Snippet

Riverdale

Riverdale to projekt oparty na komiksach wydawnictwa Archie Comics. Akcja dzieje się we współczesności i skupia się na znanych postaciach: Archiem, Betty, Jugheadzie i Veronice oraz ich przyjaciołach. Serial odkrywa przed widzami surrealizm małomiasteczkowego życia i skupia się na mroku i dziwactwach skrytych za fasadą zwyczajności.

twórca: Roberto Aguirre-Sacasa
oryginalny tytuł: Riverdale
na podstawie: Archie Comics
gatunek: Młodzieżowy, Obyczajowy, Dramat
kraj: USA
czas trwania odcinka: 42 min.
odcinków: 13
sezonów: 1
muzyka: Blake Nelly
zdjęcia: Stephen Jackson, David Lanzenberg
produkcja: cw
średnia ocena: 7,3/10 (system oceny seriali wyjaśniam tutaj) 
wiek: dozwolone od 12 lat (wg. KRRiT)















Małe miasto, wielkie sekrety


Dzisiejszy rynek seriali jest tak zróżnicowany pod względem jakości oraz treści, że dosłownie każdy znajdzie idealną propozycję dla siebie. Jednakże pomimo tej bogatej biblioteki wielu użytkowników najwyraźniej doskwierał brak porządnej "teen dramy" o perypetiach nastolatków. Naprzeciw wyszła im stacja cw, która wyprodukowała serial "Riverdale" na podstawie komiksu. Chyba nikt nie spodziewał się, że serial zdobędzie tak dużą widownię. Jednakże, w czym tkwi sukces tego serialu i co czyni go tak chętnie oglądanym?

Riverdale to niewielkie miasteczko, w którym żyją bohaterowie naszego serialu. To nastolatkowie chodzący do liceum, którzy na pierwszy rzut oka niczym szczególnym się nie wyróżniają. Jednakże jak się później okazuje, każdy z nich musi się samodzielnie mierzyć z jakimś problemem. Ponadto w mieście doszło do strasznego morderstwa, które wstrząsło fasadami spokojnej mieściny. Jak potoczą się losy naszych bohaterów oraz czy na jednym zabójstwie się skończy? Do serialu przyciągnęły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze były to pozytywne opinie, jakie usłyszałem (całkiem sporo) oraz kryminalna zagadka. Serialu nie oglądałem od początku, ale jak już zacząłem, to bardzo szybko się wkręciłem. Nie będę ukrywać, że produkcja posiada w sobie specyficzny rodzaj magnetyzmu. Nie wiem dokładnie, na jakiej zasadzie działa, jednakże mogę powiedzieć, że to, co nas do produkcji przyciąga to tajemnica oraz perypetie bohaterów. Oczywiście dla każdego te wartości mogą być naprzemienne, jednakże dla mnie osobiście to sprawa kryminalna okazał się bardziej intrygująca. Muszę pochwalić twórców za to, że udało im się z powodzeniem opowiedzieć tak skrupulatnie utkaną intrygę. Wątek morderstwa w pierwszym sezonie zdecydowanie wysuwa się na prowadzenie i jest najważniejszym elementem całej opowieści. Dopiero za nim otrzymujemy całą masę bohaterów oraz ich perypetii, które jak wiadomo, wypadają raz lepiej, a raz gorzej. Ale tym zajmiemy się później. Najpierw skupimy się na pierwszoplanowej intrydze. Ta zaś z kolei potrafi nas niesamowicie zaintrygować, wciągnąć oraz zmusić do dalszego oglądania serialu. Nawet gdy mamy już dość któregoś z bohaterów (Archie) oraz dosłownie nie potrafimy znieść jego śpiewu. Wątek ten skutecznie przyciąga nas przed ekran telewizora/laptopa, by z odcinka na odcinek przybliżyć się do rozwiązania tajemnicy. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie jest to takie oczywiste. Muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony faktem, że cała ta maskarada nie rozwiązała się sama, jak to zwykle bywa w słabo napisanych oraz do bólu przewidywalnych serialach. "Riverdale" o dziwo taki się nie okazał. No może po części, ale to już zawsze coś. Przede wszystkim twórcom udało się bardzo dokładnie i konsekwentnie poprowadzić tę tajemniczą intrygę, dzięki czemu oglądając serial, mamy wrażenie, że wszystko się ze sobą przysłowiowo "klei" i nie posiada żadnych dziur logicznych. Takim oto sposobem całość zaskakująco płynnie brnie do przodu i stara się odnaleźć sprawcę brutalnego mordu. Oczywiście twórcy zadbali o to, by nie było to takie łatwe. Na każdym kroku próbują nas zmylić fałszywymi tropami, aby jeszcze lepiej ukryć rozwiązanie całej tajemnicy. Oczywiście, jeśli oglądacie uważnie to gdzieś tak w połowie serialu uda wam się wytypować potencjalnych podejrzanych, a gdy będziecie już bliżej końca, to tylko skreślicie niepasujące osoby z waszej listy. Tak więc da się na rozwiązanie wpaść zawczasu, ale tak jak piszę, nie jest to takie oczywiste. Głównie ze względu na to, że twórcy do ostatniej chwili rzucają nam jakieś fałszywe poszlaki. Większość z nich jest tak szalona, że nie sposób wręcz w nie uwierzyć, albowiem gdy zaczniemy rozkładać całość na czynniki pierwsze, zaraz wyjdzie, że nie mają żadnego sensu. Jednakże są też i takie, które skutecznie potrafią nas zbić z tropu na dłuższą chwilę. Koniec końców wszystko wychodzi na jaw i cały wątek zamyka się w satysfakcjonujący sposób. Miewa kilka potknięć, ale jak na tego typu serial i tak wypada wzorowo. Co innego można powiedzieć o perypetiach bohaterów, które mają się raz lepiej, a raz gorzej. Co ciekawe serial znajduje czas nie tylko dla samych nastolatków, ale również dla ich rodziców. Takim oto sposobem powiększa dwukrotnie swoją fabułę. O dziwo twórcom udaje się rewelacyjnie podzielić czas ekranowy między wszystkimi na tyle, aby w dostateczny sposób nakreślić historię każdego z nich. Natomiast jeśli chodzi o same perypetie, to jest dosyć dziwnie. No ale w sumie czego się spodziewałem po amerykańskim serialu? Nie ta rzeczywistość i nie te realia. Być może dlatego niektóre wątki są dla mnie tak dziwne, tak głupie lub tak nieprawdopodobne, że czasem nawet ciężko je przełknąć. Jakby się nad tym chwilę zastanowić to jest tutaj dosłownie wszystko. Rodzinne tajemnice, wredne dziewczyny, uczeń umawiający się z nauczycielką, klasztor sióstr jakiegoś chorego miłosierdzia, bezdomny/niebezdomny uczeń, gangi motocyklowe, szemrane interesy, morderstwo oraz wiele innych. Nie zapominając o tym, że każdy bohater w tym serialu jest ładny, dobrze ubrany i w pewien sposób wyidealizowany. A samo "Riverdale" jest niczym miasteczko marzeń, w którym wszystko zawsze (prawie zawsze) było w jak najlepszym porządku. Oczywiście do czasu morderstwa, które wszystko rujnuje. Nie wiem jak wy, ale ja takiej konwencji w ogóle nie kupuję. Toleruję ją, bo nie mam innego wyjścia, ale nie jestem z niej bynajmniej zadowolony. Jednakże koniec końców muszę przyznać, ze serial pomimo swoich "dziwactw" ogląda się bardzo przyjemnie. Bez rewelacji, ale to i tak pewnego rodzaju sukces.

