Snippet
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą David Thewils. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą David Thewils. Pokaż wszystkie posty
Zanim stała się Wonder Woman, była Dianą, księżniczką Amazonek wyszkoloną na niepokonaną wojowniczkę. Wychowała się na odległej, rajskiej wyspie. Pewnego dnia rozbił się tam amerykański pilot, który opowiedział Dianie o wielkim konflikcie ogarniającym świat. Księżniczka porzuciła więc swój dom przekonana, że może powstrzymać zagrożenie. W walce u boku ludzi, w wojnie ostatecznej, Diana odkrywa pełnię swojej mocy... i swoje prawdziwe przeznaczenie.

gatunek: Akcja, Sci-Fi
produkcja: USA, Chiny, Hongkong 
reżyseria: Patty Jenkins 
scenariusz: Allan Heinberg 
czas: 2 godz. 21 min. 
muzyka: Rupert Gregson-Williams
zdjęcia: Matthew Jensen
rok produkcji: 2017
budżet: 149 milionów $
ocena: 8,0/10










 
Bohaterka na jaką nie zasługujemy

Adaptacje filmowe z uniwersum DC od jakiegoś czasu mają pod górkę. Najpierw był "Batman v Superman", a następnie "Legion samobójców", który miał naprawić błędy, ale koniec końców wszystko pogorszył. A więc produkcja kinowej wersji "Wonder Woman" od początku była skazana na porażkę. Choć wszyscy chcieli aby film się udał to niestety na jego drodze nieustanie stawiano przeszkody. Zarzucano mu niekompetencję reżyserki, kłopoty studia Warner Bros., a także wiele innych rzeczy, które skutecznie sprawiały, że nawet najwięksi fani zaczęli powątpiewać w słuszność ukazania się obrazu. Dlatego tym większym zaskoczeniem okazał się sukces produkcji aniżeli jego klęska. Ale czy film rzeczywiście jest taki dobry jak twierdzą zagraniczni recenzenci?

