Snippet
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Michael Caine. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Michael Caine. Pokaż wszystkie posty
Trzej najlepsi kumple – Willie, Joe i Al decydują się przełamać stereotyp spokojnych emerytów i po raz pierwszy w życiu zejść ze ścieżki prawości, kiedy ich fundusz emerytalny zostaje zlikwidowany. Aby samodzielnie opłacać swoje rachunki i nie stać się ciężarem dla najbliższych, trzej zdesperowani przyjaciele stawiają wszystko na jedną kartę i postanawiają napaść na ten sam bank, który pozbawił ich pieniędzy.

gatunek: Komedia
produkcja: USA
reżyseria: Zach Braff
scenariusz: Theodore Melfi
czas: 1 godz. 36 min. 
muzyka: Rob Simonsen
zdjęcia: Rodney Charters
rok produkcji: 2017
budżet: 25 milionów $

ocena: 7,0/10













Starość nie radość


Zapewne żadne z Was nie zastanawiało się jak będzie wyglądać ich życie za kilkadziesiąt lat. W dzisiejszych czasach żyje się chwilą i nie myśli się "na zapas". Dopiero kiedy znajdziemy się w takiej sytuacji, będziemy w stanie odnieść się do naszych wcześniejszych przemyśleń. Czy okres młodości będziemy wspominać z uśmiechem, czy raczej z pogardą zależy wyłącznie od nas samych. Jednakże najważniejsze jest to, aby na starość nie zgubić w natłoku lat samego siebie i do końca pozostać wiernym swoim instynktom. Właśnie taką drogę obrali bohaterowie naszego filmu.

Willie, Joe i Albert to mężczyźni w podeszłym wieku, którzy oprócz wspólnej pracy dzielą się również gorliwą przyjaźnią. Naszym bohaterom zostało już niewiele czasu do wymarzonej emerytury, kiedy nagle ich zakład splątuje i zamraża wszystkie odkładane przez lata emerytury w postaci funduszu. Ich rozgoryczenie nie trwa długo, albowiem wpadają na pewien plan. Postanawiają obrabować bank. Ja wiem, że to brzmi niedorzecznie, ale dajmy naszym postaciom odrobinę zaufania. To, że nie są już pierwszej młodości, nie powinno ich przecież wykluczać z życia społeczeństwa. A skoro w tym wypadku ich udział koncertuje się na obrobieniu banku, który przechowywał ich pieniądze, to nie powinniśmy mieć z tym przecież żadnego problemu. Sam pomysł na film z początku wydaje się mocno naciągany, ale z czasem nasza opinia bardzo łatwo ulega zmianie. Główną tego przyczyną jest wielowątkowość produkcji, która w bardzo zgrabny sposób rozwija wątek skoku na bank. Fabuła obrazu nie koncentruje się więc wyłącznie na tym w jaki sposób trzech prawie-emerytów obrabuje bank, ale raczej na tym, czego chcą nasi bohaterowie. Wbrew pozorom nie jest to takie oczywiste. Wraz z trwaniem obrazu wielokrotnie się o tym przekonamy. W większości filmów tego typu najważniejszy jest skok i pieniądze. Nie będę zaprzeczać, że tym razem taż tak jest, jednakże nie mogę nie wspomnieć o tym, że film Zacha Braffa to coś znacznie więcej niż sama kasa. Przez większość czasu nasi bohaterowie zmagają się barierami, które na siebie sami nałożyli. A więc to już nie tylko skok na bank i zemsta. To przede wszystkim przełamanie wmówionej sobie niedołężności, która wyklucza z ich życia wiele możliwości. To również determinacja, aby sięgnąć po to, co powinno należeć do nich oraz udowodnienie samym sobie, że nie nadają się jeszcze do wyrzucenia. Albowiem kiedy usłyszymy słowo babcia czy dziadek w naszej głowie już pojawia się stereotypowy obraz osób na emeryturze, które wiele do szczęścia nie potrzepują. Najwyższy czas zerwać z tą wytartą już kliszą, która niepotrzebnie zagraca nam pamięć. W końcu starość to druga młodość. Film posiada sprawne, treściwe i wartkie rozpoczęcie, które momentalnie wprowadza nas w akcję obrazu. Bez zbędnych i rozwleczonych wątków, twórcy bardzo szybko przechodzą do tematu skoku na bank. Jednakże do samego czynu jest jeszcze sporo czasu. Jak już wcześniej wspomniałem, twórcy skupiają się na swoich bohaterach, dzięki czemu produkcja nabiera rumieńców za sprawą charyzmatycznych i skonfliktowanych postaci. Natomiast sam skok zajmuje zaskakująco niewiele czasu ekranowego. Jest wręcz zepchnięty na bok, albowiem cała uwaga reżysera koncentruje się na tym, jak nasi "emeryci" dokonają skoku oraz przekonają samych siebie, że wciąż się do czegoś nadają. Fabuła obrazu jest ciekawa, wciągająca i niesamowicie urzekająca. Doprawdy niewiele czasu nam trzeba, aby polubić naszych bohaterów i w pełni poprzeć ich nieco zwariowany pomysł napadu na bank. Ale hej, wszyscy potrzebujemy odrobiny szaleństwa. Produkcja jest świetnie nakręcona, dzięki czemu bardzo przyjemnie się ją ogląda. Jest lekka i niesłychanie przystępna. Wręcz idealna na ciekawy i niezobowiązujący seans. Dzięki bardzo sprawnej reżyserii produkcja jest w stanie nas urzec niesamowicie płynną i zgrabną narracją oraz odrobiną świeżości w postaci naszych bohaterów, którzy ukazują nam skok na bank z całkiem nowej perspektywy. Twórcom udaje się tego dokonać pomimo tego, że fabuła posiada wiele sprawdzonych schematów i klisz. "W starym, dobrym stylu" jest kolejnym filmem udowadniającym nam, że można zrobić naprawdę dobry film na bazie nieco odgrzewanych schematów. Ostatnim tego typu recenzowanym przez nas przypadkiem jest "Baby Driver", który świetnie obrazuje proces refabrykacji.

