odważnie porusza trudne i czasem ciężkie do zaakceptowania tematy. Jest pewnego rodzaju informacją, formą dzięki której ta dziedzina na zawsze pozostanie w obiegu. Uważam, że na tegorocznych Oscarach® "Spotlight" zrobi nie małe zamieszanie nie tylko poprzez świetny scenariusz, historię, aktorstwo oraz wykończenie ale również ze względu na to, że porusza dyskusyjną tematykę.

Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.