Diana to księżniczka Amazonek, która od najmłodszych lat jest trenowana na wojowniczkę. Z dala od otaczającego ją świata. Jednakże gdy pewnego dnia niedaleko wyspy rozbija się samolot z amerykańskim pilotem życie naszej bohaterki ulega drastycznej zmianie. Postanawia ona wyruszyć z rozbitkiem do Londynu, aby stawić czoła I Wojnie Światowej i przywrócić na świecie pokój. Podczas podróży nie tylko odkrywa swoje liczne zdolności, ale również poznaje swoje prawdziwe oblicze. Produkcja jest typowym filmem z gatunku origin story. Ukazuje nam losy naszej bohaterki, które doprowadziły ją do momentu, w którym właśnie obecnie się znajduje (czyli do wydarzeń z "Batman v Superman"). Film rozpoczyna się w czasach rzeczywistych, aby następnie zaserwować nam jedną wielką retrospekcję do wydarzeń z samego początku jej życia. Obraz zalicza bardzo dobry start, który świetnie wprowadza nas w historię Diany. Już z samego początku potrafi nas zaintrygować i bezgranicznie pochłonąć. Narracja jest niezwykle lekka, a wydarzenia ekranowe zaskakująco wciągające. Wszystko to sprawia, że jeszcze bardziej pragniemy zagłębić się w historię Diany. W końcu przychodzi na to czas gdy w życiu bohaterki nadchodzi potężny zwrot akcji. Od tego momentu opowieść przybiera całkiem inny ton narracji. Do tego momentu fabuła obrazu ciągle przyspieszała i serwowała nam coraz to więcej ciekawych wydarzeń. Kiedy natomiast nasza bohaterka trafia do Londynu opowieść zdecydowanie zwalnia tempa i pozwala jej zaznajomić się z całkiem nową perspektywą życia. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że najciekawsze w tej części są szczegóły, które pozornie nie powinny mieć żadnego znaczenia. W Londynie tak naprawdę nic wielkiego się nie dzieje jeśli chodzi o akcję produkcji. To co się dokonuje na naszych oczach to powolna i systematyczna przemiana naszych bohaterów, którzy coraz lepiej się poznają. Jednakże proces ten jest dużo bardziej skomplikowany i trwa aż do samego końca. To co natomiast najbardziej ujmuje nas w tej części obrazu to konfrontacja naszej bohaterki z realiami XX wieku. To jak wyzwolona, dumna i pewna siebie kobieta nie potrafi odnaleźć się w świecie, który kobiety traktuje wręcz z pogardą. W tym niesłychanie frapującym zestawieniu znajdzie się cała masa scen, które nie tylko nas rozbawią, ale również skłonią do rozmyśleń dlaczego takie sytuacje miały miejsce. Prawdziwa jatka zaczyna się kiedy nasza grupka bohaterów dociera na front. Obraz przepełnia cała masa niesłychanie wartkich i rewelacyjnie nakręconych scen akcji, które potrafią zaserwować nam niesamowite wrażenie. Co ciekawe nawet w momentach takich jak walka na froncie twórcy są w stanie znaleźć chwilę, aby ponownie skupić się na samych postaciach. Szczególnie zapada w pamięć scena tańcu Diany i Trevora, podczas którego ewidentnie da się dostrzec chemię jaka się między nimi wytworzyła. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że w żadnym stopniu nie wpływa to na płynność akcji. Całość jest zaskakująco spójna oraz bardzo przejrzysta przez co nie ma mowy o żadnych niedopowiedzeniach czy niedociągnięciach. Najbardziej wyróżniającym się i odstającym od całej reszty wątkiem jest finał produkcji, który stanowczo zmienia narrację pod sam koniec obrazu. Jest on niesamowicie widowiskowy i po brzegi wypełniony efektami specjalnymi. Niektórzy uważają go za najsłabszy punkt obrazu, który jednoznacznie nawiązuje do końcowej walki z "Batman v Superman", jednakże dla mnie jest on całkiem dobrym zwieńczeniem tej historii. Co prawda mógłby on być odrobinę mniej przesadzony, ale koniec końców wydaje mi się, że twórcy chcieli w bardzo dosadny sposób pokazaćli możliwości pierwszoplanowej postaci. Albowiem przez cały film pomimo niesamowitych zdolności Diany nie pokazano nam jej całego potencjału. A więc najlepsze postanowiono zostawić na koniec i jak to się mówi "zaorać". I rzeczywiście cel został osiągnięty, albowiem Woner Woman pokazała nam, że nie warto z nią zadzierać. Ponadto finał po raz kolejny pokazuje nam siłę postaci w filmie Patty Jenkins. Albowiem po raz kolejny zaserwowano nam scenę z niezwykle kameralną interakcją między postaciami, która znajduje się w samym środku konfrontacji z głównym antagonistą. Nie dość, że prezentuje się ona rewelacyjnie to jeszcze w żaden sposób nie wpływa na przebieg akcji. Właśnie takie sceny czynią z "Wonder Wonam" obraz wyjątkowy, który wyróżnia się na tle całej reszty.

Od strony aktorskiej produkcja prezentuje się rewelacyjnie. Nie tylko ze względu na świetny dobór aktorów, ale także na rewelacyjne kreacje. W tym filmie króluje Gal Gadot jako Diana. Aktorka wręcz rewelacyjnie sprawdziła się w roli wojowniczej księżniczki, która pragnie ponownie przywrócić pokój na ziemi. Jej Diana jest olśniewająca, zabójczo piękna oraz śmiertelnie niebezpieczna. Postać ta jednakże nie tylko odznacza się tymi typowymi czy wręcz szablonowymi cechami. Im dłużej zagłębiamy się w film tym bardziej poznajemy naszą bohaterkę. Okazuje się, że oprócz odwagi i dumy postać ta potrafi byś również niesłychanie naiwna i łatwowierna. W zderzeniu z rzeczywistym światem jest tak samo nieporadna jak Steve Trevor, który trafił w ręce Amazonek. Jednakże postać ta nieustannie się rozwija i ciągle uczy na swoich błędach dzięki czemu jest taka intrygująca. Wracając natomiast to Stevea trzeba powiedzieć, że jest to zaraz po Dianie druga najciekawsza postać w tym filmie. Chris Pine świetnie czuje się w tej roli i rewelacyjnie portretuje kapitana, który natrafił na niezwykłą kobietę na swojej drodze. Miedzy Stevem i Dianą wyraźnie czuć chemię dzięki czemu ich ekranowa relacje nie wygląda sztucznie. Na ekranie pojawili się również świetna Robin Wright jako Antiopa, równie dobra Connie Nielsen jako Hippolita, Danny Huston jako Ludendorff, David Thewlis jako Sir Patrick, Saïd Taghmaoui jako Sameer, Ewen Bremner jako Charlie, Eugene Brave Rock jako Wódz, Lucy Davis jako Etta oraz Elena Anaya jako Dr Maru. Obsada zaprezentowała się naprawdę dobrze i nie można powiedzieć o niej niczego złego. Główny antagonista jest dużo bardziej nieoczywisty niż można było się spodziewać co bardzo mi przypadło do hustu. Poza tym prezentuje się zaskakująco wiarygodnie. I choć nie ma w produkcji zbyt dużej roli to uważam, że świetnie pasuje do całej opowieści oraz postaci Diany.