W obsadzie filmu pierwszy plan zajęły same gwiazdy. Mowa oczywiście o Morganie Freemanie, Michaelu Cainie oraz Alanie Arkinie. Cała trójka rewelacyjnie sprawdziła się w swoich rolach dostarczając nam naprawdę ciekawych i wiarygodnych bohaterów. Jak już wielokrotnie wspominałem, ten film jest przede wszystkim o pierwszoplanowych postaciach. Tak się akurat składa, że twórcy poświęcili sporo czasu na kreowanie filmowych sylwetek, dzięki czemu potrafią być tak wiarygodne i niesamowicie urzekające. Ich motywy są zrozumiałe, a czyny jak najbardziej uzasadnione. Ten film po prostu stoi postaciami. W obsadzie znaleźli się również: Christopher Lloyd, Ann-Margret, Joey King, Peter Serafinowicz, Maria Dizzia, Siobhan Fallon Hogan, John Ortiz oraz Matt Dillon. Trio aktorskie spisało się rewelacyjnie, a cała reszta świetnie dopełniła ich kreacje.

"W starym, dobrym stylu" jest filmem bardzo krótkim, ale za to bardzo lekkim, niesamowicie przystępnym no i przede wszystkim naprawdę zabawnym. Jego głównym atutem jest również to, że nie skupia się jedynie na skoku, ale w bardzo obszerny sposób nakreśla nam sylwetki głównych bohaterów. Ponadto jest niesamowicie płynny i konkretny. Bez zbędnego owijania w bawełnę i przeciągania na siłę. Wszystko to pozwala mu stać się bardzo przystępną komedią, po którą zdecydowanie warto sięgnąć.

Zapraszam do polubienia profilu facebook'okwego abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.

Najnowszy film Paolo Sorrentino, nagrodzonego Oscarem za "Wielkie piękno". W roli głównej Michael Caine jako słynny kompozytor, spędzający wraz z rodziną wakacje w luksusowym hotelu w Alpach. Przed laty postanowił, że nigdy więcej nic nie skomponuje oraz przestanie dyrygować. Niespodziewana wizyta wysłannika brytyjskiej Królowej, którego początkowo nie chce przyjąć ani wysłuchać, zmusi go do konfrontacji z najbliższymi oraz z własnym życiem.

gatunek: Dramat
produkcja: Francja, Wielka Brytania, Szwajcaria, Włochy
reżyser:Paolo Sorrentino
scenariusz: Paolo Sorrentino
czas: 1 godz. 58 min.
muzyka: David Lang
zdjęcia: Luca Bigazzi
rok produkcji: 2015
budżet:
ocena: 9,5/10











Sanatorium pogodna jesień


Po wielkim sukcesie jakim dla Paula Sorrentino był film "Wielkie piękno", który zdobył mnóstwo nagród, a w tym tą najbardziej przez wszystkich znaną czyli Oscar za najlepszy film nieanglojęzyczny, wszyscy zastanawiali się jakie będzie kolejne dzieło reżysera. Jak się okazało twórca powrócił na ekrany kin z dramatem "Młodość", który przypuszczam tak jak "Wielkie piękno" powalczy o niejedną nagrodę. Co więc w nowym filmie Sorrentino jest takiego wyjątkowego?

