Dziesięć osób zostaje zaproszonych przez tajemniczego gospodarza do domu na wyspie. Gdy dwie z nich giną, goście zdają sobie sprawę, że to, co początkowo uważali za nieszczęśliwy wypadek, jest robotą zabójcy. Postanawiają odkryć jego tożsamość, ale okazuje się, że nikt nie ma alibi. Odizolowani od społeczeństwa, niezdolni do opuszczenia miejsca pobytu, rozpoczynają walkę o przetrwanie z mordercą, który na nich poluje.
oryginalny tytuł: And Then There Were None
twórca: Sarah Phelps
reżyser: Craig Viveiros
gatunek: Dramat, Kryminał, Thriller
kraj: Wielka Brytania
czas trwania odcinka: 1 godz.
odcinków: 3
sezonów: 1
sezonów: 1
muzyka: Stuart Earl
zdjęcia: John Pardueprodukcja: BBC
średnia ocena: 8,0/10 (system oceny seriali wyjaśniam tutaj)
wiek: dozwolone od 12 lat (wg. KRRiT)
Mordercza
wyliczanka
Powieści kryminalne to bardzo wdzięczny temat dla filmowców. Nie po raz pierwszy na ekranie telewizora widzimy ekranizację słynnej powieści, albo jej luźną adaptację. Obecnie możemy napotkać się na wiele rozmaitych produkcji, które w większym lub mniejszym stopniu przypominają książkowy oryginał. Jednakże z najnowszą wersją najsłynniejszej książki Agathy Christie pt: "I nie było już nikogo" tak nie jest. Twórcy postanowili opowiedzieć nam tę historię w jak największej zgodzie z oryginałem. Czy tak tworzone produkcje trafią do dzisiejszej widowni?
W obecnych czasach jest moda na powroty słynnych filmów czy seriali oraz ukazywanie nam znanych postaci z dawnych epok w nowych i współczesnych wydaniach. Można to bardzo łatwo przedstawić na postaci Sherlocka Holmesa, który dostał, aż dwa seriale osadzone w rzeczywistości. Pierwszy to "Sherlock" Stevena Moffata, a drugi to "Elementary". Obydwa opowiadają o kultowej postaci, która żyje w czasach obecnych, z tym, że jeden ma miejsce nadal w Londynie, a drugi przeprowadził się za ocean do Nowego Jorku. Gdyby tego było mało nowojorski Watson jest kobietą. Gdyby poszperać więcej okaże się, że wiele jest produkcji, które bazują na słynnych powieściach czy też postaciach, ale styl ich opowieści jest dostosowany do dzisiejszych czasów, aby widzom się je lepiej oglądało. Jednakże nie należy przerabiać wszystkiego, albowiem klimat starych powieści również jest godny uwagi. Jedynym problemem wtedy okazuje się sposób w jaki należy opowiedzieć historię z dużym nawiązaniem do książkowej wersji. Dla wielu mogłoby to być kłopotliwe, ale nie dla twórców "I nie było już nikogo".
To co starsze wcale nie oznacza, że gorsze, a większość osób wychodzi właśnie z takiego założenia. Niesłusznie, albowiem przy tworzeniu takich produkcji liczy się umiejętność twórców, którzy w inteligenty sposób zinterpretują opowieść. Tak właśnie jest z serialem BBC, który świetnie ukazuje nam powieść Agathy Christie. A wszystko zaczęło się od dziesięciu bohaterów, którzy za zaproszeniem wybrali się na weekend na Wyspę Żołnierzyków. Niestety nie podejrzewali oni, że pobyt na wyspie okaże się morderczy... Produkcja bardzo szybko startuje dzięki czemu łatwo jest nam wciągnąć się całą opowieść. Początek jest niezwykle intrygujący, wartki oraz niezwykle obiecujący. Twórcy rewelacyjnie wprowadzają nas w fabułę serialu przez co z łatwością udaje im się zaciekawić nas wątkiem głównym koncentrującym się na tajemniczych właścicielach wyspy. Z kolei pierwszoplanowa intryga jest niezwykle wciągająca, bardzo intrygująca i niesamowicie tajemnicza. Wydarzenia ekranowe już od pierwszej sceny ukazują nam tajemniczych bohaterów, którzy niczym z przypadku otrzymali zaproszenie na wyspę. Jednakże bardzo szybko okazuje się, że naszych bohaterów łączy coś bardzo mrocznego, coś do czego, żadne z nich nie chce się przyznać. A prawda lubi wyjść na jaw w najbardziej nieoczekiwanych momentach. Serial kipi od skrupulatnie zbudowanej dramaturgii oraz nieustannego budowania napięcia. Twórcy lubią podnieś ciśnienie i to nie tylko naszym bohaterom, ale również nam. Poprzez mroczne