Strona wizualna obrazu niesłychanie zachwyca. Szczególnie sceny mające miejsce na Themiscyrze. Niesamowite widoki i przepiękne palety barw. Nie oznacza to jednak, że na tym się kończy wyjątkowość produkcji. Praktycznie cały obraz odznacza się rewelacyjnymi efektami specjalnymi, które potrafią zrobić na nas niemałe wrażenie. Co prawda w finale robi się na ekranie nieco ciężko od CGI to i tak nie można mówić o jakiejkolwiek wtopie. Na uwagę zasługują zdecydowanie zdjęcia oraz muzyka. Warto również pamiętać o nienachalnym humorze i świetnie nakręconych scenach akcji. To czym się wyróżnia ten film to zdecydowanie kolory, które rewelacyjnie uzupełniają produkcję. Można by wręcz powiedzieć, że są jej nieodzownym składnikiem.

Patty Jenkins odwaliła kawał dobrej roboty dzięki czemu "Wonder Woman" triumfuje w kinach. Jednakże do sukcesu przyczyniło się znacznie więcej czynników. Przede wszystkim solidnie napisany scenariusz, brawurowo poprowadzona akcja produkcji, ciekawa i wciągająca fabuła, rewelacyjne aktorstwo i intrygujący bohaterowie. Nie należy zapomnieć również o fenomenalnym wykończeniu, które idealnie dopełnia dzieło. Wszystko to sprawiło, że produkcja ta jest bardzo dobrym nowym początkiem dla filmów od DC. Ponadto film robi jeszcze jedną dobrą rzecz. Jest idealny do obejrzenia dla wszystkich. Nie tylko kobiet, ale także mężczyzn. Twórcy uniknęli sytuacji jak w przypadku filmu "Ghostbusters. Pogromcy duchów" gdzie każdy samiec był albo głupkiem albo gburem. Oczywiście wszystko to mieściło się w konwencji komediowej co i tak nie zmienia faktu, że strasznie zawężono tym potencjalną grupę odbiorców. Tutaj tego problemu uniknięto przez co świetna rozrywka gwarantowana jest dla każdego.

Zapraszam do polubienia profilu facebook'okwego abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.

Oparta na faktach opowieść o narodzinach i upadku gangsterskiego imperium braci bliźniaków Rona i Reggie’go Kray, którzy w barwnych latach 60-tych terroryzowali Londyn. W walce o miejsce na szczycie byli zawsze bezlitośni i nierozłączni, ich brutalność przeszła do legendy. Jednak gdy pojawiły się wielkie pieniądze, władza i kobiety, ich drogi zaczęły się rozchodzić. Pojawiły się odmienne pomysły na prowadzenie "biznesu", a w konsekwencji konflikty, na które tylko czekali ich wrogowie.


gatunek: Biograficzny, Gangsterski
produkcja: USA
reżyser: Brian Helgeland
scenariusz: Brian Helgeland
czas: 2 godz. 11 min.
muzyka: Carter Burwell
zdjęcia: Dick Pope
rok produkcji: 2015
budżet: 25 milionów $
ocena: 7,5/10









 
Rodzina to rzecz święta


Najnowszy film Briana Helgeland'a już na długo przed premierą wywołał nie małe poruszenie. Jednakże całe to zamieszanie spowodowane było nie tematyką filmu, gdyż już wcześniej było kilka produkcji o zabójczym rodzeństwie, które terroryzowało Londyn, a głównie informacją mówiącą, że w roli obydwu braci wystąpi Tom Hardy. Niecodziennie widzi się aktorów w takich rolach dlatego tym bardziej zaintrygowała mnie ta produkcja. Jednakże Hardy to jedno, a co z resztą?