Omawianie produkcji można zacząć już od samego zwiastuna, który w pełni oddaje klimat oraz problematykę filmu. Jest poważnym wstępem do tego co zobaczymy na ekranie. A trzeba przyznać, że jest tego sporo. Sorrentino ukazuje nam historię nie jednej, nie dwóch, ale co najmniej pięciu postaci, z których każda jest na swój sposób wyjątkowa. Oczywiście nie da się ukryć, że wątek Freda Ballinger'a, byłego kompozytora jest tutaj najważniejszym punktem produkcji. Nie oznacza to jednak, że jest to jedyny godny uwagi wątek. Przez historię przewija nam się mnóstwo rozmaitych treści dotyczących ogromnej ilości postaci, z których jedne uzupełniają fabułę, a inne są jej istotną częścią. Wszystko to sprawia, że dostajemy niezwykle intrygujący, fenomenalnie skrojony i napisany film, który ogląda się bez westchnienia mimo, że trwa prawie dwie godziny. Reżyser opowiadając nam o życiu swoich postaci posługuje się niezwykłą gracją i profesjonalizmem czyniąc ze swojego obrazu zbiór opowieści, z których każdą można by wyjąć i opowiedzieć jako samodzielną fabułę. Coś niezwykłego. Oprócz tego obraz Sorrentino jest bardzo tajemniczy. Twórca nie podaje nam informacji na tacy tylko zmusza nas do ruszenia głową i wyciągnięcia właściwych wniosków z obserwacji przebiegu zdarzeń ekranowych. Nic nie jest powiedziane wprost przez co prawie każda scena musi zostać przez nas dokładnie zrozumiana bo inaczej nie załapiemy co twórca chce nam przekazać i dlaczego. Z jednej strony jest to bardzo ekspresyjna i luźna forma pozwalająca na osiągnięcie wielu interpretacji każdej ze scen, ale zaś z drugiej strony bardzo problematyczna jeśli w pewnym momencie zgubimy wątek. Niestety, ale podczas oglądania filmu trzeba wytężyć myślenie.

Kolejną wartą uwagi rzeczą w filmie są ciekawie zarysowane postacie, których historie niesamowicie intrygują. Reżyser do samego końca trzyma nas w niepewności co do motywów ich zachowań i sposobu pojmowania różnych tematów. Posługuje się przy tym licznymi metaforami, które dodatkowo komplikują  rozumienie całości. Oprócz tego ciekawie prezentuje się przedstawienie całego ośrodka wypoczynkowego jako nieciekawego i wręcz zmechanizowanego miejsca, w którym można spędzić całe wakacje nawet tego nie zauważając.

W składzie aktorskim "Młodości" mamy prawdziwe gwiazdy, które świetnie prezentują się na ekranie przez co automatycznie windują ocenę produkcji do góry. W obsadzi znaleźli się świetny Michael Caine, rewelacyjny Harvey Keitel, bardzo dobra Rachel Weisz oraz równie dobry Paul Dano. Oprócz tego pojawiają się Robert Seethaler, Jane Fonda i Alex MacQueen. Co do reszty obsady nie mam zastrzeżeń ponieważ każdy zaprezentował się na dobrym poziomie.

W produkcji możemy również natrafić na rewelacyjne zdjęcia, które ukazują piękno górskich krajobrazów, genialną muzykę, która na długo po seansie będzie nas prześladować oraz bardzo dobrze dopasowane do obrazu piosenki rozmaitych wykonawców jak i kompozycje klasyczne. To świetne połączenie gwarantuje piorunujące wrażenia. Dodatkowo całość jest zrobiona z niemałym rozmachem, a gdzieniegdzie pojawiają się nawet efekty specjalne. Ciekawie prezentuje się również mieszany ton produkcji, który świetnie się równoważy balansując między dramatem, komedią i  refleksyjno-egzystencjalnym stylem.

Wszystkie te poszczególne elementy tworzą niezwykle intrygujące, wciągające, głębokie i klimatyczne dzieło, które rewelacyjnie się ogląda. Do tego dochodzi jeszcze doborowa obsada i genialne wykończenie. Muszę przyznać, że już dawno żaden film mnie tak nie zachwycił. Mogło by się walić i palić, a i tak nie oderwał bym się od projekcji. Tak mnie ten obraz "wciągnął". Naprawdę warto sięgnąć po tę produkcję. A szczególnie polecam ją wszystkim osobom szukającym niezwykłych doznań (tych duchowych i wizualnych) podczas seansu. Nie pożałujecie.


Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.