zdarzenia oraz nieustanne tajemnice wprowadzą do opowieści grozę oraz wszechobecną niewiedzę. Potrafią świetnie wczuć się w atmosferę panującą na wyspie i skrupulatnie ją podwyższać, aż komuś puszczą nerwy. Czy to nam czy też naszym postaciom. Wydarzenia ekranowe również są niezwykle dwuznaczne, a co za tym idzie jeszcze bardziej tajemnicze. Specjalnie stworzono je, aby wprowadzić nas oraz nasze postaci w stan zagubienia i dezorientacji tak aby trudno nam było wskazać sprawcę całego zamieszania. Co ciekawe nawet będąc uważnym widzem ciężko jest nam ocenić kogo intencje są szczere, a kogo fałszywe. Duże brawa należą się również Craigowi Viveirosie – reżyserowi całej miniserii, który w bardzo zgrabny sposób przedstawił nam każdą z postaci oraz swoją wizję całej opowieści. Udało mu się pogodzić wszystkie aspekty dosyć szczegółowego scenariusza dzięki czemu serial tak dobrze się ogląda. Warto również zwrócić uwagę na wiele niespodziewanych zwrotów akcji, które skutecznie dekoncentrują nas od wskazania tajemniczego pana Owena. I wszystko byłoby świetnie gdyby nie zakończenie miniserii, które choć jest zgodne z papierową wersją, to jednak nie jest tak treściwe jak można by przypuszczać. Twórcy serii nieco pośpieszyli się z finałem produkcji przez co wydarzenia, które miały miejsce na wyspie są w ogóle nie wyjaśnione przez co końcówka okazuje się dla nas sporym rozczarowaniem. Nie będzie szczegółowego wyjaśnienia mordercy, a jedynie usłyszymy kierujące nim intencje. Gdyby nie ta gafa, bo inaczej tego się nazwać nie da produkcja nie zostawiłaby nas z poczuciem niekompletności opowieści, która tak świetnie się rozwiązała. Szkoda, że całość zakończyła się w taki nieco niechlujny sposób szczególnie, że reszta prezentuje się bardzo dobrze. W tym wypadku jedynym ratunkiem jest sięgnięcie po ostanie stronice powieści Agathy Chistie, na których mamy szczegółowe wyjaśnienie całego planu jak i postępowania mordercy, którego zabrakło w serialu.
W serialu mamy aż dziesięciu bohaterów, którzy są hierarchicznie podzieleni ze względu na ich tajemnice. Oczywiście przekłada się to na czas ich zgonu wedle wierszyka o "Dziesięciu Żołnierzykach". Nasze postacie to bardzo skryte, nieufne i tajemnicze sylwetki, z których każda z nich posiada coś na sumieniu. Niestety z początku nikt nie zbierze w sobie dość odwagi, aby to przed wszystkimi wyznać. Podczas ich pobytu na wyspie obserwujemy ich siłę oraz nieugiętość w ramach walki o przetrwanie. A z czasem poznajemy ich prawdziwe oblicze... W serialu występują: Aidan Turner jako Philip Lombard, Maeve Dermody jako Vera Claytthorne, Charles Dance jako Sędzia Lawrence Wargrave, Toby Stephens jako Dr Edward Armstrong, Burn Gorman jako Detektyw sierżant William Blore, Douglas Booth jako Anthony Marston, Sam Neill jako Generał John MacArthur, Miranda Richardson jako Emily Brent oraz Noah Taylor jako Thomas Rogers i Anna Maxwell Martin jako Ethel Rogers. Pod względem aktorskim serial prezentuje się wyśmienicie, a aktorzy rewelacyjnie sportretowali swoje postaci.
Jeśli zaś chodzi o serial od strony technicznej to również nie mamy na co narzekać. Bardzo dobre efekty specjalne, ciekawe zdjęcia, oszczędna ale klimatyczna muzyka oraz ciekawa scenografia i kostiumy. Do tego dochodzi jeszcze wyjątkowy, mroczny i tajemniczy klimat, który rewelacyjnie buduje napięcie oraz dramaturgię.
Podsumowując "I nie było już nikogo" to bardzo ciekawy, wciągający, niezwykle tajemniczy i zaskakujący serial, który rewelacyjnie się ogląda. Choć fani powieści Agathy Christie znajdą w nim różnice, to jednak jestem przekonany, ze również bardzo ciepło przyjmą tę produkcję, albowiem jest bardzo dobrze zrobiona. Z zachowaniem wielu oryginalnych rzeczy oraz nie przerobiona na siłę dla widzów jak np. "Nocny recepcjonista". Gdyby nie zakończenie całość prezentowała by się jeszcze lepiej. Tak to jest ono skazą na całości. Niemniej jednak warto sięgnąć po tę miniserię.