Postaci w serialu to tak jak już wspomniałem ładnie ubrane, pięknie wyglądające sylwetki, które zamiast odzwierciedlać jakiekolwiek realia, serwują nam niestrawną idealizację. Ale jak to przełkniemy bądź też będziemy zdolni tolerować, to okaże się, że da się czerpać z seansu przyjemność. Problem w tym, że niektóre perypetie postaci ogląda się dobrze, a inne już nie. Bohaterowie to głównie nastolatkowie a ich perypetie to druga najważniejsza część serialu. Są więc tacy jak Betty czy Jughead, którzy wyglądają na całkiem rozsądnych, ale jest także Veronica i Archie, którzy zdają się poniekąd żyć w swoim świecie. Szczególnie Archie, który jest najbardziej nierozgarniętą postacią z całego serialu. Nie wie, czego chce, jest strasznie nijaki oraz popełnia strasznie głupie i idiotyczne błędy. Oglądanie go na ekranie nieprzerwanie wywołuje "facepalma" (przykładanie ręki do czoła w akcie dezaprobaty i braku sił do skali żenady) co po pewnym czasie skłania nas do poważnych dywagacji na temat tego, czy aby postać ta jest zdrowa umysłowo. Oprócz tego mamy szkolną zdzirę (klasyk) i jej minionki, licealny zespół czarnoskórych dziewczyn o wdzięcznej nazwie PussyCats (bo czemu nie!) oraz jedynego w szkole geja (a przynajmniej o jednym wiemy), na którego twórcy nie mają pomysłu. Ale fajnie, że jest. Nikt nie jest pokrzywdzony. W obsadzie znaleźli się między innymi: K.J. Apa, Cole Sprouse (tak to jest Cody z "Nie ma to jak hotel" tylko ma czarne włosy), Lili Reinhart, Camila Mendes, Madelaine Petsch i Casey Cott.

Od strony technicznej serial prezentuje się bardzo dobrze. Przyzwoite zdjęcia, ciekawa muzyka oraz dobre scenografie. Do tego dochodzą jeszcze kostiumy, charakteryzacja i specyficzny klimat serialu.

"Riverdale" w mgnieniu okaz okazało się hitem, a więc kolejny sezon to była czysta formalność. Sam muszę przyznać, że serial ogląda się dobrze. Potrafi zaintrygować i wciągnąć swą tajemniczą intrygą, która jest całkiem nieźle skonstruowana. Trochę gorzej wypadają perypetie postaci oraz świat przedstawiony, ale jak już wspominałem, da się wytrzymać. Koniec końców i tak jest całkiem nieźle. A więc jak na razie z miłą chęcią powrócę do Riverdale.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz