Karbala
To były cztery dni piekła… Irackie miasto Karbala. 2004 rok, środek
wojny w Zatoce Perskiej. Zaczyna się ważne muzułmańskie święto Aszura.
Bojówki Al-Kaidy i As-Sadry atakują miejscowy ratusz City Hall –
siedzibę lojalnych władz i policji, w którym przetrzymywani są też
aresztowani terroryści. Ich kolejne wściekłe ataki odpiera
osiemdziesięciu polskich i bułgarskich żołnierzy, którzy mają zapasy
jedzenia oraz broni jedynie na 24 godziny walk. Tracą kontakt z bazą,
nie wiadomo, kiedy dotrze wsparcie. Wystrzelawszy niemal całą amunicję,
na racjach głodowych, zabijają ponad stu napastników, nie tracąc ani
jednego żołnierza. Wygrywają największą polską bitwę od czasów II wojny
światowej.
gatunek: Wojenny
produkcja: Polska
reżyser: Krzysztof Łukaszewicz
scenariusz: Krzysztof Łukaszewicz
czas: 1 godz.55 min.
muzyka: Cezary Skubiszewski
zdjęcia: Arkadiusz Tomiakrok produkcji: 2015
budżet: 12 milionów zł
ocena: 7,3/10
Co
naprawdę zdarzyło się w Karbali?
O "Karbali" mówiło się już na długo przed jej premierą. Miało to być wielkie wydarzenie, które uświetni działalność polskich żołnierzy w Irku. Opowiedzieć o ich odwadze, poświęceniu oraz nieocenionej woli walki. Po pierwszych pokazach przedpremierowych w sieci nawet zaczęła krążyć pogłoska, że to taki polski "Helikopter w ogniu". Choć film Ridleya Scott'a jest jednym z klasyków swojego gatunku to trzeba jednak przyznać, że "Karbala" wcale nie prezentuje się z gorsza.
Na samym wstępie należy oczywiście powiedzieć, że te dwa filmy znacznie się różnią pod względem charakteru żołnierzy w obu produkcjach. W "Helikopterze..." mamy wyspecjalizowany odział wojskowy natomiast w "Karbali" są to normalni ludzie, którzy nie są zawodowymi żołnierzami. I chyba to jest największą różnicą, która stanowi pewną barierę definitywnie odróżniającą te dwa obrazy. Twórcy serwują nam ciekawą i wartką opowieść o odwadze i wytrwaniu. Choć z początku Krzysztof Łukaszewicz ma problemy z zaintrygowaniem nas przedstawianymi wydarzeniami, to na szczęście szybko udaje mu się temu zaradzić. Akcja przyspiesza, a całość zaczyna być intrygująca. Nie mamy tutaj bezmyślnej strzelanki tylko odpowiednio wyważony obraz, który w głównej mierze opowiada o tym jak poradzić sobie z takim wyzwaniem, jakim była obrona Irackiego miasteczka. Twórcy postawili na realizm dzięki czemu nie napotkamy się na tandetne i karykaturalne akcje czy też lekko załagodzone sceny. Jest głośno, niebezpiecznie i leje się krew. Ciekawie również prezentuje się podwójna narracja, która świetnie balansuje drastyczne zdarzenia. Ogólnie rzecz biorąc pomimo trochę zbyt wolnego i nieciekawego wstępu produkcja prezentuje się całkiem dobrze.
W obsadzie produkcji znalazły się same gwiazdy męskiego kina na czele z rewelacyjnym Bartłomiejem Topą, Leszkiem Lichotą, Michałem Żurawskim oraz Tomaszem Schuchardem. Mamy także Antoniego Królikowskiego, Piotra Żurawskiego, Zbigniewa Stryja, Łukasza Simlata oraz Piotra Głowackiego. W obsadzie pojawiają się także zagraniczni aktorzy jak Hristo Shopov w roli dowódcy wojsk Bułgarskich, Atheer Adel jako Farid oraz Samir Fuchs jako dowódca rebeliantów. Co do obsady nie mam żadnych zarzutów, gdyż każdy z aktorów pokazał się jak z najlepszej strony.
W "Karbali" oprócz wciągającej fabuły mamy także świetne zdjęcia Arkadiusza Tomiaka, które prezentują sobą dynamiczność i płynność oraz bardzo dobrą, wpadającą w ucho, klimatyczną muzykę Cezarego Skubiszewskiego. Świetne efekty, trochę humoru oraz rewelacyjne wykończenie. Pod względem technicznym nie ma mowy o jakichkolwiek niedociągnięciach.
Choć film opowiada o wielkiej odwadze, poświęceniu oraz woli walki, to jednak nie używa patosu aby opisywać te cechy. Jest to jeden z najlepszych zabiegów jakie poczyniono przy produkcji tego filmu. Kompletnie wyzbyto się tandetnej już chwały i bohaterstwa. Zresztą sam bohater produkcji podczas rozmowy mówi o tym, że przybył do Iraku, aby zarobić, a nie po to, aby być na tablicy poległych.
Podsumowując muszę przyznać, że "Karbala" Krzysztofa Łukaszewicza zaskoczyła mnie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Spodziewałem się czegoś znacznie gorszego, ale w efekcie okazało się, że niepotrzebnie. Po raz kolejny udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie nakręcić porządny film, który zasługuje nie tylko na uwagę naszych widzów, ale i zagranicznych.
Na samym wstępie należy oczywiście powiedzieć, że te dwa filmy znacznie się różnią pod względem charakteru żołnierzy w obu produkcjach. W "Helikopterze..." mamy wyspecjalizowany odział wojskowy natomiast w "Karbali" są to normalni ludzie, którzy nie są zawodowymi żołnierzami. I chyba to jest największą różnicą, która stanowi pewną barierę definitywnie odróżniającą te dwa obrazy. Twórcy serwują nam ciekawą i wartką opowieść o odwadze i wytrwaniu. Choć z początku Krzysztof Łukaszewicz ma problemy z zaintrygowaniem nas przedstawianymi wydarzeniami, to na szczęście szybko udaje mu się temu zaradzić. Akcja przyspiesza, a całość zaczyna być intrygująca. Nie mamy tutaj bezmyślnej strzelanki tylko odpowiednio wyważony obraz, który w głównej mierze opowiada o tym jak poradzić sobie z takim wyzwaniem, jakim była obrona Irackiego miasteczka. Twórcy postawili na realizm dzięki czemu nie napotkamy się na tandetne i karykaturalne akcje czy też lekko załagodzone sceny. Jest głośno, niebezpiecznie i leje się krew. Ciekawie również prezentuje się podwójna narracja, która świetnie balansuje drastyczne zdarzenia. Ogólnie rzecz biorąc pomimo trochę zbyt wolnego i nieciekawego wstępu produkcja prezentuje się całkiem dobrze.
W obsadzie produkcji znalazły się same gwiazdy męskiego kina na czele z rewelacyjnym Bartłomiejem Topą, Leszkiem Lichotą, Michałem Żurawskim oraz Tomaszem Schuchardem. Mamy także Antoniego Królikowskiego, Piotra Żurawskiego, Zbigniewa Stryja, Łukasza Simlata oraz Piotra Głowackiego. W obsadzie pojawiają się także zagraniczni aktorzy jak Hristo Shopov w roli dowódcy wojsk Bułgarskich, Atheer Adel jako Farid oraz Samir Fuchs jako dowódca rebeliantów. Co do obsady nie mam żadnych zarzutów, gdyż każdy z aktorów pokazał się jak z najlepszej strony.
W "Karbali" oprócz wciągającej fabuły mamy także świetne zdjęcia Arkadiusza Tomiaka, które prezentują sobą dynamiczność i płynność oraz bardzo dobrą, wpadającą w ucho, klimatyczną muzykę Cezarego Skubiszewskiego. Świetne efekty, trochę humoru oraz rewelacyjne wykończenie. Pod względem technicznym nie ma mowy o jakichkolwiek niedociągnięciach.
Choć film opowiada o wielkiej odwadze, poświęceniu oraz woli walki, to jednak nie używa patosu aby opisywać te cechy. Jest to jeden z najlepszych zabiegów jakie poczyniono przy produkcji tego filmu. Kompletnie wyzbyto się tandetnej już chwały i bohaterstwa. Zresztą sam bohater produkcji podczas rozmowy mówi o tym, że przybył do Iraku, aby zarobić, a nie po to, aby być na tablicy poległych.
Podsumowując muszę przyznać, że "Karbala" Krzysztofa Łukaszewicza zaskoczyła mnie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Spodziewałem się czegoś znacznie gorszego, ale w efekcie okazało się, że niepotrzebnie. Po raz kolejny udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie nakręcić porządny film, który zasługuje nie tylko na uwagę naszych widzów, ale i zagranicznych.
Zgadzam się, że Karbala jest jednym z lepszych (a jestem fanem gatunku ) filmów wojennych jakie widziałem. Łukaszewicz stworzył dzieło, o którym będzie jeszcze długo głośno
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam. Ogólnie rzecz biorą polska kinematografia staje się coraz lepsza i teraz nie można już powiedzieć o każdym polskim filmie, że to badziew bo zrobiony przez nas. A "Karbala" jest dziełem dobrze zrobionym, o którym jak piszesz jeszcze długo będzie głośno. Myślę, że dystrybutor powinien poważnie rozważyć dystrybucję do innych krajów ponieważ ten film ma duży potencjał.
UsuńObejrzałam "Karbalę" i pozostaję pod wielkim wrażeniem. Kino amerykańskie jeśli ma podjąć taki temat, to zawsze na siłę wciska jakiś wątek miłosny np. w "Furii". Jestem mega wdzięczna, że coś tekiego nie pojawił się w tym filmie.
OdpowiedzUsuńKarolina masz rację! Choć zapomniałem o tym wspomnieć w recenzji, to jednak prawdą jest, że brak wciśniętego na siłę wątku miłosnego w "Karbali" wychodzi tylko produkcji na dobre. Z reguły są one sztuczne, niepotrzebne i głupie. Tutaj na szczęście wyzbyto się tej praktyki i postawiono na dramatyzm i akcję, które o wiele lepiej się sprawdzają w takich filmach. ;)
Usuń