Małe stłuczki
Dwie przyjaciółki zarabiają na likwidacji mieszkań po zmarłych osobach. Kiedy poznają Piotra, rozpoczną z nim dziwną grę.
gatunek: Obyczajowy
produkcja: Polska
reżyser: Aleksandra Gowin, Ireneusz Grzyb
scenariusz: Ireneusz Grzyb
czas: 1 godz. 18 min.
muzyka: Enchanted Hunters
zdjęcia: Ita Zbroniec-Zajtrok produkcji: 2014
budżet: -
ocena: 6,8/10
Zawód:
Samotność
W polskiej kinematografii pojawia się coraz więcej filmów, które nie są komediami romantycznymi i opowiadają z reguły ciekawe historie. Z tych wszystkich produkcji jesteśmy w stanie wyłowić kilka, które odstają lekko od tych czołowych i opowiadają się bardziej za Sundance'owym klimatem. Do tych wybrańców właśnie należy film "Małe stłuczki”.
Produkcja Aleksandry Gowin i Ireneusza Grzyba posiada nietuzinkową i bardzo tajemniczą fabułę, która czyni film specyficznym. Jest pociągająca i płynna, ale zarazem też wiele nie zdradza. Przez większość seansu pozostaje niedostępna i tylko od czasu do czasu ujawnia jakieś konkretne informacje. Idealnie wpisuje się (przynajmniej moim zdaniem, bo pewien nie jestem) w kino niezależne. Ma wiele cech charakteryzujących właśnie ten styl. Niestety historia, która z początku intryguje okazuje się w ogóle nie wykorzystana przez twórców, gdyż jest tylko powodem integracji całej trójki. Szkoda, bo rzeczywiście potencjał był ogromny.
Akcja filmu ma miejsce w Łodzi. Autorzy obrazu postanowili pokazać nam tę brzydszą część miasta, w której nie do końca jesteśmy w stanie się odnaleźć. Szara rzeczywistość, stare rozpadające się budynki, specyficzny wystrój wnętrz itp. Co jak co, ale to właśnie krajobraz i otoczenie w jakim poruszają się bohaterowie, buduje odpowiedni klimat, wzbogacający wartość przekazu. Nie jest to wcale jakieś nowatorskie rozwiązanie, jednak przy tym filmie sprawdza się fenomenalnie.
Postacie, które spotykamy na ekranie są świetnie zagrane przez Helenę Sujecką (Chce się żyć, Yuma), Agnieszkę Pawałkiewicz (Ranczo) i Szymona Czackiego. Naprawdę każdy z nich daje świetny popis swoich umiejętności, że aż miło patrzeć.
Gowin i Grzyb wykorzystali wiele ciekawych rozwiązań na polu wizualno-dźwiękowym prezentując np. sceny z wykorzystaniem zdjęć. W "Małych stłuczkach" jesteśmy jeszcze w stanie zachwycić się jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych przygotowaną przez grupę Enchanted Hunters dającą naprawdę ogromny wkład w oryginalność produkcji. Pomimo smutnej i przygnębiającej aury twórcy są w stanie bez trudu przemycić wiele komizmu pomiędzy dialogi postaci i sprawić aby była lżejsza w odbiorze.
Wszystko jednak sprowadza się do tego, że każdy z bohaterów okazuje się być typem samotnika lubiącego i marzącego o całkiem innych rzeczach. Są to też osoby zagubione w życiu, które na pewnym etapie odcięły linkę łączącą je z innymi i teraz bardzo trudno im jest ją znaleźć. Nie wiadomo nawet czy wszyscy tego chcą? Są niczym snujące się cienie zapadłe w rutynie nie chcące niczego w swoim życiu zmienić. A może jednak ktoś się ośmieli zrobić krok do przodu? Nie jest to jedna z czołowych produkcji polskich, dlatego też tym bardziej trzeba ją zobaczyć i przekonać się co o niej będziemy sądzić. Mnie film zaskoczył i pomimo niewykorzystanego potencjału produkcję gorąco polecam.
Produkcja Aleksandry Gowin i Ireneusza Grzyba posiada nietuzinkową i bardzo tajemniczą fabułę, która czyni film specyficznym. Jest pociągająca i płynna, ale zarazem też wiele nie zdradza. Przez większość seansu pozostaje niedostępna i tylko od czasu do czasu ujawnia jakieś konkretne informacje. Idealnie wpisuje się (przynajmniej moim zdaniem, bo pewien nie jestem) w kino niezależne. Ma wiele cech charakteryzujących właśnie ten styl. Niestety historia, która z początku intryguje okazuje się w ogóle nie wykorzystana przez twórców, gdyż jest tylko powodem integracji całej trójki. Szkoda, bo rzeczywiście potencjał był ogromny.
Akcja filmu ma miejsce w Łodzi. Autorzy obrazu postanowili pokazać nam tę brzydszą część miasta, w której nie do końca jesteśmy w stanie się odnaleźć. Szara rzeczywistość, stare rozpadające się budynki, specyficzny wystrój wnętrz itp. Co jak co, ale to właśnie krajobraz i otoczenie w jakim poruszają się bohaterowie, buduje odpowiedni klimat, wzbogacający wartość przekazu. Nie jest to wcale jakieś nowatorskie rozwiązanie, jednak przy tym filmie sprawdza się fenomenalnie.
Postacie, które spotykamy na ekranie są świetnie zagrane przez Helenę Sujecką (Chce się żyć, Yuma), Agnieszkę Pawałkiewicz (Ranczo) i Szymona Czackiego. Naprawdę każdy z nich daje świetny popis swoich umiejętności, że aż miło patrzeć.
Gowin i Grzyb wykorzystali wiele ciekawych rozwiązań na polu wizualno-dźwiękowym prezentując np. sceny z wykorzystaniem zdjęć. W "Małych stłuczkach" jesteśmy jeszcze w stanie zachwycić się jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych przygotowaną przez grupę Enchanted Hunters dającą naprawdę ogromny wkład w oryginalność produkcji. Pomimo smutnej i przygnębiającej aury twórcy są w stanie bez trudu przemycić wiele komizmu pomiędzy dialogi postaci i sprawić aby była lżejsza w odbiorze.
Wszystko jednak sprowadza się do tego, że każdy z bohaterów okazuje się być typem samotnika lubiącego i marzącego o całkiem innych rzeczach. Są to też osoby zagubione w życiu, które na pewnym etapie odcięły linkę łączącą je z innymi i teraz bardzo trudno im jest ją znaleźć. Nie wiadomo nawet czy wszyscy tego chcą? Są niczym snujące się cienie zapadłe w rutynie nie chcące niczego w swoim życiu zmienić. A może jednak ktoś się ośmieli zrobić krok do przodu? Nie jest to jedna z czołowych produkcji polskich, dlatego też tym bardziej trzeba ją zobaczyć i przekonać się co o niej będziemy sądzić. Mnie film zaskoczył i pomimo niewykorzystanego potencjału produkcję gorąco polecam.
No to ja jestem zainteresowana. Szczególnie, że lubię Helenę Sujecką (w "Ja, Piotr Riviere..." była genialna!).
OdpowiedzUsuńM.
O tak, Helena wypadła bardzo dobrze, jednak mi bardziej spodobała się akurat gra Agnieszki Pawałkiewicz.
Usuń