Fabuła produkcji skupia się wokół bliźniaków Krey oraz na okresie ich największej działalności jako gangsterów. Film tak naprawdę rozpoczyna się w momencie kiedy jeden z braci – Ronald poznaje Frances, w której się zakochuje. Warto również nadmienić, że narratorem całej opowieści jest właśnie Frances, która prowadzi nas przez całą historię. Ta zaś jest całkiem intrygująca i wciągająca. Mimo, że opowiada o dwóch gangsterach prezentuje się w niezwykle lekkiej formie dzięki czemu film ogląda się bardzo przyjemnie. Ile w obrazie jest prawdy nie mam pojęcia, ale wiem na pewno, że twórca przedstawił nam w nim całą masę zdarzeń, które wypełniają produkcję po brzegi. Nie da się jednak ukryć, że w większości dzieło Helgeland'a skupia się na życiu Ronalda Kreya oraz jego miłości do Frances. Wątek ten jest tak bardzo rozbudowany, że momentami mamy wręcz wrażenie, że to jest jakiś dramat-miłosny, a nie kino gangsterskie. Bo z "Legend" jest tak, że raz mamy do czynienia z motywem melodramatycznym, a później zaś z intrygą gangsterską w pełnym wydaniu. Te przeskoki w tonie prowadzenia akcji widać przez co niestety ukazują one słabszą stronę filmu. Do minusów zaliczam również wcześniej wymienione uwypuklenie sylwetki Ronalda, a zostawienie w cieniu postaci Reggiego oraz to, że film całościowo nie przemawia do mnie jako kino gangsterskie. Jednakże pomimo tych braków obraz i tak prezentuje się dobrze.

W roli głównej mamy Toma Hardy'ego jako Ronalda i Reggiego Krey. Hardy jak najbardziej podołał zadaniu sportretowania dwóch odmiennych osobowości dzięki czemu, obie postacie są tak intrygujące. Posługując się odmienną mimiką, postawą i głosem udało mu się stworzyć ciekawą i wiarygodną sylwetkę drugiego z braci. Oczywiście pomocna okazała się także niewielka charakteryzacja. Obok Hardy'ego na ekranie pojawiają się Emily Browning jako Frances - miłość Ronalda, David Thewlis jako Leslie Payne - doradca strategiczny rodzeństwa, Christopher Eccleston jako Nipper Read - główny śledczy w sprawie przestępstw rodzeństwa oraz Paul Anderson jako Albert Donoghue – prawa ręka Ronalda. Oprócz nich pojawiają się także: Taron Egerton znany z "Kingsmen", Colin Morgan czyli były Merlin oraz Sam Spruell i Paul Bettany. Co do obsady nie mam rządnych zastrzeżeń, gdyż mamy mocny skład aktorski, który świetnie się prezentuje, a rola Hardy'ego jest wisienką na torcie.

W filmie mamy również do czynienia z wieloma ciekawymi scenografiami, przyzwoitą muzyką i dobrymi zdjęciami. Nad wszystkim góruje świetny klimat, od którego produkcja aż kipi. Jest niezwykle oryginalny i wyrazisty dzięki czemu obraz wiele zyskuje. Oprócz tego w dziele  Helgeland'a możemy napotkać rewelacyjny humor, który świetnie równoważy zarówno wątek miłosny jak i gangsterskie intrygi.

Podsumowując "Legend" pomimo kilku błędów prezentuje się naprawdę dobrze. Mamy na pokładzie całkiem ciekawą historię, bardzo dobrych aktorów oraz świetny klimat i niecodzienny humor. Oprócz tego obraz jest lekki i bardzo przyjemnie się go ogląda. Choć zagraniczni recenzenci filmem nie byli zachwyceni, to jednak ja mogę go wam polecić i zapewnić, że warto się na niego wybrać.

Zapraszamy do lajkowania naszego profilu na facebook'u abyście zawsze byli na bieżąco z recenzjami.